piątek, 12 sierpnia 2016

Rozdział 16

Brak komentarzy:
Wchodzę do domu bractwa razem z Liamem, ale tym razem muszę to zrobić. Chcę porozmawiać z Harry'm. Nie wychodził od tygodnia ze swojego pokoju. Puszczam dłoń mojego chłopaka.
-Wszystko będzie w porządku. Obiecuję-całuję jego policzek i wchodzę po schodach pewnie choć moje nogi są jak z waty. Odwracam się i zauważam, że Liam już gdzieś poszedł. No tak, przecież to jest jego dom. Przechodzę korytarzem przypominając sobie to jak pierwszy raz się upiłam, jak Harry wziął mnie do swojego pokoju i spałam z nim w jednym łóżku. Pamiętam minę Liam'a, gdy wszedł do pokoju swojego kuzyna. Był cholernie wściekły. Pukam w drzwi i słyszę jego cichy głos. Nigdy taki nie był-To ja, Sarah. Proszę porozmawiaj ze mną. To dla mnie bardzo ważne Harry.
-A co chcesz mi jeszcze powiedzieć? Że pieprzyłaś się z połową osób z tego domu. Nie chcę tego słyszeć Sarah.
-Harry. Ja przyszłam cię przeprosić. Możesz mnie wpuścić?-nawet nie wiem dlaczego ale z moich oczu wypływają łzy. Jeśli on tego teraz nie zrobi będę skłonna wejść przez okno. Nagle słyszę, że zamek puszcza, a drzwi się otwierają. W moje nozdrza uderza zapach papierosów, alkoholu i mięty. Wchodzę do środka, a on zamyka drewnianą powłokę na klucz. On nie chcę żeby ktokolwiek zauważył go w tym stanie? Przyznaję mu rację, wygląda okropnie. A to wszystko przeze mnie i Liama.
-Jesteście szczęśliwi?-siada na łóżku i poklepuje miejsce obok. Przystaję na jego prośbę, ściągam buty i siadam po turecku.
-Harry posłuchaj mnie. Wtedy nie wiedziałam, że jesteście jeszcze kuzynami. Nigdy bym tego nie zrobiła gdybym tylko wiedziała. Nigdy nie chciałam cię zranić. To było silniejsze ode mnie. Miłość do Liama była silniejsza od wszystkiego.
-Kiedy to się zaczęło?
-Tego samego dnia kiedy zaczęło się z tobą. Wiem o waszych wspólnych problemach z dziewczynami, ale to nie tak. On już dawno się we mnie zakochał dużo przed tym gdy to się zaczęło.
-Czy ty wiesz wszystko Sarah? Jesteś tak cholernie mądra?
-Nie wiem wszystkiego Harry.
-Ja też nie wiem wszystkiego. Na przykład jak zapomnieć twój dotyk, czy twoje usta na moich. Jak mam zapomnieć o tobie, powiedz mi? Byłaś najlepszym co mnie do cholery spotkało? Straciłem już wszystko co miałem. Wiedziałem, że coś jest  z nami nie tak, ale myślałem, że to ten cholerny kryzys, przez który przechodzą wszystkie związki, ale nie. Zdradziłaś mnie z moim pieprzonym kuzynem. Nienawidzę go od przedszkola, kiedy musieliśmy udawać, że się lubimy, ale nigdy tak nie było. Nasza przyjaźń zawsze była przepełniona fałszem-zaczyna płakać,a ja nie wiem co mam robić. Nie myślałam o takim obrocie spraw. Myślałam, że nie jest aż tak źle. Dlaczego to wszystko musiało się tak potoczyć? Jestem takim cholernym potworem. Chwytam jego policzki w taki sposób aby na mnie spojrzał. Muszę widzieć jego oczy. Nie ważne jakie są, muszę je widzieć. Pokochałam go kiedyś przez ich głębokość i blask.
-Proszę nie płacz-kiedy wypowiadam te słowa w momencie zaczynam także płakać. Gdyby nie Liam wszystko byłoby dobrze. Bylibyśmy teraz szczęśliwi, nikt nie musiałby płakać. Ale jest mój chłopak, którego kocham najmocniej na świecie.
-Czy to musi być koniec, Sarah?
-Harry posłuchaj mnie. Gdyby to wszystko potoczyło się inaczej. Gdyby to było kilka lat po studiach wszystko by się ułożyło. Ale jesteśmy na dwóch innych etapach. Ja mam chłopaka, a ty musisz poradzić sobie ze swoim życiem-obiecałam Liamowi, że mu to powiem i to zrobię. Musi się dowiedzieć-musisz poznać swoją córkę. Chanel jest twoją córką. Liam im tylko pomaga. Naprawdę chcieliśmy żebyś się dowiedział. Nie można ukrywać prawdy. Może to jest dla ciebie szok, ale tak jest. Chanel jest twoją córką. Musisz sobie sam poradzić. Nasz związek był bez sensu. Ciągłe okłamywanie się. To jest już koniec.
-Możesz mnie pocałować po raz ostatni? Chcę czuć twoje usta.
-Okej-przystaję na jego prośbę i pochylam się aby złączyć nasze usta. Nic nie czuję. Naprawdę nie czuję nic. Pierwszy raz nie czuję już nic. Kiedy odrywa się ode mnie zauważam, że stał się spokojniejszy.
-Ale jak Chanel jest moją córką?
-Uprawiałeś seks z Annie. To był przelotny romans. Przecież to pamiętasz, nie będę ci tego opowiadać. Kiedy się dowiedziała o ciąży Liam udawał przez chwilę że są razem, ale później gdy zdecydowali aby trzymać ją z dala od ciebie, kupił jej dom w Malibu i wysyłał pieniądze. Kiedy twoja córka urodziła się Liam podpisał wszystkie papiery, że jest jej ojcem, ale tak nie jest. Musisz porozmawiać z Annie-wstaję z łóżka, zakładam swoje buty i kieruję się w stronę drzwi. Mam nadzieję, że teraz zacznie się nowe życie.
-I na pewno to zrobię. Sarah, zaczekaj. Ja nadal cię kocham i nigdy nie zrezygnuję z ciebie. Jesteś dla mnie jedyną osobą, która mnie rozumie. To nie było dla nas, ale może kiedyś jeszcze się uda.

------------------------

Uśmiecham się do Niall'a w momencie kiedy pokazuje mi kolejne ubranka jakie kupiła Renee dla ich córki, która w nawiasie jeszcze się nawet nie urodziła. Cieszę się z tego, że teraz są już szczęśliwi. Że potrafią ze sobą rozmawiać.
-A ty z Liamem to już tak na poważnie? Słyszałem, że Liam chce kupić mieszkanie-moje oczy rozszerzają się i nie wiem co mam powiedzieć. Jakie do cholery mieszkanie? Nie będę z nim mieszkać. Jeszcze nie teraz. To dzieje się za szybko-on oszalał dla ciebie, Sarah. Jest całkiem innym człowiekiem niż był. Nie zamyka się w swoim pokoju, tylko rozmawia z nami. Dałaś mu szczęście. To czego nikt inny nie mógł mu dać.
-Moment. Jakie do cholery mieszkanie? On sobie chyba jaja robi. Nie będę z nim mieszkać.
-Dokładnie powiedziałem mu to samo, że przecież ty się nie zgodzisz, ale-zanim może dokończyć do pokoju mojego i Amy wbiega Christian. Jest wkurzony i pijany. 
-Wszystko musisz psuć do cholery? Odkąd się urodziłaś wszystko się sypie, a teraz to. Jak mogłaś zrobić mi coś takiego. Gigi nie odbiera moich telefonów, nie odpisuje na wiadomość. O przepraszam. Na jedną odpisała. Kiedy zapytałem dlaczego to się dzieje, napisała żebym zapytał się ciebie i mojej narzeczonej. Jak do cholery? Jak mogłaś być aż taka głupia?-podbiega do mnie i chwyta moje ramię. Kulę się w sobie, ponieważ to naprawdę mnie cholernie boli i nigdy nie pomyślałabym, że będzie aż taki wściekły. Dlaczego mówi mi te wszystkie okropne rzeczy?-Sarah ty chyba nic nie rozumiałaś. Jestem z Lilą, bo jest idealna dla rodziców. Kochałem ją. Na początku, ale gdy nawet nie chciała u mnie nocować traciłem to wszystko. Gigi była moją odskocznią od tego idealnego teatrzyku. Była prawdziwa. Jej nigdy nie kochałem. Racja. Nigdy jej nie kochałem. Tylko ją pieprzyłem. Wiem, że to jest złe i wiem, że wiele dziewczyn przez to cierpiało, ale..
-Właśnie o to mi chodzi. Gigi jest piękną dziewczyną. Nie może tak cierpieć jak reszta tych dziewczyn. Kocham cię Chris i zrobiłam dla ciebie to co będzie dobre dla waszej dwójki. Dokonaj tylko tego wyboru. Posłuchaj serca czy aby na pewno już nie kochasz Lilah. Jeśli nie po prostu się z nią rozstań. Nie możesz udawać przed rodzicami, że coś jest nie tak. Przecież oni wiedzą, że ją zdradzałeś. Kto by nie zauważył, oczywiście oprócz mnie. Nawet Liam do cholery to zauważył, a był u nas w domu kilka dni. Co jest nie tak z tą pieprzoną rodziną?-chwytam kurtkę, zakładam ją na siebie i zaczynam płakać. Wybiegam z pokoju i zostawiam ich samych w naszym pokoju. Wszystko rozmazuje mi się przed oczami, ponieważ dzisiaj nie jadłam nic oprócz sałatki na lunchu z Niall'em. Musiałam coś zjeść żeby się nie czepiał. Kręcę głową i naglę wszystko mija. Wybiegam z budynku i kompletnie nie przejmuję się tym, że pada śnieg. Mam ochotę tylko gdzieś stąd uciec. Tylko na chwilę. Nie chcę teraz niczyjej obecności. Nawet Liama. Biegnę w stronę ulicy i kiedy już jestem na jej powierzchni odwracam głowę w stronę głośnego dźwięku. Światła i nagle ciemność.

Liam's Pov

Spoglądam na tą agentkę nieruchomości, która myśli, że nie mam na tyle pieniędzy żeby kupić ten pieprzony apartament na ostatnim piętrze. Szczerze mówiąc jeszcze nawet nie rozmawiałem z Sarą na temat mieszkania, ale myślę, że się zgodzi. Dla mnie będzie lepiej gdy zamieszkamy razem, ponieważ rzadko będę przebywał z Harry'm, dla niej też będzie lepiej. Daleko od wszystkich problemów. Nagle słyszę dźwięk mojego telefonu. Wyciągam go z kieszeni spodni i dostrzegam imię Niall'a i jego żałosne zdjęcie, które wyświetla się na całym wyświetlaczu. Przepraszam kobietę i odbieram.
-Co chcesz? Szukam mieszkania.
-Sarah miała wypadek. Musisz przyjechać. Jest w stanie krytycznym. Liam to nie są żarty. Mówię naprawdę. Wpadła pod samochód. Liam słyszysz mnie? Jest w szpitalu przy Central Parku, dokładnie Mount Sinai. Przy bloku operacyjnym C-słowa Niall'a odbijają się w mojej głowie jakby była tam totalna pustka. Rozłączam się.
-Przepraszam muszę już iść-wypowiadam te słowa bez żadnego tłumaczenia się. Wybiegam z biura, nie czekam na windę i zbiegam na sam dół schodów. Jestem tylko przecznicę dalej. Kiedy wybiegam na chodnik wpadam na jakiegoś mężczyznę, którego nawet nie przepraszam. W moich oczach pojawiają się łzy. Jak to Sarah wpadła pod samochód? Jest w stanie krytycznym. Co? Nie. To musiała być pomyłka. To nie może być Sarah. Przeklinam czerwone światło przez które muszę stać na przejściu dla pieszych. Dzieli mnie tylko ta pieprzona ulica. Kiedy w końcu pojawia się zielone przebiegam przez nią i wbiegam do szpitala. Podbiegam do jakiejś pielęgniarki i prawie krzycząc pytam się gdzie jest blok operacyjny C. Nie mam pojęcia czy jest przerażona czy nie, ale tłumaczy mi. Ja jestem na pewno przerażony. Kiedy wsiadam do windy i wjeżdżam na trzecie piętro moje serce wali jeszcze mocniej, a oddech więźnie w gardle. Przeklinam w myślach na to pieprzone urządzenie, szybciej byłbym po schodach. Moje łzy zaczynają przeradzać się w histerię. Jedną, pieprzoną histerię. Klikam cały czas przycisk informujący, że winda ma wjechać na trzecie piętro. Moje dłonie są całe spocone i trzęsą się. Kiedy w końcu drzwi otwierają się wybiegam na korytarz i na końcu dostrzegam Nialla, Rickiego, Christiana, Amy, Jade, Ashtona i Harry'ego. Co on tutaj do cholery robi? Musiał być kurwa pierwszy. Nagle wszyscy odwracają się w moją stronę, dostrzegam, że coś jest nie w porządku. Przestaję biec, ponieważ boję się dowiedzieć tego co oni chcą mi powiedzieć. Łapczywie chwytam powietrze. Zaciskam mocniej pięści i chyba już jestem gotowy. Nie chcę tylko usłyszeć najgorszego. Nie chcę usłyszeć, że umarła.
-Liam. Tylko się nie denerwuj. Proszę-głos Jade przeszywa całe ciało, a moja szczęka zaciska się z każdym oddechem.
-Powiesz mi jak mam się nie denerwować, kurwa? Moja dziewczyna teraz jest operowana.
-Liam. Posłuchaj-dłonie Niall'a dotykają moich ramion, a ja nie potrafię skupić na nim wzroku-Sarah dostała bardzo mocno. Straciła bardzo dużo krwi. Naprawdę dużo. Z tego co widzieliśmy na ulicy miała rozciętą całą szczękę i kawałek czoła. Gdy ratownicy przybyli powiedzieli, że to przypadek krytyczny. A do tego jest jeszcze problem z krwią. Nie mają jej na tyle w całym szpitalu. Ściągają z szpitali wokół.
-Jaką ma do cholery grupę?
- 0 Rh-. Można przetoczyć tylko taką grupę. Nie może być innej. Ja mam taką i już oddałem. Amy tak samo. Nie znasz kogoś kto może mieć taką grupę?
-A co może pytam się każdego jaką ma grupę krwi? Nie znam nikogo. Jeśli ona umrze nie dam rady. Niall. Ona jest wszystkim co mam. Wszystkim rozumiesz? Nigdy nie kochałem nikogo bardziej i dobrze to wiesz.
-Posłuchajcie mnie do cholery w końcu! Nic jej nie będzie-głos Harry'ego rozrywa moje uszy i rzucam się na niego. Jeśli on się zaraz nie zamknie to go pobiję. Tak jak kiedyś to zrobiłem-Ona przeżyje. Musimy tylko w to wierzyć. Jest silną dziewczyną i jest silna dla ciebie. Znaczysz dla niej bardzo dużo. Naprawdę jesteś wszystkim na czym jej teraz zależy. Nie możemy mówić, że umrze-jego słowa nawet nie wiem dlaczego sprawiają, że jestem coraz bardziej spokojny. Mój kuzyn się zmienił? Nie wierzę w to.
-To wszystko moja wina. Gdybym tam nie poszedł. Gdybym tak na nią nie naskoczył. Wszystko byłoby w porządku. Nienawidzę siebie, rozumiecie to? Przeze mnie teraz ją operują i nawet nie wiadomo, czy z nią w porządku. Rodzice przylecą najszybciej za dwanaście godzin. Ja nie wytrzymam tutaj. Jestem kompletnym debilem, nie powinienem jej nigdy zdradzać, a nie doszłoby do tego wszystkiego. Ona nie powiedziałaby nic Gigi, bo nawet by jej nie poznała. Jestem tak cholernie głupi-wszyscy spoglądamy na Christiana, a on zamyka się w swojej osobistej bańce i zaciska dłonie na twarzy. Pierwszy raz widzę go takiego. Płacze. On naprawdę płacze. Czyli Sarah zrobiła z tym porządek. Nie spodziewałbym się tego po niej. Wielu rzeczy nie spodziewałbym się po niej. Nie po niej, ale to już jest jakiś pieprzony szczyt. Dlaczego to wszystko tak musi działać? Dlaczego to się wydarzyło. Mój telefon znowu dzwoni. Tym razem to moja mama. Odbieram.
-Nie teraz do cholery. Sarah jest w szpitalu. Miała wypadek. Tak, mamo. Dobrze powiem mu-słyszę jej płacz i nawet nie przejmuję się tym co powiedziała. Zaczynam recytować dokładnie to samo tylko, że Harry'emu nie zdając sobie sprawy z tego co mówię-Annie jest u nas w domu. Powiedziała, że spotka się z Harry'm i omówi wszystko-w pewnym momencie powracam do normalności-Moment. To ty wiesz?
-Tak. Sarah mi powiedziała. Tylko nie rozumiem czemu wszyscy ukrywaliście to przede mną. Przecież nie jestem aż tak zepsuty.
-Jesteś zepsuty jeszcze bardziej niż ja, Harry i oboje to wiemy. Wiemy to od roku w którym tak strasznie zaczęliśmy się nienawidzić. Nienawidzę tego, że jesteśmy kuzynami.

-----------------------------

Moje myśli krążą tylko wokół Sary. Nie mam pojęcia ile ją już operują, ale pielęgniarki dużo razy mówiły żebyśmy poszli się przespać, ale nie chcemy jej zostawiać. Ona by tego nie chciała. Moje dłonie trzęsą się teraz cały czas i żałuję, że jej nie powiedziałem. Nie powiedziałem jej o tym pieprzonym mieszkaniu. A co jeżeli nie będę mógł jej już nigdy o nim powiedzieć? Jeżeli ona umrze? Nie wiem co ja wtedy zrobię. Ja nie radzę sobie kiedy nie ma jej przy mnie kilka dni, a co dopiero gdy zabraknie jej na zawsze. Spoglądam na Rickiego, który idzie z rodzicami Sary. Pierwszy raz widzę, że jej matka jest naprawdę zapłakana. Nie wygląda jak ta idealna matka, na jaką wcześniej wyglądała. Oczywiście, że ma idealnie wyprostowane włosy, ale ma na sobie dresy i jakąś torebkę. Tuż za nimi idą moi rodzice.
-Chyba sobie jaja robicie, tak? Co to jest jakieś widowisko?-wykrzykuję na korytarz, a mój ojciec tylko macha dłonią i nadal trzyma dłoń mojej matki. Carla całuje moje czoło.
-Wszystko w porządku synku?
-Hmmm.. moja dziewczyna ma operację od kilkunastu godzin. Pytasz czy wszystko w porządku? Tak. Po prostu jest cudownie-podnoszę na nią głos, a ojciec udaje tego idealnego. Idealnie skrojony garnitur, super ułożone włosy. Szkoda, że nie będę nigdy taki jak on. Cudowny ojciec, który zarabia na swoją rodzinę, ale tylko czasem nią się przejmuje. Będę inny. Moje i Sary dzieci będą miały idealne życie.
-Nie krzycz na matkę!
-Po pierwsze będę robił co tylko chcę, a po drugie po co zadaje takie głupie pytania?-pierwszy raz zgadza się ze mną i potakuje głową. Drzwi bloku operacyjnego otwierają się i wychodzi z nich kilka lekarzy. Moje serce bije mocniej, a głowa zaczyna pulsować. Wstaję na równe nogi, a jeden z nich podchodzi do nas. Nie potrafię wyczytać kompletnie nic z jego miny.
-Którzy z państwa to bliska rodzina poszkodowanej?-wszyscy spoglądają to na mnie, to na rodziców, to na Rickiego i Chrisa.
-To jest narzeczony Sary. My jesteśmy rodzicami, a to jej bracia-moment jaki narzeczony do cholery? Nie ważne.
-Narzeczona i córka jest już w lepszym stanie. Udało nam się ustabilizować jej parametry życiowe. Złożyliśmy ramię i nogę. W kolano włożyliśmy śrubę. Założyliśmy szwy na twarz. Teraz już wszystko powinno być w porządku. Poszkodowana wybudzi się za moment, kto chciałby wejść do niej pierwszy? Mogą wejść tylko dwie osoby.
-Liam i Anastasia. Wy wejdziecie. Wchodzi mój przyszły zięć i żona-dziękuję mu w głębi serca, że pozwolił mi tam wejść. Nie wiem ile jeszcze będę musiał grać narzeczonego Sary, ale będę robił to tak długo jak tylko będę musiał. Lekarz prowadzi nas do jakiegoś pomieszczenia w którym musimy założyć obuwie i odzież ochronną. Kiedy już jesteśmy gotowi wchodzimy do pomieszczenia w którym leży Sarah. Jej mama cały czas kurczowo trzyma moją dłoń. Boję się, że za moment kompletnie stracę w niej czucie. W momencie kiedy dochodzimy już do łóżka kobieta mocno przytula się do mnie i zaczyna płakać.
-Czy będą blizny po tych rozcięciach?
-Te na twarzy będą mało widoczne, ale ta na szyi. Ta największa będzie widoczna już na zawsze-twarz Sary jest w małych wylewach, a te rozcięcia przypominają o tym jak wiele musiała znieść podczas tej operacji. Ręka i noga w gipsie wcale nie polepszają sprawy, ale obiecuję, że będę przy niej zawsze. Podczas rehabilitacji. Cały czas.
-Wszystko będzie dobrze, pani Miller. Sarah wyjdzie z tego. Zrobi to dla nas.
-Tak. Najważniejsze, żeby miała w kimś wsparcie. Wtedy będzie dla niej prościej. Będzie miała dla kogo się starać. Proszę sobie usiąść. Ja już pójdę, pielęgniarki są w pobliżu-uśmiecham się do niego, ponieważ w końcu wiem że wszystko może być w porządku. Mama Sary siada na krześle, a ja staję za nią trzymając jej ramię. Nie wiem czy ta kobieta się zmieniła, czy nie, ale po raz pierwszy widzę, że przejmuje się własną córką co zaczynam w niej cenić. Patrzę na moją dziewczynę, która jest tak cholernie spokojna. Jej oddech jest równy. Nie płacze, nie krzyczy. Ale zauważam też coś innego. Nie zauważyłem tego wcześniej. Za bardzo się przyzwyczaiłem. Strasznie schudła. Wygląda okropnie. Jej kości policzkowe i obojczyki wychodzą już okropnie spod skóry.
-Dlaczego Sarah tak strasznie chudnie?
-Wiesz, zawsze miała idealne przyjaciółki. Które były chude. A ona? My mamy genetyczne w rodzinie obfite uda. Myślę, że to tylko o to chodzi. Zawsze powtarza, że ma grube nogi, Liam. Ona próbuje być idealna dla ciebie.
-Tylko, że ona jest dla mnie idealna.
-Wiem o tym, szkoda tylko, że ona tego nie rozumie, Liam. Jest mi tak przykro-spogląda na mnie i zaczyna gładzić wierzch mojej dłoni. Nagle Sarah zaczyna poruszać głową na boki i otwiera oczy i usta. Próbuje coś powiedzieć, ale nie może. Zaczynam krzyczeć o pielęgniarkę i po chwili wypraszają nas z sali.

--------------------------------

Trzymam jej ciepłą dłoń, a ona śpi. Jest strasznie zmęczona, choć minął już tydzień od operacji. Nie chodzę na zajęcia. Niektórzy wykładowcy zrozumieli, a niektórzy wydzierali się na mnie jakby co najmniej to była moja wina, że Sarah miała wypadek. Siedzę przy niej cały czas. Chcę czuć, że jest przy mnie cały czas. Powtarza tylko, żebym na nią nie patrzył, bo wygląda okropnie. Ona nadal nie rozumie tego, że dla mnie jest piękna bez względu na wszystko. Kocham jej uśmiech, jej delikatną skórę, jej umysł. Wszystko co jest z nią tylko związane. Państwo Millerowie przychodzą tutaj popołudniami, bo sami są wykończeni tym wszystkim. 
-Nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham. Jak cholernie się martwiłem. Byłem wtedy w agencji nieruchomości. Nie mówiłem ci, ale chciałem żebyśmy razem zamieszkali. Wiem, że to za wcześnie, ale stwierdziłem, że będzie tak lepiej dla nas. Ja ucieknę od tych problemów, ty nie będziesz na każdym kroku widywała Harry'ego. Myślałem, że to będzie najlepsza opcja, ale teraz wiem, że najważniejsze jest to, żebym był przy tobie, żebyś tylko wyzdrowiała. Będę przy tobie cały czas. Przysięgam-wiem, że mówię właściwie to wszystko do siebie, ale muszę to powiedzieć. Jej dłoń zaczyna się ruszać i po chwili otwiera oczy. 
-Podasz mi wodę? Muszę się napić-uśmiecha się do mnie, a ja nie mam pojęcia czy cokolwiek słyszała. Z jednej strony to dobrze, a z drugiej nie wiem czy to dobra chwila. Odkręcam butelkę i wstaję aby pomóc jej się napić. Pochyla głowę do przodu, a ja przyciskam butelkę do jej ust. Są takie suche, ale nadal piękne. Chciałbym je tak cholernie pocałować. Kiedy w końcu przestaje pić uśmiecha się i chwyta moją dłoń-słyszałam o mieszkaniu. Niall mi powiedział. Nie wiem czy to jest najlepsze wyjście. Chcesz tak po prostu od tego uciec?
-A co mam zrobić? Gdy zobaczyłem go kiedy siedział tutaj w poczekalni i był przede mną myślałem, że nie zapanuję nad sobą. Kocham cię tak cholernie mocno, że gdy on pojawia się tylko w pobliżu ciebie mam ochotę go zabić. 
-W tym momencie nie chcę żeby ktokolwiek widział mnie w tym stanie. Myślę, że mieszkanie będzie dobrym wyjściem. Rany się zagoją chociaż trochę i wrócę na studia-uśmiecha się do mnie i pierwszy raz czuję, że stąpam bo twardym gruncie. Mam nadzieję, że nie żartuje.
-Obiecujesz?
-Przysięgam na nas-nigdy nie słyszałem od niej takich słów, co coraz bardziej utwierdza mnie w tym, że możemy stworzyć długi i wytrzymały związek.
-Czemu akurat na nas?
-Bo nie ma nic w co wierzę bardziej-w moich oczach zbierają się łzy i nie potrafię już czekać. Pochylam się nad nią i dotykam jej warg. 
-Czy mówiłem ci jak bardzo cię kocham?
-Hmmm.. dlatego, że chcę z tobą zamieszkać czy jak?
-Czasem zastanawiam się jak bardzo głupia możesz jeszcze być, a ostatnio pokazujesz, że może być jeszcze gorzej niż przypuszczam-wybucham śmiechem prosto w jej usta, a ona przenosi swoją zdrową rękę na mój policzek i delikatnie gładzi mój zarost, którego już nie goliłem od tygodnia. Chciałbym mieć ją już w mieszkaniu. Tylko dla siebie, ale z tego co wiem będzie leżała tutaj jeszcze kilka tygodni. Aż jej stan ustabilizuje się do końca. Prawdopodobnie zdążą ściągnąć jej gips z nogi i wrócimy do mieszkania. Muszę już zacząć szukać. Najbardziej podobało mi się to w tym drapaczu chmur na przedostatnim piętrze. To może być dla nas naprawdę nowy etap w życiu.

--------------------------------

Sarah's Pov

Kiedy zobaczyłam gdzie mamy mieszkać myślałam, że zwariuję. Pierwszym pytaniem było to, czy jest winda. Liam pomaga wysiąść mi z samochodu i podaje mi kule, które pomagają mi teraz chodzić. 
-Wszystko w porządku?-spogląda na mnie kiedy czekamy na windę. Czuję pewne obawy, ale nie chcę mu tego jeszcze mówić. Boję się, że to wszystko co jest między nami, to co budowaliśmy może runąć. Możemy zacząć się kłócić. Nie wiem czy damy radę spędzać ze sobą większość dnia. 
-Tak. Tylko czuję się trochę nieswojo. Mieszkanie w takim cholernym miejscu? Wolałam coś na uboczu, nic specjalnego. Jakąś kawalerkę, czy coś. Ale ty. Mój chłopak. Oj przepraszam narzeczony. To mnie chyba nigdy nie przestanie śmieszyć. Musiałeś pojechać z grubej rury.
-Wiesz gdyby twoja matka nie wymyśliła tego kłamstwa zapewne nie mógłbym tam wejść, bo nie byłbym nikim z rodziny.
-Tak. Zawsze pięknie kłamała-uśmiecham się do niego i wchodzimy w końcu do windy. Liam przyciska piętro na, którym znajduje się nasze mieszkanie. Jestem mu tak cholernie wdzięczna za to wszystko co dla mnie robi, ale nie pozwolę mu na to, żeby sam płacił czynsz. Zrobię wszystko żeby go przekonać. Puszczam uchwytu kuli i dotykam jego dłoni. Chcę żeby było już po wszystkim. Po rehabilitacji. Spoglądam na niego i teraz zauważam, że cały czas patrzy na mnie. 
-Wiesz, że schudłaś?
-Spędziłam w szpitalu miesiąc. Ciężko żebym nie schudła. Tam nawet nie dają dobrego jedzenia, rozumiesz?
-Nie. Schudłaś jeszcze przed szpitalem. Po tym gdy weszliśmy z twoją matką do sali w której leżałaś. Zauważyłem to. Obiecałaś mi Sarah. Powiedziałaś, że z tym skończyłaś-przybliża się do mnie, a ja nie wiem co mu powiedzieć. Z jednej strony wymiotuję mniej, ale mniej też jem. Nie wybaczę sobie tego, gdy zostawi mnie przez to, że jestem gruba. 
-Możemy o tym teraz nie rozmawiać? Muszę być silniejsza na tą rozmowę-kręci przecząco głową i pochyla się nade mną, aby pocałować moje włosy. Jest tym facetem o którym zawsze marzyłam. Opiekuję się mną. To musi dobrze się skończyć. Kiedy w końcu drzwi otwierają się, a my wychodzimy na korytarz, zauważam, że to nie będzie żadne pieprzone mieszkanie. To będzie kurwa apartament. Na tym piętrze są tylko dwa wejścia do pomieszczeń. Liam przyspiesza, a ja staram się nadążyć z moimi zajebistymi kulami, których nawet nie potrafię używać. Kiedy jesteśmy już przy drzwiach, moje serce przyspiesza, a mój chłopak przekręca kluczyk. Otwiera drzwi, a ja zauważam przejrzysty apartament. Białe ściany, szare meble. Tutaj jest tak pięknie. Nagle zza kanapy wyskakują rodzice moi i Liam'a, moi bracia i ich dziewczyny. 
-Witamy w domu-przytulam się do mojego chłopaka i zaczynam płakać. Nie mogę uwierzyć, że to wszystko jest dla mnie. Nigdy nie chciałam, aby ktokolwiek mnie tak witał. Ale już teraz wiem, że wszyscy na mnie czekali. Odsuwam się od Liam'a i pokazuję mamie żeby podeszła. Muszę wyglądać zabawnie, ponieważ ruszam kulą. 
-Dziękuję, że jesteś-całuję jej policzek i ona także zaczyna płakać. Brakowało mi jej. Najbardziej jej. Kiedyś tak cholernie ją nienawidziłam, ale teraz wszystko się zmieniło. Kocham ją tak bardzo mocno jak nigdy jej nie kochałam. 

-------------------------------

Leżę na łóżku, na naszej idealnej pościeli na której nikt jeszcze nie spał. Jest taka miękka i pachnie płynem do płukania. Jeśli wyprał ją Liam to chyba umrę ze śmiechu. Nie wyobrażam sobie go jako gosposi w domu. Próbuję przewrócić się na bok, ale nie udaje mi się przez ten cholerny gips. Przewracam oczami i staram się nie myśleć o tym jak cholernym utrudnieniem muszę być dla Liama. Kiedy wszyscy wyszli poczułam, że jestem jakąś pieprzoną kaleką. Pytali się czy wszystko w porządku, jak się czuję. Chyba normalnie się czuję,skoro wróciłam już do domu. Ciężko to zrozumieć? Nie wiem. Mam dość tego, że zachowują się jakbym była jeszcze dzieckiem. Nie chcę wracać jeszcze na uczelnię. Nie chcę żeby wszyscy mi współczuli. 
-O czym myślisz?
-O niczym.
-To dobrze, bo chciałbym porozmawiać i to poważnie-domyślam się czego będzie dotyczyła to rozmowa. Czuję papierosy. Znowu pali. Ciekawe kiedy zaczął. Kładzie się obok mnie i przyciąga do siebie ramieniem-obiecasz mi, że przestaniesz się głodzić? Mam dość codziennego strachu o ciebie. Już nie wiem co mam robić żebyś się opamiętała. Mam cię zabrać do psychologa, nie wiem. Sarah ja się przez ciebie wykończę. Wykończę się z tego cholernego strachu. Stawiam twoje życie nad moje i nigdy się to nie zmieni, bo jesteś o wiele lepszą osobą niż ja. 
-Zrozum, że to jest silniejsze ode mnie. Nie jest łatwo z tego wyjść. Staram się wymiotować coraz mniej, staram się dla ciebie, ale wpadłam znowu w głodzenie się. Nie robię tego co kiedyś. Nie najadam się i wymiotuję, robię inaczej. Nie potrafię z tego wyjść. To jest jak błędne koło. Kończysz jedno, zaczynasz drugie. Liam ja też nie chcę tak żyć. Nie potrafię radzić sobie po prostu z tym, że nigdy nie będę zbyt idealna dla ciebie. Ty jesteś idealny, umięśniony, grasz w drużynie piłkarskiej. Dziewczyny biją się o ciebie, a ja? Miałam jednego chłopaka przed tobą, zrozum to. Coś musi to oznaczać-kładzie się na moim brzuchu, a ja wkładam palce w jego włosy. Chciałabym, żeby trwało to już wiecznie.
-Moment. Miałaś dwóch chłopaków na raz. To też coś oznacza. Oznacza to, że jesteś piękna. Zrozum, że nigdy nie znałem takiej dziewczyny jak ty. Nigdy nie kochałem  aż tak bardzo i to ty mnie tego nauczyłaś. Powiem ci jak jest. Nie będę niczego przed tobą ukrywał i tak byś prędzej czy później się dowiedziała. Po twoim wypadku nie mogłem poradzić sobie z sobą. Znowu zacząłem brać narkotyki, zacząłem palić i znowu okaleczać się Sarah. Gdyby cokolwiek się wtedy stało. Gdybyś umarła ja odebrałbym sobie życie, rozumiesz? Nie potrafię żyć bez siebie-przez mój umysł przebiegają różne myśli i wyobrażam sobie Liama, który siedzi w samochodzie i bierze kolejną dawkę. Wstrzykuje sobie ją w żyłę. 
-A jeśli to wszystko przeminie? Jeśli nagle zniknie to wszystko minie? Jeśli pójdziemy w inne strony, myślałeś o tym? Czasem wydaje mi się, że to jest zbyt piękne aby było możliwe. W szpitalu miałam sen. Przeważnie nie wierzę w sny, ale tym razem wydawał się prawdziwy. Dostałeś staż w Australii, a ja nie. Dostałam go w Norwegii. Często się przez to kłóciliśmy. Naprawdę. Nasz związek powoli się rozsypywał. Nie wracałeś do domu na noc. Nie wiedziałam wtedy co o tym myśleć. Obiecaliśmy sobie, że nie wyjdziemy, że przetrwamy wszystko. Ale nie przetrwaliśmy. Pewnego dnia już nie dałam rady. Spakowałam walizki i to ja pierwsza wyjechałam zostawiając ci kartkę, że podjęłam decyzję. Przyjąłeś to bez problemu. Utrzymywaliśmy kontakt. Ale związki na odległość nie były w tym śnie dla nas. Nie potrafiliśmy długo bez siebie wytrzymać. Nie przetrwaliśmy rozumiesz? Przyjaźniliśmy się tylko. Już nigdy do siebie nie wróciliśmy. Nie wiem ile lat minęło w tym śnie, ale pewnego dnia dostałam zaproszenie na ślub. Twój ślub, rozumiesz? Też sobie układałam życie z chłopakiem, ale to było dla mnie już za dużo. Nie chciałam widzieć tego, że możesz być szczęśliwy z kimś innym, rozumiesz Liam? Powiedziałam, że nie przylecimy, a ty zerwałeś ze mną jakikolwiek kontakt. To wszystko było takie cholernie prawdziwe. Na początku naprawdę byliśmy szczęśliwi, planowaliśmy ślub i dzieci. Rozumiesz?
-Nawet tak nie mów. Nie wolno ci tak myśleć. Nie zostawię cię choćby nie wiem co. Będę przy tobie zawsze. Nie wiem czy dzieci i te śluby to moja bajka, ale zrobię wszystko żeby zatrzymać cię przy sobie. Nie wiem co mogę jeszcze powiedzieć, bo wyjdę na jakiegoś ckliwego romantyka, a przecież wcale nim nie jestem-zaczynamy się śmiać, a on wstaje i pochyla się nade mną. Wiem, że to jeszcze nie koniec rozmów na temat mojego odżywiania. Na pewno nie koniec rozmów na temat narkotyków, papierosów i okaleczania się. Nie pozwolę na to, aby sam się krzywdził. Nie zasługuje na to, jest cudownym człowiekiem. Skrzywdzonym na drodze życia, ale naprawdę cudownym człowiekiem. Jego usta zderzają się z moimi, a ja zasysam powietrze, ponieważ moja rana na policzku zaczyna szczypać za każdym razem, gdy ktoś ją dotknie, a Liam dotyka ją swoim zarostem. Odsuwa się ode mnie, ale ja chwytam za jego kark i przyciągam do siebie. W końcu mogę tak naprawdę go pocałować. Uśmiecha się w moje usta, a ja zamykam oczy i pozwalam ponieść się emocjom.

----------------------------------

Uśmiecham się do Harry'ego kiedy przynosi mi bukiet róż. Cieszę się, że to wszystko aż tak bardzo nas nie poróżniło. Nawet stał się inny. Pokazuję mu gdzie jest wazon, a on wyciąga go, nalewa wodę i wkłada kwiaty do środka. Poklepuję miejsce obok mnie, a on siada. 
-Jak się czujesz?-spogląda na mnie, a ja przygryzam policzek, ponieważ jest on jedyną osobą z uczelni, nie licząc Liama i moich braci, która widzi mnie w takim stanie. Moja noga już nie jest w gipsie, ale rany na twarzy dalej widać. 
-Bywało gorzej. Powiem tak. Jest coraz lepiej. Staram się stawać na nogę ale jest naprawdę ciężko. Nie wiem dlaczego ale wydaje mi się, że ta śruba w kolanie zaraz wyleci. A ty jak się czujesz, co? Jak Chanel?-uśmiecham się do niego i poklepuję jego udo. Cieszę się, że mam taką osobę przy sobie, która jest bezinteresownie zainteresowana mną. Liam nadal go nie akceptuje, ale w końcu będzie musiał. Harry jest jedną z ważniejszych osób w moim życiu. Przygryza wargę i się uśmiecha. 
-Nie wie jeszcze, że jestem jej prawdziwym tatą, ale spędziłem z nią dużo czasu. Jest naprawdę cudownym dzieckiem, co ja naprawdę nienawidzę dzieci. Ale my nigdy nie stworzymy czegoś na wzór rodziny. Annie ma całkiem inny pogląd na świat. Chciałaby żebym był cały czas z nimi, ale ja tak nie mogę. Kiedy zostanę piłkarzem, przecież logicznym jest to, że nie będzie mnie przez większość czasu w domu. Ona chce się ustabilizować, a ja nie. Wiem, że ty też chciałaś się ustabilizować, ale dla ciebie zrobiłbym wszystko. Nawet gdyby było to potrzebne wcale nie zostałbym piłkarzem tylko był jakimś prawnikiem czy Bóg wie czym. Cieszę, że jesteś przy mnie Sarah i wspierasz mnie. Myślałem, że straciłem wszystko gdy mnie zostawiłaś. Ale teraz wiem, że zyskałem coś cenniejszego niż związek. Zyskałem przyjaciółkę dzięki, której mam szanse na dalsze życie-dłonie zaczynają mu drżeć, a ja nie wiem co mam zrobić. Chwytam je w swoje, choć jego są o wiele większe. Delikatnie pocieram kciukiem jego tatuaż w kształcie krzyża, a on kładzie swoją głowę na moim ramieniu-dziękuję za to, że nadal ze mną jesteś Sarah. Za to, że nie boisz się Liama i nawet jeśli on tego nie chce utrzymujesz ze mną kontakt. To naprawdę wiele dla mnie znaczy. 
-Nie ma o czym mówić. Dobrze wiesz, że też jesteś dla mnie ważny Harry. On do tego przywyknie, naprawdę to zrobi. On teraz udaje takiego twardego, że niby cię nienawidzi, ale za niedługo powinno mu przejść. Znowu będziecie udawać najlepszych kumpli. Zobaczysz. Chcę cię wspierać w tym wszystkim bo wyobrażam sobie jak musiałeś się czuć, kiedy dowiedziałeś się o tym wszystkim. A ja tak po prostu nie potrafię stracić uczuć do osoby z którą coś mnie łączyło. Nadal w głębi serca wiem, że jesteś dobrym chłopakiem, ale spotkaliśmy się w złym czasie i dobrze to wiesz. 
-Wiem i żałuję tego. Rozumiem dlaczego on to zrobił. Chciał mnie zranić tak jak ja zraniłem go wiele razy. Nie dziwię mu się. Byłem naprawdę okropnym przyjacielem, a co najważniejsze okropnym kuzynem. Wstydzę się sam siebie, ale przecież muszę przyznać się przed samym sobą jak jest. Widzę, że jesteście razem szczęśliwi. On nigdy, żadnej dziewczynie nie zaproponował wspólnego mieszkania. Tutaj musi szykować się coś grubszego. Pamiętaj, że mam być świadkiem na waszym ślubie, choć nie obiecuję, że się nie popłacze i nie zacznę krzyczeć, że ślubu nie może być. Boże Sarah boję się, że to wszystko się tak cholernie zmieni, a ja nie przestanę cię kochać.
-To przyjdzie z czasem. Miną ci wszelkie uczucia względem mnie. Zobaczysz-uśmiecham się, a on przyciąga mnie do uścisku, całuje czubek głowy i zastygamy tak na moment. Nagle słyszymy, że ktoś bije brawo. 
-Piękne przedstawienie. Moja dziewczyna ze swoim byłym, a moim kuzynem przytulają się na kanapie w naszym salonie. Coraz lepiej. Co tu się odkurwia?-oboje spoglądamy na Liama, który stoi w salonie tuż naprzeciwko nas-wypierdalaj stąd, rozumiesz? Nie chcę widzieć cię w naszym mieszkaniu-patrzy na Harry'ego, a ten wzrusza tylko ramionami i szybkim ruchem pociera moją dłoń. Kiedy kieruje się do wyjścia odwraca się, zaczyna robić głupie miny i pokazuje dwa środkowe palce w stronę Liama. Chce mi się trochę śmiać, ale się powstrzymuję i macham mu. Kiedy drzwi się zatrzaskują, mój chłopak wypuszcza z siebie powietrze-pozwalasz mu na to jeszcze? Żeby cię napastował?
-Sama go zaprosiłam. Chciałam z nim porozmawiać. Tęskniłam za nim.
-Czyli, że co znowu jesteście razem czy jak? Mam szykować się na jeszcze lepsze przedstawienia? Może za niedługo dowiem się, że wymyśliliście sobie życie w trójkącie?-podchodzi do mnie, klęka i wtula głowę w moje nogi.
-Przestań. Jesteśmy tylko przyjaciółmi. Nie potrafię tak po prostu nie czuć do niego nic. Potrzebuję czasem jego wsparcia tak jak on mojego-podnoszę jego głowę w taki sposób, aby popatrzył mi w oczy. Uśmiecham się i pochylam łącząc nasze usta-głupku jesteś wszystkim co sprawia, że jestem w pełni szczęśliwa.

Obserwatorzy