wtorek, 25 sierpnia 2015

Rozdział 4

"Jeżeli miłość Twoja nie ma żadnych szans, powinieneś zamilknąć, bo nie należy mieszać miłości z niewolnictwem serca. Miłość, która prosi, jest piękna, ale ta, która błaga, jest uczuciem lokajskim" ~Antoine de Saint-Exupery

Wyrzuty sumienia tak strasznie zżerają mnie od środka, kiedy spoglądam na Harry'ego, który siedzi na ławce obok mnie i delikatnie gładzi moje nogi. Uwielbiam go takiego. Jest tak cholernie czuły, jak nikt nigdy dla mnie nie był. Kocham go nie ważne jaki jest. Kocham go takiego jaki jest przy mnie. Liama nie ma już na uczelni od trzech tygodni. Nie wiem co się z nim dzieje, a Theresa pojawia się tutaj raz na czas i nie mogę jej nigdy złapać. Chciałabym tylko dowiedzieć się co z Liamem. Zniknął tak z dnia na dzień i nic nikomu nie powiedział co jest aż dziwne. Nie chcę dawać mu już tych korków. Tamtej nocy naprawdę przesadziliśmy. To co się wtedy wydarzyło to była jedna wielka pomyłka, która nigdy się nie powtórzy. Obiecuję sobie to. Kocham mojego chłopaka i tylko jego. Żałuję tylko tego, że już nie mogę zmienić miejsca wyjazdu. Chciałabym jechać z moim chłopakiem i nawet z chłopakami z drużyny i tymi dziwkami, byle tylko nie z Liamem. Harry'ego, najwyraźniej coś gryzie i nie wiem co. Próbowałam rozmawiać z nim wiele razy ale nie mogę do niego dotrzeć. Nie potrafię tego zrobić. Boję się, że powiem po prostu za dużo. A nie chcę po raz kolejny widzieć tego jak mój chłopak się wścieka i krzyczy na mnie. Nagle dostrzegam zapłakaną Theresę, która biegnie w stronę wyjścia z kampusu. Nie będę do niej podchodzić, chociaż bardzo chcę. Chcę dowiedzieć się co jest nie tak z Liamem. 
-Harry, wiesz co się dzieje z Liamem?
-Czemu o to pytasz?
-Tak po prostu. Dawno go nie widziałam i tak się zastanawiam.
-Z tego co wiem jest już w domu. 
-Co mu jest?
-Nie wiem. Wiem tylko, że był w szpitalu. Prawie umarł, ale nie mam pojęcia dlaczego. Tak z dnia na dzień pojechał do szpitala, po czym przewieźli go na oddział psychiatryczny. A teraz leży już w domu od tygodnia. Podobno nie może wyjść z domu. Płacze prawie cały czas. Nie byłem u niego, bo zająłem się tobą. 
-Uh.. 
-Może pójdziemy do niego teraz razem? Obydwoje mamy teraz przerwę w zajęciach. 
-Nie wiem, czy on będzie chciał mnie widzieć. On mnie nie lubi i dobrze to wiesz.
-Chcesz go zobaczyć?
-Tak.
Krzywię się delikatnie, ale w środku cała skaczę. Nie wiem co o tym myśleć. Liam w szpitalu, na oddziale psychiatrycznym? Przecież tam trafiają chorzy ludzie, narkomani, psychopaci i samobójcy. Właśnie, samobójcy. Sama wiele razy przebywałam na takim oddziale. Wiele razy patrzyłam na cierpienie innych, ale to nic nie dawało. Za każdym razem kończyło się tak samo. Kolejną wizytą w szpitalu na zwykłej sali, a później na oddziale psychiatrycznym. Mama też wiele razy tam trafiała. Mam nadzieję, że nie jest mu nic poważnego. Może się naćpał lub coś. Nie on na pewno nie jest jakimś pieprzonym samobójcą, tylko słabe osoby jak ja nie radzą sobie z życiem i to robią, ale nie on. On jest tak cholernie silny, tak cholernie. Jeśli on się poddał, oznacza to że ja już kompletnie nie mam po co żyć.

----------------------------

-Cześć Harry.
-Dzień dobry, jest może Liam?
-Tak. Jest u siebie, ale nie wiem czy będzie chciał was zobaczyć. Jest w okropnym stanie. Jedyny, kto może wejść do jego pokoju to Theresa, jest jedyną osobą. Ona wie wszystko, ale obiecała, że nikomu nic nie powie, więc my też nie wiemy dlaczego to zrobił.
Ale co sobie do cholery zrobił?! Mógłby ktoś do cholery wyjaśnić tą popieprzoną sprawę? Proszę. Nie chcę żyć w ciągłej niepewności. Nagle słyszę, że ktoś zbiega ze schodów. Za ramieniem matki Liama dostrzegam Theresę, która jest popuchnięta od płaczu. Była u niego, wiem to. Trzyma w dłoni pustą szklankę. Spogląda na mnie i szybko do nas podbiega.
-Harry mogę na chwilę wziąć Suzan? Muszę z nią pogadać.
O mój Boże. Czy ona coś do cholery jasnej wie? Czy on jej cokolwiek powiedział. Módlmy się żeby nie, błagam, błagam, błagam. Harry przytakuje, a ja puszczam jego dłoń. Pozostawiam go z mamą Liama, a sama idę do kuchni za siostrą naszego przyjaciela. Opieram się o blat wyspy i patrzę na jej roztrzęsione dłonie, które próbują zapełnić szklankę wodą. Podchodzę do niej i chwytam jej dłonie w swoje.
-Poczekaj ja to zrobię.
Uśmiecham się do niej serdecznie, a ona odchodzi na bok w momencie kiedy zaczynam nalewać wodę. Wiem, że mi się przygląda i chce coś powiedzieć, ale nie ma na to zbytnio siły. Zakręcam butelkę i podnoszę na nią wzrok.
-Jesteś jedyną osobą jaką do siebie dopuści prócz mnie. Widziałam jak na ciebie patrzy. Zakochał się w tobie. Proszę. Porozmawiaj z nim. Naprawdę jesteś mu potrzebna, uwierz mi Sarah. On cię kocha. Nie powiedział mi o tym wprost, ale powiedział jak fajnie czuje się w twoim towarzystwie, kiedy się uczycie i śmiejecie. Mój brat nigdy się nie zakochuje, ale tym razem chyba to zrobił.
-Theresa, ja wątpię, że on chce mnie widzieć.
-A ja nie. Idź zanieś mu tą wodę. Tylko proszę ostrożnie. Ja po prostu jestem już zmęczona. Płaczę cały czas kiedy widzę go takiego smutnego.  Jego pokój to ten na końcu po lewej.
-Dobrze.
Boję się wejść na górę. Boję się co wtedy zobaczę. A jeśli Liam jest w jakimś cholernym stanie. Jeśli jest po odwyku, albo coś. Boję się po prostu. Chwytam szklankę, a zimny dreszcz przepływa po moim ciele. Uśmiecham się do niej, a ona cicho dziękuje. Spoglądam na Harry'ego, który siedzi z Katie oraz mamą Liama. Rozmawiają o czymś. Moje serce bije coraz mocniej kiedy wchodzę po schodach coraz wyżej. Kochasz Harry'ego. Kochasz go. Nie ważne co się stanie. Kochasz go, okej? Jest dla ciebie najważniejszy. Wreszcie docieram do drewnianych drzwi. Moje serce łomocze, a ja delikatnie naciskam klamkę, ukazując tym samym straszny widok. Liam leży na łóżku i patrzy w sufit. Odkładam szklankę na komodę, ponieważ boję się, że mogłabym ją upuścić. Jego sińce pod oczami pokazują to, że nie spał. Obok jego łóżka stoi stojak z podłączoną kroplówką, a on coś mruczy pod nosem. Obrywa swoje skórki wokół paznokci. Kiedy podchodzę bliżej wreszcie słyszę. 
-Jestem do dupy. Jestem do dupy. Jestem do dupy. Nikogo nie potrafię przy sobie zatrzymać. Kocham ją. Jest wszystkim, ale nie potrafię jej przy sobie zatrzymać. Dlaczego znowu historia musi zataczać koło? Dlaczego on jest takim cholernym dupkiem? Theresa, przecież wiem, że tu jesteś. Mogłabyś podać mi szklankę z wodą, a później położyć się obok mnie i mocno przytulić. Potrzebuję cię teraz i to wiesz. 
-Theresa poszła chwilę odpocząć. Kazała mi przynieść ci tą wodę. Zaraz wyjdę, bo wiem że nie chcesz mnie widzieć.
-Sarah. Co ty tu robisz? Dlaczego tu jesteś?
-Martwiłam się o ciebie. Nie widziałam cię trzy tygodnie, myślałam że wyjechałeś. Myślałam, że zostawiłeś wszystko w cholerę. Co się z tobą działo? Tak bardzo wszyscy się o ciebie martwiliśmy, nie dawałeś żadnego znaku życia. Nie wiedziałam co o tym myśleć, nie wiedziałam co myśleć o tym co się stało tamtej nocy. Na następny dzień już cię nie było. Już nie wiedziałam co się z tobą dzieje. Po uczelni chodziły plotki o tym, że się zabiłeś, lub wyjechałeś. Przepraszam cię za to, co się wtedy stało. To nie powinno się wydarzyć. My nie powinniśmy tak bardzo się do siebie zbliżać. Powinnam zachowywać się przy tobie jak przy innych osobach, którym dawałam korepetycje. Tak mi głupio za to co stało się tamtego dnia. Za moich rodziców, po prostu za wszystko.
-Mam problemy psychiczne, Sarah. Nie jest łatwo o tym mówić. Próbowałem wiele razy się zabić. Zrozum. Tym razem też to zrobiłem. Nie wyobrażasz sobie jakie to jest cholerne uczucie kiedy całe twoje życie jest do dupy i nagle wydaje ci się, że jest ktoś kto mógłby to zmienić, ale jest zbyt daleko żeby to zrobić. Jest zbyt szczęśliwy. Zrozum ja nie robię tego dla zabawy, ja robię to naprawdę.
Podchodzę do niego i klękam przy łóżku. Chwytam jego dłoń i przykładam ją sobie do policzka. To chwila, taki odruch. Pewnie zaraz wyjdę z tego pokoju. Nie dam rady patrzeć na to jak on bardzo cierpi.
-Wiem co to znaczy Liam. Uwierz mi, że wiem.
-Moment. Co masz na myśli? Jeśli nie chcesz mówić to okej, nie będę nalegał. Po prostu wiedz, że jesteś dla mnie bardzo ważna i nie chce żeby on zrobił ci cokolwiek. Dużo się zmieniło od momentu w którym zniknąłem?
-Właściwie to nic. Muszę już iść Liam. Naprawdę. Za dwadzieścia minut zaczynają mi się zajęcia. Nie mogę ich przegapić.
-Dobrze, rozumiem. Pa Sarah.
-Do zobaczenia Liam.
Uśmiecham się  i puszczam jego dłoń. Przygryzam wargę żeby się nie rozpłakać. Cały czas krążą mi w głowie słowa, że ma problemy psychiczne. On i problemy psychiczne? Przecież to jest niemożliwe. Przymykam za sobą drzwi i przykładam sobie dłoń do ust, aby zdusić krzyk, który wydobywa się z moich ust. On wygląda okropnie. Czy ja tak wyglądałam za każdym razem, kiedy próbowałam się zabić? Czy było ze mną aż tak źle? Spoglądam na zegarek i wiem, że spóźnię się na te zajęcia. Chyba nie pójdę na nie w ogóle. W tym stanie po prostu nie dam rady. Jeszcze to gdy mówił, że historia zatacza koło. O co z tym do cholery chodzi? Czy Harry zakochał się po raz kolejny w tej samej dziewczynie co on. Nie mam pojęcia. Czuję, że kolana uginają się pode mną, a każda blizna coraz bardziej szczypie. Biorę głęboki oddech i patrzę w sufit. Czuję się teraz okropnie. To wszystko, przez to że tak cholernie się nim zauroczyłam. Gdybym nie pozwoliła mu na to wszystko co ze mną robił, nigdy by do tego nie doszło. Wiem, że nie jestem powodem do samobójstwa. Ale tym razem obawiam się, że jednak mam coś z tym wspólnego. Obawiam się, że aż zbyt wiele. Nie idę na te pieprzone zajęcia, mam to do cholery gdzieś. Nigdzie nie pójdę w takim stanie. Chce się teraz tylko położyć i zastanowić się nad tym wszystkim.

-----------------------------

-Harry nie pójdę w tym, to jest zbyt wyzywające. 
-No to właśnie. Lubię kiedy jesteś ubrana wyzywająco. Lubię też kiedy się czerwienisz jak teraz. Wyglądasz tak cholernie niewinnie. 
-O, Boże przestań już okej?
-A co jeśli nie?
Podchodzę do niego i staję pomiędzy jego nogami. Popycham delikatnie jego ciało, aby upadł głową na miękki materiał mojej białej pościeli. Dziękuję, że Amy jest teraz u Mattiego. Wdrapuję się na Harry'ego i siadam na nim okrakiem, Delikatnie ocieram się o jego krok, a on zasysa powietrze. Uśmiecham się do niego i nachylam się nad jego ucha.
-Albo przyprawię cię o wzwód i później z ciebie jak najszybciej zejdę. 
-Tylko wiesz.. ja już go mam, skarbie. Wystarczy, że nie masz na sobie bluzki. 
Kręcę przecząco głową i opadam na jego tors. Owija swoje ramiona wokół mnie i delikatnie ściska. Jego spokojny oddech i bicie serca uspakajają mnie. Kocham go. Kocham mojego Harry'ego, który jest tylko dla mnie. Dla nikogo innego. Już teraz Rose nie ma nic tutaj do gadania. On jest mój. Pukanie do drzwi przyprawia mnie o dreszcze. Nikogo tutaj nie powinno być. 
-Ja otworzę, Sarah, a ty się ubierz. 
Przytakuję i chwytam za biały t-shirt Harry'ego, który leży na łóżku Amy po tym jak mój chłopak założył na siebie szarą bluzę z kapturem. Pokazuję mu, że już może otworzyć drzwi, a on pokazuje palcem na swoje krocze. Jego spodnie w tym miejscu są delikatnie wybrzuszone, a materiał tam opina się. Otwiera drzwi, a ja dostrzegam Liama. Tylko jego tutaj brakowało. Ma na głowie kaptur, a dłonie wciśnięte w przednie kieszenie spodni. Przygryza wargę i podnosi na mnie wzrok.
-Mogę z tobą porozmawiać.
-Jasne.
Przytakuję i spoglądam na Harry'ego, który jest zmieszany. Całuję jego wargi i zostawiam go w pokoju. Zamykam za sobą drzwi. Spoglądam na niego i dostrzegam na jego nadgarstku bandaż. On próbował podciąć sobie żyły, wiem to. Też miałam wiele razy zawinięte ręce czy nogi bandażem,
-Jesteś szczęśliwa, prawda?
-Huh. Raczej tak.
-Dla jasności to wtedy nic nie znaczyło, Sarah. To jak wyznałem ci miłość to był tylko impuls. Nawet mi się nie podobasz. Nie wiem co wtedy we mnie wstąpiło. Chciałem sprawdzić, czy jesteś taka święta jak mówią wszyscy, ale nie. Chciałaś tego. Chciałaś, żebym dotykał cię w taki sposób, jak nikt inny jeszcze nie mógł. Chciałaś się przede mną rozebrać. Ty tego wszystkiego chciałaś, a nawet mi się nie podobasz. Wiem, że jestem okropny.
-Ohh.. okej. Masz zamiar nadal przychodzić do mnie na te korki, czy nie?
-Sądzę, że tak. To jednak mi coś daje.
-Jesteś pieprzonym samolubem Liam. Nie wiem jak mogłam ci ufać w te wszystkie słowa. Pewnie te wszystkie historyjki o tym jaka ta twoja rodzina jest posrana są twoimi wymysłami i kłamstwami. Nie ważne co ci się stało. Mam to już gdzieś. Nie będziemy się już przyjaźnić. Nie chcę od ciebie już nic. Jesteś kurwą. Pieprzoną kurwą.
-To nie tak Sarah. To nie tak. Lubię cię. Polubiłem cię. Naprawdę.
-Ale ja cię nie lubię okej? Nie lubię i uświadom sobie to człowieku. Jesteś dla mnie skończonym gównem. Wiesz, oddałabym wszystko żeby tylko nie lecieć z tobą do tej pieprzonej Werony. Już nie mogę tego odwołać, ale tak bardzo bym tego kurwa chciała. Zrobiłam to, bo sądziłam że jestem dla ciebie kimś ważnym, że to wszystko na temat Harry'ego to prawda. Chciałam cię poznać bliżej, a ty mnie tylko wykorzystałeś. Już pewnie cała twoja rodzina gada o tym jaka moja jest posrana co? A twoi koledzy gadają o tym, że jestem taka łatwa i chętna. Mam rację no nie? Mam?
-Nie, nie masz. Nigdy nie powiedziałbym nikomu o twoich problemach rodzinnych i o tym co się wydarzyło między nami...
-No, tak bo przecież to wstyd. Masz rację, Liam. Masz rację. Tylko nie rozumiem jednego. Jak można być aż tak zakłamanym jak ty? Jak dajesz sobie z tym radę, co?
-Ale Sarah, daj mi dojść do słowa. Pozwól mi coś powiedzieć.
-Nie, Liam. Już za dużo powiedziałeś. Naprawdę potrafię wiele znieść, ale tym razem to za dużo. Jestem szczęśliwa z Harry'm, a tobie już nic do tego. Nie twój popieprzony interes, okej? Nie wpierdalaj się w nasze życie. Odkąd zniknąłeś, naprawdę zbliżyliśmy się do siebie. Jego rodzina mnie polubiła. Są bardzo mili. A nas, łączą teraz stosunki, korepetytor, uczeń. Nic więcej. Rozumiesz?
-Tak.
-No to teraz możesz już iść. Wychodzę z Harry'm i nie mam czasu na rozmawianie z kimś takim jak ty.
-Pa.
Odwracam się na pięcie i wchodzę do pokoju uśmiechając się sztucznie do mojego chłopaka. Siedzi na łóżku i patrzy w swój telefon. Podchodzę do niego i siadam u niego na kolanach wytrącając mu z ręki to ustrojstwo.

Liam's Pov

Musiałem jej powiedzieć, że to nic nie znaczyło. Nie chciałem, żeby to tak wyszło. Ja się zakochałem, chyba naprawdę. Po raz pierwszy się zakochałem. Kiedy ją widzę, czuję te przysłowiowe motylki w brzuchu. Nawet kiedy dzisiaj na mnie krzyczała miałem ochotę przyprzeć ją do ściany i zatracić się w jej pełnych ustach. Nie wykorzystałem jej naprawdę, ja ją kocham. Jest dla mnie wszystkim. Codziennie śni mi się w tych najgorszych koszmarach, że jest między nami dobrze i nagle pojawia się on. Zabiera mi ją, a ja krzyczę i nic nie mogę poradzić. Oni się oddalają, a ja nie mogę ruszyć się z miejsca. To jest jeden z tych koszmarów z których ciężko się wybudzić. Wydaje ci się, że zostaniesz w nim już na zawsze. Moje serce pękło w momencie, kiedy powiedziała że oddałaby wszystko tylko po to, żeby ze mną nie jechać. Wtedy miałem ochotę się przy niej rozpłakać. Nie sądziłem, że to tak wyjdzie. Uwielbiam jej uśmiech i to jak spogląda na mnie spod swoich okularów. Kiedy rumieni się za każdym razem kiedy wykonam zbyt śmiały krok. Sarah jest moją ucieczką od normalnego świata. Od tej pieprzonej codziennej rutyny, przez którą tyle złych rzeczy się wydarzyło.
-Kochasz ją Liam, prawda?
-Theresa i to nie wiesz jak. Oddałbym wszystko za to, żeby była szczęśliwa. Wiem, że teraz jest z Harry'm bo mi to powiedziała. Kiedy patrzyłem w jej oczy widziałem smutek, choć zasłaniała się gniewem. Nie mam pojęcia dlaczego powiedziałem te wszystkie bzdury. Nie chciałem żeby wiedziała, że jestem słaby.
-Ona też cię kocha, Liam. Widziałam to tamtego dnia, kiedy przyszła razem z Harry'm. Nim jest zauroczona, bo ma pieniądze, fajnie się ubiera i wygląda, a ciebie kocha. Kiedy rozmawiałyśmy w kuchni wydawała się strasznie cicha, ale wiem, że martwiła się o ciebie jak nikt inny. Wiem, że ciężko to zrozumieć, ale ona też cię kocha.
-Gówniane bzdury. Ona mnie nienawidzi. Od dzisiejszego dnia mnie nienawidzi. Jestem jej potrzebny jak kula u nogi. Idę się napić. Mam tego dość.
-Proszę, ale nie dużo. Tata znowu będzie krzyczał, że mu grzebałeś w barku jak go nie było, a mama się wścieknie, że znowu piłeś.
-Wiesz, co The.. Jebie mnie to. Może chcesz napić się ze mną co?
-Okej.
-Nie mogłem powiedzieć jej, że jest dla mnie wszystkim i jak bardzo ją kocham bo przecież nie uwierzyłaby mi nigdy.  Nie jestem osobą, której można ufać. Jest popieprzonym frajerem. Cieszę się, że wolisz dziewczyny bo inaczej nie pozwoliłbym zbliżyć ci się do jakiegokolwiek faceta.
Nalewam do niskich szklanek whisky i jedną z nich podaje Teresie, a drugą zostawiam dla siebie.  Po co ja tam poszedłem?  Z nadzieją,  że wszystko się ułoży? Miałem jej tylko powiedzieć, że myślę o niej każdego dnia i każdej nocy. Że moje serce i dusza tak bardzo ją kocha. Że przeżyłem tylko dla niej. Że to była jej wina,  że wtedy sobie to zrobiłem,  bo wiem że nasza miłość jeśli to można nazwać miłością raczej nie, jest nierealna. Ale kiedy zobaczyłem Harry'ego, który otworzył mi drzwi jej akademika zamiast niej miałem ochotę się popłakać. W momencie kiedy zapytałem się czy jest szczęśliwa wiedziałem, że to nie będzie miła rozmowa. Wtedy tak po prostu te słowa wypływały z moich ust. Nawet nie zastanowiłem się co mówię.  Chciałem ją zranić. Celowo ją zranić.  Żeby płakała tak jak ja to robiłem. Tak jak robiłem to po tej nocy spędzonej z nią. Następnego dnia było tak cholernie niezręcznie. Nienawidzę siebie za to do czego ją zmusiłem. Kurwa jestem takim posranym chujem, nie potrafię nikogo przy sobie zatrzymać,  a zwłaszcza jej.  
-Liam proszę cię przestań płakać.  Nie chcę znowu tego widzieć.  Zaraz sama się rozpłacze, a później zadzwonie do niej i powiem, że jest popieprzoną suką.
-Przestań o niej tak mówić Theresa. Jesteś okropna.
Nagle słyszę dzwonek mojego telefonu,  który oznajmia, że przyszła mi wiadomość.  Boję się jej przeczytać ale wiem, że muszę. Sięgam dłonią do kieszeni spodni i wyciągam z niej mojego iPhone'a. Na ekranie widnieje imię Sary. 
Sarah ♥: To wiele znaczyło Liam. Wiele o sobie dowiedziałam się tamtej nocy. Wtedy myślałam,  że będę potrafiła cię pokochać ale pomyliłam się.  Tej nocy czułam się jakby świat wokół nas mógłby nie istnieć.  Moglibyśmy być tylko ja i ty. Kiedy położyliśmy się spać czułam jakbyśmy byli pieprzoną jednością. Kiedy delikatnie dotykałeś mojej skóry,  całowałeś mnie. Kiedy leżeliśmy tak blisko siebie w samej bieliźnie, myślałam że to miałoby sens. Przy tobie czułam się inaczej. Bezpiecznie i spokojnie. Nie wymagałeś niczego ode mnie. Czekałeś na mój ruch. A ja głupia ci zaufałam. Myślałam,  że jesteś naprawdę miły i moglibyśmy mieć wspólną przyszłość,  a teraz wiem że cię kocham. Uświadomiłam sobie to kiedy powiedziałeś, że nawet ci się nie podobam. Wtedy to zrozumiałam.  Miałam ochotę się do ciebie przytulić i usłyszeć że to jakiś popieprzony żart,  ale teraz wiem że to nie był żart.  Przepraszam cię,  za tamto. To nigdy się nie powtórzy.  A ja nigdy nie będę wspominać o moich uczuciach. Siedzę teraz jak idiotka w toalecie u rodziców Harry'ego i płaczę. Po prostu płaczę jak idiotka. Przepraszam,  że napisałam.  Przysparzam ci nowych zmartwień. Już nie napiszę. Do zobaczenia jutro i na zajęciach i na korkach.
Liam: Proszę Sarah nie płacz. Nie jestem wart tych łez. Mam nadzieję,  że dobrze się teraz bawisz. Jego rodzina jest fajna, naprawdę. Też bardzo ich lubię. Kiedyś nawet pomogli mi w kilku sprawach. Kiedyś wytłumaczę ci to wszystko.  Obiecuję. Zostały tylko trzy miesiące do tego wyjazdu. Jeśli do tego czasu mnie znienawidzisz dam ci spokój na zawsze, ale jeśli twoje uczucia będą silniejsze od ciebie samej wtedy zobaczymy co da się z tym zrobić. Mówiłem to wszystko w złości. Po prostu zobaczyłem jego zamiast ciebie i wszystko się we mnie zagotowało. Wszystkie skrajne emocje wybuchły. Obiecuję,  że na razie damy sobie z tym całym cyrkiem spokój.  W Weronie o wszystkim na spokojnie pogadamy. Nie płacz już.  Pa.
Wysyłam wiadomość i rzucam telefonem o drewniany stolik do kawy.  Opadam ciężko na kanape i biorę duży łyk tego palącego w gardle gówna. 
-W skali od 1-10 jakim kretynem jestem? 
-Zdecydowanie 10. Liam to, że kiedyś było podobnie nic nie znaczy. Ona była wtedy głupia. Poleciała na to, że był najlepszym chłopakiem w całym liceum. 
-Wiesz, zawsze powtarzasz to samo. Ale wiesz co? Może to nie w nim jest problem. Może to ja jestem tym pieprzonym problemem. Odkąd się urodziłem byłem do dupy. Nikt nie chciał się mną zajmować. Ty miałaś zawsze lepiej.  Ciebie zawsze wszyscy kochali. Racja dostawałem to co chciałem, ale ja potrzebowałem tej miłości, którą wszyscy darzyli ciebie.
-Proszę Liam nie płacz.  Nie wytrzymam tego kolejny raz.
-Wiem, wiem.

Sarah's Pov

Od ostatniego sms'a, którego wysłał mi Liam, stwierdziłam, że czas zacząć udawać. Nie chciałam już dłużej tam siedzieć, bo wiedziałam, że w pewnym momencie mogę zacząć ryczeć jak głupia. Powoli przestaję rozumieć tego chłopaka.  Wydawało mi się, że naprawdę go znam, ale się pomyliłam. Nie znam go. Jest cholernie obcy. Zbyt wiele skrywa. Nie wiem jakie są jego prawdziwe uczucia. Ale wiem to, że ja go kocham. Mógłby nie istnieć cały świat. Przeżyłabym tylko z nim. Wysiadam ze swojego Priusa i idę w stronę akademika. Udawałam, że źle się poczułam i pożegnałam się z moim chłopakiem i jego rodziną. Nie chciałam tam do cholery siedzieć, bo i tak długo bym do chuja nie wytrzymała. Cały czas o nim myślę. Moja każda myśl krąży wokół niego. Spoglądam na zegarek i wbiegam do budynku w momencie kiedy zaczyna padać. Mam dość. Mam dość siebie i tego jaka jestem. Mam dość Harry'ego, Liama i innych ludzi. Opieram się o ścianę i zakrywam usta dłonią w którą zaczynam krzyczeć. Tupię nogami jak małe dziecko. Dlaczego ja? Dlaczego na mnie padło? O co tutaj chodzi? Jest wiele innych dziewczyn, które są ładniejsze i mądrzejsze ode mnie do cholery, ale musiało paść na mnie do cholery. Wiem, że Amy jest w akademiku, ale mam to gdzieś. Już widziała jak płaczę. Kiedy wbiegam po schodach wpadam na coś, a raczej na kogoś i jest to pieprzony Niall. Niall Horan. Chwyta moje ramiona i potrząsa mną. Kiedy nie reaguję, on podnosi moją twarz do góry, a ja muszę z przymusu na niego spojrzeć. Jeszcze on. Pan, który wiecznie wie co jest dla mnie dobre.
-Nie płacz Sarah. Szukałem cię. Amy powiedziała, że poszłaś razem z Harry'm do jego rodziców. Myślałem, że już cię nie złapię. Musimy pogadać. To jest poważne. Naprawdę.
-Już dzisiaj nic mnie nie złamie po wahaniach nastroju Liama. Najpierw mówi, że mnie nie kocha, a później pisze, że to wszystko nie tak miało wyglądać. Już nic rozumiesz.
-Powiem krótko. Nie popełniaj błędu. Nie zdradzaj Harry'ego. Pożałujesz tego, a raczej pożałujecie. Znam go dłużej niż ty. Mścił się na dziewczynach i ich chłopakach, po tym gdy dowiedział się o zdradzie.
-Przecież go do chuja nie zdradzam.
-To powiedz mi co się działo tej nocy, przed zniknięciem Liama? Kto był u ciebie w pokoju? Słyszałem jak ktoś cię ucisza. Słyszałem wasze stłumione jęki. Sarah powiedz kto to do cholery był.
-Liam, okej? Ale to skończone. Ja i tak mu się nie podobam. Jak to określił, nie jestem dziewczyną dla niego, nie jestem w jego typie. Zabolało, okej?
-Dobrze zrobił. Wiedział co zrobić. Nie chciał ciebie ani samego siebie na nic narażać. Liam kiedyś mi opowiadał pewną historię, ale nie jest ona na teraz. Powiedz mi tak szczerze, którego kochasz? Który jest ci bliższy i który cały czas krąży ci w myślach.
-Prosta odpowiedź. Liam. Za każdym razem kiedy zamykam oczy widzę jak się do mnie uśmiecha. Kiedy tak długo nie miałam z nim kontaktu, czułam jakby cząstka mnie gdzieś tak po prostu uciekła i próbowałam się jakoś pocieszyć, dlatego zbliżyłam się bardziej do Harry'ego. Wiem, że brzmię jak tania dziwka, bo to on jest moim chłopakiem, ale to nie jest to Niall. To nie jest to. Przy nim czuję się bezpiecznie, ale on za dużo wymaga. Liam zawsze czekał na moją zgodę, a Harry jak czegoś chce to musi to mieć, bo inaczej nie będzie się odzywał i będzie pokazywał swoje fochy. Tak mi jest ciężko Niall. Naprawdę jest mi ciężko do cholery. Nie potrafię sobie z tym wszystkim radzić.
Szybko oplatam ramiona wokół niego i mocno się do niego przyciskam. Jest jedyną ostoją, jaką teraz mam. Nikt mnie nie zrozumie jak on. Płaczę w jego białą koszulkę rozmazując tusz, ale jemu to nie przeszkadza. Delikatnie gładzi moje włosy i kołyszę siebie wprawiając także mnie w ruch.
-Jesteś osobą, która liczy się dla mnie najbardziej, nie licząc Renee i rodziny. Tak dużo o mnie wiesz. Jesteś wszystkim Sarah? Wszystkim rozumiesz? Gdybym miał kiedyś wybór, zakochać się w tobie lub w Rey wybrałbym ciebie. Gdybym mógł się od nowa zakochać, gdybym mógł ją zostawić, ale do cholery nie mogę. Przejebałem to wszystko.
-Niall, ale ona nosi twoje dziecko. Tak bardzo mocno cię kocha. Jesteś dla niej numerem jeden. Ostatnio jak rozmawiałyśmy gadała tylko o tobie i o dziecku. Jak bardzo się cieszy, że będziecie mieli wspólne dziecko.
-Wiesz dlaczego tak mówi? Bo wie, że jestem z katolickiej i porządnej rodziny i nie zostawię jej. Będzie mogła mnie zatrzymać przy sobie choćby nie wiem co. O to chodzi.
-Sarah! Twój brat pobił się z moim bratem!
Krzyk Delilah przyprawia mnie o dreszcze. Co jeden z moich braci tam robił, co zrobił Liamowi? Dlaczego? Po tym wszystkim?
-Który?
-Christian. Zaczął wykrzykiwać, że Liam jest nic nie wartym gównem, że tylko przez niego cierpisz, że cały czas płaczesz. Kiedy mój brat powiedział mu, że nic do ciebie nie czuje, a ty masz chłopaka, wtedy się na niego rzucił. Proszę chodź ze mną. Tylko szybko do cholery. Sarah. Pojedziemy moim samochodem.

--------------------------

-Wy jesteście popieprzeni czy popieprzeni?
-Ale to nie tak Sarah. Przyszedłem tu, bo zadzwoniła do mnie Amy, że biegniesz do akademika cała we łzach. Wiedziałem, że to przez tego skurwiela, bo Harry zabrał cię do swoich rodziców. 
-Sarah on się kurwa na mnie rzucił, nie wiedziałem co mam robić. Zaczął gadać, że mam zniknąć raz na zawsze z twojego życia, albo pożałuje tego. 
-Zamknijcie się już obaj do kurwy!
Głośny i niski głos Nialla oderwał wszystkich od tej chorej kłótni. Głowy zostały zwrócone w jego stronę, a mnie zaczęła rosnąć gula w gardle. Nigdy nie widziałam go, aż tak zdenerwowanego. Ma dość tego wszystkiego, tak jak ja.
-Ja z Delilah odwieziemy Christiana do mieszkania, a Theresa i Sarah zajmą się Liamem, który ma więcej obrażeń.
-Czemu ona ma zostać z tym dupkiem?
-Bo musi z nim porozmawiać i muszą opatrzyć mu rany. Daj spokój Chris.
-Nie mów tak do mnie Niall. Już od dawna nie jesteśmy przyjaciółmi.
-Nie moja wina, że Renee wolała mnie. Masz swoją dziewczynę, więc się odpierdol.
Spoglądam na Nialla, którego szczęka zaciska się coraz mocniej. O co chodzi? Christian i Niall byli kiedyś przyjaciółmi? Czemu o tym nie wiem? I o co chodzi z Renee? To za dużo jak dla mnie. Szczerze mówiąc już nic nie chcę wiedzieć. Wolę żyć w niewiedzy niż dowiedzieć się, a później myśleć dlaczego tak jest. W moich oczach zbierają się łzy w chwili, kiedy Liam chwyta moja dłoń i mocno ją ściska. O chuj mu chodzi? Spoglądam na niego, a na jego twarzy widnieje grymas niezadowolenia. Widzę jak Niall i Delilah chwytają Chrisa i wychodzą z nim z domu Payne'ów.
-Theresa zostawisz nas na moment?
-Jasne.
Liam poklepuje miejsce obok siebie na kanapie, a ja patrzę jak jego młodsza siostra kieruję się w stronę schodów i po chwili znika już gdzieś na górze. Po co on kazał jej wyjść? Nie mamy o czym rozmawiać. Moje uczucia są już wiadome wszystkim. Nikt już nie musi nic wiedzieć. Liam kładzie dłoń na moim nagim kolanie, a ja aż się wzdrygam. Spoglądam na niego, a on odsuwa swoją dłoń. Nie o to chodzi, że nie chcę jego dotyku, ale to dla mnie zbyt wiele.
-Przepraszam za dzisiaj, nie powinienem tego mówić. Byłem zły i cała frustracja ze mnie tak po prostu spłynęła i przelałem to na ciebie.
-Przynajmniej wiem jakie są twoje prawdziwe uczucia.
-Ehh.. Kiedyś zakochałem się w takiej jednej dziewczynie, ale wybrała Harry'ego. To on grał w licealnej drużynie piłkarskiej,  był znany, a ja byłem cichym chłopakiem. Spędzała ze mną dużo czasu, naprawdę zbliżyliśmy się do siebie, a później on wkroczył do akcji. Wpierdolił się w jej życie i nagadał jej głupot, że chcę ją tylko wykorzystać. Wiesz jak się wtedy czułem? Myślałem, że cały świat mi się totalnie zawalił. Że już nigdy nie zaznam czegoś takiego jak miłość. Od tamtej chwili przestałem kochać nawet rodzinę. Sądziłem, że coś takiego nie istnieje. Że miłość nie istnieje. Nikogo nie potrafię przy sobie zatrzymać.
-Mieliśmy nie rozmawiać o naszych uczuciach. Wiesz jak to się skończy, a nie chcę żebyśmy tego żałowali.
Wstaję z kanapy i idę w stronę drzwi wyjściowych. Kiedy je otwieram zimne powietrze uderza w moją twarz i nogi. Pada do cholery. Nie mam pieniędzy. Nie wezmę taksówki, bo nie mam jak zapłacić. Zostawiłam wszystko w akademiku wpadając tam i wypadając przelotnie witając się z Amy. Kurwa. Zaczynam płakać i idę w kierunku uczelni. Będę około 45 minut szła w deszczu. Po prostu idealnie. Choroba gwarantowana. Odwracam się do tyłu z nadzieją, że Liam zaraz wybiegnie za mną i zacznie krzyczeć, żebym wracała, bo będę chora. Wiem, że to jest głupie, zdarza się to tylko w filmach, ale miałam jebane nadzieje. Spoglądam na zegarek i zaczynam biec, ponieważ za pół godziny jest msza. Muszę na nią iść. Dawno nie byłam w kościele. Strasznie za tym tęsknię. Może Bóg mnie wreszcie zrozumie.

-----------------------

-Jak się czujesz?
-Okej. Jest lepiej niż było. Znalazłam pomoc w kościele. Poczułam się o niebo lepiej. 
-Jak Liam?
-Huh. Okej. 
-Powiedz mi tak szczerze, o co z tym wszystkim tu chodzi? 
-Nie wiem. Mój świat się zmienił, a ja już sama nie wiem o co tutaj chodzi. To wszystko jest na tyle chore, że ja nawet nie mam pojęcia co wokół mnie się dzieje. 
-Chcesz iść na imprezę?
-Huh. Jutro mam pierwsze zajęcia o 14 sądzę, że tak. Muszę się napić.
Nie wierzę samej sobie w te słowa, ale mam ochotę do cholery zapomnieć choć na moment. Nie ważne, że później mogę tego żałować, chcę się napić i wreszcie zapomnieć. Wyciągam z szafy szary płaszcz i chwytam torebkę. Spoglądam na Amy, która zakłada na siebie białą sukienkę i trampki. Stałam się inna. Naprawdę.Widzę to po swoim zachowaniu i do cholery to boli. Naprawdę. Nie powinnam taka być. 


Wychodzimy z pokoju, a ja zamykam go na klucz. Prawie potykam się o swoje nogi, ponieważ zakręciło mi się w głowie. Za dużo wrażeń jak na jeden dzień, a ja zjadłam dzisiaj tylko jabłko i wypiłam wodę. Uśmiecham się do Amy, a ona chwyta moją dłoń i trzymając się za ręce wychodzimy z budynku.
-Dalej to robisz? Widzę te małe czerwone ślady na opuszkach palców. Wiem, że to robisz.
-To nie jest łatwe nagle przestać. Jestem jedną z tych, która ma zaburzenia odżywiania z powodu swojej nadwagi. 
-Nie masz pieprzonej nadwagi. Jesteś taka chuda, że większość dziewczyn chciałoby wyglądać jak ty. Martwię się o ciebie, naprawdę. Z każdym dniem wyglądasz coraz gorzej. To, że może jesteś chudsza to nic nie znaczy. Twoja twarz stała się inna. Jest strasznie koścista i blada. Nie wiem dziewczyno, nawet fluid ci nie pomaga. Wyglądasz jakbyś miała za moment umrzeć, a nie chcę żeby cię to spotkało. Za bardzo mi na tobie zależy. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką, na którą zawszę mogę liczyć i mogę ci się zwierzać. Proszę nie rób sobie krzywdy. 
-Ale nie robię. Czuję się ze sobą dobrze. Naprawdę, Amy. Nie masz o co się martwić.
-Dobrze. Ufam ci.

_____________
Przepraszam, że rozdział tak późno, ale byłam w Grecji i nie miałam czasu aby pisać. Mam nadzieję, że spodoba wam się rozdział. Love ya x.

Jeśli szanujesz moją prace i czas, który spędziłam na napisaniu tego rozdziału zostaw po sobie najmniejszy ślad w postaci komentarza.

2 komentarze:

  1. Jak zwykle mega długi xx
    Hmmm co w ogóle jest grane ? Xdd
    Liam ma problemy i to takie ? No nieee serio ? ; ( biedny i jeszcze te uczucia do niej,a ona jest z Harrym :/ tylko no mógł być tym pierwszym przed nim ;/ kurde Styles zabrał mu laske ? No to się nie dziwię,że się nie lubią, a może lubią,ale Liam go nie lubi xdd pogmatwane to xdd
    Tyle się dzieje,że omg xx
    Czekam na dalsze losy,bo jestem ciekawa. W końcu on jej powiedział, że nic do niej nie czuje a jednak przecież ja kocha. Kurde..
    Pozdrawiam i czekam !! ; ))

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział meega :* ♥
    Umiesz budować napięcie :D
    Czekam na kolejny :*
    Pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy