piątek, 13 listopada 2015

Rozdział 10

Proszę przeczytaj notkę na samym dole! Bardzo, ale to bardzo ważne!!!!!!!

"Kocham Cię bardziej niż wczoraj i mniej niż jutro"~ 'Zahir'- Paulo Coelho

Moja rozmowa z Harry'm skończyła się jak zwykle tym samym. Miałam już powiedzieć. Właśnie. Miałam. Nie potrafiłam. Powiedział mi jak bardzo mu brakuje tego, że nie ma mnie przy nim. Rozglądam się po swoim pokoju i dostrzegam moją starą gitarę. Dawno już nie grałam. Nawet nie pamiętam kiedy ostatni raz. Jestem sama w domu, nie wiem kompletnie co mam tutaj robić. Tata siedzi na okrągło u mamy, jakby go do cholery obchodziło czy jej cokolwiek jest. Ricki, Christian i Liam pojechali na jakiś chory mecz. No bo proszę was kto normalny robi mecze w sylwestra? Jakiś pojebaniec. Chwytam za drewniany instrument i siadam na łóżku. Biorę kostkę w palce i przypominam sobie piosenkę Together- Elle  Eyre.
It's not about me/ To nie chodzi o mnie
It's not about who i want to be/ To nie chodzi o to kim chcę być
It's not about you/ To nie chodzi o Ciebie
You know that we are better off as two/ Ty wiesz, że my jesteśmy lepsi we dwoje
Because we are, we are, we are, we are more/ Ponieważ jesteśmy, jesteśmy, jesteśmy czymś więcej
We are, we are, we are, we are more/ Jesteśmy, jesteśmy, jesteśmy, jesteśmy czymś więcej
Together (It's all right, all right)/ Razem (jest w porządku, jest w porządku)
It's all right, all right/ Jest w porządku, jest w porządku
Together/ Razem
It's all right, all right
It's all right, all right
Together (It's all right, all right)
It's all right, all right
It's all right, all right
It's all right, all right
Together
Z moich oczu zaczynają wypływać łzy, a kostka, którą trzymam między palcami jest coraz mocniej zaciskana przez mój nacisk. Tak cholernie kocham Liama. Nawet nie wyobraża sobie tego wszystkiego. Chciałabym, żebyśmy byli razem do końca, ale już teraz wiem że nie uda nam się to. Ja chcę poświęcić się studiom. Nie mogę zawalić tego wszystkiego. To jest dla mnie bardzo ważne. Moja kariera jest bardzo ważna, nie mogę dopuścić do tego, żeby rodzina nie była ze mnie dumna. Nienawidzę się za to, że zawsze byłam najgorsza. Zero talentu, prócz tego śpiewania do ściany i grania na gitarze. Zero. Cała rodzina to jacyś zasrani sportowcy, modelki czy Bóg wie co jeszcze. A ja nadal jestem starą, nudną, szarą Sarah, której nikt nie potrafi zrozumieć. Choć znalazł się taki jeden co albo udaje, że rozumie moją sytuację, albo naprawdę tak jest. Minusem jest to, że skradł moje serce i jest teraz bardzo blisko mnie. Chciałabym powiedzieć mu jak mocno go kocham, ale tego nie da opisać się słowami. Nie! Koniec, tego użalania się nad sobą. Dzisiaj jest Sylwester. Musimy się zabawić. Biorę z biurka torebkę i szybkim ruchem gasząc światło za sobą wybiegam z domu. Wyciągam z kieszeni płaszcza kluczyki do samochodu ojca i szybko kieruję się w stronę jakiegoś supermarketu. Musimy uczcić Nowy Rok. Zaczynam śmiać się sama do siebie i wierzchem dłoni wycieram łzy, które zdążyły spłynąć mi po twarzy. Mam dość tego, że nawet teraz pada deszcz. To wszystko jest takie chore. Kiedy staję na czerwonym świetle dostrzegam parę. Chłopak obejmuje dziewczynę, a ona się cały czas śmieje. To mogłabym być ja i Liam, ale nie wiem czy kiedykolwiek będzie to możliwe. Przełykam ślinę i sięgam po telefon. Odblokowuję go i dostrzegam, że mam kilka wiadomości. Wszystkie od Liama i wszystkie o tym jak jest na meczu i jak mocno mnie kocha. Klikam aplikację "Spotify" i włączam playlistę Years and Years. Pamiętam jak dzisiejszej nocy Liam powiedział mi, że chciałby wreszcie powiedzieć całej swojej rodzinie, że jestem jego dziewczyną. Przeraziło mnie to, naprawdę. Za dużo ludzi i tak już wie. Nie powinniśmy jak na razie jakoś szczególnie się ujawniać. Przejeżdżam przez skrzyżowanie i dojeżdżam do Tesco. Na parkingu nie ma samochodów, ale czemu się dziwić? Wszyscy są na jakichś zakichanych zabawach, a ja pozostawiona sama sobie idę na zakupy, kupić alkohol i jakieś cholerne przekąski, których i tak nie zjem. Wchodzę do mocno oświetlonego sklepu i przymykam oczy, ponieważ już teraz zaczynają mnie szczypać. Nie ma żadnych kolejek, a otwarta jest jedna kasa. Chwytam koszyk i idę w stronę działu z alkoholem.  Słyszę zza półek jakąś kłótnie, ale kompletnie nie zwracam na to uwagi. Wybieram kilka butelek wódki i wina i w ostatniej chwili zgarniam z półki Jack'a Danielsa. Wiem, że Liam go lubi. Nagle dostrzegam grupkę mężczyzn, która mi się przygląda. Zawsze bałam się takich typów.  Ale przecież w sklepie nic mi nie grozi, a samochód mam blisko, prawda? Szybko pcham koszyk i idę w kierunku alejki ze słodyczami.  Przypomina mi się dzieciństwo jak z Julie i Shawnem przychodziliśmy do tego samego sklepu i zawsze kupowaliśmy Reese's. Kiedy w końcu udaje mi się kupić już wszystko wychodzę na zewnątrz i szybkim krokiem idę w stronę samochodu. Otwieram bagażnik i wrzucam do niego wszystkie torby. Kiedy mam już wsiadać ktoś przyciska mnie do drzwi. Chcę krzyczeć kiedy dostrzegam jednego z tych chłopaków. Pamiętam go. Chodził z nami do szkoły.
-To przez twojego zasranego kolegę siedziałem tyle lat w poprawczaku. Może teraz któreś z was mi to kurwa wynagrodzi? Widzę księżniczko, że twoi rodzice nadal są bogaci. A co by powiedzieli jakby dowiedzieli się, że ich jedyna córka została porwana lub zgwałcona, co królewno? Wiesz kim jestem, prawda? Pamiętasz mnie. Pamiętasz jak obiłem ryj tamtemu całemu Mendesowi no nie? Byłaś przy tym. Krzyczałaś, ale nic to wtedy nie dało, pamiętasz? Nikt cię nie słyszał. A teraz? Czy coś się zmieniło? 
Zamykam oczy kiedy przykłada mi jedną z dłoni do ust a drugą zjeżdża na moje udo mocno je ściskając. Tak racja. Pamiętam ten dzień. Shawn był cały zakrwawiony, nie wiedział co ma robić. Mieliśmy wtedy zaledwie 14 lat. Od tamtego momentu staliśmy się inni. Dorośliśmy przez tamten incydent. Błagam w myślach żeby ktoś się tutaj pojawił. Czuję jego zimną dłoń na moim ciele i prawie przestaję oddychać kiedy rzuca mną o ziemię ciężko raniąc moje kolana i dłonie. Z moich oczu zaczynają sączyć się łzy.
-Niby obiecałem sobie, że nigdy nie uderzę kobiety,  ale ty będziesz wyjątkiem i podziękuj za to swojemu przyjacielowi.
Zanim mogę cokolwiek powiedzieć odwraca mnie na plecy, a jego pięść ląduje na mojej twarzy. Krzywię się i jeszcze bardziej płaczę. Dlaczego nikt nie idzie tą pieprzoną ulicą? Próbuję go odepchnąć i nagle ktoś ściąga go ze mnie.
-Nikt cię nie nauczył sukinsynu, żeby nie bić kobiet? Skoro jesteś taki twardy to bij! No proszę bij! Tylko pomyśl kurwa o tym, że tym razem trafisz do pieprzonego więzienia. 
Słyszę głos Austina i spokojnie oddycham. Dziękuję Boże, że wysłuchałeś mojej prośby. Zamykam oczy i po chwili czuję silne ramiona, które pomagają mi się podnieść.  
-Sarah wszystko już okej? 
-Tak, tak.  Jasne. Dlaczego uczepił się mnie?
-Bo nawinęłaś mu się na palec. Ciężko nas spotkać w mieście.  Chodź odwiozę cię do domu.  Z drugiej strony dlaczego ten twój super chłopataś z tobą nie przyjechał na zakupy?
-Bo pojechał z moimi braćmi na mecz. Obiecałam im, że nie wyjdę z domu ale postanowiłam zrobić jakieś zakupy bo nic nie ma w tych cholernych szafkach. I nie mów tak o nim. To wszystko przez Shawna, gdyby nie on nawet nic by mi się nie stało, a teraz mam rozwalony nos, przecięty łuk brwiowy i poobdzierane kolana. Zawieź mnie do tego pieprzonego domu i po prostu mnie zostaw.

-------------------------------------

Akurat kończę kroić ogórka w momencie kiedy słyszę, że drzwi wejściowe otwierają się. Nie wiem jak chłopcy zareagują na mój wygląd. Austin założył mi jeszcze mały plaster na łuk i chwilę przykładał zimny kompres do nosa z którym nie jest już tak źle, prócz tej zaschniętej krwi. Nie wiem co by się stało gdyby go tam nie było. Ten koleś mógłby naprawdę mnie zgwałcić. Chcę już stąd wyjechać. Wiedziałam, że nie spotka mnie tutaj nic miłego. Najpierw ta impreza gdzie chcieli mnie wykorzystać, później ta akcja z mamą, a dzisiaj stało się to czego nigdy nie przypuszczałam. Rozglądam się w poszukiwaniu ręcznika i wycieram w niego dłonie. Zanim wychodzę z kuchni dostrzegam, że oni już tutaj są i patrzą na mnie.
-Sarah, co się stało?
-Nie, nic.
-Powiedz co do cholery się stało!
-No, nic. Przecież żyję.
-Powiedz, kurwa!
-Koleś, który trafił do poprawczaka przez Shawna chciał mnie dzisiaj zgwałcić jak byłam na parkingu po zakupach.
-Prosiliśmy cię, żebyś nie wychodziła.
-Ale nie mam już pięciu lat do cholery!
Krzyczę i szybko wbiegam po schodach. Wbiegam do swojego pokoju i zatrzaskuję drzwi. Nie wiem co mnie napadło. Nie wiem dlaczego to zrobiłam, ale wiem jedno. Teraz dadzą mi chociaż na chwilę spokój. Rzucam się na łóżko i zaczynam płakać. Czuję się tak dziwnie. Myłam się już tyle razy, ale nadal czuję jego zimne dłonie na moich udach. Nadal widzę jego twarz górującą nad moją, nadal jego głos tuż przy moim uchu. Nadal widzę to jak przewraca mnie na ziemię, a później odwraca mnie na plecy i uderza. Zamykam oczy aby zamortyzować uderzenie, ale nic. Nadal boli. Mój nos krwawi, ktoś odciąga go ode mnie. Chwile ktoś ciągnie mnie. Mam ochotę krzyczeć i kopać, ale za to zaczynam bić rękami na oślep. Zostaw mnie kurwa. Kim jesteś? Dlaczego mnie dotykasz.
-Ej, Sarah przestań w końcu. Nikt nie chce twojej krzywdy. Przestań mnie w końcu bić. Powiedz mi dokładnie co tam się stało, skarbie.
-Dotykał mnie. Powiedział, że skoro moi rodzice są bogaci na pewno zapłaciliby mu okup, gdyby mnie gdzieś wywiózł. Tak strasznie się bałam. Nikogo tam nie było. Modliłam się do Boga, bo nie zostało mi nic innego. Nie mogłam krzyczeć, zakrył mi usta. Gdyby nie Austin nie wiem co by się ze mną stało. Nie wiem jakby to się skończyło. Chciałam wam zrobić niespodziankę po meczu, nudziło mi się, więc stwierdziłam, że pojadę do sklepu, bo nie będzie kolejek. Nie sądziłam, że coś takiego może przytrafić się akurat mnie, bo przecież..
-Lepiej nie kończ, bo naprawdę się wkurwię. Wiesz dlaczego nie chciałem żebyś wychodziła? Bo martwię się o ciebie. Boję się, że któryś z tych pieprzonych zboczeńców przechodzących obok ciebie będzie chciał ci coś zrobić. Zrozum to w końcu. Nie mówię tego żeby zrobić ci pieprzoną przykrość. Ja po prostu martwię się o ciebie, bo nie chcę cię stracić, a ty jak zwykle masz mnie w dupie i nie zauważasz tego, że chcę dla ciebie jak najlepiej.
-Wygraliście?
-Tak. Było super. Tak mi się podobało. Kilka razy byłem na lidze angielskiej, ale to dzisiaj jak ich roznieśli było zajebiste. 7:2. Boże o takim wyniku to nasz uniwerek może sobie pomarzyć. Grasz na gitarze?
-Tak, ale to nic ważnego. To tylko takie brzdąkanie.
-Proszę zagraj mi coś.
Sięgam po raz kolejny po gitarę tego dnia i nie jestem przekonana, czy dobrze robię. Nigdy nikomu nie pokazywałam jak gram, bo wydawało mi się, że nic nie potrafię. Nie. Ja nic nie potrafię i to jest potwierdzone. Siadam na łóżku i zaczynam grać pierwsze dźwięki. Nie dam rady zaśpiewać, zaraz zwymiotuję. Nie potrafię. Nie chcę. Spoglądam na Liama, a on się uśmiecha i porusza dłonią w geście tego abym kontynuowała.
Throw your heart to me/ Rzuć mi swoje serce
Let it fall and hit the ground/ Niech spadnie i uderzy w zmienię
Let it go/ Pozwól mu
Your timing was so wrong/ Nie zgraliśmy się w czasie
I just want to be found/ Chcę tylko aby mnie odnaleziono
And Oohh..
And I..
Yeah, I've got the lines/ Tak, mam kwestię
I've got the lines/ Mam kwestię
Oh it's brighter this time/ Tym razem, wszystko jest jaśniejsze
This type of mine/ Ta moja odsłona
This disguise/ To przebranie
Oh you talk, ooh, to me/ Och, mówisz, ooh, do mnie
Well nothing's gonna hurt me with my eyes shut/ Nic mnie nie zrani kiedy mam zamknięte oczy
I can see through them/ Potrafię przez nie widzieć
I can see through them/ Potrafię przez nie widzieć
I am drawing pictures I'm evanding/ Rysuję po zdjęciach by to zignorować
I will not use them/ Nie wykorzystam ich
I will not use them/ Nie wykorzystam ich
Again/ Ponownie
Kiedy kończę grać, spoglądam po raz kolejny na Liama, a w jego oczach widzę łzy. Tak. Zdecydowanie go kocham. Przykrywam swoją dłonią jego, która spoczywa na pościeli pomiędzy nami. Delikatnie pocieram ją kciukiem, a on unosi wzrok na mnie i po raz kolejny spogląda w moje oczy. Jest wszystkim najważniejszym co mam.
-Chcę być z tobą już na zawsze.
-Ja też, Liam.
-Obiecujesz?
-Obiecuję.
-Kocham cię.
Odkładam gitarę na bok i przysuwam się bliżej niego. Czuję dziwne uczucie między nami, które nigdy nie miało miejsca. Czy ja naprawdę go kocham? Czy ja potrafiłam się zakochać po tamtym dniu? Chciałam być na zawsze sama. Nie chciałam żeby to się powtórzyło. Ale nie powtórzy się, prawda? Już taka nie jestem. Liam będzie potrafił mnie kochać, tak? Będzie pokazywał jak bardzo mu zależy. Musi to robić, inaczej mogę zrobić to co wtedy. Nawet nie wiem jak ten chłopak miał na imię. Po prostu to działo się tak szybko, że nie wiedziałam co robię. Jestem tylko pewna tego, że się nie kochaliśmy. Tego jestem stuprocentowo pewna. Nie mogę od nowa się upijać, bo znowu zrobię cholerną głupotę, której będę żałować do końca życia. A teraz już jestem pewna, że Liam może być tym jedynym z którym w końcu będę szczęśliwa. Chciałabym na zawsze zatrzymać go przy sobie, żeby żadne dziewczyny nie patrzyły na niego jakimś dziwkarskim spojrzeniem. Boję się, że właśnie przez takie coś stracę go i już nie wróci. Całuję jego rozgrzany policzek, a on w momencie odwraca się i łączy nasze usta. Ała mój nos. To boli. Zaczynam się śmiać kiedy zauważa to jak się krzywię i przenosi swoje usta na mój nos i pozostawia na nim swój ślad. Nawet nie wiem kiedy, ale przeniosłam się na niego siedzę okrakiem. Nasze języki odgrywają jakąś cholerną bitwę, a Liam wkłada dłonie pod moją koszulkę i delikatnie masuję skórę moich pleców. Ma tak zimne ręce, że aż zachciało mi się sikać. Delikatnie wplątuje palce w jego włosy i pociągam je u nasady. Kocham go takiego. Kocham mojego prywatnego Liama, który boi się pokazać uczucia przy innych osobach, ale przy mnie się otwiera i jest taki jak naprawdę jest. Czyli kochany, miły, spokojny. Naszą serię obściskiwania przerywa nam jeden z moich braci. Tak, zdecydowanie ich też kocham. Mam ochotę na nie kląć, ale nie mam na to siły.
-Chodźcie na dół, już wszystko gotowe. Chodźcie będziemy świętować nowy rok.
-No, już.
Uśmiecham się do chłopaka, który jest dla mnie za bardzo idealny. Składam jeszcze jeden pocałunek na jego ustach po czym schodzę z jego nóg i poprawiam sobie włosy i koszulkę. Odwracam się w jego stronę, a on przygryza dolną wargę i wstaje z łóżka poprawiając sobie te cholernie ciasne, czarne spodnie, które są tak cholernie zajebiste. Podchodzi do mnie szybkim krokiem i przytula się do mnie. Totalnie mnie tym zaskakuję, ale obejmuję go w pasie.
-Gdyby cokolwiek ci się stało, nie wiem co bym zrobił.
Całuje mnie w czubek głowy, a ja pocieram swoimi dłońmi o jego koszulkę. Już za trzy dni wracamy. Nic nie będzie jak teraz. Będziemy osobami, które się nie znają, które nie przepadają za swoim towarzystwem. Obiecałam, że powiem Harry'emu wszystko ale nie mogę tego po raz kolejny zrobić. Jestem pewna swoich uczuć, ale się boję. Z moim chłopakiem mogę porozmawiać o wszystkim, wysłucha mnie i poprawi mi humor. Liam też taki jest, ale chciałabym żeby Harry został moim przyjacielem. Wiem, że nie jest to realne, bo obrażę męskie ego i on nie będzie potrafił z tym żyć. Ale będziemy musieli przetrwać to z Liam'em. Za niedługo jest wyjazd do Werony i tam spędzimy dużo czasu razem. Jadą tam raczej nieznane nam osoby, więc będzie dobrze. Mam nadzieję. Będzie dobrze? Będzie? Nie umiem powiedzieć co będzie ze mną jutro, a co dopiero za parę tygodni. Odsuwam się od Liama i chwytam jego zimną dłoń.

--------------------------

-Nie powinnaś tyle pić, wiesz?
-Sądzę, że ty też.
Zaczynamy śmiać się z Liam'em w tym samym momencie. Nie wiem ile już wypiliśmy, ale po zachowaniu moich braci mogę wywnioskować, że dużo. Oglądamy MTV na którym puszczają jakieś denne piosenki. W domu Shawna jakoś dziwnie nie ma żadnej imprezy. Nie słychać żadnej głośnej muzyki, ani nie widać pijanych ludzi toczących się po chodniku przed jego domem. Spoglądam na Liama, który śmieje się jak głupek. Ale kocham go takiego. Tak kocham Liam'a Payne'a. Nie wiem ile razy powiedziałam mu to w ciągu godziny, ale powtarzam to na okrągło. Nie wiem ile razy już się całowaliśmy, ale to jest nawet zabawne. Nigdy nie widziałam go aż tak pijanego. Wygląda jeszcze idealniej niż zwykle. Uśmiecha się jeszcze bardziej i potrafi powiedzieć dziwne rzeczy. Opowiadał mi przed chwilą o tym jak dosypał ze swoim kuzynem środków usypiających jego siostrze do jedzenia, kiedy została sama z nimi w domu, aby się opiekować. Chciałabym poznać jego kuzyna. Z jego historii wynika, że jest naprawdę fajny. Nagle zaczynam się śmiać, a Liam patrzy się na mnie jak na kretynkę. Mam ochotę pokazać mu środkowy palec, ale jednocześnie znowu pocałować.
-Żałujesz tego, że tutaj przyleciałem? Powiedz mi szczerze, żałujesz tego?
-Na początku znienawidziłam cię za to, że tutaj jesteś, bo musiałeś oglądać mnie w takim stanie, ale później jakoś do tego przywykłam. Byłam wściekła kiedy przyszedłeś po mnie na tą imprezę, ale muszę ci podziękować, bo nie pamiętam już nic prócz tego jak całowałam się z Julie. Nic. A teraz naprawdę jestem cholernie szczęśliwa, że jesteś przy mnie. Wreszcie możemy odpocząć wspólnie od tych wszystkich bieganin na uczelni. Czasem zastanawiam się dlaczego musieliśmy się spotkać na studiach? Dlaczego nie po, lub przed? Czy Bóg zaplanował nam specjalnie taką trudną drogę? Chce nam pokazać, że możemy przetrwać razem wszystko? Nie rozumiem tego, Liam. To wszystko jest takie ciężkie.
-Nie przejmuj się tym teraz. Spójrz tylko na swoich braci. Popatrz jak się super bawią w swoim towarzystwie. Chciałabyś żeby on tutaj był? Żeby to Harry był na moim miejscu?
-Mówiłam ci już to wiele razy. To ty jesteś dla mnie wszystkim i to dla ciebie staram się naprawdę zmienić. Nie wiem czy ciężko jest to zrozumieć, ale w końcu musi to do ciebie dotrzeć. Kocham cię, pieprzony Liam'ie Payne'ie. Zawróciłeś mi kurewsko w głowie i nie mogę się z tego wykręcić, bo pierwszy raz zakochałam się do szaleństwa. Nie potrafię bez ciebie oddychać. Z każdym dniem gdy jesteś uśmiecham się coraz bardziej. Co robiłeś przede mną?
-Mówiłem ci już. Pukałem wszystkie laski na prawo i lewo. Siedziałem w szpitalach co tydzień bo matka się wpierdalała w nie swoje pieprzone sprawy, miałem miliony sesji z psychiatrami. I tak, jestem cholernie niepoczytalny. Ale cieszę się z tego, że znalazłem tak samo szaloną dziewczynę i kocham ją za wszystko. Za to, że jest i za to, że będziesz.
Uśmiecham się do niego i pochylam się przyciskając swoje usta do jego policzka. Pamiętam jak Amy mówiła, że on mnie zrani, że później będę cierpieć. Ale chyba się myliła. Mam nadzieję, że się myliła. Liam nie wygląda na kogoś kto chciałby mnie celowo zranić. Rozumie moje wszystkie postępowania i martwi się o mnie. Może się mylę, ale mam nadzieję, że jednak nie. Kocham go tak mocno jak nikogo innego i mam nadzieję, że to nigdy się nie zmieni. Nie będę potrafiła nigdy o nim zapomnieć, nigdy nie przestanę go kochać. Po raz pierwszy tak bardzo zakopałam się w miłości do osoby, która naprawdę tego potrzebuje. Nagle przed moimi oczami ukazuje się mały chłopczyk, który siedzi w swoim pokoju i pali pierwszego papierosa. Płacze. On płacze. Mam ochotę uderzyć go w twarz i powiedzieć żeby przestał to robić, ale nagle zauważam, że chłopak się zmienia. Teraz jest to dorosły chłopak, który ma na sobie garnitur i pisze coś na laptopie. Nagle podbiega do niego mała dziewczynka i od razu odrywa się od swojej pracy i bierze ją na kolana. Uśmiecham się i wracam do rzeczywistości. Dotykam delikatnego zarostu Liam'a, a on przenosi swoją dłoń na moje udo.
-Już za minutę Nowy Rok. Bierzcie szampana i wychodzimy na zewnątrz!
Szybko schodzę z kanapy i biegnę w stronę kuchni wyciągając z lodówki trzy szampany. Boże jest ich jeszcze kilka, po co ja tyle kupiłam. Chcę mi się śmiać z samej siebie, ale w ostatniej chwili się powstrzymuję. Wychodzę z domu, a za mną idzie Liam zamykając drzwi. Rozglądam się dookoła i dostrzegam wiele osób stojących na ulicy. Wszyscy odliczają, a ja czuję ciepłe dłonie Liama na mojej pupie. Nawet nie wiem dlaczego ale cofam się do tyłu i przyciskam do niego. Cieszę się, że zdążyłam podać butelki Rickowi i Christianowi. Teraz mogę chwycić dłonie Liama, które przeniosły się w momencie kiedy do niego przylgnęłam. Spoglądam w górę i dostrzegam rozświetlone niebo. Kolorowe fajerwerki wystrzeliwują z głośnymi hukami, a Liam pochyla się i całuje moją głowę.
-Wszystkiego najlepszego skarbie. Żebyśmy już na zawsze byli tak szczęśliwi.
-Też życzę cie tego samego. Żebyśmy się kochali tak jak teraz to robimy.

-------------------------------------

Cicho mruczę kiedy orientuję się, że nie ma go w łóżku. Jestem totalnie zalana, nie wiem co tutaj się stało. Nie wiem co działo się przez ostatnie trzy godziny. Ktoś zadzwonił do Liama i teraz cały czas rozmawia przez telefon. Momentalnie wstaję z łóżka i idę w stronę łazienki gdzie jest mój chłopak. Uchylam drzwi i nie to, żebym podsłuchiwała ale jednak chcę usłyszeć z kim i o czym tak długo rozmawia, przez ten pieprzony telefon.
-Nie.. Zayn posłuchaj. Ona nic nie znaczy. Chcę udowodnić Harry'emu, że mogę być lepszy niż on. I udaje mi się to. Jest kolejną zabawką. Za niedługo z tym skończę, kiedy ona z nim zerwie, ja zerwę z nią. 
Gdy słyszę te słowa zapadam się pod ziemię. Jestem cholernie pijana i nie mam pojęcia czy dobrze słyszałam, ale wiem jedno. Chcę mi się wymiotować. Mam dość Liama i chcę zapomnieć o tym wszystkim co wydarzyło się między nami do tej pory. Upadam na podłogę, a on w momencie się odwraca. Kręcę przecząco głową i czuję, że zaczynam płakać. Nie sądziłam, że ktoś może być aż tak bardzo zmienny jak on. Jeszcze kilka godzin temu mówił mi, że chciałby być już na zawsze ze mną szczęśliwy, a teraz to. Amy miała cholerną rację. Kiedy słyszę, że kończy rozmowę i dostrzegam, że podchodzi w moją stronę szybko wstaję na równe nogi i zatrzaskuję przed nim drzwi. Szybkim krokiem zaczynam uciekać. Nie chcę go już widzieć. Wybiegam z domu na bosaka i w piżamie. Czuję się jakbym miała zaraz umrzeć. Jakby ktoś wyrwał mi serce. Jeszcze te procenty w mojej krwi sprawiają to, że jestem jeszcze bardziej wściekła. Jeszcze ten kurewski deszcz. Zaczęło strasznie lać po tym jak byliśmy na zewnątrz i nadal leje. Nie ważne. Pierdoli mnie to. Chcę jak najdalej od niego uciec. Nie chcę go już nigdy widzieć. On jest zasranym skurwielem. Tym razem już naprawdę przegiął. Nigdy mu tego nie wybaczę. Odwracam się z nadzieją, że jednak go nie zobaczę. Że zatrzasnęłam go w tej zasranej łazience, ale się mylę. Widzę go, jak za mną biegnie. Przyspieszam, a moje nogi już powoli odmawiają mi posłuszeństwa. Zaczynam jeszcze bardziej płakać, nie dlatego że to powiedział, tylko dlatego, że jest mi zimno i nie chcę żeby do mnie dobiegł. Sądziłam, że te święta zmienią całe nasze dotychczasowe życie, że zbliżymy się jeszcze bardziej. I było tak. Naprawdę tak było. Dopóki nie powiedział tego wszystkiego. Nie chcę go już nigdy widzieć. Niech wypierdala z mojego domu. Nie chcę go już tutaj. Niech sobie wykupi cholerny pokój w hotelu, albo najlepiej niech leci już do tych zasranych krajów. Chodzi tylko o to, żebym nie musiała oglądać jego zasranej mordy. Powiedział, że chciał zrobić tylko Harry'emu na złość. Wiem, że chodzi tutaj o tamtą dziewczynę, którą Harry mu kiedyś ukradł, a Liam był w niej szaleńczo zakochany. Ale mówił mi jak bardzo mnie kocha, zapewniał mnie o swoich uczuciach i co? To było tyko dla zabawy. Powiedział to kurwa. Wytrzymaliśmy razem tak cholernie wiele. Wie o mnie więcej niż ktokolwiek inny, ale ja nic nie wiem o nim. Nie mam pojęcia czy to co opowiadał mi o swojej rodzinie jest prawdziwe. Nie mogę mu już ufać. Musiał powiedzieć to akurat dzisiaj? W dzień, w którym miało zacząć się nowe życie. W dzień w którym zaczął się nowy rok? Zapadłam się pod ziemię, kiedy usłyszałam te cholerne słowa. Najgorsze było gdy powiedział, że jestem kolejną zabawką. Nagle przestaję biec, a on dobiega do mnie i ciągnie mnie za ramię. 
-Zostaw mnie do cholery, albo będę krzyczeć i oskarżę cię o gwałt.
-Sarah posłuchaj mnie. To co usłyszałaś było złe. Wiem o tym. Ale to były kłamstwa. Kocham cię skarbie.
-Wypierdalaj stąd okej? Nie chcę cię tutaj. Wypierdalaj z mojego domu, bo nie chcę patrzeć na twój kurewski ryj. Amy miała rację. Mówiła, że mnie zranisz i zraniłeś. Po raz kolejny mnie zraniłeś. Tylko tym razem ci nie wybaczę. Nie dam rady ci już wybaczyć. Jesteś już nikim. Spierdalaj z mojego życia, które będzie lepsze bez ciebie.
-Chcesz przestrzeni? Dobrze wiesz, że nie potrafię trzymać się od ciebie z daleka.
-Tu nie chodzi o przestrzeń, tu chodzi o twoje definitywne zniknięcie z mojego życia. Aha i jeszcze jedno. Dziękuję ci, że spierdoliłeś mi Nowy Rok.
-Jestem pijany Sarah. Nie wiem co robię, ty też nie wiesz.
-Doskonale wiem. Zrywam naszą znajomość. Już nie jesteśmy przyjaciółmi.
-Już od dawna nimi nie byliśmy. Traktowałem cię jak swoją dziewczynę.
-A ja jako swojego chłopaka. Miałam z nim kurwa zerwać i powiedzieć mu o tym co się wydarzyło. Ale zrezygnowałam, bo bałam się, że coś ci zrobi, a tego bym nie zniosła. Pomyliłam się względem ciebie. Czuję pustkę Liam. Pieprzoną pustkę. Zniszczyłeś mnie po raz kolejny. Sprowadziłeś na dno raniąc mnie. Jeśli tak naprawdę mnie kochasz to odejdź. Naprawdę. Jeśli kiedykolwiek mnie kochałeś i pozwól mi być szczęśliwą. Traktuj mnie jakbyśmy się nigdy nie znali.
-Ale ja nie potrafię Sarah.
-Potrafiłeś powiedzieć to wszystko. Życie beze mnie będzie jak wcześniej tylko właśnie bez tej jednej zabawki.
Nagle przyciąga mnie do siebie i przyciska swoje usta do moich. Przez chwilę mu się poddaję, ale już po kilku sekundach odchylam się i mierzę dłonią w jego policzek. W momencie chwyta się za niego i masuje swoją skórę. Wykorzystuję to, że przestał mnie dotykać i zaczynam uciekać. Dostrzegam kilka osób przyglądających się mi, ale nie interesuje mnie to. Niech sobie robią co chcą. Dobiegam wreszcie do domu i zaczynam wbiegać po schodach. Kiedy w końcu wbiegam do pokoju, który był przeznaczony dla Liama. Wyciągam torbę z szafy i zaczynam wpychać do niej wszystkie jego ubrania. Nie interesuje mnie to, że jest w samych spodniach do spania. Odpinam jego laptopa od ładowarki i także wciskam do torby. Z moich oczu cały czas ciekną łzy i nie mogę ich powstrzymać. Po prostu nie mogę tego zrobić. Chłopak któremu bezgranicznie ufałam i chciałam oddać mu to pieprzone dziewictwo, wykorzystał mnie. Wmawiał mi, że mnie kocha ale to wszystko były kłamstwa. Nigdy tak naprawdę mnie nie kochał. W momencie kiedy wchodzi do pokoju akurat zapinam jego torbę i jakimś cudem cisnę nią w niego w taki sposób, że Liam zaczyna chwiać się na nogach. Przestałam być pijana, albo to ta cała cholerna adrenalina tak na mnie działa.
-Wypierdalaj stąd. Nikt cię tu nie chce.
-Dobrze, wiesz że tak się to nie skończy. Oboje się kochamy i będziemy chcieli wrócić do siebie.
-Nigdy.

----------------------------

Zaczynam pakować już laptopa do torby przystosowanej do niego i dostrzegam na komodzie zegarek Liama. To jego ulubiony. Próbował do mnie dzwonić. Nie odbierałam. Nie chciałam mieć nic wspólnego z nim. Minęły już dwa dni od tego co się wydarzyło. Może mało jadłam, nie wychodziłam ze swojego pokoju, płakałam do poduszki, ale naprawdę zaczynam go nienawidzić. Zastanawiam się czy można kogoś znienawidzić tak mocno jak kiedyś się ją kochało. Jeśli tak to za jakiś czas będę chciała aby ten dupek umarł. Kochałam go każdą częścią siebie. Mam nadzieję, że on jest już w tych zasranych Stanach, a ja nie będę musiała siedzieć obok niego przez dwanaście godzin. Nawet Harry przez telefon wyczuł, że coś jest nie tak. Wypytywał się czy stało się coś prócz mamy, ale co miałam mu powiedzieć? Tak, Harry. Chłopak z którym cię zdradzałam okazał się zwykłą świnią. A najlepsze jest to, że jest twoim najlepszym przyjacielem. ?? Nie to, by nie mogło tak wyglądać.
-Gotowa?
-Tak. Już prawie. Chciałabym jeszcze pożegnać się z Shawnem. 
Uśmiecham się do mamy. Wróciła wczoraj ale nie zadawała niewygodnych pytań. Może Ricky lub Christian jej coś powiedzieli. Albo sama zauważyła, że lepiej nie pytać mnie. Widziała jak się zachowuję. Od powrotu do Stanów wszystko zacznie się od nowa. Będę spędzać czas z moim chłopakiem i nareszcie będziemy szczęśliwi. Nikt nam w tym nie będzie przeszkadzał. A zwłaszcza ten chory psychicznie człowiek. Całuję policzek mamy i wychodzę z pokoju. Kiedy mam już wychodzić wkładam buty i naciągam na siebie płaszcz. Uchylam drzwi, a moje oczy zaczynają szczypać. Nie wiem dlaczego. Rozglądam się i przebiegam na drugi koniec ulicy. Nawet nie wiem dlaczego to robię, ale wiem jedno. Muszę się pożegnać. Nie ważne co mogłoby się mi przez niego stać. To jest nie ważne. Chcę się pożegnać, bo nie wiem czy kiedykolwiek wrócę. Wiedziałam, że to miejsce nie przyniesie nic dobrego, a jednak wyjechałam. Chciałam zrobić mamie coś miłego, a wynikły z tego wszystkie rzeczy, których się obawiałam. Dzwonię, a drzwi otwiera mi mama Shawna.
-Dzień dobry pani Mendes. Jest może Shawn?
-Tak, jasne. Już go wołam.
Ta kobieta nigdy się nie zmieni. Nadal ma te intensywne czarne włosy, ciemną karnację i prawie zero zmarszczek na twarzy. Ona wygląda jak jego pieprzona siostra, a nie matka. Zaprasza mnie do środka, a ja przechodzę przez próg. Uderza we mnie fala ciepła.
-Strasznie się zmieniłaś Saro. Nie jesteś już tą samą dziewczynką, którą pamiętam. Jesteś teraz dorosłą kobietą, która musi sobie ze wszystkim radzić. A właśnie jak tam na studiach? Słyszałam, że masz...
-Mamo, daj spokój. Nie widzisz, że Sarah jest zmęczona? Idź do salonu do ojca. 
Prawie krzyczy w jej stronę, a ja mam ochotę mu za to podziękować. Nie lubię jak dzieci wydzierają się na swoich rodziców, ale to jest wyjątek. Nie chciałam prowadzić tej rozmowy. Wiem, co chciała powiedzieć. Ale ja nie chciałam o tym rozmawiać. Spoglądam na Shawna, który podbiega do mnie i przyciska mnie do siebie. 
-Nic nie mów. Jestem już przy tobie. Widziałem jak się pokłóciliście. Nie przejmuj się tym dupkiem. Nie był ciebie wart i pokaż mu to. Pamiętaj, że jest jeszcze Harry. On na ciebie tam czeka. Nie zawiedź go. Pamiętaj, że cię kocham skarbie.
-To wszystko jest takie trudne. Ja już nie wiem kogo kocham, nawet nie wiem czy w ogóle kocham. Może jestem już teraz bez serca. Może Liam zabrał je ze sobą, gdy kazałam mu odejść. Tak naprawdę nigdy mi na nim chyba nie zależało.
-Posłuchaj. Masz serce. Zależało ci. Widziałem to. A po drugie płakałaś. Musiało ci zależeć. Wiem, że sobie poradzisz. Poradzisz sobie bez niego. Jesteś silną dziewczyną, która nigdy się nie poddaje. Nie poddawaj się tym razem. Dzwoń tylko jak będziesz czegoś potrzebowała i przylatuj częściej.
-Tylko Shawn, ja już nie chcę tutaj wracać. Nie chcę widzieć tego domu w którym wydarzyło się tyle złego. Nie chcę tego oglądać. Będę tęsknić. Kocham cię. 
Wychodzę z domu mojego przyjaciela i zaczynam po raz kolejny płakać. Nie wiem czy naprawdę kocham go tak jak kiedyś kochałam. Może to były tylko puste słowa, które wyszły z moich ust. Zawsze się kochaliśmy, ale nigdy nie potrafiliśmy być razem. Naprawdę darzyłam lub darzę go wielkim uczuciem. Od dzieciństwa byliśmy swoim jedynym wsparciem. Każde wakacje spędzaliśmy wspólnie w domku na drzewie w ogrodzie moich rodziców. Dostrzegam, że tata wyjeżdża z podjazdu i staje przy krawężniku. Ta chwila zbliża się wielkimi krokami. Jeszcze kilka godzin i dowiem się czy Liam poleciał wcześniejszym samolotem, czy będę skazana na jego twarz przez dwanaście zasranych godzin. Wchodzę do domu tylko po to aby ze swojego pokoju zabrać torebkę i ładowarkę do telefonu. Kiedy wychodzę na zewnątrz wszyscy już na mnie czekają. Zamykam drzwi na klucz i w końcu kończę serię tych chorych wydarzeń w tym zasranym kraju. Może teraz w końcu wszystko się ułoży. Błagam żeby właśnie tak było.

Liam's Pov

Przeglądam po raz kolejny jej zdjęcia, które robiłem każdej nocy gdy spała. Może nie jest idealna, ale dla mnie jest pieprzoną pięknością i nikt nie może równać się z jej urodą. Nie wiem jak zareaguje na to, że lecę z nimi. Nie mogłem przełożyć samolotu, bo jest to ostatnia opcja gdzie będę mógł z nią porozmawiać jak człowiek. Nie zrobi przecież żadnej sceny w miejscu publicznym. Siadam na krześle w restauracji i czekam na moje zamówienie. Przeszedłem już odprawę. Samolot jest za godzinę. Oni już powinni być tutaj na lotnisku. Rozmawiałem z Rickim. Mówił mi w jakim jest stanie. Powiedział, że jestem ostatnią ciotą, że to zrobiłem, tylko, że ja tego do cholery nie chciałem.  Nie wiem dlaczego to powiedziałem. Może dlatego by ją chronić. Chciałem, żeby była szczęśliwa. Nie chciałem odbierać jej czegoś co jest dla niej ważne. Wiem, że on jest jej numerem jeden. Nie ja. Nigdy nie mógłbym być. Nie jadłem nic do tej pory. Teraz zamówiłem sobie jakąś chorą sałatkę, tylko dlatego, żeby nabrać trochę sił do tego aby z nią porozmawiać. Wiem, że ta rozmowa będzie ciężka, jeżeli ona będzie chciała ze mną jeszcze rozmawiać. W co wątpię. Zachowałem się jak pieprzony gówniarz i wiem to. Ale nie zmienię tego już. Nie mogę cofnąć tego co powiedziałem. To już się stało do cholery. Nie mogę odmienić tego losu. Będę musiał sobie chyba naprawdę bez niej radzić. Nagle mój telefon zaczyna wibrować, a na ekranie pojawia się zdjęcie Delilah. A ta czego kurwa jeszcze chce?
-Hej, braciszku. Zadzwoń po nas jak będziesz już na lotnisku. 
-Tak, wiem. Rodzice są w domu?
-Nie wyjechali na jakieś wakacje.
-Ahh.. tak. Zasrani bogacze.
-Ty też nim jesteś.
Zaczyna się śmiać, a ja się rozłączam. Może i jestem bogaty, ale nic nie zapełni mi pustki po Sarze. Nic nie będzie potrafiło mi tego wynagrodzić. Jestem zwykłem śmieciem i na tym koniec do cholery. Nie zasługuję na nikogo. Na nic. Jestem zwykłym gnojem, który od dziecka był nikim i nikim pozostanie na zawsze. Dostrzegam młodą dziewczynę, która zatrzymuje się przed moim stolikiem i zostawia mi moją sałatkę i wodę. 
-Dlaczego taki przystojny chłopak jak ty jest tutaj sam?
-Miała być tutaj ze mną moja dziewczyna, ale spierdoliłem wszystko. Miała być przy mnie, ale dwa dni temu znienawidziła mnie. Więc teraz dziewczynko spierdalaj. Bo boję się, że będę mógł pierwszy raz uderzyć kobietę, a naprawdę jestem temu przeciwny. 
Mierzę ją gniewnym wzrokiem, a ona odchodzi od stolika. Prawie rzucam telefon na blat i zaczynam jeść moją porcję. Rozglądam się dookoła i moje serca zaczyna bić mocniej. Widzę ją. Ma na sobie szary płaszcz, superstary, ciasne spodnie i luźną koszulkę. Jej twarz jest całkiem blada. Nawet z daleka mogę wywnioskować to, że jej usta są całe spierzchnięte. Ma worki pod oczami. Wygląda gorzej niż opisywał to Ricky. Nie chciałem zrobić jej tak cholernej przykrości. Nie miałem zadać jej żadnego bólu. Mieliśmy być szczęśliwi. Ale jak można być szczęśliwym z człowiekiem, który jest chory psychicznie? Nie da się tego zrobić. Niestety. Jestem inni niż wszyscy na tym świecie. Potrzebuję więcej uwagi niż inni faceci. 

Proszę przeczytajcie to!!!!!!

Coraz częściej zastanawiam się nad zawieszeniem tego bloga. To i tak bez sensu. Dużo ludzi czyta, ale najwyraźniej mało kto mnie szanuje. Rozumiem, że rzadko dodaję, ale to z powodu szkoły i braku czasu. Ale też dlatego, że nie mam waszego wsparcia. Czuję się jakbym nie miała dla kogo pisać. Nie rozumiem. Tak wiele ludzi to czyta, ale tak cholernie mało komentuje. Dla was naprawdę to tylko kilka sekund czy minuta a dla mnie motywacja.

Jeśli szanujesz mnie i moją pracę proszę zostaw po sobie komentarz.. Nawet to najmniejsze "fajne" czy "super" naprawdę mnie zmotywuje. Kocham was, ale naprawdę czasem mam dość. Piszę nie tylko dla siebie, ale i dla was. Lecz jeśli mało kto mnie szanuję chyba zawieszę. Przykro mi. Naprawdę. Ale będę musiała to zrobić jeśli nic się nie poprawi. 

Skomentujcie chociaż jednym słowem. Napiszcie co mogłabym zmienić.
I najważniejsze. 
Jak myślicie co wydarzy się w następnym rozdziale?



5 komentarzy:

  1. Hej jesteś dla nas ważna! To co piszesz jest bardzo wciągające i niegrzeczne, dlatego boimy/wstydzimy się to komentować. Dzięki temu co piszesz, pokazujesz to czego jeszcze większość nie doznała (a opisy masz baaardzo realne ). Bardzo mi się podoba twój blog, zwłaszcza, że został mi polecony �� pisz kochana dalej i się nie poddawaj! Całuski xoxo

    OdpowiedzUsuń
  2. Słuchaj nie zawieszaj bloga. Rozumiesz ?
    Nie mozesz w tym momencie hehheh ;D ;D
    Masz talent do pisania. Mówię całkiem poważnie :)
    Nie poddawaj się nigdy.!
    Bardzo podoba mi sie twój blog. Mi i moim koleżankom, którym poleciłam ten blog :)
    Pisz dalej. :)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy