niedziela, 6 września 2015

Rozdział 6

"Jeśli coś kochasz, puść to wolno. Kiedy do Ciebie wróci, jest Twoje. Jeśli nie, nigdy Twoje nie było" ~Antoine de Saint-Exupery "Mały Książę"


-Jak się czujesz?
-Lepiej. O wiele lepiej. Wczoraj tak bardzo wymiotowałam, miałam tą pieprzoną gorączkę. Czy dużo straciłam?
-Czy sądzisz, że zajęcia to jest coś fajnego?
-Dla mnie tak. Straciłam coś, czy nie?
-Tylko to, jak pan Green przydzielał osoby do projektu z jakiegoś tam gówna. Jestem z Rose. 
-A ja?
-Z Liamem. Jeśli chcesz to możesz go właśnie teraz poznać, bo idzie w naszą stronę. 
-Huh. Czy ja wiem? 
Mój chłopak popycha mnie w stronę mojego, no jak to powiedzieć, no kurwa. Nie wiem. Przyjaciela? Nie, to nie tak. Nie przyjaciela. Kochanka? Tak to bardziej pasuje. Gdyby Harry tylko wiedział, co wydarzyło się dwa tygodnie temu w akademiku. Gdyby wiedział co robiłam wtedy z Liamem, wszystko by się skończyło. Dlaczego Liam nie zadzwonił do mnie i nie powiedział mi, że mamy razem projekt? Nie widzieliśmy się już od tygodnia, bo chorowałam. Naprawdę chorowałam. Prócz tych wymiotów. Znowu je wymuszałam i boję się, że on znów to kurwa zauważy. Nie chcę tego. Znowu powie mi jaka to ja jestem idealna. Chcę puścić dłoń mojego chłopaka, ponieważ umówiłam się z Liamem, że ani on ani ja nie będziemy trzymać za rękę, ani okazywać sobie uczuć, kiedy drugie z nas będzie w pobliżu, ale nie mogę. Harry coraz mocniej zaciska uścisk i ciągnie mnie w stronę Liama. Wydaje mi się, że moja twarz jest blada, a ja zaraz zemdleję. Chce mi się wymiotować i to cholernie. Kiedy już stoję przed moim kochankiem, spuszczam wzrok na dół jak mała dziewczynka i patrzę na nasze buty. Przygryzam dolną wargę w momencie, kiedy Harry popycha mnie bliżej Liama. O co mu kurwa chodzi? Czy on cokolwiek do chuja wie?
-Poznajcie się, a ja pójdę na chwilę do reszty.
-Huh. Okej.
-Kocham cię skarbie.
-Ja ciebie też.
Kiedy wreszcie odchodzi na znaczną odległość idę razem z Liamem w jakieś bardziej ustronne miejsce. Siadam pod schodami, a on tuż za mną. Uśmiecham się do niego, a on w momencie chwyta moją dłoń. Czuję się jak pieprzony nastolatek, który ukrywa się przed innymi razem ze swoim chłopakiem, żeby nikt nie dowiedział się o związku.
-Jak się czujesz?
-Dobrze. Tęskniłam za tobą. Dlaczego nie zadzwoniłeś?
-Stwierdziłem, że nie będę ci przeszkadzał. Nie chciałem ci się narzucać, a poza tym cholernie przepraszam. Tak mi teraz wstyd. Już pewnie się dowiedziałaś od Harry'ego, bo teraz jest to temat numer jeden wśród naszych znajomych. Ale moment znowu to robiłaś, prawda? Znowu wymuszałaś to gówno?
-Wiedziałam, że zauważysz. Po prostu Amy karmiła mnie tak jakbym co najmniej była jakimś stadem koni i mówiła, że jak nie zjem wszystkiego to zadzwoni do Harry'ego i on o wszystkim się dowie. Dlatego wolałam po prostu zjeść, a później wymusić. Liam, ale za co przepraszasz?
-Nic nie wiesz?
-Nie. Powiedz mi.
-Przez ten tydzień kiedy nie wychodziłaś ani razu z akademika, chodziłem na imprezy w bractwie, mieszkałem tam.
-Liam, czy ty z kimś tam spałeś?
-Tak mi wstyd Sarah. Nie chciałem tego. Ona sama wpakowała mi się do łóżka do kurwy. Później przyszła kolejna.
-Ile ich było?
-Cztery.
-Zabawiałeś się z czterema na raz, Liam? To jest kurwa chore. Nie dotykaj mnie, okej? Brzydzę się tobą. O Boże, jesteś tak cholernie obrzydliwy. Obiecałeś mi, kurwa. Obiecałeś.
-Wiem. Przepraszam, skarbie. Tak mi kurwa wstyd. Byłem pijany, nie wiedziałem co robię. Nie byłem świadom, tej obietnicy. Nawet nie wiedziałem w którym momencie ocknąłem się, bo pomyślałem o tobie. Czuję, się teraz jak jedno wielkie gówno. Zraniłem cię, wiem o tym.
-Nie, wcale mnie nie zraniłeś. Uświadomiłeś mnie tylko w tym, że nie mogę ci już ufać. Że nie mogę na tobie polegać. A teraz mogę już odejść?
-Proszę nie odchodź. Nie wytrzymam bez ciebie, Sarah. Jesteś moim jedynym powietrzem.
-Gdyby tak było, nie zabawiałbyś się z innymi. Mam za dziesięć minut zajęcia, muszę już iść.
Wychodzę jakimś dziwnym sposobem spod schodów i odwracam się plecami do Liama. Nienawidzę go. Jest ostatnim śmieciem. Pieprzona kurwa. Ja staram się ograniczyć wszelkie pocałunki z moim chłopakiem, a ten pierdolec zabawia się z czterema. Łzy same cisną mi się do oczu, a ja mam ochotę tak po prostu teraz o nim zapomnieć, nie pamiętać go.

--------------------------

-A teraz patrz, będziemy my.
Amy pokazuje palcem w momencie kiedy widzę na tym popieprzonym filmie nas. Siedzimy na parapecie na korytarzu i czytamy jakiś fragment książki. Nie gadałam z Liamem już bardzo długo, na zajęciach też go nie widziałam. Chyba zmienił sobie godziny. Projekt oddałam sama. Nie chciałam go widzieć. Nie kontaktowałam się z nim, on wiele razy próbował, ale za każdym razem kończyło się tak samo. Ignorowałam połączenie, nie odpisywałam, usuwałam wszelkie wiadomości na whatsapp'ie, facebook'u czy na mail-u. Chyba naprawdę go kochałam, a najgorsze jest to, że mu zaufałam, a on tak perfidnie mnie okłamał. Cały czas patrzę na ekran i dostrzegam go. Kiedy siedzi obok mnie, a ja śmieję się z tego co do mnie powiedział. To wydaje się tak odległą przeszłością, że nawet nie pamiętam co wtedy mówił. Przygryzam wargę tylko dlatego, że nie chce się popłakać. Był dla mnie kimś ważnym. Dopuściłam go do siebie, chyba za szybko. Jego życie, to jest jedno pieprzone kłamstwo i burdel. 
-Co u niego?
Zanim zdążę się opamiętać co robię z moich ust wydobywają się te słowa, których po chwili żałuję. Nie potrzebne mi wiedzieć, co z tą kurwą. Znienawidziłam go właściwie od tamtej chwili, ale jednak kurwa moje serce nadal należy do tego sukinsyna. 
-Huh. Z tego co mi mówił to jest z nim lepiej. Ale uwierz mi, on nie jest chłopakiem dla ciebie. Harry zresztą też, ale on jest mniej szkodliwy niż Liam. On kocha cię z całego serca, jesteś dla niego najważniejsza, a Liam to skończony rozdział, rozumiesz? Jest nikim i sama o tym zdecydowałaś, prawda?
-Sądzę, że tak. Ale on był wszystkim co miałam. Dzięki niemu byłam tak cholernie szczęśliwa, nawet jeśli miałam gorszy dzień, on sprawiał, że choć na chwilę się uśmiechałam. Wiem, że nic dla niego nie znaczę. Wiem. Nie musisz mi tego uświadamiać. Okłamał mnie. Dlaczego moje życie musi być takie popieprzone?
-Bo sama sobie je komplikujesz. Trzeba było się trzymać Harry'ego, a nie odpierdalać jakieś akcje z tym kutasem Liamem. 
-Jeszcze długo będziesz mnie oceniać? Mam już dość wytykania tego pieprzonego błędu. Popełniłam, go. Okej. Ale do chuja jebanego każdy człowiek ma prawo go popełnić. Idę do toalety.
Wstaję z łóżka i zakładam na siebie moje, ulubione kimono i szczelnie się nim owijam. Wkładam jakieś kapcie i wychodzę na korytarz, który jest dzisiaj dziwnie pusty. Nikogo nie ma. Podskakuję w miejscu, kiedy słyszę pod drzwiami Renee jej kłótnie z Niallem. Znowu to samo. Prawie codziennie się kłócą. Trochę jest mi żal tego, że tak bardzo się kłócą. Są razem tacy idealni. Są perfekcyjną parą. Przeczesuję swoje włosy, które opadły mi na twarz i wchodzę do łazienki. Jest tam tylko Eleanor i Nadie. Biorą prysznic i prowadzą jakąś głośną dyskusję. Idę do jednej z kabin i cicho zamykam za sobą drzwi.
-Liam podobno świruje. Opowiadał Louis'owi, że zakochał się, a później ta dziewczyna dowiedziała się o tamtej nocy i go zostawiła. Szczerze mu współczuję, ale wcale nie musiał jej zdradzać.
-Clarie mi opowiadała, że Zayn też z nim dużo o niej gadał. Podobno ma chłopaka, ale kochała też jego. On też ją pokochał. Wszystko spierdolił. Wszyscy widzieli, że dzięki niej się zmienił i stał się szczęśliwszy.
Mam ochotę popłakać się w tej chwili. Akurat teraz muszą o tym gadać. Zajebiście. Kurwa, ja go nadal kocham, nadal jest pierdolonym oczkiem w mojej głowię. Wychodzę z kabiny i idę w stronę umywalek, aby umyć sobie dłonie. Spotykam w lustrze uśmiech Eleanor i już po chwili spotykam także wzrok Nadie.
-Ricky się o ciebie pytał. Dawno już nie spotykałaś się z nami. Coś się stało?
-Nie. Broń, Boże, ale po prostu nie mam teraz kompletnie czasu. Obiecuję, że przyjadę do nich od razu jak znajdę czas. Przekażesz mu to?
-Jasne.
Uśmiecham się do niej i delikatnie całuje jej policzek. Właściwie lubię tylko ją. Nie przepadam za Lilah, uważa się za najlepszą, najpiękniejszą. Żegnam się z nimi i wychodzę na korytarz wpadając na coś, a raczej na kogoś. Cicho przeklina pod nosem, a ja rozpoznaję ten głos. To Liam, to jest jego głos. Nie, tylko nie to. Złamię się. Nie dam rady. Przytulę go. Nie wytrzymam. Kurwa, po co, dlaczego? Nie powinno go tutaj do cholery być. Spoglądam na niego. Ma na sobie, czarne rurki, białą koszulkę i na to zarzuconą czarną marynarkę. Wygląda nieziemsko i moje kapcie w króliczki nie są tutaj na miejscu.


Stoimy tak bez ruchu i patrzymy się na siebie. Ta niezręczność staje się coraz gorsza, a cisza między nami jest totalnie do dupy. Ma w dłoniach bukiet białych róż. 
-Czy możesz wreszcie iść do tej dziewczyny i zejść mi z drogi?
-Właściwie to, przed nią stoję. 
-No i po co tu przyszedłeś? Wystarczy już, że wszyscy na około mnie o tobie gadają i o tej dziewczynie w której tak bardzo jesteś zakochany. Ta.. Chcesz coś jeszcze?
-Amy jest w pokoju?
-Tak. A nawet jeśli by jej nie było to co? Sądzisz, że bym cię wpuściła? Na pewno nie. Jesteś dla mnie nikim i zrozum to wreszcie. Kiedy widziałam cię na tym filmie co dostaliśmy miałam ochotę zwymiotować, a jak ja jeszcze się z tego śmiałam to załamałam się. Jesteś takim pieprzonym egoistą.
-Zamknij się wreszcie. Chodź tutaj do schowka.
Chwyta mnie za ramię i ciągnie mnie za sobą w stronę drzwi, które już po chwili za nami zamyka. Jest tutaj ciemno, a mnie coraz bardziej irytuje jego zachowanie. Kiedy wreszcie zapala światło, mam ochotę go uderzyć, ale on mnie powstrzymuje, chwytając moją dłoń. 
-Widzę, że nasza rozmowa miło się zapowiada. 
-Posłuchaj mnie wreszcie. Jak mam ci jeszcze tłumaczyć to wszystko. Pisałem już tak dużo, dzwoniłem. Jesteś wszystkim co mam, tym co jest dobre i co złe. Uwierz mi w końcu, tak bardzo kocham cię. Przepraszam, że to robię. Przepraszam, że jestem takim popieprzonym dupkiem, ale jesteś całym moim światem i nie potrafię bez ciebie żyć. Codziennie o tobie myślałem, nawet pytałem się kilka razy Amy co u ciebie, ale ona chyba za mną nie przepada. Nie chciała mi nic o tobie mówić, zawsze mnie zbywała. Nawet nie dałaś mi prawa do popełnienia błędu, kurwa. Obiecuję, że się zmieniłem. Naprawdę. 
-Jakie mam podstawy, żeby znowu ci zaufać, jak cały czas tylko kłamiesz. Twoje uczucia są sprzeczne, nie potrafisz powiedzieć mi prawdy. Sądzisz, że dla mnie to jest fajne? Sądzisz, że tylko ty się liczysz? Też mam te pieprzone uczucia i powiem ci więcej nie przestałam cię kochać. Próbowałam zapomnieć na miliony różnych sposobów, ale wszystko mi ciebie przypominało. Byłeś w każdej mojej, nawet tej najmniejszej myśli. Zmieniłeś godziny zajęć, prawda?
-Nie chciałem ci wchodzić w drogę. Po prostu stwierdziłem, że tak będzie dla nas lepiej. Sądziłem, że dam sobie radę bez ciebie. Mieszkałem znowu w bractwie, ale tylko dlatego, bo nie chciałem, żeby rodzina widziała te pieprzone łzy. Znowu Delilah mówiłaby mi, że nie jesteś dla mnie, bo płaczę za każdym razem, gdy stanie się coś złego. 
-Dlaczego miałabym ci ufać?
-Bo wiesz o mnie więcej niż ktokolwiek inny. 
Kwiatki upadają na podłogę z cichym uderzeniem, a on zbliża się do mnie. Unoszę dłonie do góry i delikatnie przejeżdżam po jego zaroście. Boże, on jest taki idealny. On ma racje, nie dałam mu prawa do popełnienia, a błędu nie popełniają tylko ideały, a on nim nie jest. Znaczy w pewnym sensie jest. Jest moim pieprzonym ideałem, który tak bardzo kocham. Zaczynam płakać w momencie, kiedy on przyciska swoje usta do moich. Nie jest nachalny, ale mnie potrzebuje, tak jak ja jego. Brakowało mi tego. Dokładnie dotykam jego twarzy upewniając się, że nie jest to jakiś pieprzony sen. Liam co chwile szepcze w moje usta, że mnie kocha, a ja pragnę więcej. Podskakuję i owijam nogi wokół Liama, a on opiera mnie o ścianę w tym schowku. 
-Nie powinniśmy się spieszyć, Sarah. 
-Wiem, ale tak bardzo za tobą tęskniłam.

--------------------------

Dlaczego zgodziłam się iść na to pieprzone wesele. Czuję się tutaj tak cholernie nieswojo. Nie znam nikogo prócz Liama, który swoją drogą wygląda tak cholernie nieziemsko. Ma na sobie idealnie dopasowany garnitur. 


Spoglądam na Liama w momencie w którym podają nam kolejne danie. Już nic nie zmieszczę, a on nadal każe mi jeść. Kręcę przecząco głową, ale on chwyta moją dłoń pod stołem i delikatnie gładzi moje knykcie. 
-Proszę cię, zjedz kochanie. Musisz jeść.
-Ale zjadłam już bardzo dużo, jak na mnie.
-Ehh.. Zjedz chociaż trochę, albo zacznę cię karmić. 
-Słuchaj, Ej. To moja ulubiona piosenka, pójdziemy zatańczyć?
-Okej.
Uśmiecha się do mnie i pomaga wstać mi z miejsca. Idziemy w stronę tarasu, na którym wszyscy się bawią i przytulamy się do siebie. Tak bardzo za nim tęskniłam, przez te dwa tygodnie kiedy nie rozmawialiśmy. Nie sądziłam, że będę potrafiła jeszcze mu wybaczyć. Wreszcie czuję się bezpiecznie, bo wiem, że mam przy sobie kogoś kto tak bardzo mnie kocha. Jego serce bije w równym rytmie, a ja uśmiecham się raczej sama do siebie. Czuję się trochę jak suka, ponieważ jeszcze godzinę temu z Harry'm i powiedziałam mu, że wyjechałam na weekend, do mojej przyjaciółki z którą tak naprawdę już długo nie gadałam. Odcięłam się od tamtego życia i nie chcę do niego już powracać. Przygryzam wargę, ponieważ czuję, że mogłabym się popłakać jak małe dziecko. Mocniej przywieram ciałem do Liama i chwytam jego dłoń, a on unosi nasze obie delikatnie w górę. Drugą kładę, na jego ramieniu, a on chwyta mnie w talii.
-Myślisz o nim teraz, prawda?
-Trochę, ale teraz ty jesteś najważniejszy. Chciałabym, żeby tak było już na zawsze. Żebyś był przy mnie, żebyśmy byli szczęśliwi. Nie przejmowali się niczym wokół nas.
-Przepraszam za to co wtedy zrobiłem. Kurwa kompletnie wtedy nie myślałem. Kocham cię skarbie.
Podnoszę na niego wzrok i się uśmiecham. Jest taki cudowny. Ja też go kocham. Pochyla się nade mną i łączy nasze usta. Ciepło rozlewające się przez moje ciało, prawie przyprawia mnie o dreszcze. Wydaje mi się, że wszyscy nam się przyglądają, ale nie przeszkadza mi to. Nadal poruszamy się w rytm muzyki, ale jednak nie przeszkadza nam to w całowaniu. Jego delikatny zarost po raz kolejny wprowadza mnie w ten dziwny stan, że pragnę więcej. Kiedy w końcu odrywamy się od siebie zauważam w jego oczach szczęście. Jest tak cholernie szczęśliwy i nie wiem czy to dzięki mnie, czy jest inny powód. Nagle fotograf krzyczy do nas żebyśmy popatrzyli się w obiektyw i tak też robimy,przytuleni do siebie. Coraz lepiej się tutaj bawię, ale to tylko dzięki niemu bo nikogo innego nie znam. Czuję, że dłoń Liama cały czas gładzi moją talię i zaraz będzie chciał więcej, a na to już nie mogę pozwolić. To byłaby już cholerna przesada.
-Jeśli w tym momencie twoja dłoń wyląduje na moim tyłku, to obiecuję ci, że tego pożałujesz. Już nigdy, nigdzie z tobą nie pójdę i zero kontaktów prócz korepetycji. Chcesz tego skarbie?
-Nie. Ale chcę cię teraz tak bardzo przelecieć. Wybacz. Mój kutas nie wytrzymuje, bo prawie cały czas się o mnie ocierasz, a to przyprawia mnie o jakieś dziwne uczucie, którego nigdy nie czułem przy innej dziewczynie. Jesteś tak cholernie wyjątkowa. Tylko on. On jeszcze obecny jest w twoim życiu i to najbardziej mnie boli. Wydaje mi się, że kiedy spędzasz z nim czas zapominasz o mnie i idę w odstawkę.
-Zawsze myślę o tobie. Każda moja myśl krąży wokół ciebie. Kiedy zasypiam jesteś ty, kiedy budzę się jesteś ty. Nie potrafię o tobie zapomnieć. Nawet jeśli zajmuję się czymś kompletnie nie związanym z tobą czy uczelnią, ty się pojawiasz. Kiedy jestem z nim wyobrażam sobie czasem, że jestem z tobą, bo tak jest dla mnie lepiej. Obiecuję ci, że jeszcze przed naszym wyjazdem, a nawet przed świętami zakończę tą całą grę. Zerwę z nim.
-Wiesz, że nie musisz tego robić?
-Ale chcę to już zakończyć. Nie ma sensu ciągnąć czegoś, co nawet nie ma pieprzonego sensu. Nie jestem pewna swoich uczuć co do niego, ale co do ciebie jestem w stu procentach pewna. Kocham cię i nikt tego nie zmieni.
Uśmiecham się do niego i jeszcze raz składam szybki pocałunek na jego ustach. Wiem, że nie spodziewał się moich słów, ale naprawdę męczy mnie to wszystko. Mam dość ukrywania tego, że tak naprawdę kocham Liama. Wiele osób mówiło mi, że on nie jest chłopakiem dla mnie, ale nie wiem co konkretnie mieli na myśli. Ja go kocham. Kurwa. Nikt tego mi nie zniszczy. Schodzimy z tarasu i idziemy do ogrodu. Nie ma tam zbyt wielu ludzi, ale jednak kilka jest. Liam chwyta moją dłoń i dokładnie w tym samym momencie spoglądamy na siebie. Jezu, on wygląda tak bardzo idealnie. Mam ochotę cały czas go całować, cały czas czuć jego delikatny dotyk na moim ciele. Siadamy na jednej z kanap, które porozstawiane są po całym ogrodzie i przytulam go. Jest taki ciepły i tak cholernie ładnie pachnie. Sam jego zapach ma na mnie tak cholerny wpływ, że no po prostu nie wytrzymuję. Gdybyśmy byli sami zapewne rzuciłabym się na niego.
-Hej, Liam.
-Cześć Caroline. Wspaniały ślub i wesele.
-Dziękuję.
-A to jest moja przyjaciółka, Sarah Miller.
-Cześć.
Uśmiecham się do niej i podaję jej dłoń. Ma taką śliczną sukienkę i jest ogólnie śliczna. Ciekawa skąd on ją właściwie zna. Może to jest ta dziewczyna, która zostawiła go dla Harry'ego. Nie wiem. Nie mam zielonego pojęcia.
-Co tam u Harry'ego? Nie przyjął mojego zaproszenia, mówiąc, że będzie spędzał czas ze swoją dziewczyną. Troszkę zabolało, ale jednak chyba jest nawet lepiej bez niego. Hahaha.
-Ogólnie wszystko u niego dobrze. Strasznie się zmienił od liceum. Zakochał się. Ma cudowną dziewczynę. Znam ją bardzo dobrze, czasem wydaje mi się, że lepiej niż on sam.
-Dobra, Liam skończ te gierki. Ja jestem dziewczyną Harry'ego. Właściwie już raczej byłą dziewczyną, bo jestem z Liamem.
-Harry jest dziwny uczuciowo. Pamiętam jak z nim byłam. To było bardzo dziwne. Ale dobrze wybrałaś. Liam jest lepszym chłopakiem.
-Wiem.
Uśmiecham się do niej, a Liam jeszcze mocniej ściska moją dłoń. Wiem, że dokonałam dobrego wyboru. Kiedy Caroline wreszcie od nas odchodzi, jeszcze raz mocniej przytulam się do Liama, a on oplata mnie ramieniem. Delikatnie gładzi skórę na mojej ręce i całuje we włosy.
-Dlaczego to zrobiłaś?
-Bo po co tutaj udawać? Nie jestem z nim szczególnie szczęśliwa. Jestem z nim, bo boję się zerwać, ale obiecuję, że to zrobię.
-Sarah jesteś wszystkim co mam.
Nachyla się nade mną i po raz kolejny dzisiejszego dnia łączy nasze usta. Jego język delikatnie wdziera się w moje usta i delikatnie pieści. Moja dłoń wędruje wzdłuż jego ciała i zatrzymuje się niebezpiecznie blisko jego krocza. Przygryza moją wargę w chwili kiedy, ja coraz bardziej dosięgam tego miejsca. Wypowiada cicho żebym przestała, a on sam wjeżdża swoją dłonią między moje uda i delikatnie odchyla moje majtki. Jeśli ktoś teraz nam się przygląda, pewnie twierdzi, że jesteśmy pojebani. Ale po prostu tu jest chwila słabości. Przyciska kciuk do mojego wrażliwego miejsca, a ja zasysam powietrze.
-Proszę, przestań.

------------------------

Kładę się tuż obok mojego chłopaka, ponieważ jestem za bardzo zmęczona. Zbyt wiele dzisiaj mieliśmy wrażeń. Najpierw kino, później kolacja, a na końcu park rozrywki. Już od tygodnia zbieram się, żeby zakończyć ten związek, ale nie daję rady. Za każdym razem, on pokazuje mi coraz więcej uczuć. Przytulam się do mojego chłopaka, a on oplata mnie swoim ramieniem. Jedna rzecz mnie męczy, dlaczego był taki jaki był przed tym gdy mnie poznał.
-Dlaczego taki jesteś, Harry?
-Huh, ciężka sprawa kochanie. To zdarzyło się gdy miałem siedemnaście lat. Byłem po uszy zakochany. Miała na imię Diana. Była śliczna. Zawsze marzyłem o takiej dziewczynie, tylko że ona pewnego dnia się zmieniła. Powiedziała mi, że kocha jednego z moich najlepszych kumpli. Nie wiedziałem co mam robić. Moje serce rozerwało się na miliony kawałków, a umysł nie potrafił przyswoić nawet tej najmniejszej informacji na jakikolwiek temat. Wtedy moi koledzy wzięli mnie na imprezę. Spotkałem tam pewną dziewczynę, nawet nie pamiętam jej imienia. Chciała po prostu seksu, bez żadnych zobowiązań. Spodobało mi się to. Po niej była następna i następna. Później coraz częściej znajdowałem dziewczyny, które po prostu chciały tego pieprzonego seksu. To już była choroba. Kompletnie nie wiedziałem co robić. Ale kiedy cię poznałem, przestałem to robić. Stwierdziłem, że muszę to zrobić. Powiedziałem sobie wtedy,  że jesteś tą, która mnie uratuje. 
-Harry zdajesz sobie sprawę, że to jest obrzydliwe? 
-Wiem, ale zmieniłem się. Zrobiłem to dla ciebie. Tak bardzo mocno cię kocham Sarah. Nie sądziłem, że pokocham jeszcze kogokolwiek. Jesteś dla mnie wszystkim, skarbie. Właściwie dlaczego nie wybrałaś Polski?
-Bo wolałam wyjechać do Werony. W Polsce już byłam wiele razy, a w Weronie tylko raz. Tam jest tak cudownie.
-Wiesz, że nie będziemy widzieć się miesiąc, prawda?
-Tak, wiem. Ale musimy to przeżyć kochanie. Będę dzwoniła do ciebie codziennie, przysięgam.
Tak naprawdę, nie wiedziałam co mu powiedzieć. Miałam mu powiedzieć, że jadę tam ze względu na Liama, bo go kocham? Nie, Musiałam coś wymyślić. Wiem, że moje życie cholernie zmieni się po tym wyjeździe, Boję się, że może wydarzyć się tam coś niedobrego, ale chcę tam jechać i poznać jeszcze bardziej Liama. Teraz jeszcze nie wyobrażałam sobie jak moje życie się zmieni, jak ja się zmienię. Jak moje życie potoczy się od momentu kiedy pożegnam się na lotnisku z moim chłopakiem.
-Kochanie co się dzieje?
-Nic, po prostu martwię się, że mnie zostawisz. Że poznasz tam kogoś bliżej i ode mnie odejdziesz. Boję się, że pojawi się ktoś trzeci, a ty się zakochasz. Najbardziej tego się obawiam. Mogłem jednak wybrać tą Weronę, kurwa. Teraz tak bardzo tego żałuję. Kocham cię, Sarah.
-Ja ciebie też kocham Harry.
Już od kilku dni miałam mu powiedzieć o związku z Liamem, a on nagle wypala z czymś takim. On nie powinien tego mówić. Nie jestem już pewna swoich uczuć. Kiedy jestem z Harry'm czuję się bezpieczna i potrzebna, ale kiedy jestem z Liamem wszystko się we mnie zmienia. Mam ochotę całować go i przytulać. Czuję się tak cholernie bezpiecznie. Ale Harry tak bardzo się zmienił dla mnie. Wydaje mi się, że on naprawdę mnie kocha, ale Liam jest moim jedynym i wiem to w stu procentach. Przy nim mam te przysłowiowe motylki w brzuchu i mam ochotę na robienie rzeczy do których jeszcze miesiąc temu bym się nie przyznawała. Spoglądam na mojego chłopaka i widzę w jego oczach obawę. Delikatnie przygryzam jego szczękę, a on się uśmiecha. Jego dłoń delikatnie gładzi moje plecy, a ja oddycham spokojnie. Za niedługo wszystko będzie musiało się zmienić. Podnoszę się do góry i przyciskam swoje usta do jego. Nie jest to, to czego tak naprawdę pragnę. Pragnę Liama, który jest teraz gdzieś ze swoją rodziną. Napisał mi, że kompletnie nie ma czasu, dlatego już nic do niego nie pisałam.

---------------------------

Kiedy wchodzę do pokoju Liama ogarnia mnie dziwne uczucie. Ostatni raz byłam tutaj gdy tak cholernie się spiłam. Nigdy chyba tego nie zapomnę. Jego siostry mnie nienawidzą. Spoglądam na mojego przyjaciela, który patrzy przez okno i kompletnie nie przejmuje się tym, że już przyszłam. 
-Nadal z nim jesteś. Wiem to. Cały czas nam mówi o tym jacy jesteście szczęśliwi. Tylko powiedz mi Sarah. Dlaczego znowu zadzwoniłaś do mnie? Powiedz mi dlaczego nie spędzasz z nim czasu, tylko pozwoliłaś mu iść na tą pieprzoną imprezę z Rose.
-Co ma do tego Rose?
-Jest jego byłą? Właściwie bzykali się bardzo długo, nawet nie wiem czy nie wtedy gdy byliście już razem. 
-A nawet jeśli, to czemu cię to interesuje? Wiem, że chcesz żebym zakończyła ten związek, ale do cholery za każdym razem się kłócimy!
-Bo zrozum wreszcie to, że on złamie ci serce. Wtedy rozsypiesz się na milion kawałków i nie będziesz chciała już nikogo kochać nawet mnie kurwa. Boję się tego.
-Ty się niczego nie boisz.
-Racja. Nie bałem się. Nie bałem się do dnia w którym on zawładnął twoimi uczuciami, a ty mu na to pozwoliłaś. Najgorsze jest to, że ja też cię kocham. I boję się o ciebie. Jesteś jego i jestem tego świadom. Nic nie mogę zrobić, bo ci to obiecałem. Ale kurwa. Skończ ten pieprzony związek. Nie wytrzymam dłużej w tej niepewności. 
-Ale jakiej niepewności? 
-Wiem. Nie jestem twoim chłopakiem. I nie mogę nim być. Nikogo kurwa, nikogo nie kochałem, nawet rodziców i dobrze to wiesz. Ale do ciebie coś czuję i informuję cię o tym codziennie w jakikolwiek sposób, ale ty masz to gdzieś.
-Nie mam tego gdzieś. Powiedz mi kim ty dla mnie właściwie jesteś?
-Sądzę, że jesteśmy przyjaciółmi, którzy są wolni i mogą robić wszystko co im się podoba. Takimi przyjaciółmi z korzyściami. 
-Aha czyli mogę bzykać się z każdym. Na przykład z moim chłopakiem, a tobie nic do tego, racja?
-Nawet tak nie mów, kurwa. Nie możesz. Jesteś moja. Jeśli ten kutas dotknie cię w taki sposób jak ja mogłem tylko dotykać, to obiecuję, że upierdolę mu ręce. On na ciebie nie zasługuje, Sarah. 
-Aha czyli ja nie mogę, ale ty możesz pieprzyć inne?
-Nie spałem z żadną odkąd poczułem coś do ciebie. Oprócz tego pieprzonego jednego razu, kiedy byłem pijany. To nie była moja wina, ja tego wtedy nie chciałem. 
-Liam, powiedz mi tak szczerze, kurwa. Ty mnie jeszcze kochasz? 
-Huh. Sarah, tak. Jesteś moim jebanym szczęściem. Jesteś wyjątkowa. 
-Nie będziemy parą, tak?
-Przecież byliśmy nią przez tydzień. 
-Mówię o takiej prawdziwej, kurwa. Nie rób z siebie idioty. 
-Nie wiem, czy chciałabyś mieć za chłopaka takiego pojeba jakim jestem ja.
-Oczywiście, że tak. Tak cholernie się w tobie zakochałam, Liam. 
Uśmiecham się do niego i podchodzę do biurka przy którym siedzi. Opieram się o nie i spoglądam w oczy tego chłopaka. On ćpał. Wiem, to. Nie chcę wiedzieć dlaczego. Strasznie się zmienił, ale obiecałam mu, że musimy jeszcze dać radę. Kocham go bardzo mocno. Pochylam się aby pocałować jego usta, a on wcale mi się nie sprzeciwia. Pragnie mnie w taki sam sposób jaki ja go pragnę. Siadam na nim okrakiem, a on cicho jęczy w moje usta.
-Jesteś moją cholerną księżniczką, Sarah. Chciałbym cię tak bardzo mocno kochać jak nigdy nie kochałem, ani nie byłem kochany.
-Najważniejsze, że kochamy się wzajemnie. Proszę nie płacz już. Nie lubię tego. Naprawdę. Nie chcę wiedzieć dlaczego, po prostu nie chcę żebyś to robił. Nie chcę żebyś ćpał, okej? Nie chcę widzieć cię w takim stanie.
-Przepraszam, skarbie. Nie radzę sobie po prostu z tym wszystkim. Tak bardzo mocno cię kocham, że uczucia pokonują mnie w tej całej walce. Jeszcze ten kutas, który pieprzy się z Rose. Tak pieprzył się z nią. Wtedy kiedy my pokłóciliśmy się, a oni robili razem projekt. Sądzisz, że dlaczego nie odbierał twoich telefonów i nie odpisywał? Bo był z nią. Nie powiedział mi wprost, że z nią spał, ale mówił, że spędził z nią miłe chwile. Nie chciałem ci tego mówić i przepraszam, że ja muszę być tą osobą, ale nic nie mogłem poradzić. Wiedziałem, że on w końcu pęknie, to byłoby nierealne.
-Ale jeszcze wczoraj mówił mi, że z tym skończył. Że nie sypia z żadną panienką, odkąd mnie poznał. Sądzisz, że kłamał?
-Jego życie to jedno, wielkie, popieprzone kłamstwo. Kiedyś to zrozumiesz skarbie, a teraz chodź do łóżka. Chcę się do ciebie przytulić i choć na chwile zapomnieć o złych rzeczach, które niszczą nasz idealny świat.
-Liam.. O mój Boże. Przepraszam. Już wychodzę.
-Mamo, stój. To jest Sarah. Moja dziewczyna. Sarah poznaj moją mamę.
-Miło mi. Carla Payne. Widziałam cię już u nas. Jesteś bardzo ładna i z tego co słyszałam to inteligentna. Jesteś na prawie?
-Tak. Przepraszam za tą całą sytuację. Nie powinna pani tego widzieć.
-Jesteście dorośli. Macie prawo do takich rzeczy. Dobrze, że ja to zobaczyłam, a nie ktoś obcy, kto pomyślałby, że jesteście parą zboczeńców.  Idziecie na kolacje?
-Huh. Nie jestem..
-Tak, jasne mamo.
Liam spogląda na mnie spod byka, a ja przewracam oczami. Ostatnimi czasy strasznie dużo jem. I to przez niego. Pewnie przytyłam już jakieś dziesięć kilogramów. Kiedy jego matka wychodzi z pokoju ja wypuszczam ze swoich płuc powietrze, które było wstrzymywane od chwili kiedy Liam przerwał mi moją wypowiedź.
-Odkąd mama zaczęła gotować jest u nas zdrowo, więc nie przejmuj się. Warzywa i te sprawy.
-Huh. Okej. Tylko, że to wszystko też jest kaloryczne.
-Nie chcę się znowu kłócić, więc lepiej już ze mną nie zaczynaj.
Schodzę z jego kolan i sięgam do torebki aby znaleźć mój telefon. Mam kilka wiadomości i dwa nieodebrane połączenia od mamy i taty. Czego znowu chcieli? Nie mam ochoty z nimi gadać. Mam już wiele kłopotów na głowie, a oni będą kolejnym, który i tak mam już po dziurki w nosie. Nie chcę znowu słuchać o śmierci mamy, czy pijaństwie taty. Dlatego kurwa mać wyjechałam. Żeby odciąć się od tego całego gówna. A oni i tak nie dają mi pieprzonego spokoju. Mam już dość tego pieprzonego życia. Oni nawet nie przerywali tych swoich kłótni jak próbowałam się przez nich zabić. Wszystko mieli w dupie. Mieli w dupie mnie. Rickiego. Christiana. Wszystkich do kurwy mieli w dupie. Liczyły się tylko te ich popieprzone kłótnie i zapewne nadal tak do kurwy jebanej jest. Spoglądam na Liama, który pociera swoje skronie i wstaje z fotela. Tak. To jest moje pieprzone szczęście i teraz nikt nie ma prawa mi przeszkadzać. Wyłączam telefon, wrzucam go do torebki i chwytam dłoń Liama.

Jeśli szanujesz moją pracę i czas, który spędziłam na napisaniu tego rozdziału zostaw po sobie najmniejszy ślad w postaci komentarza.

2 komentarze:

  1. Wow..
    Jej uczucia coraz bardziej są dla mnie dziwnie.
    Jak można być z jednym i drugim jednocześnie ? Owszem na filmach to łatwe, ale w sumie nie spotkałam się z takim czymś i chyba dobrze dla mnie, bi bym nie dała sobie rady tak kochać no Harr'ego i Liam'a jednocześnie ;/
    Kurde to tskie trudne i jeszcze ranienie ich nawzajem ;l
    Sara musi się zdecydować na jednego :/
    A Liam zrobił jej świństwo. Jak można spać z 4 na raz i kochać kogoś innego ?! Za szybko mu wybaczyć ;/
    Czekam na następny :**

    OdpowiedzUsuń
  2. To mnie krzywdzi �������� kocham ������

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy