Rozdział został dedykowany przypadkowej osobie wylosowanej poprzez generator , która skomentowała (na bloggerze lub wattpadzie) lub dała gwiazdkę na wattpadzie. Dedykacja dla @Nadia. Całuję bardzo mocno i mam nadzieję, że ten rozdział także wam się spodoba. Miłego czytania. All the love, x.
"Są w życiu chwile, gdy myśli się, że jest tak źle, iż już gorzej być nie może. Wtedy właśnie okazuje się... że jednak może."~ Rafał Kosik
Zaciskam mocniej pięści w momencie, kiedy rodzice znowu zaczynają się kłócić. Już wszystko było do cholery jasnej okej. Idealnie udawali przed całą rodziną, że są perfekcyjnym małżeństwem. Ale oczywiście po ich wyjściu wszystko się jebie. Dlaczego moja popierdolona rodzina musi być, aż tak pojebana? Czym sobie na to zasłużyłam? Spoglądam na Liama, który przygląda się mi z politowaniem, a ja mam ochotę pokazać mu środkowy palec. Mam dość tego, że mi współczuje. To jest chore. Nie lubię tego. Najgorsze jest to, że ma do mnie dystans, jest dla mnie oschły i nie mam pojęcia co jeszcze mogę zrobić, żeby przestał się w końcu obrażać. Najgorsza jest moim zdaniem ta cisza. Cisza między mną, a Liamem. Nienawidzę jej. Jesteśmy tak dobrani, że nasze charaktery są podobne i żadne nie przyzna się pierwsze do błędu, ani nie przeprosi. Miałam chwilę słabości i naprawdę miałam ochotę błagać go na kolanach, żeby mi wybaczył, ale nie. Nie będę się, aż tak poniżać. Powinien zrozumieć, że ja też czasem mogę wyjść na jakąś imprezę. Kolejnym problemem jest ta głowa, ona mnie tak cholernie boli. Już tyle wypiłam, wcisnęłam w siebie tyle leków ile to możliwe, a nadal czuję jakby ktoś uderzał młotkiem w moją czaszkę.
-Może chcesz iść na górę?
-Pójdziesz ze mną?
-Huh. Jak chcesz. Mnie jest wszystko jedno. Możesz iść nawet na jakąś super, mega imprezę. Oni na pewno czekają tam na ciebie. I wiesz co? Nic mi do tego. Wiesz dlaczego? Bo nie jestem twoim zasranym chłopakiem. Tylko jest nim osoba, która nawet nie dzwoni do ciebie. Przecież mnie nienawidzisz. Po co tutaj właściwie nadal ze mną siedzisz?
-Dobrze, wiesz, że to wszystko co wydarzyło się tej nocy było popieprzone. Te wszystkie słowa były kłamstwami, bo ja cię kocham. Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało. Możesz to w końcu zrozumieć? Możemy iść na górę i na spokojnie tam porozmawiać. Jest późno, jestem zmęczona i głowa mi pęka.
Wzrusza ramionami, a ja podaję mu dłoń, lecz on wcale jej nie dotyka. Auć. To boli. Ej. Dobra. Liam. Ja wiem. Jestem popierdoloną suką, ale bez przesady. Wchodzimy po schodach na górę, a ja potykam się o Louise, która przechodzi dumnie po korytarzu machając swoim białym, puszystym ogonem. Mruczy cicho kiedy pochylam się i gładzę jej futerko. Ciekawe gdzie jest Roosvelt. Może u Christiana albo Rickiego. Nie mam pojęcia. Chwytam Louise i trzymam ją w swoich ramionach dopóki nie wchodzimy do mojego pokoju. Tam delikatnie upuszczam ją na ziemię, a w moich myślach odbija się dźwięk przekręconego zamka od drzwi. Głośno przełykam ślinę w momencie, kiedy Liam podchodzi do mnie od tyłu i gładzi moje nagie ramiona. Nie lubię jego zmienności. Jeszcze przed chwilą był oschły, a teraz dotyka mnie w taki sposób, jaki pragnęłam od kilku godzin. Czuję, że całe moje ciało ogarnia gęsia skórka, a oddech zaczyna się rwać.
-Więc kochasz mnie, tak?
Szybkim ruchem ześlizguje się na moje pośladki i ściska je z całej siły w taki sposób, że moją odpowiedzią jest tylko cichy jęk. Odwracam się na pięcie, unoszę głowę do góry, aby spojrzeć w jego oczy. Widzę, że bije się z myślami. Wiem, że chce coś powiedzieć, ale nie ma pojęcia czy jest to na miejscu. Próbując zachęcić go do dalszego kontynuowania, przenoszę dłonie na jego podbrzusze, a moje palce wędrują za gumkę dresów. Właściwie sama nie wiem co chcę zrobić. Nie panuję nad sobą. Nie wiem co się dzieje. W momencie nasze usta łączą się, a chwila mojej nieuwagi sprawia, że Liam wślizguje swój język pomiędzy moje wargi. Uwielbiam to pieprzone uczucie. Nadal bawię się jego spodniami, tylko teraz próbuję ściągnąć je trochę w dół. Kiedy w końcu mi się udaje, on odchyla się na moment i zdejmuje z siebie koszulę. Nawet kiedy rozpina te pieprzone guziki wygląda tak seksownie. Jak on to robi? Niech mi ktoś powie. Jak? Jak można być aż tak seksownym? I jak może podobać się komuś taka osoba jak ja? Jak? Widzę jak jego mięśnie napinają się co chwile, a ciepło w pobliżu mojej kobiecości coraz bardziej narasta. Nikt, nigdy, nawet Harry nie wywierał na mnie takiego wrażenia, jakie robi Liam. Chłopak w momencie podchodzi do mnie i chwyta mnie na ręce w taki sposób, że mogę owinąć nogi wokół jego pasa. Czuję, że jest już twardy. Kiedy uderzam plecami w miękki materac zaczynam chichotać jak popieprzona idiotka.
-Pamiętasz co mówiłaś wtedy przez telefon, kiedy dochodziłem dzięki twojemu gadaniu?
-Tak.
-A zrobisz to?
-Nie wiem.
-A chcesz spróbować skarbie?
-Możliwe, ale nie obiecuję.
-Okej. A więc możliwe, że ja ci wybaczę to, jak w nocy mi nagadałaś.
-To ma być szantaż?
-Tak. Cholerny. Jebany szantaż. Bo wiem, że chcesz abym ci wybaczył i zrobisz to. A ja tak cholernie chce poczuć twoje idealne usta na moim kutasie.
Zanim mogę cokolwiek powiedzieć przyciska się do mnie w taki sposób, że czuję jego kutasa między swoimi nogami. Jego uśmiech sprawia, że moje serce bije coraz mocniej. Tak bardzo go kocham. Tak bardzo kocham Liama, który jest teraz ze mną. Daje mi tak wielkie szczęście jak nikt inny i jestem mu tak strasznie za to wdzięczna.
-Kocham cię.
-Czasem wydaje mi się, że nie powinnaś tego robić. Nie zasługuję na kogoś takiego jak ty. Powinienem teraz siedzieć w jakimś szpitalu psychiatrycznym, zakuty w jakiś chory kaftan. Siedzieć w izolatce i nic kompletnie nie jeść.
-Dlaczego tak bardzo nie lubisz siebie? Jesteś tak cholernie idealny w każdym calu. Jesteś moim jedynym szczęściem na tym świecie. Tylko ty sprawiasz, że potrafię się ot tak uśmiechnąć, choć nie wiem jaki bałagan dzieje się w moim życiu. To dzięki tobie otwieram się na ludzi, staram się nawiązywać z nimi jakikolwiek kontakt. To dzięki tobie skarbie, to wszystko.
-To powiedz mi jedno Sarah. Tak wiele, wiele ludzi cię kocha. Ja, może i nawet Harry, twoi bracia, cała twoja rodzina, Niall i Amy w pewnym sensie też. Dlaczego nie potrafisz tego zrozumieć? Dlaczego nie możesz z tym tak po prostu żyć?
-Bo to ja jestem problemem. Wiem, że ty mnie kochasz. Tego jestem pewna, przynajmniej tak mi się wydaje. Nie jestem pewna innych uczuć, bo ja nie potrafię zaakceptować i kochać samej siebie. Ja nawet sobie nie ufam, a co dopiero żebym mówiła o kochaniu siebie.
-Jesteś moim pierdolonym ideałem, Sarah. Jesteś moim najcenniejszym skarbem. Mam dla ciebie prezent, ale to później. Teraz wróćmy do tego co przed chwilą jeszcze robiliśmy.
Zanim mogę cokolwiek odpowiedzieć zamykam oczy pod wpływem jego delikatnych ust, które dotykają mojej szczęki. To wszystko zaczyna od nowa we mnie narastać. Zimne dłonie Liama okalające moją talię sprawiają, że na moim ciele pojawia się gęsia skórka. Delikatnie piszczę kiedy wjeżdża palcami pod pasek moich spodni dotykając moich kości biodrowych. Dzisiaj się tam cięłam. Musiał to poczuć. Kurwa. Nie wiem dlaczego ale przestaje mnie całować. Uświadamiam sobie co się stało dopiero w momencie kiedy otwieram oczy. Przygląda się moim biodrom i rozpina moje spodnie. Nie chcę żeby to widział. Znowu strzeli mi wykład o tym jakie to wszystko jest idiotyczne, ale do cholery on też to robił lub nadal robi już sama nie wiem. Oszalałam przez tego człowieka. Nie istnieje dla mnie czas kiedy, jest tak cholernie blisko mnie. Przełykam głośniej ślinę, kiedy na jego rozkaz unoszę biodra, a on szybkim ruchem ściąga moje spodnie aż do kostek. Widzę, że jego szczęka się zaciska, ale o dziwo nie krzyczy. Nie robi nic co mogłoby wskazywać na to, że jest wkurzony. Za to delikatnie pochyla się nade mną i dotyka ustami stada ran, które nawet jeszcze nie przerodziły się w strupy.
Liam's Pov
Spoglądam na jej kościste ciało, które okalają tylko czerwone kreski. Mam ochotę popłakać się kiedy delikatnie całuję jej rany. Nie chcę na nią krzyczeć, nie mam na to siły. Wiem jak ciężko jest wyleczyć się z czegoś takiego. Sam próbuję już od kilku miesięcy, ale bezskutecznie. Nie potrafię przestać. Zawsze znajdzie się problem, nawet ten najmniejszy. Coś się nie uda. Albo to, że jestem totalnie beznadziejny, tak to zawsze jest problemem numer jeden. Kiedy jej palce delikatnie masują skórę mojej głowy, czuję że muszę zrobić coś więcej. Nie odrywając ust od jej ciała przesuwam się w stronę jej kobiecości. Dlaczego zawsze nosi te kurewskie koronkowe majtki? To przyprawia mnie kurwa o dreszcze na całym ciele. Wygląda w nich tak seksownie. Całuję materiał, a właściwie koronkę tego co dzieli mnie, a jej kobiecość. Zaczyna cicho chichotać, co sprawia, że trafia w mój najczulszy punkt. Mój kutas już cały drży i naprawdę mam ochotę poczuć jej cholerne usta na sobie. Nie chcę jej do niczego zmuszać, ten szantaż to tak właściwie nie szantaż, bo nie potrafię zmusić jej do czegoś, czego nie będzie chciała. Delikatnie chwytam za gumkę majtek i zsuwam je w dół. Widzę jej gładką kość łonową, której nie okala choć najmniejszy włosek. Przygryzam wargę, ponieważ wiem, że jest już cała mokra i wystarczy tylko chwilka aż dojdzie. Wyciągam język na wierzch i delikatnie liżę jej skórę tuż nad najczulszym punktem. Kiedy słyszę jej cichy jęk, postanawiam w końcu zrobić to na co oboje czekamy. Przesuwam swoje usta na jej łechtaczkę i zasysam ją. Sarah zaczyna ciągnąć moje włosy, co kurewsko mnie podnieca. Kiedy wypuszczam spomiędzy warg jej najczulszy punkt i odchylam się do tyłu, ona w momencie przyciska moją twarz w to samo miejsce. Pierwszy raz widzę, żeby robiła coś takiego. Zaczynam się śmiać, co dodatkowo wprawia w ruch jej czułe miejsce. Cicho skomle kiedy bawię się językiem. Czuję jak jej ciało całe się napina, a ona za moment wybuchnie. Wiem, że nie zrobi tego głośno, ponieważ jest kulturalna, a w tym domu są jeszcze jej bracia, rodzice i dziadkowie. Przyspieszam ruchy języka, a ona coraz szybciej oddycha. Tak mała. Musisz dać radę. Dojdź dla mnie skarbie. Proszę. Nagle Sarah zaczyna nerwowo poruszać się tam na górze, a ja unoszę głowę żeby zobaczyć, że do jej twarzy przyciśnięta jest poduszka w którą zaczyna krzyczeć. Nagle dostrzegam na białej pościeli małą plamę. Żałuję, że nie dotrzymałem do końca i nie mogłem jej spróbować. Na pewno smakuje tak samo jak poprzednim razem. Taka cholernie słodka. Delikatnie unoszę się do góry i umiejscawiam się między jej nogami w taki sposób, że mój kutas chyba zaraz eksploduje, ponieważ muszę przestać w końcu się o nią ocierać. Odchylam delikatnie poduszkę, którą się zakryła aby zobaczyć jej czerwone policzki. Wygląda jak mała dziewczynka, która zobaczyła coś czego tak naprawdę nie powinna. Zaczynam się śmiać i delikatnie pochylam się aby ucałować jej usta. Jest taka piękna i jak na razie tylko moja. Moja piękna Sarah Miller. Czym sobie zasłużyłem na kogoś takiego? Nie mam pojęcia, ale kocham ją bez względu na wszystko. Kiedy wreszcie odchylam się od niej, ona sięga w dół.
-Trzeba coś z tym zrobić.
-Co masz na myśli?
-Dobrze wiesz co. Więc mogę?
-Wiesz jak to zrobić?
-Huh. Tak. No bo..ja...
-Oglądałaś pornosy? Moja Sarah, oglądała pornosy? Nie wierzę w to. Nie mogę w to uwierzyć.
-Jeśli teraz się nie zamkniesz, nic z tego rozumiesz?
-Okej, okej.
Zaczynam się śmiać, ale na pewien sposób to jest słodkie. Nie sądziłem, że taka dziewczyna jak ona będzie zdolna do czegoś takiego. Kurde, zrobiła to dla mnie. Ona tak wiele dla mnie już zrobiła, a ja boję się, że ją stracę. Że to tylko ulotna chwila, która minie kiedy pokażę jej cały mój świat. Kiedy tak naprawdę dowie się jaki jestem chory. Boję się, że gdy powiem jej o szpitalu psychiatrycznym nie będzie chciała mnie znać. Ona zawsze powtarza, żebym nie przejmował się bliznami, tylko nie wie że pod nimi kryje się naprawdę coś okropnego. Spoglądam w jej idealne oczy, które wypełnia coś czego nie poznaję. Pożądanie. Moje serce przyspiesza mocniej, ponieważ zaczynam ją taką uwielbiać. Nie wiem co mogłoby się stać, kiedy byśmy się rozstali. Gdybym musiał zapomnieć o tej wspaniałej dziewczynie, która wypełnia każdą moją nawet tą najmniejszą myśl. Moje serce tak bardzo jest jej poświęcone, że nie wiem co zrobiłbym po jej stracie. Nie potrafiłbym bez niej żyć. Chciałbym nawiązać z nią kontakt i nigdy bym nie odpuścił. Będę z nią na zawsze. Nie obiecuję, że będzie między nami dobrze, nie mówię, że będziemy małżeństwem, nie deklaruję się na dzieci ale postaram się być z nią na zawsze bo naprawdę bardzo mocno ją kocham.
-Kiedy jesteś przy mnie czuję, że nie mogę należeć do nikogo innego. Jestem wtedy cały twój. Kiedy mnie dotykasz, przepływa przez moje ciało przyjemny dreszcz. Czuję, że jesteś moją bronią i możemy przetrwać wszystko. Możesz naprawić mój świat. Nie mam kontroli nad sobą kiedy jesteś w pobliżu. Kiedy wtedy odwiozłem cię do tego cholernego akademika, czułem że łączy nas coś więcej. Kiedy się wtedy całowaliśmy czułem twój język na swoim przez kilka godzin i nie chciałem zapomnieć tego uczucia. Chciałem to po prostu zatrzymać w swojej pamięci. Tak mocno cię kocham skarbie, nawet sobie tego nie wyobrażasz. Kiedy zamykam oczy widzę ciebie. Może to trochę chore, ale uwierz mi że tak jest. Uwierz mi Sarah, proszę. Jesteś czymś czego nigdy nie miałem przy sobie, a nawet jeśli nie miałem nie potrafiłem tego przy sobie zatrzymać na dłużej.
-Wiem, Liam.
Zanim mogę cokolwiek powiedzieć, czuję że delikatna dłoń Sary prześlizguje się po mojej długości. Ja pierdole, jak ona tak szybko mnie rozebrała? Kiedy kurwa? Jej usta są tuż przy moich, a ja kompletnie nie mam pojęcia jak to się tak szybko rozkręciło. Sięgam dłonią w dół, aby opleść ją wokół jej drobnej. Spogląda na mnie ze zdezorientowaniem i teraz wiem, że nie była przygotowana na mój nagły dotyk. Uśmiecham się i delikatnie całuję jej wargi. Nadal trzymając jej dłoń prześlizguję się po mojej długości. Kurwa. Jakie to jest cholernie wspaniałe. Uwielbiam dotyk Sary. Jest idealny. Jej niewinność, która zanika z każdym naszym intymnym spotkaniem. Mocniej zaciskam uścisk co sprawia, że jeszcze bardziej czuję jej dłoń. Ona nawet kurwa nie zdaje sobie sprawy z tego ile przyjemności sprawia mi tym wszystkim. Jest inna niż wszystkie dziewczyny z którymi byłem. Jest moją Sarą. Cicho jęczę, kiedy mocniej zaciska swoją dłoń sama z siebie. Nie potrzebuje mojej pomocy. Wiem to. Już teraz sobie świetnie poradzi. Uśmiecham się do niej i pozostawiam ją samą w tej sytuacji. Poprawiam jej włosy, które opuściły jej luźnego koka. Wygląda tak cudownie. Jak jakaś księżniczka na którą, nigdy nie zasługiwałem. Nagle zniża się w dół i prawie zamieram czując, że obejmuje mnie ustami. Jej cholerny język. Kurwa. Jest taka cholernie delikatna. Zaraz dojdę. Nagle zaczyna ssać. Czuję, że moje mięśnie zaciskają się co chwila, mój oddech staje się przyspieszony i urywa się co chwilę. Zwariuję. Nagle czuję, że wszystkie emocje lądują w podbrzuszu i nagle widzę, że oczy Sary się powiększają. Powinienem ją ostrzec. Zaczynam śmiać się w duchu, ale kiedy odsuwa się ode mnie, czuję, że muszę coś powiedzieć.
-Wypluj, to! Słyszysz? Mówię wypluj! Nie musisz tego połykać.
-To nic takiego i tak już za późno.
Uśmiecha się, ale widzę że ma skrzywioną minę. Unoszę biodra do góry i wsuwam na siebie bokserki i spodnie. Sarah kładzie się tuż obok mnie i układa głowę na mojej klatce piersiowej. Całuję czubek jej głowy, a ona zatacza palcem wskazującym, małe kółeczka na moim nagim torsie.
Sarah's Pov
-Wiesz zastanawiałam się jak powiedzieć o nas Harry'emu. Naprawdę dużo nad tym myślałam, ale nadal nie mam pojęcia. Boję się, że przyjmie to źle. Przecież się przyjaźnicie.
-Ehhh.. jeśli nie chcesz. Nie mów mu na razie. Ja mogę zaczekać. Najważniejsze jest to, że mnie kochasz i chcesz być ze mną. I to ze mną przeżywasz te wszystkie swoje pierwsze razy. To jest naprawdę zajebiste uczucie. Boże twoje usta one robią coś czego nigdy nie doznałem. Jesteś wszystkim, ale mogę zaczekać.
-Obiecuję, że to zrobię kochanie. Zrobię to. Obiecuję. Wiesz. Kiedy trzymasz mnie tak w ramionach jak teraz to robisz, czuję że jestem pełna sił i wiem, że jestem tak cholernie bezpieczna jak nigdy nie byłam.
Mówię wprost w jego usta, a on obdarza mnie tym cudownym uśmiechem. Nie mogę nadal uwierzyć, że to przed chwilą zrobiłam. Że doprowadziłam Liama do orgazmu ręką i ustami. Nie mogę uwierzyć w to, że połknęłam to cholerstwo, które było tak cholernie słone, że myślałam, że za moment naprawdę zwymiotuję. Nagle słyszymy, że na korytarzu wszyscy zaczynają biegać, a Christian coś krzyczy. Babcia woła tatę, a ja totalnie nie mam pojęcia co robić. Szybko zakładam na siebie jakiś sweterek, a w Liama cisnę koszulą, którą zapina w momencie. Boję się, że stało się to o czym myślałam przez całe święta. Boję się, że spełnił się jeden z moich czarnych scenariuszy i mama nie wytrzymała. Wybiegam z pokoju w tym samym momencie, kiedy Chris łapie mnie i nie pozwala mi się ruszyć. Kręci przecząco głową, ale adrenalina buzująca w mojej krwi, sprawia że wyrywam mu się i popycham go na ścianę. Słyszę tylko ciche przeklnięcie mojego brata i nic innego nie dobiega do moich uszu. Boję się tego zobaczyć. Boję się spojrzeć w te otwarte drzwi. Zaczynam płakać kiedy widzę, że mama leży na podłodze, a tata robi jej sztuczne oddychanie. Wiedziałam, że to się tak skończy. Wiedziałam, że nie mogą być to zwyczajne święta. Ale dlaczego akurat dzisiaj? Dlaczego Liam musiał to zobaczyć. Podbiegam do mamy i dostrzegam na jej szyi czerwony ślad, co świadczy że chciała się udusić. Rozglądam się i dopiero teraz zauważam na żyrandolu zwisający krawat ojca. Nawet nie wiem dlaczego ale uderzam mamę w policzek. Po prostu tym razem przesadziła. Nigdy nie zrobiła nic gorszego. Jej zaburzenia są coraz bardziej silne. Nie wiem czy w końcu uda jej się jakoś z tym przezwyciężyć, ale naprawdę bym chciała. Widzę, że nie oddycha, a jej dłoń jest zimna. Czy ona umarła? Tatusiu, czy mama od nas odeszła? Spoglądam na mojego ojca, który ma oczywiście na sobie jakiś jebany garnitur, chuj wie po co on mu jest skoro już wszyscy poszli, ale teraz dopiero zauważam, że mama ma na sobie czerwoną, wieczorową sukienkę. Czy oni mieli gdzieś wyjść? Dlaczego? Jak? Po co? Oni się nienawidzą? Oni dwoje? To mieszanka wybuchowa. Widzę jak tata naciska na klatkę piersiowa mamy i nagle ktoś mnie od niej odciąga. Mam ochotę kopać i bić tą osobę, ale nie mam siły. Czuję, że to Liam. Jego silne ramiona trzymają mnie przy sobie w momencie kiedy mamę, wyprowadza kilka lekarzy. Ojciec coś do nich mówi, ale kompletnie nic nie słyszę. Jestem w jak w tym cholernym śnie. Gdzie widzisz coś strasznego, ale nie możesz uciec, nic nie słyszysz i nie możesz nic powiedzieć. Jest to najgorszy z rodzajów snu. Zawszę bałam się zasnąć, bo myślałam, że gdy zamknę oczy powrócę do ciągu dalszego. Tylko, że to nie jest pieprzony sen. To wszystko dzieję się naprawdę. Ratownicy wychodzą z mamą z domu, ojciec, babcia i dziadek wychodzą za nimi, a ja zaczynam się cała trząść. Nie wiem co mam robić. Rozglądam się dookoła i dostrzegam tam Christiana i Rickiego. Liam. Liam. Tak bardzo go teraz potrzebuję. Odwracam się na pięcie w jego stronę i mocno przywieram do jego ciała. Całuje czubek mojej głowy i delikatnie masuję skórę karku.
-Cichutko, maleńka. Wszystko będzie dobrze, wiesz o tym skarbie. Twoja mama jest silną kobietą. Zobaczysz wyjdzie z tego.
-Liam, tak bardzo się boję. Nigdy nie bałam się o nią bardziej niż teraz.
-Cichutko. Jutro do niej pojedziemy i zobaczysz, że będzie z nami normalnie rozmawiać.
-Dlaczego jutro? Musimy dzisiaj! Ja ją chcę zobaczyć dzisiaj.
-Sarah. Posłuchaj Liama. Jutro do niej wszyscy pojedziemy. Dzisiaj już tyle się wydarzyło. Idź połóż się do łóżka. Dobrze ci to zrobi, a lepiej żebyś zobaczyła mamę jutro, kiedy będzie już okej niż teraz kiedy nie oddychała i była sina.
-Ricky, ale dlaczego ona to zrobiła? Dlaczego?
Rzucam się z pięściami na mojego brata i zaczynam uderzać o jego twardy tors, który nie przypomina kompletnie Liama. Jest jeszcze bardziej napakowany. Czuję jak łzy spływają po mojej twarzy, a moja adrenalina coraz bardziej się zmniejsza. Nagle odpuszczam, a mój brat przyciąga mnie do uścisku. Owijam swoje ramiona wokół jego ciała i przyciskam go do siebie. Błagam, żeby wszystko się udało. Żeby mama wyszła z tego wszystkiego. Muszę się uspokoić, choć wiem, że nie dam rady. Nie dam rady do cholery tego zrobić. Odchylam się od Rickiego i dostrzegam Christiana trzymającego w jednej dłoni szklankę z wodą, a w drugiej jakieś leki. Mówi coś do Liama, który przytakuje i znika w moim pokoju. Liam. Nie zostawiaj mnie. Nie możesz tego zrobić, rozumiesz? Potrzebuję cię. W momencie wyrywam się z uścisku mojego brata i biegnę w kierunku mojego pokoju. Kiedy do niego wbiegam zauważam, że chłopak do kogoś dzwoni, a leki i woda odstawione są na szafkę nocną. Zamykam drzwi i z trudnością łapię oddech. Znowu nic nie słyszę do momentu, kiedy Liam odwraca się w moją stronę.
-Rozumiesz, masz załatwić pani Anastasi Miller najlepszego lekarza na tej pieprzonej Ziemi i pierdoli mnie jak to zrobisz po prostu ma być już w tym jebanym szpitalu. Mam nadzieję, że rozumiesz? Tyle możesz zrobić dla mnie w te jebane święta. Do widzenia.
Odkłada telefon na szafkę nocną i podchodzi do mnie. Klęka tuż przede mną i chwyta moją twarz w swoje dłonie. Pociera kciukami moje policzki i uśmiecha się. Dlaczego on się uśmiecha? Nie powinien tego robić. Przecież tutaj nie ma się z czego cieszyć. Chyba, że.. on po prostu próbuje mnie pocieszyć.
-Skarbie wszystko będzie okej. Twoja mama będzie biała bardzo dobrego lekarza. Christian dał mi leki na uspokojenie. Zażyjesz je, dobrze?
-Nie chcę żadnych leków. Jeśli ona nie przeżyje, ja nie chcę żyć dobra? Dasz mi wtedy jakieś środki nasenne i zasnę. Okej? Zasnę na zawsze.
-Przestań tak mówić. Skończ z tym. Kocham cię. Chcę dla ciebie jak najlepiej tak jak twoi bracia, więc przestań. Chodź.
-A będziesz przy mnie?
-Nie opuszczę cię nawet na krok, Sarah. Ale zażyjesz leki i wszystko się skończy.
-Dobrze, wiesz, że to wszystko co wydarzyło się tej nocy było popieprzone. Te wszystkie słowa były kłamstwami, bo ja cię kocham. Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało. Możesz to w końcu zrozumieć? Możemy iść na górę i na spokojnie tam porozmawiać. Jest późno, jestem zmęczona i głowa mi pęka.
Wzrusza ramionami, a ja podaję mu dłoń, lecz on wcale jej nie dotyka. Auć. To boli. Ej. Dobra. Liam. Ja wiem. Jestem popierdoloną suką, ale bez przesady. Wchodzimy po schodach na górę, a ja potykam się o Louise, która przechodzi dumnie po korytarzu machając swoim białym, puszystym ogonem. Mruczy cicho kiedy pochylam się i gładzę jej futerko. Ciekawe gdzie jest Roosvelt. Może u Christiana albo Rickiego. Nie mam pojęcia. Chwytam Louise i trzymam ją w swoich ramionach dopóki nie wchodzimy do mojego pokoju. Tam delikatnie upuszczam ją na ziemię, a w moich myślach odbija się dźwięk przekręconego zamka od drzwi. Głośno przełykam ślinę w momencie, kiedy Liam podchodzi do mnie od tyłu i gładzi moje nagie ramiona. Nie lubię jego zmienności. Jeszcze przed chwilą był oschły, a teraz dotyka mnie w taki sposób, jaki pragnęłam od kilku godzin. Czuję, że całe moje ciało ogarnia gęsia skórka, a oddech zaczyna się rwać.
-Więc kochasz mnie, tak?
Szybkim ruchem ześlizguje się na moje pośladki i ściska je z całej siły w taki sposób, że moją odpowiedzią jest tylko cichy jęk. Odwracam się na pięcie, unoszę głowę do góry, aby spojrzeć w jego oczy. Widzę, że bije się z myślami. Wiem, że chce coś powiedzieć, ale nie ma pojęcia czy jest to na miejscu. Próbując zachęcić go do dalszego kontynuowania, przenoszę dłonie na jego podbrzusze, a moje palce wędrują za gumkę dresów. Właściwie sama nie wiem co chcę zrobić. Nie panuję nad sobą. Nie wiem co się dzieje. W momencie nasze usta łączą się, a chwila mojej nieuwagi sprawia, że Liam wślizguje swój język pomiędzy moje wargi. Uwielbiam to pieprzone uczucie. Nadal bawię się jego spodniami, tylko teraz próbuję ściągnąć je trochę w dół. Kiedy w końcu mi się udaje, on odchyla się na moment i zdejmuje z siebie koszulę. Nawet kiedy rozpina te pieprzone guziki wygląda tak seksownie. Jak on to robi? Niech mi ktoś powie. Jak? Jak można być aż tak seksownym? I jak może podobać się komuś taka osoba jak ja? Jak? Widzę jak jego mięśnie napinają się co chwile, a ciepło w pobliżu mojej kobiecości coraz bardziej narasta. Nikt, nigdy, nawet Harry nie wywierał na mnie takiego wrażenia, jakie robi Liam. Chłopak w momencie podchodzi do mnie i chwyta mnie na ręce w taki sposób, że mogę owinąć nogi wokół jego pasa. Czuję, że jest już twardy. Kiedy uderzam plecami w miękki materac zaczynam chichotać jak popieprzona idiotka.
-Pamiętasz co mówiłaś wtedy przez telefon, kiedy dochodziłem dzięki twojemu gadaniu?
-Tak.
-A zrobisz to?
-Nie wiem.
-A chcesz spróbować skarbie?
-Możliwe, ale nie obiecuję.
-Okej. A więc możliwe, że ja ci wybaczę to, jak w nocy mi nagadałaś.
-To ma być szantaż?
-Tak. Cholerny. Jebany szantaż. Bo wiem, że chcesz abym ci wybaczył i zrobisz to. A ja tak cholernie chce poczuć twoje idealne usta na moim kutasie.
Zanim mogę cokolwiek powiedzieć przyciska się do mnie w taki sposób, że czuję jego kutasa między swoimi nogami. Jego uśmiech sprawia, że moje serce bije coraz mocniej. Tak bardzo go kocham. Tak bardzo kocham Liama, który jest teraz ze mną. Daje mi tak wielkie szczęście jak nikt inny i jestem mu tak strasznie za to wdzięczna.
-Kocham cię.
-Czasem wydaje mi się, że nie powinnaś tego robić. Nie zasługuję na kogoś takiego jak ty. Powinienem teraz siedzieć w jakimś szpitalu psychiatrycznym, zakuty w jakiś chory kaftan. Siedzieć w izolatce i nic kompletnie nie jeść.
-Dlaczego tak bardzo nie lubisz siebie? Jesteś tak cholernie idealny w każdym calu. Jesteś moim jedynym szczęściem na tym świecie. Tylko ty sprawiasz, że potrafię się ot tak uśmiechnąć, choć nie wiem jaki bałagan dzieje się w moim życiu. To dzięki tobie otwieram się na ludzi, staram się nawiązywać z nimi jakikolwiek kontakt. To dzięki tobie skarbie, to wszystko.
-To powiedz mi jedno Sarah. Tak wiele, wiele ludzi cię kocha. Ja, może i nawet Harry, twoi bracia, cała twoja rodzina, Niall i Amy w pewnym sensie też. Dlaczego nie potrafisz tego zrozumieć? Dlaczego nie możesz z tym tak po prostu żyć?
-Bo to ja jestem problemem. Wiem, że ty mnie kochasz. Tego jestem pewna, przynajmniej tak mi się wydaje. Nie jestem pewna innych uczuć, bo ja nie potrafię zaakceptować i kochać samej siebie. Ja nawet sobie nie ufam, a co dopiero żebym mówiła o kochaniu siebie.
-Jesteś moim pierdolonym ideałem, Sarah. Jesteś moim najcenniejszym skarbem. Mam dla ciebie prezent, ale to później. Teraz wróćmy do tego co przed chwilą jeszcze robiliśmy.
Zanim mogę cokolwiek odpowiedzieć zamykam oczy pod wpływem jego delikatnych ust, które dotykają mojej szczęki. To wszystko zaczyna od nowa we mnie narastać. Zimne dłonie Liama okalające moją talię sprawiają, że na moim ciele pojawia się gęsia skórka. Delikatnie piszczę kiedy wjeżdża palcami pod pasek moich spodni dotykając moich kości biodrowych. Dzisiaj się tam cięłam. Musiał to poczuć. Kurwa. Nie wiem dlaczego ale przestaje mnie całować. Uświadamiam sobie co się stało dopiero w momencie kiedy otwieram oczy. Przygląda się moim biodrom i rozpina moje spodnie. Nie chcę żeby to widział. Znowu strzeli mi wykład o tym jakie to wszystko jest idiotyczne, ale do cholery on też to robił lub nadal robi już sama nie wiem. Oszalałam przez tego człowieka. Nie istnieje dla mnie czas kiedy, jest tak cholernie blisko mnie. Przełykam głośniej ślinę, kiedy na jego rozkaz unoszę biodra, a on szybkim ruchem ściąga moje spodnie aż do kostek. Widzę, że jego szczęka się zaciska, ale o dziwo nie krzyczy. Nie robi nic co mogłoby wskazywać na to, że jest wkurzony. Za to delikatnie pochyla się nade mną i dotyka ustami stada ran, które nawet jeszcze nie przerodziły się w strupy.
Liam's Pov
Spoglądam na jej kościste ciało, które okalają tylko czerwone kreski. Mam ochotę popłakać się kiedy delikatnie całuję jej rany. Nie chcę na nią krzyczeć, nie mam na to siły. Wiem jak ciężko jest wyleczyć się z czegoś takiego. Sam próbuję już od kilku miesięcy, ale bezskutecznie. Nie potrafię przestać. Zawsze znajdzie się problem, nawet ten najmniejszy. Coś się nie uda. Albo to, że jestem totalnie beznadziejny, tak to zawsze jest problemem numer jeden. Kiedy jej palce delikatnie masują skórę mojej głowy, czuję że muszę zrobić coś więcej. Nie odrywając ust od jej ciała przesuwam się w stronę jej kobiecości. Dlaczego zawsze nosi te kurewskie koronkowe majtki? To przyprawia mnie kurwa o dreszcze na całym ciele. Wygląda w nich tak seksownie. Całuję materiał, a właściwie koronkę tego co dzieli mnie, a jej kobiecość. Zaczyna cicho chichotać, co sprawia, że trafia w mój najczulszy punkt. Mój kutas już cały drży i naprawdę mam ochotę poczuć jej cholerne usta na sobie. Nie chcę jej do niczego zmuszać, ten szantaż to tak właściwie nie szantaż, bo nie potrafię zmusić jej do czegoś, czego nie będzie chciała. Delikatnie chwytam za gumkę majtek i zsuwam je w dół. Widzę jej gładką kość łonową, której nie okala choć najmniejszy włosek. Przygryzam wargę, ponieważ wiem, że jest już cała mokra i wystarczy tylko chwilka aż dojdzie. Wyciągam język na wierzch i delikatnie liżę jej skórę tuż nad najczulszym punktem. Kiedy słyszę jej cichy jęk, postanawiam w końcu zrobić to na co oboje czekamy. Przesuwam swoje usta na jej łechtaczkę i zasysam ją. Sarah zaczyna ciągnąć moje włosy, co kurewsko mnie podnieca. Kiedy wypuszczam spomiędzy warg jej najczulszy punkt i odchylam się do tyłu, ona w momencie przyciska moją twarz w to samo miejsce. Pierwszy raz widzę, żeby robiła coś takiego. Zaczynam się śmiać, co dodatkowo wprawia w ruch jej czułe miejsce. Cicho skomle kiedy bawię się językiem. Czuję jak jej ciało całe się napina, a ona za moment wybuchnie. Wiem, że nie zrobi tego głośno, ponieważ jest kulturalna, a w tym domu są jeszcze jej bracia, rodzice i dziadkowie. Przyspieszam ruchy języka, a ona coraz szybciej oddycha. Tak mała. Musisz dać radę. Dojdź dla mnie skarbie. Proszę. Nagle Sarah zaczyna nerwowo poruszać się tam na górze, a ja unoszę głowę żeby zobaczyć, że do jej twarzy przyciśnięta jest poduszka w którą zaczyna krzyczeć. Nagle dostrzegam na białej pościeli małą plamę. Żałuję, że nie dotrzymałem do końca i nie mogłem jej spróbować. Na pewno smakuje tak samo jak poprzednim razem. Taka cholernie słodka. Delikatnie unoszę się do góry i umiejscawiam się między jej nogami w taki sposób, że mój kutas chyba zaraz eksploduje, ponieważ muszę przestać w końcu się o nią ocierać. Odchylam delikatnie poduszkę, którą się zakryła aby zobaczyć jej czerwone policzki. Wygląda jak mała dziewczynka, która zobaczyła coś czego tak naprawdę nie powinna. Zaczynam się śmiać i delikatnie pochylam się aby ucałować jej usta. Jest taka piękna i jak na razie tylko moja. Moja piękna Sarah Miller. Czym sobie zasłużyłem na kogoś takiego? Nie mam pojęcia, ale kocham ją bez względu na wszystko. Kiedy wreszcie odchylam się od niej, ona sięga w dół.
-Trzeba coś z tym zrobić.
-Co masz na myśli?
-Dobrze wiesz co. Więc mogę?
-Wiesz jak to zrobić?
-Huh. Tak. No bo..ja...
-Oglądałaś pornosy? Moja Sarah, oglądała pornosy? Nie wierzę w to. Nie mogę w to uwierzyć.
-Jeśli teraz się nie zamkniesz, nic z tego rozumiesz?
-Okej, okej.
Zaczynam się śmiać, ale na pewien sposób to jest słodkie. Nie sądziłem, że taka dziewczyna jak ona będzie zdolna do czegoś takiego. Kurde, zrobiła to dla mnie. Ona tak wiele dla mnie już zrobiła, a ja boję się, że ją stracę. Że to tylko ulotna chwila, która minie kiedy pokażę jej cały mój świat. Kiedy tak naprawdę dowie się jaki jestem chory. Boję się, że gdy powiem jej o szpitalu psychiatrycznym nie będzie chciała mnie znać. Ona zawsze powtarza, żebym nie przejmował się bliznami, tylko nie wie że pod nimi kryje się naprawdę coś okropnego. Spoglądam w jej idealne oczy, które wypełnia coś czego nie poznaję. Pożądanie. Moje serce przyspiesza mocniej, ponieważ zaczynam ją taką uwielbiać. Nie wiem co mogłoby się stać, kiedy byśmy się rozstali. Gdybym musiał zapomnieć o tej wspaniałej dziewczynie, która wypełnia każdą moją nawet tą najmniejszą myśl. Moje serce tak bardzo jest jej poświęcone, że nie wiem co zrobiłbym po jej stracie. Nie potrafiłbym bez niej żyć. Chciałbym nawiązać z nią kontakt i nigdy bym nie odpuścił. Będę z nią na zawsze. Nie obiecuję, że będzie między nami dobrze, nie mówię, że będziemy małżeństwem, nie deklaruję się na dzieci ale postaram się być z nią na zawsze bo naprawdę bardzo mocno ją kocham.
-Kiedy jesteś przy mnie czuję, że nie mogę należeć do nikogo innego. Jestem wtedy cały twój. Kiedy mnie dotykasz, przepływa przez moje ciało przyjemny dreszcz. Czuję, że jesteś moją bronią i możemy przetrwać wszystko. Możesz naprawić mój świat. Nie mam kontroli nad sobą kiedy jesteś w pobliżu. Kiedy wtedy odwiozłem cię do tego cholernego akademika, czułem że łączy nas coś więcej. Kiedy się wtedy całowaliśmy czułem twój język na swoim przez kilka godzin i nie chciałem zapomnieć tego uczucia. Chciałem to po prostu zatrzymać w swojej pamięci. Tak mocno cię kocham skarbie, nawet sobie tego nie wyobrażasz. Kiedy zamykam oczy widzę ciebie. Może to trochę chore, ale uwierz mi że tak jest. Uwierz mi Sarah, proszę. Jesteś czymś czego nigdy nie miałem przy sobie, a nawet jeśli nie miałem nie potrafiłem tego przy sobie zatrzymać na dłużej.
-Wiem, Liam.
Zanim mogę cokolwiek powiedzieć, czuję że delikatna dłoń Sary prześlizguje się po mojej długości. Ja pierdole, jak ona tak szybko mnie rozebrała? Kiedy kurwa? Jej usta są tuż przy moich, a ja kompletnie nie mam pojęcia jak to się tak szybko rozkręciło. Sięgam dłonią w dół, aby opleść ją wokół jej drobnej. Spogląda na mnie ze zdezorientowaniem i teraz wiem, że nie była przygotowana na mój nagły dotyk. Uśmiecham się i delikatnie całuję jej wargi. Nadal trzymając jej dłoń prześlizguję się po mojej długości. Kurwa. Jakie to jest cholernie wspaniałe. Uwielbiam dotyk Sary. Jest idealny. Jej niewinność, która zanika z każdym naszym intymnym spotkaniem. Mocniej zaciskam uścisk co sprawia, że jeszcze bardziej czuję jej dłoń. Ona nawet kurwa nie zdaje sobie sprawy z tego ile przyjemności sprawia mi tym wszystkim. Jest inna niż wszystkie dziewczyny z którymi byłem. Jest moją Sarą. Cicho jęczę, kiedy mocniej zaciska swoją dłoń sama z siebie. Nie potrzebuje mojej pomocy. Wiem to. Już teraz sobie świetnie poradzi. Uśmiecham się do niej i pozostawiam ją samą w tej sytuacji. Poprawiam jej włosy, które opuściły jej luźnego koka. Wygląda tak cudownie. Jak jakaś księżniczka na którą, nigdy nie zasługiwałem. Nagle zniża się w dół i prawie zamieram czując, że obejmuje mnie ustami. Jej cholerny język. Kurwa. Jest taka cholernie delikatna. Zaraz dojdę. Nagle zaczyna ssać. Czuję, że moje mięśnie zaciskają się co chwila, mój oddech staje się przyspieszony i urywa się co chwilę. Zwariuję. Nagle czuję, że wszystkie emocje lądują w podbrzuszu i nagle widzę, że oczy Sary się powiększają. Powinienem ją ostrzec. Zaczynam śmiać się w duchu, ale kiedy odsuwa się ode mnie, czuję, że muszę coś powiedzieć.
-Wypluj, to! Słyszysz? Mówię wypluj! Nie musisz tego połykać.
-To nic takiego i tak już za późno.
Uśmiecha się, ale widzę że ma skrzywioną minę. Unoszę biodra do góry i wsuwam na siebie bokserki i spodnie. Sarah kładzie się tuż obok mnie i układa głowę na mojej klatce piersiowej. Całuję czubek jej głowy, a ona zatacza palcem wskazującym, małe kółeczka na moim nagim torsie.
Sarah's Pov
-Wiesz zastanawiałam się jak powiedzieć o nas Harry'emu. Naprawdę dużo nad tym myślałam, ale nadal nie mam pojęcia. Boję się, że przyjmie to źle. Przecież się przyjaźnicie.
-Ehhh.. jeśli nie chcesz. Nie mów mu na razie. Ja mogę zaczekać. Najważniejsze jest to, że mnie kochasz i chcesz być ze mną. I to ze mną przeżywasz te wszystkie swoje pierwsze razy. To jest naprawdę zajebiste uczucie. Boże twoje usta one robią coś czego nigdy nie doznałem. Jesteś wszystkim, ale mogę zaczekać.
-Obiecuję, że to zrobię kochanie. Zrobię to. Obiecuję. Wiesz. Kiedy trzymasz mnie tak w ramionach jak teraz to robisz, czuję że jestem pełna sił i wiem, że jestem tak cholernie bezpieczna jak nigdy nie byłam.
Mówię wprost w jego usta, a on obdarza mnie tym cudownym uśmiechem. Nie mogę nadal uwierzyć, że to przed chwilą zrobiłam. Że doprowadziłam Liama do orgazmu ręką i ustami. Nie mogę uwierzyć w to, że połknęłam to cholerstwo, które było tak cholernie słone, że myślałam, że za moment naprawdę zwymiotuję. Nagle słyszymy, że na korytarzu wszyscy zaczynają biegać, a Christian coś krzyczy. Babcia woła tatę, a ja totalnie nie mam pojęcia co robić. Szybko zakładam na siebie jakiś sweterek, a w Liama cisnę koszulą, którą zapina w momencie. Boję się, że stało się to o czym myślałam przez całe święta. Boję się, że spełnił się jeden z moich czarnych scenariuszy i mama nie wytrzymała. Wybiegam z pokoju w tym samym momencie, kiedy Chris łapie mnie i nie pozwala mi się ruszyć. Kręci przecząco głową, ale adrenalina buzująca w mojej krwi, sprawia że wyrywam mu się i popycham go na ścianę. Słyszę tylko ciche przeklnięcie mojego brata i nic innego nie dobiega do moich uszu. Boję się tego zobaczyć. Boję się spojrzeć w te otwarte drzwi. Zaczynam płakać kiedy widzę, że mama leży na podłodze, a tata robi jej sztuczne oddychanie. Wiedziałam, że to się tak skończy. Wiedziałam, że nie mogą być to zwyczajne święta. Ale dlaczego akurat dzisiaj? Dlaczego Liam musiał to zobaczyć. Podbiegam do mamy i dostrzegam na jej szyi czerwony ślad, co świadczy że chciała się udusić. Rozglądam się i dopiero teraz zauważam na żyrandolu zwisający krawat ojca. Nawet nie wiem dlaczego ale uderzam mamę w policzek. Po prostu tym razem przesadziła. Nigdy nie zrobiła nic gorszego. Jej zaburzenia są coraz bardziej silne. Nie wiem czy w końcu uda jej się jakoś z tym przezwyciężyć, ale naprawdę bym chciała. Widzę, że nie oddycha, a jej dłoń jest zimna. Czy ona umarła? Tatusiu, czy mama od nas odeszła? Spoglądam na mojego ojca, który ma oczywiście na sobie jakiś jebany garnitur, chuj wie po co on mu jest skoro już wszyscy poszli, ale teraz dopiero zauważam, że mama ma na sobie czerwoną, wieczorową sukienkę. Czy oni mieli gdzieś wyjść? Dlaczego? Jak? Po co? Oni się nienawidzą? Oni dwoje? To mieszanka wybuchowa. Widzę jak tata naciska na klatkę piersiowa mamy i nagle ktoś mnie od niej odciąga. Mam ochotę kopać i bić tą osobę, ale nie mam siły. Czuję, że to Liam. Jego silne ramiona trzymają mnie przy sobie w momencie kiedy mamę, wyprowadza kilka lekarzy. Ojciec coś do nich mówi, ale kompletnie nic nie słyszę. Jestem w jak w tym cholernym śnie. Gdzie widzisz coś strasznego, ale nie możesz uciec, nic nie słyszysz i nie możesz nic powiedzieć. Jest to najgorszy z rodzajów snu. Zawszę bałam się zasnąć, bo myślałam, że gdy zamknę oczy powrócę do ciągu dalszego. Tylko, że to nie jest pieprzony sen. To wszystko dzieję się naprawdę. Ratownicy wychodzą z mamą z domu, ojciec, babcia i dziadek wychodzą za nimi, a ja zaczynam się cała trząść. Nie wiem co mam robić. Rozglądam się dookoła i dostrzegam tam Christiana i Rickiego. Liam. Liam. Tak bardzo go teraz potrzebuję. Odwracam się na pięcie w jego stronę i mocno przywieram do jego ciała. Całuje czubek mojej głowy i delikatnie masuję skórę karku.
-Cichutko, maleńka. Wszystko będzie dobrze, wiesz o tym skarbie. Twoja mama jest silną kobietą. Zobaczysz wyjdzie z tego.
-Liam, tak bardzo się boję. Nigdy nie bałam się o nią bardziej niż teraz.
-Cichutko. Jutro do niej pojedziemy i zobaczysz, że będzie z nami normalnie rozmawiać.
-Dlaczego jutro? Musimy dzisiaj! Ja ją chcę zobaczyć dzisiaj.
-Sarah. Posłuchaj Liama. Jutro do niej wszyscy pojedziemy. Dzisiaj już tyle się wydarzyło. Idź połóż się do łóżka. Dobrze ci to zrobi, a lepiej żebyś zobaczyła mamę jutro, kiedy będzie już okej niż teraz kiedy nie oddychała i była sina.
-Ricky, ale dlaczego ona to zrobiła? Dlaczego?
Rzucam się z pięściami na mojego brata i zaczynam uderzać o jego twardy tors, który nie przypomina kompletnie Liama. Jest jeszcze bardziej napakowany. Czuję jak łzy spływają po mojej twarzy, a moja adrenalina coraz bardziej się zmniejsza. Nagle odpuszczam, a mój brat przyciąga mnie do uścisku. Owijam swoje ramiona wokół jego ciała i przyciskam go do siebie. Błagam, żeby wszystko się udało. Żeby mama wyszła z tego wszystkiego. Muszę się uspokoić, choć wiem, że nie dam rady. Nie dam rady do cholery tego zrobić. Odchylam się od Rickiego i dostrzegam Christiana trzymającego w jednej dłoni szklankę z wodą, a w drugiej jakieś leki. Mówi coś do Liama, który przytakuje i znika w moim pokoju. Liam. Nie zostawiaj mnie. Nie możesz tego zrobić, rozumiesz? Potrzebuję cię. W momencie wyrywam się z uścisku mojego brata i biegnę w kierunku mojego pokoju. Kiedy do niego wbiegam zauważam, że chłopak do kogoś dzwoni, a leki i woda odstawione są na szafkę nocną. Zamykam drzwi i z trudnością łapię oddech. Znowu nic nie słyszę do momentu, kiedy Liam odwraca się w moją stronę.
-Rozumiesz, masz załatwić pani Anastasi Miller najlepszego lekarza na tej pieprzonej Ziemi i pierdoli mnie jak to zrobisz po prostu ma być już w tym jebanym szpitalu. Mam nadzieję, że rozumiesz? Tyle możesz zrobić dla mnie w te jebane święta. Do widzenia.
Odkłada telefon na szafkę nocną i podchodzi do mnie. Klęka tuż przede mną i chwyta moją twarz w swoje dłonie. Pociera kciukami moje policzki i uśmiecha się. Dlaczego on się uśmiecha? Nie powinien tego robić. Przecież tutaj nie ma się z czego cieszyć. Chyba, że.. on po prostu próbuje mnie pocieszyć.
-Skarbie wszystko będzie okej. Twoja mama będzie biała bardzo dobrego lekarza. Christian dał mi leki na uspokojenie. Zażyjesz je, dobrze?
-Nie chcę żadnych leków. Jeśli ona nie przeżyje, ja nie chcę żyć dobra? Dasz mi wtedy jakieś środki nasenne i zasnę. Okej? Zasnę na zawsze.
-Przestań tak mówić. Skończ z tym. Kocham cię. Chcę dla ciebie jak najlepiej tak jak twoi bracia, więc przestań. Chodź.
-A będziesz przy mnie?
-Nie opuszczę cię nawet na krok, Sarah. Ale zażyjesz leki i wszystko się skończy.
---------------------------
Siadam na krześle przy łóżku mamy, która uśmiecha się i promienieje. Jak ona to cholera robi? Jeszcze w nocy próbowała odebrać sobie życie, a teraz kurwa jak gdyby nigdy nic uśmiecha się i jest szczęśliwa. Te leki uspakajające dużo mi dały. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Spoglądam na Liama, który stoi tuż za mną i chwytam dłoń mamy.
-Wszystko dobrze?
Potakuje. Lekarz powiedział, że nie może mówić, ponieważ przy podduszeniu krtań się zaciska i nie można nic mówić, bo występuje takie samo zachowanie jak przy zapaleniu. Dłoń Liama, spoczywa na moim ramieniu, a ja przypominam sobie wczorajszy wieczór zanim zasnęłam. Kiedy wtulałam się w niego, a on powtarzał w kółko, że wszystko będzie okej. Kochałam go wtedy mocniej niż zwykle, jeśli jeszcze mocniej da się w ogóle kochać. Kocham go tak mocno jak cholera, nikogo innego. Jest dla mnie wszystkim. Mój świat jest złożony z jego oddechu. Gdyby, nie on nie wiem czy potrafiłabym się odnaleźć w tej sytuacji. Gdyby nie on wczoraj ja bym umarła, albo zrobiła jakieś popieprzone głupstwo, którego później bym żałowała. Zanim zasnęłam powiedział mi, że mnie bardzo mocno kocha i że kiedyś opowie mi o swoim życiu w szczegółach. Opowie mi o swojej rodzinie, opowie mi o przeszłości. Kiedy zadzwonił wtedy Harry i powiedział, że powinniśmy jakąś większą grupką wybrać się na lodowisko, nie wiedziałam co powiedzieć. Bo jeśli tam będzie Liam ciężko nam będzie tak po prostu udawać przed nimi wszystkimi. Oni wszyscy coś do cholery podejrzewają, niektórzy za dużo słyszeli. Kiedy mój chłopak powiedział mi, że bardzo mocno za mną tęskni, że jestem bardzo ważna i mocno mnie kocha moje serce zaczęło bić mocniej. Pierwszy raz na wyznanie Harry'ego cokolwiek poczułam, ale na pewno moje wszystkie uczucia należą do Liama. Na pewno. On jest zawsze przy mnie gdy tego potrzebuję. Już za dużo dowiedział się o mojej rodzinie, widział matkę w najgorszym wydaniu. Kiedyś to my widzieliśmy ją w podobnych. Gdy byliśmy mali. Kiedyś leżałam obok niej przez godzinę, bo myślałam, że po prostu śpi, ale kiedy przyszedł tata, śmierdział papierosami i alkoholem powiedział, że matka umiera. Popłakałam się wtedy bardzo mocno, byłam mała. Nie wiedziałam co mam robić. Pobiegłam wtedy do Shawna i schowałam się u niego w pokoju. Nie było jego, ani jego rodziców w domu, ale wiedziałam gdzie trzymają klucz. Pamiętam jak się wtedy trzęsłam i płakałam. Podobno długo mnie szukali i nie wiem ile dni minęło odkąd nie widziałam człowieka, dopóki nie wszedł do pokoju Shawn i pytał co tutaj robię. Pamiętam to jakby to było dzisiaj. Nagle powracam do rzeczywistości, dzięki Liamowi, który trzyma mnie na rękach i gdzieś niesie. Co się stało? Dlaczego on gdzieś ze mną idzie? O co tutaj chodzi? Zaczynam wiercić się, ale on zaciska swój uścisk. Nagle wprowadza mnie do jakiegoś gabinetu i kładzie na twardej kozetce. Co ja tutaj robię? Rozglądam się dookoła, a Liam siada na jakimś fotelu i mi się przygląda. Co chwilę pociera swoje czoło, jakby nad czymś intensywnie myślał. Kiedy do sali wchodzi lekarz, nie wiem czy mam uciekać, czy robić coś innego, ale postanawiam zostać. Zostanę dla Liama. Ale nadal nie mam pojęcia jak się tutaj znalazłam.
-Jadła coś dzisiaj, Liam?
-Tak. Razem ze mną. Jedliśmy razem śniadanie. Tylko wczoraj zażyła kilka tabletek uspakajających, myśli pan, że to mogło jej zaszkodzić?
-Zależy ile ich było.
-Trzy, może cztery.
-Nie. To nie mogło zaszkodzić, to są ziołowe tabletki. Nic jej nie powinno być Liam.
-Co ja tutaj robię?
-Zemdlałaś, kiedy siedziałaś przy swojej matce. Liam wtedy od razu nas zawołał, a ja kazałem mu przyprowadzić cię tutaj. Musimy porozmawiać. Chcesz żeby Liam był przy tej rozmowie?
Spoglądam na chłopaka, który siedzi na fotelu i obraca w palcach długopis. Chcę żeby tutaj był? Chcę, żeby usłyszał to co powiem? Na pewno tego chcę? Chyba nie jestem tego pewna. Jeśli ten lekarz nie zada mi tego niewygodnego pytania to wszystko będzie okej. Przytakuję, a on przysuwa sobie krzesło do mojej kozetki. Przygryzam wargę i patrzę prosto w jego oczy, które są tak cholernie niebieskie. Dopiero teraz uświadamiam sobie, że kogoś mi przypomina. Te brązowe włosy i te cholerne oczy. To jest tata Nialla, mogę się założyć. Jest cholernie do niego podobny. Moment. Ojciec Nialla jest lekarzem? Dlaczego nigdy o tym nie wspominał. Nie rozumiem.
-Powiedz mi Sarah jesteś wobec nas szczera? Zjadłaś dzisiaj to śniadanie, dobrze wierzymy ci w to, ale czy nie pozbyłaś się go z siebie w jakiś sposób? Proszę powiedz szczerze. Nie wiemy co ci jest. Może być to przemęczenie, wyczerpanie albo serce. Musisz odpowiedzieć zgodnie z prawdą.
Nagle milknę. Nie wiem co powiedzieć. Może, to że po kryjomu weszłam do toalety przed wyjazdem do szpitala i zwymiotowałam w toalecie, choć obiecałam, że tego nie zrobię? Przecież on będzie zły, będzie krzyczał. Nie pozwoli mi już na nic. Nie będę mogła już nigdzie wychodzić, a on będzie pilnował każdego mojego kroku. Nie chcę tego. Nagle Liam wstaje i podchodzi do nas. Jego mina wskazuje na to, że już jest wściekły, a jeszcze nic nie powiedziałam. Przymykam powieki tylko po to aby znów je otworzyć i nabieram głęboki oddech.
-Tak.
Cicho szepczę i zamykam powieki spomiędzy, których wypływają stróżki słonej wody. Starałam się temu zapobiec ale nie dałam rady, to było silniejsze ode mnie. Musiałam zwymiotować. Spoglądam na Liama, któremu szczęka się zacisnęła, a mała żyłka na czole coraz bardziej pulsuje.
-Wiedziałem! Mógłby jej pan do cholery wytłumaczyć, że jest to niepoważne, nieodpowiedzialne i niebezpieczne jak dla niej?! Dla tak drobnej dziewczyny?! Zresztą dla każdej dziewczyny jest to jakieś zagrożenie.
-Po pierwsze Liam, przestań krzyczeć jeśli chcesz tutaj nadal być, a po drugie Sarah. Liam ma rację. Ryzykujesz własne życie, przez to co robisz. Niszczysz swój przewód pokarmowy i jamę ustną. Kwasy zżerają cię za każdym razem gdy zrobisz coś takiego. Czy zdarza ci się to często?
-Ostatnio mniej razy, ale kiedyś zdarzało się częściej. Nawet jeśli mam mało w żołądku, czuję że muszę to zrobić bo jestem gruba. Kiedy powstrzymuję się od jedzenia, wszystko jest okej. Ale czasem nie potrafię. Na przykład teraz w święta. Jak mogłam nie jeść? Musiałam to robić. Ale za każdym razem gdy zostawałam sama wymiotowałam. Chciałam pozbyć się tego wszystkiego z siebie żeby nie przytyć, bo jak widzi pan jestem już strasznie gruba i nie radzę sobie normalnie z odchudzaniem. Nie potrafię tak jak inne dziewczyny systematycznie chodzić na siłownię. Nie mam czasu na robienie takich pierdół. Chodzę na studia prawnicze i muszę dużo się uczyć. Moja przyszła praca jest też związana z moim wyglądem. Bo jak pan myśli, czy ktoś będzie chciał zatrudnić jakąś grubą prawniczkę? Nie. Właśnie w tym jest problem. Ludzie teraz nie patrzą na umiejętności, tylko na to jak ktoś się prezentuje.
-Zdajesz sobie sprawę z tego, że jest to choroba? A właściwie w twoim przypadku to już uzależnienie? Z tego co mówisz, prawdopodobnie masz anoreksję i bulimię. Musimy zrobić ci szereg badań. Spędzisz tutaj kilka godzin, dobrze? Musimy cię zmierzyć i zważyć. Pobrać próbkę krwi i moczu. Jeśli nie chcesz żeby Liam tutaj był podczas niektórych rzeczy po prostu to powiedz.
-Nie. Nie chcę żeby tu był. Nie chcę żeby patrzył na mnie.
-Okej.
Wzrusza tylko ramionami i wychodzi z pomieszczenia zatrzaskując za sobą drzwi. Będzie się na mnie wydzierał i jestem tego pewna, ale nie chcę żeby widział to jak ten lekarz będzie mnie rozbierał i oglądał moje ciało. Bałabym się jego reakcji, choć już wiele razy mnie widział, ale zazwyczaj było ciemno, ale zaświecona była tylko mała lampka. Nie chcę wchodzić na wagę, jak zwykle pewnie przytyłam. Nienawidzę tego momentu. Moja waga cały czas się waha. Ważę albo 49.9 albo 53.4. Boję się tego co teraz się stanie. Wstaję do pozycji siedzącej i patrzę na ojca Nialla. Pisze coś na swoim laptopie i co chwilę na mnie spogląda. Nie chciałam żeby to tak się skończyło.
-Jeśli nie wiesz jestem Greg Horan. Ojciec Nialla.
-Tak, wiem.
-Rozbierz się teraz Sarah. Muszę obejrzeć twoje ciało, czy masz jakieś obrzęki. Później się zważysz i zmierzymy twój wzrost. Na końcu pójdziesz do toalety aby oddać próbkę moczu i pobierzemy ci krew. A teraz odpowiedz mi na kilka pytań. Od kiedy to się zaczęło?
-Nie wiem. Nie lubię o tym rozmawiać. To dla mnie dziwny temat, to tak jakby pana zapytano o jakiś nieprzyjemny temat.
-Wiem, Sarah ale od tej chwili jestem twoim lekarzem. Musisz mówić mi o wszystkim. Rozumiesz?
-Dobrze. Nie wiem kiedy to się zaczęło. Nie pamiętam dokładnej daty, ale zaczęłam to robić jak chodziłam do liceum. Wszyscy wtedy powtarzali, że jestem gruba nawet matka, a nie miałam sił do żadnej diety. Albo jadłam wszystko, albo nic. Wie pan jak to jest. Niszczą twój idealny świat przez takie słowa. Może i jest to ciężkie do zrozumienia, ale to wszystko jest silniejsze ode mnie. Próbowałam nawet kiedyś z tym skończyć i skończyłam może na jakiś miesiąc. Wtedy zauważyłam, że coraz bardziej tyję. Wie pan jak się przestraszyłam? Sądziłam, że ludzie będą mówić o tym jaka cholernie gruba jestem.
-Sarah wiele razy mierzyłem się z takimi przypadkami jak ty, wiele osób wychodziło z tego. Słyszałem wiele o tobie od Nialla. Opowiadał mi o tobie, że powinnaś iść do lekarza bo na pewno jesteś chora, twoja sylwetka nie jest zdrowa. Nie wierzyłem mu początkowo, myślałem, że sobie ze mnie żartuje. Ale miał rację. Jesteś okropnie chuda. Przepraszam, że muszę ci to mówić, ale możliwe, że nie pożyjesz zbyt długo przy takim zachowaniu. Musisz w końcu zebrać się w sobie i przestać. No dobrze, ale teraz rozbierz się i wejdź na wagę.
Moje serce bije coraz mocniej i dziękuję za to, że miałam siłę na to, aby przykryć wszystkie blizny. Zdejmuję z ramion moją bluzę i żeby przedłużyć chwilę kiedy ojciec Nialla zobaczy moje posiniaczone ciało składam ją w równiutką kostkę. Ściągam buty i skarpetki. Został mi tylko biały t-shirt i rurki. Czuję, że w moich oczach pojawiają się łzy i przygryzam wargę. Przed moimi oczami robi się ciemno, ale szybkim ruchem pozbawiam się koszulki i po chwili spodni. Próbuję zakryć dłońmi swoje ciało, ponieważ nikt nie widział mnie nago prócz Liama. Zresztą nawet on wiecznie widział mnie po ciemku albo przy słabym świetle. Uśmiecham się do lekarza, a on wskazuje mi na ścienę. Kieruję się w jej stronę i staję na czerwonym x-ie. Facet podchodzi do mnie i sięga ponad moją głową aby przyłożyć do mnie miarkę.
-No, a więc Sarah 1.65. Teraz biegnij na wagę.
Uśmiecham się do niego, ponieważ już teraz to jest pewne, że mam 1.65, a kiedyś jeszcze wahałam się między tym wzrostem. Raz było pokazane 1.64 a raz 1.65. Przechodzę przez pomieszczenie i staję na zimnej posadce. Teraz będzie rozgrywał się największy dramat. Nie poradzę sobie z tym, już teraz czuję, że cała się trzęsę. Patrzę w sufit i z trudnością powstrzymuję łzy. Kiedy ojciec Nialla podchodzi do mnie i zmienia ciężarki wypuszcza z siebie zrezygnowane powietrze. Spoglądam w jego błękitne oczy, a on kręci głową.
-51.9. Nie możesz już więcej chudnąć, bo będziesz miała niedowagę. Rozumiesz? Twoje BMI jest bardzo dobre. Sarah jesteś piękną dziewczyną, pewnie wiele chłopaków chciałoby mieć taką dziewczynę jak ty skarbie. Powiem ci jedno. Nie możesz być zbyt koścista, faceci tego nie lubią. Musisz nabrać trochę ciała. Twoje żebra, obojczyki i kości biodrowe są bardzo mocno zarysowane. Teraz ubierz się i pójdziemy pobrać ci krew i próbkę moczu.
-Jadła coś dzisiaj, Liam?
-Tak. Razem ze mną. Jedliśmy razem śniadanie. Tylko wczoraj zażyła kilka tabletek uspakajających, myśli pan, że to mogło jej zaszkodzić?
-Zależy ile ich było.
-Trzy, może cztery.
-Nie. To nie mogło zaszkodzić, to są ziołowe tabletki. Nic jej nie powinno być Liam.
-Co ja tutaj robię?
-Zemdlałaś, kiedy siedziałaś przy swojej matce. Liam wtedy od razu nas zawołał, a ja kazałem mu przyprowadzić cię tutaj. Musimy porozmawiać. Chcesz żeby Liam był przy tej rozmowie?
Spoglądam na chłopaka, który siedzi na fotelu i obraca w palcach długopis. Chcę żeby tutaj był? Chcę, żeby usłyszał to co powiem? Na pewno tego chcę? Chyba nie jestem tego pewna. Jeśli ten lekarz nie zada mi tego niewygodnego pytania to wszystko będzie okej. Przytakuję, a on przysuwa sobie krzesło do mojej kozetki. Przygryzam wargę i patrzę prosto w jego oczy, które są tak cholernie niebieskie. Dopiero teraz uświadamiam sobie, że kogoś mi przypomina. Te brązowe włosy i te cholerne oczy. To jest tata Nialla, mogę się założyć. Jest cholernie do niego podobny. Moment. Ojciec Nialla jest lekarzem? Dlaczego nigdy o tym nie wspominał. Nie rozumiem.
-Powiedz mi Sarah jesteś wobec nas szczera? Zjadłaś dzisiaj to śniadanie, dobrze wierzymy ci w to, ale czy nie pozbyłaś się go z siebie w jakiś sposób? Proszę powiedz szczerze. Nie wiemy co ci jest. Może być to przemęczenie, wyczerpanie albo serce. Musisz odpowiedzieć zgodnie z prawdą.
Nagle milknę. Nie wiem co powiedzieć. Może, to że po kryjomu weszłam do toalety przed wyjazdem do szpitala i zwymiotowałam w toalecie, choć obiecałam, że tego nie zrobię? Przecież on będzie zły, będzie krzyczał. Nie pozwoli mi już na nic. Nie będę mogła już nigdzie wychodzić, a on będzie pilnował każdego mojego kroku. Nie chcę tego. Nagle Liam wstaje i podchodzi do nas. Jego mina wskazuje na to, że już jest wściekły, a jeszcze nic nie powiedziałam. Przymykam powieki tylko po to aby znów je otworzyć i nabieram głęboki oddech.
-Tak.
Cicho szepczę i zamykam powieki spomiędzy, których wypływają stróżki słonej wody. Starałam się temu zapobiec ale nie dałam rady, to było silniejsze ode mnie. Musiałam zwymiotować. Spoglądam na Liama, któremu szczęka się zacisnęła, a mała żyłka na czole coraz bardziej pulsuje.
-Wiedziałem! Mógłby jej pan do cholery wytłumaczyć, że jest to niepoważne, nieodpowiedzialne i niebezpieczne jak dla niej?! Dla tak drobnej dziewczyny?! Zresztą dla każdej dziewczyny jest to jakieś zagrożenie.
-Po pierwsze Liam, przestań krzyczeć jeśli chcesz tutaj nadal być, a po drugie Sarah. Liam ma rację. Ryzykujesz własne życie, przez to co robisz. Niszczysz swój przewód pokarmowy i jamę ustną. Kwasy zżerają cię za każdym razem gdy zrobisz coś takiego. Czy zdarza ci się to często?
-Ostatnio mniej razy, ale kiedyś zdarzało się częściej. Nawet jeśli mam mało w żołądku, czuję że muszę to zrobić bo jestem gruba. Kiedy powstrzymuję się od jedzenia, wszystko jest okej. Ale czasem nie potrafię. Na przykład teraz w święta. Jak mogłam nie jeść? Musiałam to robić. Ale za każdym razem gdy zostawałam sama wymiotowałam. Chciałam pozbyć się tego wszystkiego z siebie żeby nie przytyć, bo jak widzi pan jestem już strasznie gruba i nie radzę sobie normalnie z odchudzaniem. Nie potrafię tak jak inne dziewczyny systematycznie chodzić na siłownię. Nie mam czasu na robienie takich pierdół. Chodzę na studia prawnicze i muszę dużo się uczyć. Moja przyszła praca jest też związana z moim wyglądem. Bo jak pan myśli, czy ktoś będzie chciał zatrudnić jakąś grubą prawniczkę? Nie. Właśnie w tym jest problem. Ludzie teraz nie patrzą na umiejętności, tylko na to jak ktoś się prezentuje.
-Zdajesz sobie sprawę z tego, że jest to choroba? A właściwie w twoim przypadku to już uzależnienie? Z tego co mówisz, prawdopodobnie masz anoreksję i bulimię. Musimy zrobić ci szereg badań. Spędzisz tutaj kilka godzin, dobrze? Musimy cię zmierzyć i zważyć. Pobrać próbkę krwi i moczu. Jeśli nie chcesz żeby Liam tutaj był podczas niektórych rzeczy po prostu to powiedz.
-Nie. Nie chcę żeby tu był. Nie chcę żeby patrzył na mnie.
-Okej.
Wzrusza tylko ramionami i wychodzi z pomieszczenia zatrzaskując za sobą drzwi. Będzie się na mnie wydzierał i jestem tego pewna, ale nie chcę żeby widział to jak ten lekarz będzie mnie rozbierał i oglądał moje ciało. Bałabym się jego reakcji, choć już wiele razy mnie widział, ale zazwyczaj było ciemno, ale zaświecona była tylko mała lampka. Nie chcę wchodzić na wagę, jak zwykle pewnie przytyłam. Nienawidzę tego momentu. Moja waga cały czas się waha. Ważę albo 49.9 albo 53.4. Boję się tego co teraz się stanie. Wstaję do pozycji siedzącej i patrzę na ojca Nialla. Pisze coś na swoim laptopie i co chwilę na mnie spogląda. Nie chciałam żeby to tak się skończyło.
-Jeśli nie wiesz jestem Greg Horan. Ojciec Nialla.
-Tak, wiem.
-Rozbierz się teraz Sarah. Muszę obejrzeć twoje ciało, czy masz jakieś obrzęki. Później się zważysz i zmierzymy twój wzrost. Na końcu pójdziesz do toalety aby oddać próbkę moczu i pobierzemy ci krew. A teraz odpowiedz mi na kilka pytań. Od kiedy to się zaczęło?
-Nie wiem. Nie lubię o tym rozmawiać. To dla mnie dziwny temat, to tak jakby pana zapytano o jakiś nieprzyjemny temat.
-Wiem, Sarah ale od tej chwili jestem twoim lekarzem. Musisz mówić mi o wszystkim. Rozumiesz?
-Dobrze. Nie wiem kiedy to się zaczęło. Nie pamiętam dokładnej daty, ale zaczęłam to robić jak chodziłam do liceum. Wszyscy wtedy powtarzali, że jestem gruba nawet matka, a nie miałam sił do żadnej diety. Albo jadłam wszystko, albo nic. Wie pan jak to jest. Niszczą twój idealny świat przez takie słowa. Może i jest to ciężkie do zrozumienia, ale to wszystko jest silniejsze ode mnie. Próbowałam nawet kiedyś z tym skończyć i skończyłam może na jakiś miesiąc. Wtedy zauważyłam, że coraz bardziej tyję. Wie pan jak się przestraszyłam? Sądziłam, że ludzie będą mówić o tym jaka cholernie gruba jestem.
-Sarah wiele razy mierzyłem się z takimi przypadkami jak ty, wiele osób wychodziło z tego. Słyszałem wiele o tobie od Nialla. Opowiadał mi o tobie, że powinnaś iść do lekarza bo na pewno jesteś chora, twoja sylwetka nie jest zdrowa. Nie wierzyłem mu początkowo, myślałem, że sobie ze mnie żartuje. Ale miał rację. Jesteś okropnie chuda. Przepraszam, że muszę ci to mówić, ale możliwe, że nie pożyjesz zbyt długo przy takim zachowaniu. Musisz w końcu zebrać się w sobie i przestać. No dobrze, ale teraz rozbierz się i wejdź na wagę.
Moje serce bije coraz mocniej i dziękuję za to, że miałam siłę na to, aby przykryć wszystkie blizny. Zdejmuję z ramion moją bluzę i żeby przedłużyć chwilę kiedy ojciec Nialla zobaczy moje posiniaczone ciało składam ją w równiutką kostkę. Ściągam buty i skarpetki. Został mi tylko biały t-shirt i rurki. Czuję, że w moich oczach pojawiają się łzy i przygryzam wargę. Przed moimi oczami robi się ciemno, ale szybkim ruchem pozbawiam się koszulki i po chwili spodni. Próbuję zakryć dłońmi swoje ciało, ponieważ nikt nie widział mnie nago prócz Liama. Zresztą nawet on wiecznie widział mnie po ciemku albo przy słabym świetle. Uśmiecham się do lekarza, a on wskazuje mi na ścienę. Kieruję się w jej stronę i staję na czerwonym x-ie. Facet podchodzi do mnie i sięga ponad moją głową aby przyłożyć do mnie miarkę.
-No, a więc Sarah 1.65. Teraz biegnij na wagę.
Uśmiecham się do niego, ponieważ już teraz to jest pewne, że mam 1.65, a kiedyś jeszcze wahałam się między tym wzrostem. Raz było pokazane 1.64 a raz 1.65. Przechodzę przez pomieszczenie i staję na zimnej posadce. Teraz będzie rozgrywał się największy dramat. Nie poradzę sobie z tym, już teraz czuję, że cała się trzęsę. Patrzę w sufit i z trudnością powstrzymuję łzy. Kiedy ojciec Nialla podchodzi do mnie i zmienia ciężarki wypuszcza z siebie zrezygnowane powietrze. Spoglądam w jego błękitne oczy, a on kręci głową.
-51.9. Nie możesz już więcej chudnąć, bo będziesz miała niedowagę. Rozumiesz? Twoje BMI jest bardzo dobre. Sarah jesteś piękną dziewczyną, pewnie wiele chłopaków chciałoby mieć taką dziewczynę jak ty skarbie. Powiem ci jedno. Nie możesz być zbyt koścista, faceci tego nie lubią. Musisz nabrać trochę ciała. Twoje żebra, obojczyki i kości biodrowe są bardzo mocno zarysowane. Teraz ubierz się i pójdziemy pobrać ci krew i próbkę moczu.
------------------------
Spoglądam jeszcze raz na swoje badania, na których ewidentnie występuje w mojej krwi brak żelaza i magnezu. Tak, wiem. Mam anemię, tata Nialla powiedział mi do dokładnie. Choruję na anemię, bulimię i anoreksję. To ostatnie to jest choroba psychiczna, ale nic nie mogę na nią poradzić. Będę musiała jakoś sobie z tym wszystkim poradzić. Liam nadal się do mnie nie odzywa. Kiedy kilka minut próbowałam podjąć próbę jakiejkolwiek rozmowy to zbył mnie. Powiedział mi, żebym była cicho bo prowadzi. Teraz kiedy czekamy na zamówienie z McDrive'a muszę z nim porozmawiać. To moja jedyna możliwość. Cisza między nami zawsze jest najgorsza. Najgorsze jest to, kiedy nie wiem o czym on myśli i jak bardzo mnie nienawidzi.
-Proszę odezwij się do mnie.
-No, ale po co? I tak okłamujesz mnie z każdym słowem. Dlaczego ci ufałem? Dlaczego ufałem ci tak wiele razy, co? Albo inaczej, dlaczego ty wmawiałaś mi, że z tym skończyłaś kurwa? Nawet nie wiesz jak bardzo zapadłem się pod ziemię kiedy to usłyszałem. Kiedy powiedziałaś, że znowu wymiotowałaś.
-Przepraszam.
-Zwykłe przepraszam tutaj nie wystarczy Sarah. Narażasz swoje pierdolone życie i narażasz też mnie na to wszystko. Czy naprawdę chcesz żebym taki był? Chcesz żebym kupował ci pieprzone jedzenie i patrzył jak jesz, a później pilnował cię cały czas? Chcesz żebym na ciebie tylko wrzeszczał? Chcesz tego Sarah?
-Nie, ja tylko..
-Co tylko? Nie ma żadnego tylko. Jesteś posraną małolatą, która myśli że jak się odchudza i wymiotuje jest fajna. Nie sądziłem, że aż tak jesteś kurwa bezmyślna. Przecież jesteś bardzo inteligentną dziewczyną, dlaczego ty to robisz?
-Bo chcę być idealna. Chcę być idealna dla ciebie, dla siebie, dla wszystkich. Żebyś nie oglądał się za innymi dziewczynami, tylko mógł kiedyś powiedzieć "o patrzcie to moja dziewczyna, patrzcie jaka jest idealna", a nie musiał się wstydzić. Chcę być idealna dlatego, że boję się tego, że kiedyś mogę cię naprawdę stracić.
-Boże Sarah, naprawdę? Jesteś mega chuda, niech to w końcu do ciebie dotrze dziewczyno. Jesteś idealna. Zawsze marzyłem o takiej dziewczynie jak ty. Sądzisz, że nawet jeśli miałabyś jakieś kilka kilogramów więcej nie podobałabyś mi się? Jasne, że byś się podobała.
-Teraz tak mówisz. Dlaczego w takim razie nie chciałeś być z Amy?
-Byłem z nią, Sarah. Ja z nią byłem. Ale to był tylko przelotny związek. Ona też mi się podobała. Ej czy ty właśnie powiedziałaś, że ona jest gruba?
Patrzy na mnie i głupkowato się uśmiecha. Nie chciałam, żeby to musiało tak zabrzmieć to był przypadek. Ale fakt, chyba powiedziałam, że jest grubsza. Chcę mi się śmiać dlatego wybucham śmiechem, a Liam razem ze mną. Boże jak ja go kocham i kocham jego wszystkie humory. Kiedy się uspokajam chwytam jego dłoń, a on szybko składa pocałunek na moich ustach. Jest taki słodki. Ojciec Nialla przepisał mi magnez i żelazo, które mam zażywać codziennie i postaram się to robić, a teraz chyba naprawdę jestem głodna, ale nie jestem pewna.
-Kocham cię skarbie, jesteś wszystkim co mam i pamiętaj o tym.
Naprawdę boję się, że kiedyś go stracę i między innymi też dlatego chciałam być tak cholernie idealna dla niego i nadal chcę. Nie chcę żeby to wszystko kiedyś się skończyło. Nie dałabym rady bez niego. Bardzo mocno go kocham i jest dla mnie jedną z najważniejszych osób w moim życiu. Wspiera mnie i jest zawsze obok mnie gdy tego potrzebuję. Biorę swój telefon do dłoni i odblokowuję ekran. Mam kilka nieodebranych od Harry'ego, Nialla i Amy. Nie mam ochoty z nimi rozmawiać. Bo całym wczorajszym i dzisiejszym zajściu jestem strasznie zmęczona. Chcę dzisiaj spędzić czas sama. Bez Liama. Tylko ja. W moich oczach po raz kolejny tego dnia pojawiają się pojedyncze łzy, a dłonie zaczynają się trząść. Nie wiem co się ze mną dzieje. Liam spogląda na mnie i marszczy czoło. Kręcę tylko przecząco głową, a on przytakuję i rozdziela nasze dłonie tylko po to aby zabrać torbę z jedzeniem od sprzedawcy. Odkładam telefon do torebki i sięgam do środka. Wyciągam z niej porcję frytek i zaczynam jeść.
Naprawdę boję się, że kiedyś go stracę i między innymi też dlatego chciałam być tak cholernie idealna dla niego i nadal chcę. Nie chcę żeby to wszystko kiedyś się skończyło. Nie dałabym rady bez niego. Bardzo mocno go kocham i jest dla mnie jedną z najważniejszych osób w moim życiu. Wspiera mnie i jest zawsze obok mnie gdy tego potrzebuję. Biorę swój telefon do dłoni i odblokowuję ekran. Mam kilka nieodebranych od Harry'ego, Nialla i Amy. Nie mam ochoty z nimi rozmawiać. Bo całym wczorajszym i dzisiejszym zajściu jestem strasznie zmęczona. Chcę dzisiaj spędzić czas sama. Bez Liama. Tylko ja. W moich oczach po raz kolejny tego dnia pojawiają się pojedyncze łzy, a dłonie zaczynają się trząść. Nie wiem co się ze mną dzieje. Liam spogląda na mnie i marszczy czoło. Kręcę tylko przecząco głową, a on przytakuję i rozdziela nasze dłonie tylko po to aby zabrać torbę z jedzeniem od sprzedawcy. Odkładam telefon do torebki i sięgam do środka. Wyciągam z niej porcję frytek i zaczynam jeść.
----------------------------
Uśmiecham się do Liama, kiedy kończymy oglądać kolejny odcinek "Scream Queens". Skończyliśmy jeść już wszystko co kupiliśmy. Jestem pełna i czuję to, ale nie chcę wymiotować, przynajmniej nie dzisiaj. Poprawiam się na kanapie i delikatnie całuję jego policzek. Mogłoby tak zostać. My razem, bez nikogo. Kochający się. Będący jednością. Nic ani nikt nam nie przeszkadza. Ricki i Christian mieli wrócić godzinę temu, ale nadal ich nie ma. Pewnie pojechali jeszcze do cioci, aby powiedzieć babci, że z mamą wszystko już okej. Tata pewnie został i Bóg tylko wie co on tam robi z matką. Liam nagle rzuca się na mnie i zaczyna łaskotać moje ciało. Przestań. Błagam cię. Przestań. Jego dłonie idealnie odnajdują miejsca w których mam te cholerne łaskotki. Śmieję się na cały głos, a on przygryza swoją dolną wargę. Boże wygląda tak seksownie, nie zasłużyłam sobie na niego. Jestem tak okropnie brzydka, a on tak idealny. Większość dziewczyn na naszym akademiku chciałoby być z nim, ale dlaczego to ja muszę być tą jedyną? Dlaczego aż tak bardzo mnie kocha? Wiele razy zadawałam sobie to pytanie, ale nadal nie potrafię na nie odpowiedzieć. Sięgam po telefon, który jest na stoliku do kawy i nie sprawdzając kto dzwoni odbieram go. Przykładam słuchawkę do ucha w momencie, kiedy usta Liama stykają się z moją szyją.
-Taakk?
-Hej, skarbie. Co tam robisz? Niall mi powiedział, że twoja mama jest w szpitalu. Wszystko z nią już okej?
-Teraz właśnie skończyłam oglądać serial i idę się chyba położyć. Jestem strasznie wykończona. Z mamą jest już naprawdę dobrze.
Nagle Liam odrywa się ode mnie i szybko całuje moje usta. Odchodzi i znika gdzieś za drzwiami kuchni.
-Jesteś tam sama? Wydawało mi się, że ktoś jest z tobą.
-Tak, właściwie to nie. Są moi bracia.
-Sarah! Sarah! Chodź tutaj! Nie mogę sobie poradzić z tym ekspresem do kawy!
-To brzmi jak głos Liama! Sarah, czy Liam jest u ciebie?
-Harry, ty jesteś nienormalny, ja go prawie nie znam. A nawet jeśli musiałby być kretynem żeby tutaj lecieć dwanaście godzin. Trzeba być pojebanym. Weź się ogarnij. To Ricky.
-Przepraszam. Dobrze idź już mu tam pomóż i połóż się.
-Dobranoc.
Rozłączam się i wkładam telefon do kieszeni. Wstaję z kanapy i idę w stronę kuchni. Co on sobie wyobraża? Przecież Harry już coś podejrzewa. On jest pojebany czy pojebany? Nie mam pojęcia ale coraz bardziej zaczyna działać mi na nerwy. Pokazuję mu środkowy palec i wychodzę po schodach na górę. Kiedy jestem już u szczytu słyszę, że Liam wyłącza telewizor. Przyspieszam kroku i wchodzę do swojego pokoju zamykając go na klucz. Opadam na łóżko i zakrywam się szczelnie kołdrą. Ciekawe co on teraz zrobi. Nagle kroki urywają się, a on naciska na klamkę. Prawie wybucham śmiechem kiedy cicho przeklina. Zaczyna pukać, a ja krzyczę żeby spadał.
-Zobaczymy Sarah, kto jeszcze przyjdzie do kogo w nocy. Nie przejmuj się ja nie zamknę drzwi, skarbie.
Kiedy słyszę, że zamyka za sobą drzwi idę pod swoje i otwieram je. Rozbieram się i zostaję w samym białym topie i czarnych, koronkowych majtkach. Nie pójdę tam. Idę o zakład, że to on tutaj przyjdzie. Nagle dostaję sms'a i sięgam po telefon. Odblokowuję ekran i widzę, że Liam wysłał mi zdjęcie, że idzie spać. Zaczynam się śmiać na cały głos i zapisuję zdjęcie. Mam tak wiele jego zdjęć. Naprawdę. Nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że jest tego tak wiele. Robię je kiedy nie jest w stanie tego zauważyć. Przygryzam wargę i jeszcze raz spoglądam na swój ekran główny, na którym jesteśmy szczęśliwi zanim blokuję telefon. Odkładam go na szafkę nocną i zamykam oczy. Wyłączam lampkę i okrywam się miękkim materiałem kołdry. Nagle słyszę, że drzwi się otwierają i mam ochotę krzyknąć "ha, wiedziałam, że będziesz pierwszy", Chciałam być sama, ale jednak jest to trudne, kiedy wiem że jest w pokoju obok. Uśmiecham się kiedy materac ugina się po mojej prawej stronie, a ktoś oddycha prosto w moją szyję. Odwracam się i prawie zderzam z ustami chłopaka, który jest dla mnie stworzony.
-Wiedziałam, że przyjdziesz.
-Jestem aż tak przewidywalny?
-Tak. Ale dobrze, że to zrobiłeś. Chciałam tego, a dobrze wiesz, że ja bym nie przyszła.
Całuję jego wargi i przerzucam jedną nogę przez jego biodra w taki sposób, że jesteśmy jeszcze bliżej siebie. Czuję jego przyrodzenie i delikatnie dotykam jego nagiego torsu. Kocham każdy skrawek jego ciała. Kiedy jego język odnajduje mój i delikatnie masuje go zaczynam się o niego ocierać. Co chwila mocniej na niego napieram i odchylam się. Szybkim ruchem siadam na nim okrakiem i obejmuję jego biodra swoimi udami. Kiedy wiszę nad nim, on odgarnia moje włosy, które opadają na jego twarz. Jego dotyk jest tak cholernie perfekcyjny. Taki delikatny i miękki. Uwielbiam go. Pochylam się, aby złączyć nasze usta, a on oddycha ciężej, ponieważ mocniej naparłam na jego penisa. Jego dłonie przenoszą się na moje biodra i wyjeżdżają wyżej aby dotknąć mojej nagiej skóry. Kiedy odchyla mój top, moje serce bije coraz szybciej i przestaję kontrolować swoje ruchy. Odrywam się od niego w momencie, kiedy chce ściągnąć ze mnie top. Pozwalam mu na to, a na moim ciele pozostaje tylko czarny stanik. Dotykam delikatnie jego obojczyk i przejeżdżam palcem po zagłębieniach jego mięśni docierając do podbrzusza. Wkładam swoje palce pod gumkę jego spodni do spania i ciągnę je w dół rzucając je gdzieś w ciemny pokój. W momencie Liam pozbywa się ze mnie majtek, a ja unoszę się aby łatwo było je zsunąć. Po raz kolejny opadam na jego ciało, a on wypuszcza z siebie oddech. Dopiero teraz uświadamiam sobie, że już jest twardy. Boże, pierwszy raz czuję jego penisa tak blisko mojej kobiecości. Ocieramy się o siebie tak bez niczego. To takie cholernie nowe uczucie. Kołyszę biodrami, a on trzyma mnie mocno, blisko siebie. Chciałabym czegoś więcej, ale z drugiej strony to za szybko. Uśmiecham się do Liama i pochylam aby po raz kolejny złączyć nasze usta. Delikatnie pocieram swoje wrażliwe miejsce o jego napięty mięsień, a on wzdryga się i odpycha mnie delikatnie od siebie. Auć to bolało Liam. Naprawdę. Nie chcę żeby tak było. Dlaczego to zrobił? Spoglądam na niego z dziwnym wyrazem twarzy i dopiero teraz zauważam, że jego oddech jest bardzo szybki, a mięśnie co chwila się napinają. Dlaczego on już jest tak blisko? Czy to ja tak na niego działam? Nie rozumiem, przecież miał tak wiele dziewczyn. Nie powinien tak szybko się podniecać. Pamiętam, że kiedyś wspominał o tym, że przy mnie czuje się inaczej, ale co to znaczy? Nadal nie mam pojęcia. Uśmiecham się do niego, a on delikatnie dotyka mojego ramienia. Jego chrypa w głosie sprawia, że czuję przepływające dreszcze i dostaję gęsiej skórki.
-Kurwa mać. Sarah przestań to robić!
-Dlaczego? Przecież zawsze ci się to podobało.
-Dobrze, ale do cholery już przeszliśmy na taki etap, że robimy dziwne rzeczy. A teraz mam ochotę cię przelecieć, a oboje tego przecież na razie nie chcemy.
-No to, po co przyszedłeś tutaj?
-Bo chciałem się do ciebie przytulić i zasnąć przy tobie. Nie mogę spać tak po prostu z myślą, że śpisz w pokoju naprzeciwko, a ja nic nie mogę z tym zrobić. To jest silniejsze ode mnie. Muszę spędzić z tobą wszystkie nawet te najmniejsze chwile, ponieważ po świętach znowu wrócimy do normalności.
-Co masz na myśli?
-Znowu będziesz mnie ignorować i będziesz dziewczyną Harry'ego.
-Pamiętaj o tym, że jestem twoja. Tylko twoja. Nie zapominaj o tym.
Jeśli szanujesz moją pracę i czas, który spędziłam na napisaniu tego rozdziału zostaw po sobie najmniejszy ślad w postaci komentarza.
OJEJKU *__* dziękuję za nominację i te sceny. Sarah i Liam są coraz bardziej odważniejsi. Nie rozumiem dlaczego Sarah ma takie problemy z zaakceptowaniem siebie. To naprawdę jest smutne. Pozdrawiam i życzę weny /Nadia
OdpowiedzUsuńDziękuję, dziękuję. Niestety rozdziały będą dodawane teraz rzadziej, ponieważ mam o wiele mniej czasu a prowadzę też drugiego bloga. Minusem jest też to, że muszę pisać pewne opowiadanie do szkoły, uczyć się na konkurs pieśni patriotycznej a poza tym normalne sprawdziany, kartkówki czy odpowiedzi. Nie mogę sobie odpuszczać. Przepraszam. All the love, R.
UsuńKocham, kocham, kocham. Ta jej matka jest totalnie pokręcona. Uwielbiam twój styl. Dziękuję, że stworzylaś takiego bloga :* /Anka
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa. Tylko trochę mi przykro, że mało osób pisze komentarze a dużo czyta. Ale ehhh.. takie życie. Zależy mi tylko na ich opinii nie ważne jakiej więc Dziękuję ci za komentarz. All the love, R.
UsuńCzekam na następny :) /Magda
OdpowiedzUsuń