niedziela, 31 stycznia 2016

Rozdział 13

7 komentarzy:
"Jeśli dwoje ludzi się kocha, nie może to mieć szczęśliwego zakończenia"~ 'Śmierć po południu' -Ernest Hemingway


Wjeżdżamy windą na nasze piętro i prawie biegiem wchodzimy do mojego pokoju. Nawet nie zrobiliśmy tego cholernego treningu. Pragniemy siebie. Tak cholernie siebie pragniemy. Kiedy wchodzimy do pomieszczenia Liam przyciska mnie do drzwi i zaczyna znowu całować. Mocno i nieustannie. Jęczę w jego usta w momencie kiedy uderza swoim kroczem w moje. Jezu, jak dobrze go czuć. Już prawie zapomniałam tego uczucia. Jakimś cudem przekręcam kluczyk w drzwiach, a Liam ściska moje pośladki. Podskakuję do góry i owijam swoje nogi wokół jego pasa. Ten chłopak działa na mnie jak nikt inny. Potrafi sprawić, że zapominam o wszystkim wokół. Kładzie mnie na łóżko, a ja przyciskam go jeszcze bliżej siebie. Jezu, co się ze mną dzieje. Liam ściąga z moich ramion bluzę i przestaje po chwili całować. Pragnę go. Tak bardzo go pragnę. Chcę żeby dzisiaj to się stało. Tak długo na to czekałam. Moje głupie udawanie, że go nienawidzę było bez sensu. Cały czas go kochałam i kocham nadal. Rozwiązuje moje buty i ściąga skarpetki.
-Sarah spójrz teraz na mnie. Jeśli nie chcesz dzisiaj to po prostu powiedz.
-Ale ja chcę Liam. 
-Jesteś pewna?
-Tak. Nigdy nie byłam niczego bardziej pewna jak tego. Jestem już dużą dziewczynką i wiem co robię. 
Uśmiecham się do niego, a on tylko przytakuje i zaczyna się rozbierać. Kiedy zostaje już w samych bokserkach, czuję ciepło budujące się w dole mojego brzucha. Mam ochotę tak cholernie krzyczeć jak nigdy dotąd. Przygryzam wargę momencie kiedy dostrzegam, że jego bokserki są już strasznie napięte co oznacza jedno. On już jest gotowy. Tak. Szybko ściągam siebie koszulkę i spodnie. Patrzę na każdy jego ruch i kiedy chcę rozpiąć stanik, on mi przerywa.
-Nie. Ja chcę to zrobić. Dzisiaj jesteś moja. 
Kładzie się na mnie i znowu zaczyna mnie całować. Tym razem niechlujnie i szybciej. Sięga za moje plecy i jedną ręką odpina mój stanik. Ciekawe ile staników tak rozpiął. Przecież, to nie możliwe, żeby tylko raz. Staram się zapomnieć o tym co teraz pomyślałam i zająć się Liamem, który swoim kolanem robi przerwę między moimi udami i uderza o moją już mokrą kobiecość. Sięgam w dół ręką i odchylam jego bokserki. Delikatnie dotykam jego penisa, a on zasysa powietrze. Puszczam go i przenoszę swoje dłonie na tył jego ciała i wsuwam palce za gumkę bokserek dotykając pośladków. 
-Masz prezerwatywę?
-Nie. Ale jak będę dochodzić to wyjdę z ciebie. 
Szepcze w moje usta i delikatnie masuje jedną z moich piersi. Wyginam ciało w łuk kiedy chwyta w palce moją brodawkę i ją ściska. Zsuwam materiał jego bokserek w dół jego nóg, a później już sam ściąga je z siebie i rzuca w głąb pokoju. Boże. To się zaraz stanie. Liam niezauważalnie zsuwa ze mnie majtki i także dorzuca je do swoich. Jezu. Dawno już tego nie czułam. Nie przestaje mnie całować, lecz ja wiem, że on już coś tam majstruje. Sięgnął dłonią w dół. Nagle czuję jego czubek tuż przy mojej pochwie. Jezu. Jakie to nieznane uczucie. Dobra, jego palce tam były, ale z tym jest o wiele inaczej. Spoglądam w jego oczy, a on delikatnie zanurza się we mnie. Mocno wbijam paznokcie w jego plecy i wyginam plecy w łuk.
-Boli?
-Nie. Dalej. Proszę. 
Nawet nie o to chodzi, że boli tylko jest to na tyle nieznane uczucie, że nie wiem co mam o nim sądzić. Nagle ból rozrywa mnie od środka. Krzyczę, a Liam momentalnie ze mnie wychodzi. Czuję łzy spływające po mojej twarzy, które chłopak ociera. 
-Przepraszam, Sarah. Nie chciałem. 
-Nic nie szkodzi. Tak musi być. Ja się nie boję bólu. Ty też się nie martw. Wszystko będzie dobrze. 
Uśmiecham się do niego i przyciągam go do siebie łącząc nasze usta. Liam jeszcze raz wchodzi we mnie wolno, a ja opieram swoje stopy na jego pośladkach i dociskam go w taki sposób, żeby dowiedzieć się jakie są moje cholerne granice. Nagle ból przestaje mi przeszkadzać, a ja czuję się niesamowicie. Liam wolno porusza się we mnie, a ja co chwilę jęczę kiedy jest we mnie cały. Patrzę na jego ramiona, które co chwilę napinają się, a jego wargi zaciskają się z każdym pchnięciem. Wygląda tak cudownie i najlepsze jest to, że jest teraz mój. Ciekawe czy kiedykolwiek kochał się z kobietą w taki sposób? Tak powoli i bezpiecznie? Martwiąc się o tą drugą osobę? Czy może jestem pierwszą? Uderza we mnie jeszcze kilka razy i czuję, że cała przyjemność, która wcześniej budowała się w dole brzucha już przeszła. Liam także wychodzi ze mnie chyba w ostatniej chwili, ponieważ w momencie moczy mój brzuch i piersi.
-Boże, przepraszam.
-Nie, przepraszaj. Już i tak miałam ją w ustach.
Zaczynamy się śmiać, a Liam opada tuż obok mnie. Ciekawe jak my teraz tutaj wyglądamy. Tak jakby ktoś się nam przyglądał. Spoglądam na Liama, który uśmiecha się, a jego klatka piersiowa unosi się i opada do góry. Postanawiam się poruszyć i go pocałować, ale nie mogę. Teraz strasznie mnie boli. Nie wiem dlaczego, ale strasznie mnie boli. Uśmiecham się tylko i staram się, aby Liam tego nie zauważył.
-Wiesz Sarah, uwielbiam dotykać twojego delikatnego ciała.
-Ale Liam, ja jestem gruba.
-Nie jesteś. Nie mów tak. Nie jesteś jak wszystkie dziewczyny czyli jak wieszaki. Może masz trochę grubsze nogi i małe fałdki na brzuszku, ale za to cię kocham. Dla mnie to jest słodkie. Uwielbiam kiedy pierwszy raz zacisnęłaś na mojej głowie swoje uda. Czułem się wtedy tak cholernie nieziemsko. Zawszę czuję się tak gdy pojawiasz się obok mnie. A dzisiaj to po prostu czułem się jak w niebie. Kiedy mogłem poczuć każdy milimetr ciebie. Jaka ciasna jesteś. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że tylko ja mogłem to zrobić. Że tylko ja mogłem się z tobą kochać. Nigdy nie robiłem takich rzeczy. Zawsze się tylko pieprzę, nigdy nie kocham. Uważałem, że to tylko dla debili i ckliwych romantyków, ale teraz wiem. To jest jeszcze piękniejsze niż szybki numerek. Kiedy patrzyłaś w moje oczy, widziałem w nich zaufanie.
-Bo ufam ci Liam. Wiem, że nigdy byś mnie nie skrzywdził. To wszystko co się wydarzyło było cholernym nieporozumieniem. Wiem. Kochałeś mnie cały czas. Przypomniałam sobie co mówiłeś mi przed klubem. Wtedy nie powiedziałam, że cię kocham. Ale musisz wiedzieć, że zawsze cię kochałam i zawsze będę. Bez względu na wszystko.
Zanim mogę cokolwiek jeszcze powiedzieć, on pochyla się nade mną i łączy nasze usta. Nie sądziłam, że coś takiego spotka właśnie kogoś takiego jak mnie. Taką głupią, grubą, szarą myszkę. Chwytam jego kark i mocniej przyciskam go do siebie. Nasze języki współgrają razem jakby znały się całe życie, a ja nie chcę już nigdy go opuszczać. Nie chcę żeby Liam znowu musiał odsunąć się ode mnie. Muszę go mieć przy sobie na zawsze.

------------------------------

Spoglądam ukradkiem na Liama, kiedy czuję że delikatnie masuje moje udo. Wszytko mnie nadal boli, ale obiecałam sobie, że nie pokażę mu tego. 
-No więc co robiliście po śniadaniu?
-Ja trenowałam. Poszłam biegać.
-Ja też.
-Czyli biegaliście razem?
-Nie. Nie spotkaliśmy się nawet.
Przygryzam wargę, żeby nie zacząć się śmiać, ponieważ dotyk Liam'a zaczął mnie łaskotać. Nabijam sobie na widelec kolejnego ogórka i próbuję się powstrzymać od myśli związanych z wymiotowaniem.
-A wy co robiłyście?
-Ja z Kate poszłyśmy na plażę się przejść i widziałyśmy bardzo, ale to bardzo ciekawe widoki, prawda kochanie?
-Co masz na myśli? Aha, tą parę, która namiętnie całowała się na piasku, a później dziwnym trafem bardzo szybko gdzieś pobiegła.
-Tak dokładnie. Nawet was przypominali. Nawet bardzo. Ten chłopak był twoim odwzorowaniem od tyłu. Dziwne.
Robię się w momencie cała czerwona, chwytam za szklankę z wodą i wypijam zawartość na raz. Jezu. Boże. Dlaczego? Chce mi się trochę śmiać z tej całej sytuacji, ale z drugiej to totalna hipokryzja. Nie gadaliśmy, udawaliśmy, że nie istniejemy dla siebie, a dzień po przylocie bzykamy się i nic sobie z tego nie robimy. Żadnych wyrzutów, kompletnie nic, A Liam jeszcze zerwał z Kendall, co już totalnie sprawiło, że mu się oddałam. Wstaję od stołu, ponieważ zaraz wybuchnę histerycznym śmiechem. Biegnę do toalety i gdy w końcu w niej jestem zaczynam się śmiać jak idiotka. W kieszeni moich spodenek zaczyna wibrować mi telefon. Wyciągam go z niej i zauważam, że dzwoni Harry. A co jeśli Liam lub ktokolwiek mu powiedział? Nie chcę go stracić. Znaczy dla mnie bardzo wiele. Przeciągam zieloną słuchawkę i słyszę jakieś krzyki po drugiej stronie.
-Hej skarbie. Nic nie dzwonisz ani nie piszesz. Jak tam w Weronie?
-Na razie mieszkamy w Wenecji, choć wszyscy gadają, że w Weronie nawet ja w sumie to takie słabe. Jest nawet okej. Ciepło. Chociaż nie tak jak myślałam.
-Wiesz może dlaczego Liam, zerwał z Kendall?
-A skąd mogę o tym wiedzieć? Nawet z nim nie rozmawiam. Zapomniałeś, że już się nawet z nim nie przyjaźnię?
-Nie no. Tylko tak myślałem, że chociaż tam się pogodzicie. No nic nie ważne. Tęsknię za tobą kochanie i myślę o tobie cały czas. Kocham cię bardzo mocno. Brakuje mi ciebie.
-Też cię kocham skarbie. Ale muszę już kończyć. Jestem na obiedzie i na chwilkę wyszłam do toalety.
-Huh. Okej. No to miłej reszty dnia i postaram się do ciebie zadzwonić lub napisać, bo w sumie my też mamy tutaj mega dużo zwiedzania i chodzimy już od godziny w kółko. Chyba się kurwa zgubiliśmy.
-Rozmawiasz z nią?
-Tak.
-Daj mi ją, Harry. Boże dziewczyno tu jest tak nieziemsko. Szkoda, że cię nie ma. Twój chłopak zwala sobie codziennie w naszej łazience. To jest w sumie tak śmieszne, że nagrywam go na dyktafonie, żeby ci to pokazać. Tęsknię za tobą. Pozdrów tam Jade, dziewczyny i Liam'a. Mam nadzieję, że bawicie się tak świetnie jak my. Tylko pamiętajcie zawsze dobrze czytajcie mapy i dajcie je osobom, które potrafią się nią posługiwać, a nie komuś takiemu jak ja. Kochamy was. Buziaczki dla wszystkich.
-Tak, Niall. Nie wiem co ćpałeś ale okej. Jak znajdziesz czas i będziesz sam to proszę cię zadzwoń. Muszę ci coś powiedzieć. Nie chcę dzwonić do Amy, bo wiem, że będzie kurewsko na mnie zła. Ty mnie zrozumiesz. To bardzo ważne Ni. Tęsknię za tobą i pamiętaj o tym. Pozdrów tam kilka osób, a zwłaszcza Chrisa i Rickiego. Powiedz im, że wszystko w porządku i że nie muszą się o mnie martwić. Jestem bezpieczna, bo pewna osoba mnie pilnuje. I zamknij się. Nie mów o Liamie w tym momencie nic, bo jak Harry to podłapie to zauważy że kłamałam. Proszę zadzwoń jak znajdziesz czas.
-Oczywiście. Dobra. My lecimy. Pa.
-Proszę zadzwoń.
Rozłącza się, a ja naprawdę potrzebuję tej rozmowy. Kiedy usłyszałam Harry'ego pękłam. Mój idealny świat w którym jestem ja i Liam nagle przestał istnieć. Pojawił się także mój chłopak, który jest dla mnie wszystkim. A może jednak nie, skoro go zdradzam. Wychodzę z toalety i kieruję się w stronę naszego stolika. Wszyscy siedzą i się śmieją. Wyglądają tak idealnie, a ja za chwilę popsuję ten widok.
-Macie pozdrowienia od Niall'a i Harry'ego.
Wypowiadam te słowa na wdechu, siadam na swoim krześle i spuszczam wzrok na dół. Nie chcę patrzeć w oczy Liam'a. To za bardzo mnie zaboli. Najpierw chcę porozmawiać z moim przyjacielem, a dopiero później podjąć dobrą decyzję, której nie będę żałowała. Zaczynam odrywać swoje skórki wokół paznokci i naglę dostaję sms'a. Wyciągam telefon i dostrzegam, że to Liam. Odblokowuję ekran i zaczynam czytać 'Dlaczego jesteś smutna? To przeze mnie? Coś ci zrobiłem?' Spoglądam na niego ukradkiem, ale on udaje, że jest zainteresowany rozmową dziewczyn. 'Nie wiem czy nie popełniliśmy błędu. Nie powinieneś zrywać z Kendall, bo ona bardzo mocno cię kocha, a ten epizod z seksem, nigdy nie powinien się wydarzyć... Przepraszam Liam. Na razie muszę się nad tym wszystkim zastanowić. Wiem jedno. Kocham cię i to jest najważniejsze, ale nie wiem czy możemy być razem.' Wysyłam sms'a i po chwili tego naprawdę żałuję. Nie wiem czy powinnam coś takiego pisać. Uśmiecham się do Jade, a ona popija swojego kurczaka wodą. Chcę już porozmawiać z Niall'em i wreszcie usłyszeć co on sądzi o tym wszystkim. Czy ja i Liam mamy szanse? Czy powinniśmy się od siebie oddalić? Pewnie wybierze to drugie, ponieważ wtedy ostrzegał mnie przed nim. Mój telefon znowu wibruje. 'O co ci znowu kurwa chodzi? Powiedz mi po prostu, że nie jesteśmy dla siebie, a nie rób mi zbędnych nadziei. Mam już dość. Żyję jak idiota. Nie wiem co mnie czeka, bo ty nie potrafisz się zdecydować. Sarah jeśli to wszystko się nie skończy, ja odejdę. Naprawdę odejdę i już nigdy mnie nie zobaczysz' Zaczynam się cała trząść i w momencie odkładam telefon na stół. Nie wiem co chcę zrobić nie jestem tego wszystkiego pewna. Wstaję ze swojego krzesła i podchodzę do niego. Nie wiem czy ktokolwiek gapi się na nas, ale jeśli tak to może mieć niezły ubaw.
-Nie odejdziesz kurwa. Nie pozwolę ci na to. Muszę sobie do chuja wszystko poukładać w głowie, rozumiesz?
Mówię to na tyle głośno, że może to usłyszeć tylko nasz stolik. Pochylam się i przywieram do jego warg. Teraz wszyscy mogą to zobaczyć, chociaż raczej nie ma już nikogo z naszej uczelni prócz nauczycieli, ponieważ są to dwa stoliki które najwolniej jedzą. Słyszę jak dziewczyny zaczynają bić brawo, a dłoń Liama oparta jest o moją talię.
-Kocham cię. Ale pozwól mi chociaż chwilę pomyśleć. Muszę pobyć sama. Porozmawiać z Niall'em i chłopakami. Muszę to zrobić. Oni muszą mi pomóc. Rozumieją mnie tak cholernie dobrze. Są po twojej stronie, nie martw się. Daj mi trochę przestrzeni.
-Dobrze. Mogłaś mówić od razu, a nie wysyłać jakieś chore sms'y. Też cię kocham i nigdy nie pozwoliłbym abyś ty odeszła i ja też nigdy bym nie odszedł.
Szepczemy w swoje usta, a ja odsuwam się od niego i upadam na swoje krzesło. Jade uśmiecha się delikatnie, choć wygląda to trochę na fałszywy uśmiech, ponieważ chciałaby żebym jednak była z Harry'm. Za to Theresa i Kate uśmiechają się od ucha do ucha i potakują głowami.
-Wiedziałyśmy, że jesteście razem. Od dnia kiedy tu przyjechaliśmy widziałyśmy to wszystko. Jesteście idealni.

-----------------------------------

-Czekaj, że co kurwa zrobiłaś?
-Boże, Niall. Przestań. Powtarzam to chyba już dziesiąty raz. Kochaliśmy się z Liam'em, ciężko to zrozumieć?
-Po pierwsze Liam się nigdy nie kocha, a po drugie łe. Sarah ty masz chłopaka do cholery. Mam już dość, że godzinami ogląda twoje pieprzone zdjęcia i płacze w nocy. Nawet nie wiesz jak bardzo mocno cię kocha. Nawet nie patrzy na inne panienki, a ty co? Śpisz z jego najlepszym przyjacielem? Chcesz żeby zniszczyli się nawzajem?
-Liam i tak jest już chujowo zniszczony i nic ani nikt bardziej go nie zrani, a tym bardziej Harry. Jedyną osobą, która może go zranić na zawsze jestem ja. Zrozum to. Wiem, że to może idiotycznie zabrzmieć ale znaczy dla mnie zarówno tyle jak Harry. Są dla mnie wszystkim, wiem, że zawsze będą przy mnie i wysłuchają. Ale Liam jest jeszcze kimś więcej. Zna mnie bardziej niż ktokolwiek na świecie. Nawet Christian czy Ricky wiele nie wiedzą. Nie domyślają się, że ich mała siostrzyczka głoduje, czy się tnie bo chce być idealna. Wiesz o tym tylko ty i on. W sumie Amy też się domyśla, ale nikt poza tym. Jeśli to spieprzysz i powiesz cokolwiek Harry'emu to obiecuję ci, że już nigdy kurwa się do ciebie nie odezwę. Już raz mnie okłamałeś mówiąc, że spał z całą drużyną cheerleaderek. Po co to zrobiłeś? Po co tak bardzo chcesz odciągnąć mnie od niego?
-Bo on nie jest dla ciebie. On cię spieprzy emocjonalnie Sarah i później nie będziesz potrafiła się pozbierać. A uwierz mi, że już wtedy nie będziesz miała ani jego, ani mnie, ani Amy ani Harry'ego. Wszystkich nas stracisz, bo on kurwa nie jest tym za kogo się podaje. Jest człowiekiem psychicznym i dobrze o tym wiesz.
-Niall ja cię nie prosiłam o to, żebyś do mnie dzwonił i pierdolił od rzeczy tylko powiedział mi co ja teraz mam zrobić? Odsunąć się od niego? Proszę Niall postaw się w mojej sytuacji. Wiesz co czuję do Liama i wiesz co czuję do Harry'ego. Kogo byś wybrał. Z kim byłbyś szczęśliwy.
-Sarah, Harry się strasznie zmienił. Mało pije i nie podrywa żadnych lasek co jest jak najbardziej dobrą rzeczą, ale z Liam'em macie podobne problemy. Oboje macie jakieś chore schizy, oczywiście bez obrazy i oboje się tniecie. Wydaje mi się, że więcej was łączy. Gdybym miał wybierać, bo byłbym na twoim miejscu i nie bał się niczego co może się później wydarzyć wybrałbym Liam'a. On będzie potrafił się tobą opiekować. Tylko proszę cię uważaj na siebie. Nie pozwól mu robić rzeczy na które ty nie miałabyś nigdy ochoty. Pamiętasz jak mówiłem ci, że chciałbym mieć dziewczynę taką jak ty? To dalej prawda bo ja nadal jestem tobą zauroczony, ale jestem wreszcie szczęśliwy z Renee. Muszę kończyć, bo zaraz przyjdzie Harry. Wróciłem wcześniej z kolacji pod pretekstem, że źle się czuję. Fajnie było cię zobaczyć. Naprawdę za tobą tęsknimy. Porobimy sobie zdjęcia jak chłopaki wrócą i powysyłamy ci. Wracając do chłopaków. Wiem, że moje gadanie jest dziwne, bo raz mówię, że nie możesz być z Liam'em a później żebyś go wybrała, ale ja po prostu nie jestem pewien tego wszystkiego. Martwię się o ciebie i dlatego tak jest. Przepraszam.
Spoglądam jeszcze raz na mojego przyjaciela, który przeczesuje dłonią włosy i przechylam kamerkę tak aby mógł zobaczyć mój widok z balkonu. Wcześniej oglądał tylko moją twarz i to jak moje super włosy owiewały moją twarz. Niall zaczyna gwizdać, a ja wybucham śmiechem. Nagle dostrzegam, że jeden z kolegów Luke'a mi się przygląda, a ja znowu spoglądam w kamerkę.
-Niall. Znasz Luke'a i tych jego kolesi prawda?
-Tak. Jasne, że tak. Uważaj na nich.
-Właśnie. Nie wspominałam ci, ale Liam uratował mnie od Luke'a. Obmacywał mnie i całował, teraz jego obleśny kumpel się na mnie gapi. Chyba ma na imię Jesse czy jakoś tak. Nie wiem co mam robić.
-Kiedyś Luke i Harry strasznie pokłócili się o dziewczynę i teraz robią sobie cały czas na złość. Uważaj. Trzymaj się Liam'a cały czas, bo wiem, że z chłopaków tylko jego znasz. W nocy zamykaj drzwi na klucz i nie otwieraj jeśli to ktoś inny niż Liam albo dziewczyny. Najlepiej skończmy tą rozmowę, zamknij drzwi i się połóż, tak żeby myśleli że gdzieś poszłaś. Kurwa stracę na ciebie majątek.
-Niall jesteś tak kurewsko bogaty, że twoi rodzice mogliby kupić ten hotel w którym teraz jesteśmy.
Uśmiecham się do niego i naciskam czerwoną słuchawkę. Wchodzę do pokoju, zasuwam zewnętrzne rolety, biorę kartę ze stolika na kawę i otwieram drzwi. Kiedy upewniam się, że nie ma nikogo na korytarzu, zamykam drzwi i podchodzę do drzwi Liam'a. Delikatnie w nie pukam i nagle słyszę czyiś płacz. Boże co tam się dzieje. Zaczynam mocniej walić w drewnianą powłokę i kiedy wreszcie drzwi się otwierają dostrzegam skuloną Jade leżącą na łóżku Liama. Jezu. Spoglądam na jego twarz, która wydaje się dziwnie przestraszona.
-Co jej się do kurwy stało?
-Luke i Jesse zapukali do jej pokoju pod pretekstem, że im się nudzi. A ona ich do kurwy wpuściła. Mówiłem jej, żeby tego nie robiła. Ale jest tak cholernie uparta jak swoje jebane siostry. Chcieli ją zgwałcić Sarah.
-Proszę cię chodź na korytarz. Muszę ci coś powiedzieć. Rozmawiałam z Niall'em. To z Lukiem to nie jest jednorazowy przypadek. Ja też jestem w to cholernie zamieszana. Powiedział mi, że jestem narażona na to wszystko. Że będą chcieli się zemścić na Harry'm. Tylko do cholery dlaczego Jade? Zamieniłabym się z nią. Ona nie zasługuje na to. Nic złego nie zrobiła do cholery. Przecież oni pokłócili się o jakąś laskę.
-Widzę, że Niall już ci tego nie powiedział. To była Jade. To o nią się pokłócili. Jeszcze rok temu nie była taka jak jest teraz. Nie miała dobrych ocen, nie zachowywała się wzorowo. Piła i ćpała aż w końcu trafiła na odwyk. Dobrze jej to zrobiło, bo wróciła do siebie. Ale już wiesz dlaczego ją zaatakowali. Teraz kurwa mać będę przy tobie każdej nocy. Nie pozwolę na to, żeby któryś z nich cię dotknął. Przecież Harry by mnie zabił.
-Zaczekaj. Stop. Kochasz mnie Liam?
-Tak. Bardzo cię kocham. Nie wyobrażam sobie tego, że mogłoby ci się coś stać, a zwłaszcza przez tego jebanego dupka.
-Posłuchaj. Nie chroń mnie dlatego, że on ci kazał. Rób to co mówi ci serce. Chroń mnie dla siebie nie dla niego. Kocham cię.
Staję na palcach i łącze nasze usta. Liam delikatnie zjeżdża dłońmi na moje pośladki, a ja się tylko uśmiecham. Zapomnijmy o Harry'm. Na ten miesiąc po prostu zapomnijmy. Żyjmy jakby był tylko naszym przyjacielem. Chwytam po raz ostatni jego dłoń i wchodzę do pokoju w którym leży Jade. Kładę się obok niej i mocno przytulam ją do siebie. Cała się trzęsie, a ja czuję się najgorzej jak tylko mogłabym się tutaj czuć.
-Cichutko skarbie. Już będzie dobrze. Nic ci nie zrobili, a to najważniejsze.
-O..oni powiedzieli, że najpierw będą pieprzyć mnie, a ty będziesz na to patrzeć, a później na odwrót. Boże Sarah to były najgorsze minuty w moim życiu. Myślałam, że tam umrę. Moment. Sarah gdzie jest Liam?

Liam's Pov

Zamknąłem drzwi za Sarą i wziąłem sobie kartę. Nie wiem co ci idioci sobie do kurwy wyobrażają. Nie są ani fajni ani przystojni. Muszę sprawdzić, czy już wyszli z pokoju Jade. Przechodzę przez korytarz i wchodzę do pokoju w którym są otwarte drzwi. Nie ma ich już, ale jest kartka. 'Ty pierdolona szmato, mówiłem ci że to wszystko tak się nie skończy. Pożałujesz tego, że wybrałaś tamtego dupka. Nie wiem co ty sobie wyobrażałaś. On nigdy cię nie kochał Jade i zrozum to w końcu. Byłaś chujowo naiwna" Czytam to kilka razy i mam ochotę połamać im kości. Gnoje. Jebane gnoje. Wszystko się we mnie gotuje i wyobrażam sobie na tej podłodze moją Sarę, skuloną w kącie jak cicho płacze i czeka na swoją kolej całkiem bezradna. Wyłączam telewizor i zamykam drzwi biorąc ze sobą kartę. Kiedy mam wracać do pokoju słyszę jakiś śmiech na końcu korytarza. Odwracam się i dostrzegam Jesse'a. Podbiegam do niego i zderzam swoją pięść z jego żuchwą.
-Jeśli kurwa mać jeszcze kiedykolwiek dotkniesz Jade, albo będziesz próbował dotykać Sarę, moją siostrę lub jej dziewczynę to obiecuję, że nie skończy się to tak jak teraz tylko o wiele gorzej. Więc pilnuj się Jesse.
-Znalazł się kurwa obrońca uciśnionych. Szkoda, że cię nie było jak Cara wołała o pomoc. Kiedy żałośnie skomlała twoje imię jak Luke ją pieprzył. Nawet nie wiesz jakie to było zabawne. 'Liam proszę, pomóż mi. Liam, Liam' tylko szkoda, że byłeś już wtedy z Amy, a biedna Cara nic o tym nie wiedziała. Nawet się nie domyślała.
-Zamknij się do cholery albo rozpierdolę ci twoją głowę o tą ścianę.
-No i co znowu zamkną cię w areszcie na dwie doby. Chcesz tego znowu?
-Kurwa jak ja żałuję, że wtedy cię nie zabiłem. Miałbym już to wszystko do chuja z głowy. Siedziałbym w więzieniu, ale jakbym wyszedł miałbym pewność, że już nigdy nie zobaczę takiego gnoja jak ty.
-No to proszę zabij mnie. Potrafisz to zrobić. Dawaj Liam.

-------------------------------

Sarah's Pov

-Liam ale co się tam stało? Krzyczeliście tak, że nawet my to słyszałyśmy.
-Nic. Kurwa nic się nie stało. Nic, rozumiesz? 
Mam ochotę się popłakać widząc to jak kruchy jest Liam. Jak teraz ciągnie swoje włosy i przygryza wargę, żeby się tylko nie rozpłakać. Nie będę go męczyć, dam mu spokój. Chcę żeby był spokojny. To mu pomoże, tak jak mi pomaga samotność. Drzwi od łazienki otwierają się, a Jade wychodzi cała rozdygotana. Jest przebrana już w piżamę, bo nie chce już schodzić na kolację. Nie dziwię jej się. Uśmiecham się do niej i przyciągam delikatnie do siebie. Zaczyna płakać, gdy jest tuż przy moim ramieniu. Jest teraz taka niewinna. Nie wyobrażam sobie jak wyglądała kiedyś. Delikatnie całuję jej włosy, które są nadal mokre od brania prysznica. Nie wiem jakim potworem można być, żeby zrobić, albo pomyśleć nawet o tym, że można zgwałcić kobietę. Jade delikatnie kładzie się na moim łóżku, a ja zakrywam ją delikatnym materiałem mojej kołdry. Zdecydowaliśmy, że dzisiaj będzie tutaj spała, żeby czuła się bezpiecznie, a później powiemy Ashtonowi żeby spał u niej w pokoju. Są przyjaciółmi, przynajmniej tak mówi Liam. Gaszę światło i wychodzę z Liam'em z pomieszczenia upewniając się jakieś dziesięć razy, że drzwi są zamknięte. Podchodzę do windy i czuję dłoń Liam'a na moim ramieniu. On cierpi. Nigdy tak mnie nie dotykał. Może wtedy gdy naprawdę źle czuł się ze sobą. Nie wiem jak mu pomóc. Boję się już pytać co się stało. Że znowu będzie krzyczał, że w końcu będzie miał tego wszystkiego dość. Że odejdzie tak po prostu. Dlatego, że zadaję zbyt wiele pytań. Delikatnie unoszę dłoń i dotykam swoimi palcami jego. Kiedy wchodzimy do windy panuje dziwna cisza. Spoglądam kątem oka na Liam'a, ale jego wzrok spuszczony jest na nasze buty. Nagle, nawet nie wiem kiedy zostaję przyparta do ściany, a brunet oddycha tuż przy moich ustach. Nic nie mówi, a ja tylko głośno przełykam ślinę. Drzwi się otwierają a do windy wsiada nasz pedagog i pan Green. W momencie odsuwamy się od siebie, a ja robię się cała czerwona. Wchodzimy do stołówki, gdzie już wszyscy siedzą, a ja prawie wymiotuję na widok Luke'a i Jesse'a. Są ostatnimi osobami jakie chciałabym widzieć. Nawet wolałabym zobaczyć tutaj mamę niż ich. Siadamy do swojego stolika, przy którym siedzą niczego nie świadome Theresa i Kate.
-Dlaczego nie ma Jade?
-Źle się czuła. Wymiotowała i miała straszne zawroty głowy.
-Może się z kimś puściła.
Wstaję z krzesła kiedy słyszę tekst Luke'a. Uderzam dłonią w jego policzek, a prawie cała sala zaczyna bić mi brawo. Nawet Jesse się z niego śmieje.
-Jeśli jeszcze raz powiesz coś co nie jest prawdą to obiecuję ci, że twoje wszystkie tajemnice wyjdą na wierzch, a wtedy już nie będzie tak kolorowo. Gwałty na nieletnich. No policja miałaby ręce pełne roboty.
-Skąd o tym do chuja wiesz?
-Nie da się tego ukryć. Niestety. Wiele osób zeznawałoby przeciw tobie. Dużo osób wie co robiłeś.
Siadam na swoim krześle, a on odchodzi. Liam, Theresa i Kate patrzą na mnie jakbym zrobiła coś niewiarygodnego, a przecież nic takiego się nie wydarzyło. Wykorzystałam przeszłość Luke'a przeciw niemu. Ashton przysiada się obok mnie i zaczyna jeść.
-Więc od jutra mam spać w pokoju Jade. W sumie fajnie. Lubię z nią rozmawiać. Jest fajna.
-Najlepiej będzie jak będziesz przy niej cały czas jeśli nas nie będzie. Tylko tyle.
-Ale moment dlaczego on ma tam spać?
-Bo Jade ma nocne koszmary. Śnią jej się straszne rzeczy, a Sarah nie da rady każdej nocy być przy niej.
-Rozumiemy, przecież musisz ją posuwać.
-Boże wy jesteście takie głupie czy tylko udajecie?
Wybucham śmiechem, ponieważ to co one powiedziały jest świętą prawdą. Ja mogłabym każdą noc spędzić z Jade, ale Liam się uprał, że nie. Wiem, że chodzi teraz o seks i o to, że to on chce spać ze mną. Idę po sałatę i kilka plasterków ogórka i pomidorów. Siadam znów przy stoliku i zaczynam wszystko konsumować. Mam ochotę wziąć coś do jedzenia dla Jade, ale prosiła mnie żebym nic nie przynosiła bo i tak nic nie zje. Przyglądam się wszystkim wokoło i kiedy w końcu udaje mi się skończyć wstajemy w piątkę od stolika i kierujemy się w stronę windy. Oczywiście do cholery jest pełna więc musimy iść na nogach na ósme piętro. Ale w sumie, przecież to pikuś. Po kilku minutach jesteśmy na górze i wszyscy rozchodzimy się prócz mnie i Liam'a. Uparł się do cholery, że nie zostawi nas samych, nawet jeśli jesteśmy we dwie. Powiedział, że będzie spał na kanapie. Wchodzimy do pokoju, a ja w momencie kładę się koło Jade, która rozpaczliwie płacze. Brunet odsuwa zewnętrzne rolety i wychodzi na balkon. Opiera się o barierkę, a ja przytulam się do blondynki i cicho śpiewam jej jakąś kołysankę, którą śpiewała mi kiedyś mama. To jest tak cholernie śmieszne, że mam ochotę zgłosić się do jakiegoś chorego programu. Zamykam oczy i delikatnie zaczynam nami kołysać. Obiecuję, że jeśli Luke albo Jesse by jej coś zrobili to ja zrobiłabym im. Chyba jestem cholernie zmęczona, bo oddaje się w czułe ramiona Orfeusza.

Uśmiecham się do Niall'a, który trzyma na rękach dziecko swoje i Renee. Ta dziewczynka jest cudem natury, a mój przyjaciel chce być jak najlepszym ojcem. Nawet czasem nie pozwala mi jej dotknąć, bo twierdzi że jej coś zrobię, albo sobie zaszkodzę. Tak. Jestem w siódmym miesiącu ciąży, co naprawdę jest wspaniałe, ponieważ zawsze wszystko robiłam bo takie miałam plany. Ale ułożyło się inaczej. Liam kończy studia ale, znalazł sobie dobry staż i teraz mieszkamy razem. 
-Jak z Liam'em? Radzi sobie z wami?
-Jak na razie tak. Cieszy się, że będziemy mieli dziecko, ale wydaje mi się, że on tak naprawdę się tego wszystkiego boi i przeżywa to od środka. Dobrze wiesz, że rzadko pokazuje swoje uczucia na zewnątrz. A jak u Harry'ego?
-Wiem, że rodzice kupili mu jakąś cholerną wyspę i tam ma hotel. Nie wiem czy jest szczęśliwy, nie rozmawia ze mną od momentu w którym dowiedział się o was prawdy. No czyli jak byłaś chyba w czwartym miesiącu. Już nie pamiętam dokładnie. Czas szybko leci. 
-Niestety. Nadal wydaje mi się jakbyśmy byli jeszcze nastolatkami, którzy dobrze bawią się na studiach. A tu proszę. Studiujemy, ale wy macie dziecko, a moje i Liam'a jest w drodze. Wszystko kiedyś miało być inaczej. Mieliśmy mieć super kariery, ale nasza głupota po krzyżowała to wszystko. Czasem tak jest. 
Gładzę swój brzuch i przypominam sobie dzień w którym dowiedziałam się o ciąży. Nie wiedziałam co mam robić. Amy dostała szału, a ja nie wiedziałam jak mam to wszystko powiedzieć Liam'owi. Harry nie miał pojęcia o tym, że już nie jestem dziewicą. Zawsze myślał, że czekam do ślubu. Okazało się inaczej. Wyjechał od razu gdy Liam po pijaku powiedział mu prawdę. Nigdy już nie dodzwoniłam się do niego. Wcale mu się nie dziwię. Oszukiwaliśmy go przez tak długi czas. Nagle czuję, że mała Julie dostała czkawki i zaczynam się śmiać. Ciepłe usta otulają mój policzek i po chwili dostrzegam mojego chłopaka.
-Ja wam dam wspólne wieczorki. Gdzie zgubiłeś Rey? Mam nadzieję, że nie prowadzicie tutaj ukrytych romansów, bo jeśli tak to wujek weźmie Oliviera daleko od taty i pobawimy się w chowanego. 
-Czy to jest u niego normalne zachowanie?
-Niestety tak. Każdego dnia rozmawia z moim brzuchem, zamiast ze mną. 
Wszyscy wybuchamy śmiechem, a ja wstaję z kanapy i idę w stronę kuchni przygrzać obiad Liam'owi. Naprawdę czuję się jakbyśmy byli na zawsze. Obiecał mi to kiedyś i jak na razie dotrzymuje słowa. Jego rodzice początkowo źle zareagowali na tą wiadomość, ponieważ nie chcieli żeby tak wcześnie miał dziecko, ale później się już przyzwyczaili. Moi rodzice nadal nic nie wiedzą. Christian i Ricky obiecali mi, że nic im nie powiedzą i mam nadzieję, że dotrzymają słowo. 

Delikatnie otwieram powieki, a w moje uszy dociera dźwięk jakiegoś filmu. Uśmiecham się i delikatnie unoszę do góry. Liam rozłożył sobie kanapę i leży na niej rozciągnięty, przykryty tylko materiałem kołdry, którą musiał chyba wziąć ze swojego pokoju. Staję na nogi i idę w jego stronę. Wchodzę pod jego nakrycie i kładę jedną z dłoni na jego torsie. Owija swoje ramie wokół mnie tym samym przyciągając mnie bardziej do siebie. Całuje czubek mojej głowy, a ja przygryzam wargę.
-Śniło mi się, że byliśmy szczęśliwi jak nigdy. Mieszkaliśmy razem. Ty studiowałeś, a ja rzadko chodziłam na uczelnie raczej na kilka zajęć tylko żeby je zaliczyć i kolokwia.
-Ale dlaczego?
-Spodziewaliśmy się córki. Miała mieć na imię Julie. Zostały mi dwa miesiące do porodu. Byłbyś takim wspaniałym ojcem. Widziałam to, bo Niall miał syna. Byłeś dla niego każdym uśmiechem. Zawsze gdy cię widział zaczynał się śmiać. Kochał cię.
-Zobaczysz będzie tak jeszcze kiedyś. Skończymy studiować, założymy swoją kancelarię i zrobimy sobie dziecko.
-A ślub?
-To tylko zbędna rzecz, nigdy nie byłaby nam do niczego potrzebna.
Przytakuję mu tylko, ale tak naprawdę zamykam się w środku. Dlaczego on tak mówi? Nie powinien. Ja chcę mieć męża. Muszę. To nie może się tak skończyć. A moje plany? Studia, kariera, zaręczyny, ślub, dzieci i starzenie się wspólnie. Czy on chce to wszystko zepsuć. Wtulam się jeszcze raz w jego rozgrzane ciało i zaciskam swoje powieki. Chce mi się tak cholernie spać. Nawet nie przeszkadza mi ten cholerny telewizor, po prostu chce mi się cholernie spać. Jego ciepły oddech owiewa moją twarz, a bicie serca uspokaja od środka.

-------------------------------

Uśmiecham się do Liam'a, który robi głupie miny podczas mojej rozmowy z Harry'm. Jesteśmy tutaj już tydzień, a ja czuję się jakby zaledwie minęły może dwa dni. Słucham głosu mojego chłopaka, tak aby dobrze go zapamiętać. 
-No i co teraz robisz skarbie?
-Właśnie idziemy na plażę.
-Chciałbym cię teraz zobaczyć w stroju. My dopiero jedziemy do Sopotu za jakieś dwa dni. I tak nie będziemy się opalać ani nic bo tutaj jest tak cholernie zimno. Zazdroszczę wam, że wybraliście Włochy. Przynajmniej jest ciepło, a nie to co tutaj w Polsce. I jeszcze jedno. Uważaj na siebie okej? Jest tam kilka niebezpiecznych osób. W razie czego wiesz, że Liam ma cię pilnować na każdym kroku i być przy tobie dopóki wszyscy nie będą w swoich pokojach.
-Tak wiem, kochanie. Pilnuje mnie dopóki nie idziemy do swoich pokoi w hotelu. Swoją drogą to jest chore, ponieważ jesteś ode mnie jakieś setki kilometrów, a jednak nadal mnie kontrolujesz. A tak poza tym wszystkim podoba ci się tam?
-Dużo zwiedzamy. Cholernie dużo. Tak jak mówiłem jest zimno, ale jest tutaj bardzo ładnie. Stare kamienice, cudowne budowle. Robię dużo zdjęć, kiedy wrócisz to ci wszystko pokażę. Jedynym minusem szczerze mówiąc było to jak byliśmy w Auschwitz-Birkenau. Nawet Niall się tam nie śmiał. Myślałem, że za chwilę zwymiotuje. Mam kilka zdjęć jego twarzy, po prostu padniesz. Żałuj, że cię tam nie było.
-Wiem jak jest w Auschwitz. Byłam tam. Nadal mam okropne obrazy przed oczami, a odwiedziłam to miejsce jak miałam siedemnaście lat. Harry ale muszę już kończyć, okej?
-Jasne. Kocham cię skarbie.
-Ja ciebie też kochanie.
Rozłączam się, a Liam w momencie zatrzymuje się przede mną. Wygląda jak niewinny szczeniaczek, który coś zrobił, a nie będzie chciał żeby jego złe zachowanie wyszło na jaw. Wybucham śmiechem prosto w jego twarz, a on się krzywi i chwyta moją dłoń. Przepływa przeze mnie miliony uczuć, a ja samym jego dotykiem się rozgrzewam. Siadam na jednym z leżaków, a Liam kładzie się na drugim i poprawia swoje okulary. 
-Ooo tak. Kocham cię kochanie. Tak, pilnuje mnie dopóki nie idziemy do swoich pokoi. Może powiesz mu prawdę, Może powiesz mu, że tak naprawdę pieprzę cię co noc, co? Może powiesz mu, że wreszcie straciłaś dziewictwo? 
-O Boże, Liam jesteś w tym momencie dla niego okropny. Wyobraź sobie jakby się poczuł.
-Wiem, że lubisz kiedy taki jestem. Lubisz kiedy dotykam cię w taki sposób jak nikt inny nie mógł i lubisz to kiedy cię pieprze. Lubisz się do mnie przytulać i zasypiać w moich ramionach. Lubisz to, że jeden z nauczycieli nagle nawet nie wiadomo po co może przyjść do twojego pokoju i nakryć nas, prawda?
-O Boże. Przestań.
-Powiedz to.
-Tak. Lubię to wszystko. A nawet więcej niż lubię, a teraz się zamknij. 
-Ale wiesz no chciałbym żeby była już noc.
-Dopiero się zaczął dzień, a ty o nocy gadasz.
-Bo kiedy patrzę na ciebie jak leżysz w tym staniku i majtkach to mam ochotę cię przelecieć. Nawet nie przeszkadza mi to, że jesteś okryta tą swoją chustką i że wokół nas jest tyle ludzi. 
-Dobra skończ już. Proszę. Chcę o czymś porozmawiać. Jak długo znasz się z Harry'm?
-Na tyle długo, żeby wiedzieć, że jest to cholerny dupek. Dobra. Nie patrz tak na mnie. Znamy się właściwie od dzieciństwa. Tylko jego pamiętam tak dokładnie. Mieszkaliśmy obok siebie. Budowaliśmy jakieś chore fortece i inne tego typu rzeczy co robią kilkuletnie dzieci. Wszystko zmieniło się po tym gdy trafiłem do szpitala. Znalazł sobie innego kolegę z którym też dobrze się bawił. Czułem, że go tracę. Ale nie tracę, jako chłopaka tylko jako przyjaciela, który był moim codziennym wsparciem. W wieku trzynastu lat spotkaliśmy się na jakieś imprezie organizowanej przez naszego sąsiada, który właśnie oblewał to, że dostał się na studia. Wtedy dowiedziałem się od niego wszystkiego. Powiedział mi, że rodzice zabronili mu ze mną rozmawiać, że jego siostra się mnie boi. I właśnie tak się wszystko zaczęło. On mi ufał jak nikt inny. Sprzeciwiał się rodzicom, żeby ze mną rozmawiać. Paliliśmy i piliśmy razem. Wszyscy sądzili, że to ja go demoralizuje. Ale on już taki był. Jak wróciłem on już tak się zachowywał. Harry jest dla mnie bardzo ważną osobą w życiu, ale nie zasługuje na to żeby ktokolwiek go kochał. Jest cholernie zepsutym człowiekiem, który patrzy tylko na swoje pieniądze i na to jak bardzo markowo musi być ubrany. 
-A myślałeś kiedyś o tym jak zareaguje gdy dowie się o nas? Czy zemści się na tobie, czy będzie chciał zrobić coś innego?
-Nie interesuje mnie to jak on zareaguje. Jeśli ty będziesz silna i będziesz potrafiła mu się sprzeciwić, to wszystko będzie dobrze Sarah. Jeśli nie dasz mu się zastraszyć w żaden sposób wszystko będzie okej. O mnie się nie martw. Poradzę sobie. Radziłem sobie nie z takimi sytuacjami. Wiele razy przez niego cierpiałem. Moje dziewczyny po miesiącu stawały się jego dziewczynami. Moje przelotne romanse jego romansami. On zawsze stał gdzieś za mną, oczekiwał jednego, najmniejszego błędu i wtedy zabierał mi to na czym mi zależało. Ale tym razem kurwa nie pozwolę. Nie pozwolę na to, żeby mi zabrał ciebie. To z tobą czuję, że żyję, Tylko ty widziałaś moje blizny. Zawsze gdy uprawiałem z kimś seks było ciemno. Nie pozwalałem, żeby dziewczyny zbytnio dotykały mojego ciała. Nie wiem jak dużo osób wie o tym jak słaby jestem, ale im mniej tym lepiej. Nie można pokazywać nikomu jak się jest kruchym psychicznie. Trzeba walczyć o siebie i o pozycję żeby przetrwać na tym cholernie dziwnym świecie. 
Uśmiecham się do niego i opieram głowę o leżak. Ciepłe powietrze owiewa moje stopy, a morska bryza sprawia, że czuję się cholernie wspaniale. Kiedyś będę chciała jeszcze odkryć jak wiele tajemnic łączy mojego chłopaka i Liam'a. To na pewno nie są jedyne. Jest ich więcej.
-Kiedy pierwszy raz tu byłaś?
-Jak miałam dwanaście lat. Byłam tutaj z tatą i braćmi, ponieważ mama wtedy wolała się poświęcać swojej karierze. A po drugie zawsze miała ważniejsze sprawy niż wyjazdy z nami na wakacje. Zawsze akurat kilka dni przed wyjazdem coś jej wypadało. Pamiętam, że powiedzieli mi wtedy, że jestem tutaj po raz pierwszy z mężczyznami, którzy będą mnie kochać zawsze, bezgranicznie i nie ważne jakie błędy popełnię. Zawsze będą przy mnie.
-Wiesz, że tym razem jest tak samo. Jestem kolejnym mężczyzną, który zrobiłby wszystko żebyś była szczęśliwa i będzie cię kochał do końca życia i jeszcze jeden dzień dłużej.
-Wiem.
-Musisz wiedzieć też, że próbuję być kimś innym. Kimś innym dla ciebie. Zmieniam się przy tobie i staram się zrozumieć po co tak naprawdę żyję. I powodem jesteś ty. To dla ciebie jestem cały czas. Gdyby nie ty nie wiem gdzie w tym momencie bym był. Może siedziałbym w szpitalu z kolejną próbą samobójczą. Nie wiem. Wolę nawet o tym nie myśleć. Kocham cię i dziękuję ci za to, że jesteś. Przepraszam cię za wszystko. 
-Proszę cię, przestań w końcu przepraszać. Robisz to co kilka minut. To naprawdę irytujące.
-Bo zrozum, że nie zasługuję na ciebie.
-Zasługujesz na mnie. Zasługujesz na to żeby cały świat cię kochał, kochanie.
-Nie musi kochać mnie cały świat. Mi wystarczy,że ty to robisz.

--------------------------------

Pierwszy raz jedziemy na jakąś wycieczkę. Od razu robię selfie sobie, Liam'owi, Jade, Theresie, Kate i Ashtonowi. Uśmiechamy się i wyglądamy jakbyśmy mieli za chwilę zrobić kupę. Wysyłam każdemu z osobna to zdjęcie oraz wrzucam na my story. Chwytam za aparat i zaczynam robić zdjęcia jakiemuś cholernemu budynkowi w Wenecji. Po prostu mam ochotę porobić zdjęcia, a po drugie powiedziałam Harry'emu podczas porannej rozmowy o tym, że kiedyś tam razem pojedziemy, ale na razie muszę mu porobić zdjęcia żeby go w jakiś sposób przekonać do tego miejsca. Nagle czuję silne ramię, które owija się wokół mojej talii, a ktoś kładzie brodę na mojej głowie. Odwracam się i mam ochotę się zaśmiać, ponieważ myślę że to Liam, ale się mylę. To jest Shawn. Ale co on do kurwy tutaj robi? Przecież nie wiedział, że tutaj będę. 
-Co ty tutaj robisz?
-Wiesz, nie tylko wy macie wyjazdy z uczelni. My też mamy. Tak właściwie hotel mamy na Sardynii, ale codziennie jeździmy w inne miejsce na lądzie. Podoba mi się tu. Pamiętam jak polecieliśmy tu gdy mieliśmy siedemnaście lat. Ja nadal mam te stare zdjęcia. Wyglądaliśmy wtedy jak skończeni debile. 
Zaczynam się śmiać i wyciągam telefon. Klikam ikonkę snapchata, a Shawn robi dokładnie to samo na swoim telefonie. Najpierw moim robimy sobie selfie z podpisem "kocham tego wariata, nawet we Włoszech go spotykam". Trochę za nim tęsknię, ponieważ nie widziałam go już długo i nawet nie przeszkadza mi to, co chcieli mi zrobić na tej imprezie. Staram się zapomnieć o tym okresie w moim życiu. Wtedy wszystko się zniszczyło. Liam i ja przestaliśmy fizycznie istnieć. Psychicznie nadal się kochaliśmy, ale fizycznie nie było mowy nawet o najmniejszym spotkaniu. Staję na palcach i całuję jego policzek.
-Mam nadzieję, że nie jesteś na mnie zła o to co robiliśmy na tej imprezie. Ja nic nie chciałem robić. Oni mnie też strasznie opili i dodali coś do picia. Od tamtej pory nie rozmawiam z nimi. Wiem, że chcieli cię skrzywdzić, tak jak Liam później to zrobił.
-Co..ale skąd o tym wiesz?
-Ricky mi powiedział. Tak cholernie mi przykro. Widziałem to jak go kochasz, on ciebie też musi kochać skoro przeleciał aż tyle godzin żeby cię wyciągnąć z tej imprezy. On pewnie nie chciał nic zrobić. Twoja mama czuje się już dobrze. Byłem u niej przed samym wyjazdem. Chyba się pogodzili z twoim ojcem, bo normalnie razem rozmawiali.
-Nie chcę nic wiedzieć o rodzicach. Zrobili z siebie kompletnych idiotów przed Liam'em. Nawet nie wiesz jaki to był dla mnie wstyd, że on musiał widzieć to wszystko. Myślałam, że zapadnę się pod ziemię. Nie rozmawiam z nimi. Nie odezwałam się od tamtego wypadku. A co do Liam'a to wszystko z nami już okej. Pogodziliśmy się w sumie. Nawet tutaj jest. Liam?! Chodź tutaj!
Kiedy go dostrzegam idących razem z Jade i Ashtonem zaczynam się wydzierać jak idiotka. Cała trójka spogląda na nas, a ja mam ochotę się zacząć śmiać, do momentu w którym Liam podbiega do Shawna i prawie uderza go w twarz. Cała krew odpływa mi z głowy, a serce przyspiesza do najszybszych możliwych obrotów.
-Liam zostaw go. To nie była jego wina. To oni nas upili i naćpali. Zostaw Shawna. On nic do cholery nie zrobił!
-No, ale kurwa co on tutaj robi?! Mógł ci pomóc wyjść z tej cholernej orgii, ale jednak nie pomógł. To jednak coś do cholery znaczy.
-Poczekaj. Najpierw mnie puść. Opowiem wam wszystko, ale puść mnie. Ludzie się na nas patrzą. Chodźcie. Usiądziemy gdzieś i wam dokładnie opowiem o co chodziło. Oni mieli plan. 
-Że co kurwa mieli?!
-Plan.
Liam w momencie puszcza mojego przyjaciela i chwyta moją dłoń. Moja dawna przyjaciółka i przyjaciel mieli jakiś plany wobec mnie? O co tutaj chodzi? To jakaś ukryta kamera czy o co chodzi? Mi nawet nie jest do śmiechu. Idziemy do najbliższej ławki i siadamy w trójkę na niej. Oczywiście Liam siada pomiędzy mną, a Shawn'em, bo jakże by inaczej. Oboje spoglądamy na niego, a on przeczesuje swoją dłonią ciemne włosy.
-No to mów. Nie mamy dużo czasu. Zaraz wyjeżdżamy z Wenecji. 
-Tak jak mówiłem. Oni mieli plan. Julie słyszała o tym, że masz tak jakby dwóch chłopaków. Christian powiedział jej o Harry'm, a później Ricky rozmawiał z nią o Liam'ie. Wiedziałem, że to, że zaprosili cię na imprezę to był ich plan. Planowali to od momentu w którym oboje już wiedzieli, że to prawda. Chcieli, żebyś pocierpiała. Nie wiem czy chcieli cię zgwałcić, czy zrobić ci jakąś krzywdę. Ale wiem jedno chcieli to nagrać. Zrobiłem tą imprezę bo tęskniłem za tobą. Naprawdę. Chciałem cię chronić. Ale oni się dowiedzieli. Nie wiem od kogo ale poznali prawdę. Kiedy poszliśmy wtedy razem na patio, miałem ci to powiedzieć, ale wtedy Julie przyniosła nam te drinki. Coś mi dosypali tak jak tobie. Odjebało mi po tym. Zrobiłbym dosłownie wszystko. Znienawidziłem siebie tamtego dnia. Kiedy jakimś cudem impreza się skończyła, poszedłem spać. Chciałem do ciebie zadzwonić, ale wiedziałem, że i tak odbierze Liam. Później gdy dowiedziałem się o twojej mamie i o tym co wydarzyło się między wami było już za późno. Wróciliście do Stanów, a ja nie chciałem roztrząsać całej tej sprawy. Nie chciałem ci mówić o tym przez telefon, bo to byłoby słabe. I tak miałem wpaść do Christiana za miesiąc do Nowego Jorku. Wtedy bym cię poprosił o jedno spotkanie. Powiedziałbym ci wszystko, rozumiesz? Nigdy nie miałem przed tobą tajemnic w przeciwieństwie do nich. Zawsze nas okłamywali, a my im wierzyliśmy. Byliśmy naiwni, rozumiesz Sarah? Dobrze, że to wszystko tak się skończyło, a ty przyleciałeś. Gdyby nie ty stałoby się najgorsze. Pewnie teraz Sarah leżałaby w szpitalu, bo znowu próbowałaby przez nich sobie coś zrobić. Tak często przecież było, pamiętasz? Wiele razy doprowadzali cię do płaczu i do najgorszych myśli. Przepraszam Sarah, że byłem w to wmieszany. Mam nadzieję, że mi wybaczysz.
-Oczywiście, że tak. Nic złego nie zrobiłeś.
Wstaję z ławki i przechodząc obok Liam'a, owijam swoimi ramionami Shawna. Całuję jego policzek i nadal nie mogę sobie wybaczyć tego, że znowu zaufałam Julie i Austinowi. Nagle chłopak oddala się ode mnie i mówi, że musi już iść. Żegnamy się z nim, a ja odwracam się w stronę Liam'a, który ma zaciśniętą szczękę i pięści.
-Jak to przez nich trafiałaś do szpitala? Nie opowiadałaś mi o tym.
-Bo to cholernie długa i nudna historia.

_________________________
Heloł! A więc już jest kolejny rozdział. Jutro moje kochane bubu ma 22. urodziny. Ten czas tak cholernie mija. Tak jak wydaje mi się, że dopiero zaczęłam pisać to ff, a to już pół roku. Cry. Mam nadzieję, że pozostawicie po sobie choć najmniejszy komentarz. ILYSM ♥
Love, R x. 

sobota, 9 stycznia 2016

Rozdział 12

Brak komentarzy:
" Życie ludzkie to tryliony drobnych zdarzeń. O jednych zapominamy, o innych pamiętamy przez całe nasze życie"~ 'Cztery Pokoje" -Chester


-Mam już dość mojego życia!
-Sarah nie możesz się teraz poddać. Minęły już dwa tygodnie od momentu kiedy ostatni raz z nim rozmawiałaś. Ten wyjazd nic nie zmieni.
-Boże Amy to jest cholerny miesiąc. Nawet ja wiem, że tam coś się wydarzy. Nie wytrzymamy miesiąca bez kontaktu z sobą. Przecież ja prawie nikogo nie będę tam znać do cholery.
-Musisz być silna, rozumiesz? Nie możesz mu znowu zaufać. On nie mówił ci wszystkiego o sobie. Opowiadał ci o szpitalu psychiatrycznym?
-Że..co?
Przestaję odbijać tą cholerną piłeczkę, lecz Amy odbija ją po raz ostatni a ta ląduje tuż na mojej skroni. Cicho przeklinam, ale to nie jest teraz problemem. To co powiedziała Amy jest wielkim problemem.
-Nie znam szczegółów, ale wiem, że był w szpitalu psychiatrycznym.
-To nie oznacza, że jest jakimś cholernym psychopatą.
-Nie o to mi chodzi po prostu martwię się o ciebie.
-Ale nie masz o co, jestem dorosła i wiem co robię.
Chwytam za moją butelkę z wodą i wybiegam z sali w której ćwiczyłyśmy. Wycieram się ręcznikiem i wpadam na kogoś.
-Co do kurwy?
Słyszę głos Nialla, który rozrywa mnie od środka. Dawno go nie widziałam. Przewracam oczami, a on bierze mnie w ramiona i mocno do siebie przytula.
-Sarah ty grasz w squasha? Musimy kiedyś razem zagrać.
-Tak, ale nie mam na to czasu. Muszę się jeszcze dopakować, bo jutro już lecę. Halo. Ziemia do Nialla wszyscy jutro wyjeżdżamy.
-Wiem. Znaczy nie. Poczekaj. Uważaj na siebie tam w Weronie. Nie ufaj ludziom, którzy na to nie zasługują.
-Huh. Czy to jest jakiś pieprzony zjazd 'nie ufaj Liamowi bo raz cię oszukał'? Będę robić co chcę bo jestem dorosła. Nie jesteście moimi cholernymi rodzicami, więc nie możecie mi zabronić spotykania się z osobą, która znaczy dla mnie tak wiele jak nikt inny. Zrozumcie to wreszcie i tak wrócimy do siebie. I tak się kochamy. Bez względu na wszystko.
-O mój Boże Sarah on już przeleciał pół drużyny cheerleaderek, ale mów dalej że cię kocha. Wmawiaj sobie to, kurwa. Tylko później nie przychodź do nas i nie mów że mamy rację. My po prostu chcemy cię od niego uratować.
Pokazuję mu środkowy palec i idę w stronę szatni. Siadam na drewnianej ławeczce, ponieważ zaczęło kręcić mi się cholernie w głowie. Za dużo wysiłku, a za mało jedzenia. Wiem, zauważyłam to. Nagle słyszę, że w szafce wibruje telefon i jest to mój dzwonek. Szybko wstaję i przekręcam kluczyk. Jest to sms od Harry'ego, który mówi, że będzie tutaj za dziesięć minut. Ohhh, nie. Nie lubię jeździć na motorze, a ostatnimi czasy tylko tym cholernym transportem się poruszam, bo mój kochany chłopak ostatnio się przerzucił. Przewracam oczami i idę pod prysznic. Jutro wszystko może się zmienić. Ten miesiąc może być istnym koszmarem lub idealnym wyjazdem. Zależy to od nas. Czy w końcu się dogadamy czy nadal będziemy dla siebie tacy jacy byliśmy przez ostatnie dwa tygodnie. Czyli nie będziemy rozmawiać i będziemy mieli siebie w dupie. W sumie i tak już się przyzwyczaiłam, że go nie ma. Że nie ma kogoś kto będzie wspierał mnie w chwili kiedy myślę o śmierci. Mam nadzieję, że jednak wszystko się ułoży.

-------------------------------

Kiedy dojeżdżamy na lotnisko jest 5:36. Zbiórkę mamy za dziesięć szósta. Jestem tak cholernie zaspana, a Harry zaczął żwawo opowiadać o tym co stało się wczoraj wieczorem gdy pakował swoją walizkę, a tej nagle rozwalił się zamek i musiał kupować nową. Przewracam jeszcze raz oczami na tą historię i wysiadam z samochodu trzaskając drzwiami. Nie mam dzisiaj humoru na nic. Chcę w końcu przespać się w tym cholernym samolocie i zapomnieć o wszystkim. Ciekawa jestem ile w końcu osób leci do tej Werony. Od wczorajszego wyjścia z treningu słowa Nialla o tym, że Liam przespał się już z całą drużyną cheerleaderek rozsadzają moją głowę. Staram się o tym zapomnieć ale to mi się nawet śniło. Śniło mi się jak siedzi w szatni, a dziewczyny tańczą dla niego. Ja się przyglądam z drugiego końca szatni. On mnie widzi, ale nawet się nie wzrusza. Ma to wszystko gdzieś. Czekam aż Harry otworzy bagażnik i wyciągnie nasze walizki na mokrą nawierzchnię.
-Zostawiasz tutaj samochód?
-Tak. Trochę będzie mnie to kosztowało, ale wolę mieć go tutaj na miejscu. Bo jak wrócimy to będziemy mogli jechać, a nie czekać na taksówkę lub cokolwiek.
-Huh. Okej.
-Wiesz, że będę za tobą tęsknił, tak?
-Wiem skarbie. Ja za tobą też. Nie wiem co ja bez ciebie zrobię.
Mówię to szczerze. Chyba się zakochałam. Znaczy nadal kocham Liama, chyba. Ale zakochałam się w moim prawdziwym chłopaku. Przez czas w którym trzymałam się jak najdalej od chłopaka dla którego byłam tylko zabawką, spędziłam wiele czasu z Harry'm. Dowiedziałam się wielu rzeczy o nim, tak jak on o mnie. Gadaliśmy szczerze, nie mamy przed sobą żadnych tajemnic, prócz jednej. Kiedy zapytał się mnie czy miałam już palcówkę, minetkę, obciągałam komuś lub uprawiałam seks odpowiedziałam, że trzy pierwsze tak. Oraz że uprawiałam tak zwany 'suchy seks'. Kiedy zadał pytanie czy zna osobę z którą robiłam te wszystkie rzeczy powiedziałam, że nie. A co miałam powiedzieć? Tak Harry, zdradzałam cię z Liam'em. To on dawał mi tak wiele rozkoszy. Nie było o tym mowy. Chwytam jego dłoń i kierujemy się w stronę drzwi wejściowych do terminalu. Widzę wszystkich. Stoją w grupkach, a my dołączamy się do jednej z nich.


Rose, Rey, Niall, Zayn, Liam, Kendall, Louis, Eleanor i Clarie witają się z nami, ale moją uwagę przyciąga dłoń Liama, która złączona jest z tą cholerną dziwką Kendall. Ona z nami nie jedzie prawda? Prawda? Przygryzam wargę aby się nie rozpłakać, a Harry obejmuje mnie ramieniem w taki sposób, że opadam na jego klatkę piersiową. Widzę jak Rose nam się przygląda ale nie przeszkadza mi to. Nie interesuje mnie ta dziewczyna. Mam ją gdzieś. Wszystko już zaczęło się układać. Jak Harry nie miał kontaktu z nią, a ja z Liamem. Wtulam się w pierś mojego chłopaka i zaciągam się jego zapachem tak żeby nie zapomnieć. Na wszelki wypadek. Nagle słyszę, że wywołują listę osób lecących do Polski. Kiedy słyszę imię i nazwisko mojego chłopaka, przyciągam go bliżej siebie, a on zjeżdża dłońmi niebezpiecznie nisko. Nie przeszkadza mi to. Nasze usta łączą się, a ja nie chcę tracić tej chwili. Nie mogę jej stracić. Harry delikatnie porusza językiem i już nie czuję metalu. Kazałam mu ściągnąć tamtego kolczyka. Teraz jest tak cholernie idealnie.
-Stary no już koniec. To nie jest koniec waszej miłości. Wrócicie tu jeszcze. Idziemy.
-Pa kochanie.
Macham mu na pożegnanie i mam ochotę się popłakać, ponieważ znika ciągnąc za sobą swoją walizkę. Czuję się jakbym już nigdy miała go nie zobaczyć. Wiem, że to chore, ale po prostu nie będę widziała go przez miesiąc, a nasze stosunki naprawdę się poprawiły i to tak cholerne boli. Dlaczego życie to jedno wielkie gówno. W naszej grupie zostałam tylko ja i Liam. Patrzę na swoje stopy i nie wiem czy mogę się odezwać. Nie chcę się odezwać. Nie potrzebuję tego.
-Hej Sarah.
-H..hej.
-Co u ciebie. Co u was?
-Nie chcę rozmawiać na ten temat, okej? Jest lepiej o wiele lepiej niż było.
-Dlaczego mnie zbywasz?
-Nie zbywam cię. Po prostu staram się żyć bez ciebie. Jak zauważyłeś można żyć bez powietrza.
-Poro..
Jego słowa przerywa nasz nauczyciel literatury, który jedzie z nami do Werony. Wyczytuje wszystkich po kolei. Okazuje się, że jedzie też siostra Liama ze swoją dziewczyną, siostra Rose i kilka innych osób, które kojarzę tylko i wyłącznie z imion i nazwisk. Nigdy w życiu z nimi nie rozmawiałam.
-Miejsca będą wybierane przypadkowo. Standardowe miejsca po trzy osoby. Jeśli chcecie być obok siebie musicie jakoś się ułożyć.
Stoję tuż przy Jade. A za mną Liam. Błagam żeby nie miał fotela obok mnie. Nie chcę czuć się niezręcznie.
-No to widzę, że Harry naprawdę się już zakochał.
-Czemu tak sądzisz?
-Nigdy nie widziałam go aż tak szczęśliwego. Nawet gdy był z moją siostrą nie był taki. Zawsze coś ukrywał. Nie pokazywał uczuć publicznie, a tutaj proszę. Nauczyłaś go dobrych manier i bardzo dobrze. Tak właśnie powinno być na tym świecie. Dobre dziewczyny powinny być ze złymi chłopcami, aby mogły ich naprawić.
Zaczynam się śmiać na słowa Jade, ale już po chwili nie jest mi do śmiechu. Do odprawy zostało kilka osób, właściwie tylko Kate, Jade, ja i Liam żyję z nadzieją, że będę z dziewczynami. Błagam. W momencie kiedy mamy się przesunąć, a ja chcę złapać walizkę, Liam przykrywa swoją dłonią moją. Ciężej oddycham i mam ochotę na niego nawrzeszczeć. Kolejka szybko się przesuwa i w końcu nadchodzi kolej na mnie. Oczywiście, że mam nadbagaż i muszę dopłacić. No, ale w sumie co to dla mnie, przecież mam bogatych rodziców. Jezu jak to brzmi. Miły mężczyzna prosi mnie o paszport i co chwilę na mnie zerka.
-Nie dałbym pani tyle lat. Wygląda pani o wiele młodziej.
-No bez jaj. My przyszliśmy się tutaj odprawiać, a nie flirtować.
-Zamknij się.
Syczę na Liama. Chłopak najwyraźniej przestraszył się Liama, więc moja walizka wjechała na taśmę, a ja otrzymałam znowu swój paszport i bilet. Nie. Mam środkowe miejsce. Czyli to oznacza, że zapewne siedzę pomiędzy Jade, a Liamem. Muszę coś wymyślić. Siostra Rose i Rey czeka na mnie i uśmiecha się co chwilę. Może zostaniemy przyjaciółkami, kto wie, kto wie. Idziemy w stronę bramek i przechodzimy przez nie bez problemu. Za pół godziny startujemy. Widzę Harry'ego, który chodzi razem z Zayn'em po holu gdzie czekają podróżni i zaczynam mu machać, on odwzajemnia mi ten gest ale nie podchodzi. W sumie, to nawet nie miałabym czasu. Szybko kierujemy się do portu, który krzyczy jakiś koleś przez głośniki i nagle czuję, że jest. Oplata mnie swoimi umięśnionymi ramionami i szybko odwraca w swoją stronę. Przelotnie całuje moje usta i poprawia włosy.
-Szczęśliwej podróży wam życzę, żebyście wspaniale spędziły czas i wróciły wypoczęte oraz całe i zdrowe.
Dziękujemy mu i idziemy do miejsca, gdzie stoją wszyscy nasi znajomi. Wychodzimy na zewnątrz i kierujemy się w stronę samolotu. Nasi wykładowcy mówią, że najpierw wchodzą osoby, które nie są z naszej uczelni, a później po pięć osób z przodu i pięć z tyłu. Odwracam się jeszcze raz i dostrzegam Harry'ego, który mi macha. Wchodzę po schodach tuż za Jade i w końcu wchodzimy do środka. Jak zwykle duży samolot. Przecież inne nie latają do Europy. Siadamy na wyznaczonych miejscach i okazuje się, że ten idiota siedzi obok mnie. Muszę coś wymyślić.
-Sarah zamieniłabyś się ze mną miejscem. Nie lubię latać, a co dopiero siedzieć przy oknie. Proszę. Prooooszę.
-Dobrze.
Nie musi mnie długo przekonywać. Muszę być jak najdalej od tego idioty. Przechodzimy na sąsiednie miejsca, a ja zaczynam ściągać kurtkę, oraz wkładam plecak pod fotel osoby, która siedzi przede mną. Chcę jakimś sposobem włożyć kurtkę do tego luku bagażowego, ale jakoś mi to nie wychodzi. Słyszę jak Liam chichoczę, ale już po chwili wstaje, ściąga swoją kurtkę i delikatnie muskając moją dłoń wkłada je na górę. Jeszcze raz opadam na fotel z nadzieją, że to naprawdę będzie udany wyjazd. Że wszystko się ułoży, a ja w końcu odpocznę o tego wszystkiego. Od tej cholernej bieganiny i od życia, które funduje mi mama. Zapinam swój pas i patrzę przez okienko. Poruszamy się do tyłu żeby wycofać i zaczynamy jechać na pas, który jest dla nas przeznaczony. Kiedy samolot przyspiesza Jade chwyta moją dłoń, a ja spoglądam na nią i widzę, że ma zaciśnięte powieki i zagryza wargi. Chyba naprawdę nie lubi latać samolotem.

----------------------------

Nie jest tak ciepło jak przypuszczałam, ale jednak jest lepiej niż w Nowym Jorku. Będzie można się poopalać, ponieważ świeci strasznie słońce. Znaczy się ja nie będę mogła się opalać, mam świeże blizny, nie chcę żeby ktoś je zauważył. Teraz już wiem dlaczego na te wyjazdy powyjeżdżały tylko najbogatsze osoby z uczelni. Każdy ma osobny pokój, nawet nie wiem po co. Mogłabym dzielić pokój z Jade lub kimkolwiek. Nie lubię być sama. Zawsze wtedy mam czarne myśli. Uderzam plecami o delikatny materiał pościeli na moim łóżku i czuję, że po moich policzkach zaczynają spływać łzy. Chcę zadzwonić do mojego chłopaka. Tak bardzo za nim tęsknię. Ale obiecałam mu, że to on pierwszy zadzwoni. Odblokowuję ekran i włączam wifi. Nagle przychodzi mi mega dużo powiadomień. Mam kilka snapów od Harry'ego. Klikam na ikonkę z jego imieniem i widzę pięć czerwonych kwadracików i jeden fioletowy, co oznacza filmik. Kilkam na pierwszy i dostrzegam, że zrobił mi jakimś cudem zdjęcie przy odprawie i napisał 'moje słońce zaraz wylatuje do werony'. Przygryzam wargę, żeby się nie rozpłakać. Następny ze snapów to on i Zayn robiący głupie miny. Zaczynam chichotać jak mała dziewczynka. Klikam na kolejny i widzę mnie i Jade jak wchodziłyśmy do hali odlotów 'mój skarb zaraz mnie zostawi'. Mam już dość. Nie chcę tego oglądać, bo tak mocno tęsknię. Żałuję tak bardzo tego, że wybrałam tą cholerną Weronę. Tak kurwa bardzo tego żałuję. Następny to ja i Jade stojące przy wypuszczaniu nas na płytę pasu bocznego 'już tak mało brakuje, a poleci'. Klikam na kolejny i tam jestem ja, która mu macham, wyglądam tak cholernie dziwnie, ale on oczywiście napisał 'moja piękna'. W końcu dochodzę do filmiku, na którym wchodzę po schodkach do samolotu, a za mną idzie Liam. Zauważam, że przygląda się mojemu tyłkowi i wybucham śmiechem, ponieważ jeśli to Harry zauważył to może być zabawnie. Muszę w jakiś sposób zapomnieć o tęsknocie, która ogarnia mnie po tym gdy przypominam sobie uśmiechniętego Harry'ego jak przyjechał po mnie do akademika i stał nad moim łóżkiem przez dobre dwadzieścia minut bo nie mogłam się obudzić. W końcu zaczął mnie całować i jakoś mnie obudził. Szybko wstaję z łóżka i wpisuję kod przy zamku walizki. Otwiera się, a ja sięgam do kosmetyczki i wyjmuję paczkę żyletek. Nie. Chyba nigdy nie przestanę tego robić. Wchodzę do łazienki i zamykam ją na zamek. Przecież nikt mi nie wejdzie do pokoju. Nikogo nie interesuje taka osoba jak ja. Jedynie może Jade. Ale ona nie wejdzie, bo jest w przeciwieństwie do swoich sióstr dobrze wychowana. Wyciągam jedną z nich i odsłaniam rękaw bluzy. Raz, drugi i trzeci wykonuję cięcia jakby to było nic. Zaczynam płakać, ponieważ jak można być aż tak głupią idiotką jak ja. Nie powinnam nikomu ufać. Powinnam być zamknięta na ludzi, ale się otwarłam. Na jedną osobę otwarłam się zbytnio i to mnie kurwa zniszczyło. Stałam się na pewien okres czasu wrakiem człowieka, ale później wszystko potoczyło się inaczej. Starałam się być szczęśliwa. Nagle słyszę, że drzwi do mojego pokoju się otwierają, ale nikt nic nie mówi. Wrzucam żyletkę do kosza i przecieram rękę chusteczką higieniczną, która też ląduje w koszu. Przecieram swoje oczy z nadzieją, że jakoś mega się nie rozmaże i przekręcam zamek. Zaczynam się uśmiechać, ale to co widzę zaczyna rozrywać mnie od środka. Na moim łóżku siedzi Liam i patrzy się w swój telefon. Już mam mu coś powiedzieć, ale on mi przerywa.
-Przyszedłem tylko dlatego, że cię szukają. Mogę skorzystać z toalety. 
Patrzy się na mnie, a ja tylko kiwam głową i przepuszczam go obok siebie zaciągając się zapachem jego perfum. Dlaczego nie czuję papierosów? Dlaczego? Halo. Sięgam do walizki i wyciągam z niej jakiś sweterek, ponieważ mamy wyjść nad morze, a już na balkonie czuć jak wieje. Przewracam oczami i wkładam telefon do mojej torebki. Szybko ściągam z siebie bluzę i zakładam cieniutką bluzeczkę a na to zarzucam sweterek. Czekam, aż w końcu Liam wyjdzie. Kiedy już jest gotowy po raz kolejny uśmiecham się, a on odwzajemnia mój gest. Nie mogę się złamać, nie mogę. Ale muszę się dowiedzieć jednego i wiem, że pewnie wyjdę na cholerną desperatkę czy coś w tym typie, no ale trudno. Ja chcę się dowiedzieć. Zasuwam rolety zewnętrzne do końca w taki sposób, że mogę spokojnie zostawić otwarte drzwi balkonowe i wychodzę tuż za Liamem. Czeka na mnie gdy zamykam drzwi i już po chwili zaczyna mówić.
-Wiesz, tęskniłem za tobą.
-Tak. Tylko słyszałam inne rzeczy.
-Jakie?
-Że przespałeś się z całą drużyną cheerleaderek.
-Ja pierdole. Gówno prawda. Tylko z Kendall. Tylko i wyłącznie.
-Właśnie, wracając do Kendall. To z nią to poważna sprawa?
-W sensie?
-W tym sensie, że trzymaliście się na lotnisku za dłonie i ją całowałeś. To poważne?
-A chciałabyś, żebym ci powiedział 'tak to poważna sprawa'?
-Nie, nie chciałabym. Ale wiesz jesteś dorosły, możesz robić cokolwiek chcesz.
-A między wami jak?
-Gdy zerwałam z tobą kontakt, a raczej ty ze mną zaczęło się układać. Spędzaliśmy dużo czasu razem. Rozmawialiśmy bardzo długo. Spędzaliśmy czasem całe noce na rozmawianiu. 
-Dowiedział się o nas?
-Nie. I nigdy się nie dowie. Rozumiesz? Nie może. To go zniszczy od środka?
-Tak jak mnie zniszczyło kiedyś jego cholerne zachowanie, ale masz rację lepiej niech nie wie. 
Przygryzam wargę i zaczynam się zastanawiać co Liam miał na myśli. Przypominam sobie słowa Amy, że Liam był w szpitalu psychiatrycznym. Może to przez Harry'ego? Wchodzimy do windy, a ja dostaję sms'a od Chrisa 'Harry kazał ci napisać, że wylądowaliśmy ale rozładował mu się telefon i nie może napisać ani zadzwonić'.
-Dolecieli już na miejsce.
-Już do ciebie napisał?
-Nie to Christian. 
-Huh. Okej. 
Szukam w jego oczach odpowiedzi na kilka pytań, które zadaje mi moja podświadomość. Nie chcę mówić, że między nami jest okej bo nie jest i nigdy już raczej nie będzie. Ale możemy być kumplami. Tak to będzie najlepsze rozwiązanie. Uśmiecham się do niego kiedy drzwi otwierają się a my wchodzimy do recepcji. Przyglądam się młodej kobiecie, która gapi się na chłopaka idącego obok mnie i przewracam oczami. Widzę, że kilka osób czeka na nas na zewnątrz. Mieliśmy iść brzegiem morza i tak też będzie. Musimy tylko wrócić za jakąś godzinę, ponieważ za dwie mamy kolację. Uśmiecham się do Jade i mam zamiar do niej podbiec ale nagle czuję silną dłoń Liama na moim ramieniu. Ała. Mam ochotę go teraz uderzyć. 
-Marniejesz w oczach.
-Ohh.. zamknij się.

----------------------------

Uśmiecham się do Jade, która siedzi w kącie i wcale dobrze się nie bawi. Pokazuję jej na szklankę z alkoholem, ale ona kręci przecząco głową. Zbyt grzeczna. Też byłam w sumie taka, gdy znów nie wróciłam do Anglii, gdy to zrobiłam pije codziennie. Wypijam nawet jedno piwo żeby się tylko uspokoić. Mam na sobie beżowy kombinezon, szpilki oraz czarną narzutkę tylko dlatego, że na zewnątrz nie jest specjalnie dobra pogoda. 


Delikatnie dotykam dłoni Luke'a, a on się uśmiecha. Nie wiem dlaczego do cholery. Dlaczego on się uśmiecha? Czy my wszyscy już jesteśmy aż tak pijani? Widzę Liama, który przygląda się naszej wymianie gestów. Moje serce bije mocniej kiedy wstaje i już po chwili gdzieś idzie. Nie mam pojęcia gdzie. Nie będę za nim szła. Nie chcę. Spoglądam na Luke'a, a on delikatnie przygryza wargę. 
-Pójdziesz zatańczyć?
-No, okej. Tylko musisz wiedzieć, że nie umiem.
-Widziałem jak tańczysz z Harry'm. Umiesz to robić. 
Wybucham śmiechem, ale już po chwili chwytam jego dłoń, która jest tak delikatna jak u niemowlęcia. Może to wszystko mi się śni? Może to jakiś chory sen? Kiedy zaczynam szczypać swoją skórę już wiem, że to nie sen bo to boli. Wchodzimy na środek parkietu i zaczynamy poruszać się w rytm muzyki, tuż przy sobie. Niebezpiecznie blisko siebie. Nie przeszkadza mi to. Właściwie nic mi nie przeszkadza gdy jestem pijana. Uśmiecham się do Luke'a, kiedy przysuwa się jeszcze bliżej w taki sposób, że kiedy podniosę głowę do góry nasze usta mogą się spotkać. Czy to on da mi ukojenie na tej wymianie? Czy to on sprawi, że ta podróż, będzie dla mnie wyjątkowa? Nagle zaczyna zjeżdżać dłońmi w dół mojego ciała zatrzymując się na pośladkach i niebezpiecznie je masować. Jedną rękę nagle odrywa od mojego tyłka i przenosi na brodę tak aby unieść moją głowę do góry. Zaczyna mnie całować, a ja mam poczucie winy. Odpycham go od siebie i zaczynam uciekać. Jest ciężko przemieszczać się w tych cholernych butach, a ja nawet nie mam przy sobie telefonu, kluczy do pokoju i portfela, bo wszystko jest w torebce Jade. W końcu kiedy wybiegam na zewnątrz zaczynam oddychać. Biorę głęboki wdech i podchodzę do barierki aby się oprzeć. Poczułam to. Pierwszy raz poczułam, że go zdradzam. Czy ja naprawdę zakochałam się w Harry'm, czy to jest możliwe? Nagle z moich oczu zaczynają spływać stróżki wody. Wiem co się dzieje. Tak właśnie reaguję na stres. Głośno przeklinam i nagle czuję jak czyjeś dłonie dotykają mnie w talii. Odwracam się z nadzieją, że może to jednak będzie Liam. Że zapyta się co się stało. Ale nie to Luke. 
-Ostatni raz, proszę.
-Nie. Spierdalaj. Nie będę cię całować. Kocham Harry'ego.
-Tak ale pieprzysz się z Liamem. Jesteś chorą dziwką Sarah, wiesz? 
-Nie pieprze się z nim. Zrozum to. Kurwa mać aż na tyle jesteś pojebany żeby w to wszystko wierzyć? 
-Nie dotykaj jej okej?
-Ale Liam ja nawet z tobą nie jestem. Nigdy nie byliśmy razem. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że mnie nienawidzisz. 
Luke próbuje mnie dotknąć, ale mu się nie udaje, ponieważ Liam chwyta go za kark i rzuca na ziemię. Jezu. Mam nadzieję, że nic mu się nie stanie. 
-Kurwa powiedziałem ci popierdoleńcu. Nie dotykaj jej, albo upierdolę ci najpierw ręce, a później jaja. Rozumiesz kurwa?
-Liam przestań!
Uśmiecham się w duchu kiedy chłopak wstaje i znika w tłumie ludzi, którzy próbują dostać się do klubu. Moment. Teraz zostałam sama z Liamem. Co się teraz stanie? Mam nadzieję, że nic mu do cholery nie odwali. Nie mam ochoty dzisiaj słuchać jego dziwnych wyznań.
-Co mam przestać Sarah? Obiecałem mu, że się tobą zaopiekuję, rozumiesz? Obiecałem mu. On tak cholernie martwi się o ciebie. Masz się słuchać mnie rozumiesz? A po drugie tutaj już nie chodzi o niego. Chodzi o mnie. Kocham cię i nie pozwolę na to, żeby ktoś się dotykał.
-Ostatnio mówiłeś inaczej. Że to wszystko nic nie znaczy. Więc zrezygnowałam. A po drugie spałeś z Kendall.
-Boże święty. Byłem pijany. Potrzebowałem czyjejś bliskości. A wtedy powiedziałem tak, bo byli tam nasi wspólni koledzy. Chciałaś żeby Harry się dowiedział, że razem śpimy? Chciałaś tego? Nie i nie przerywaj mi. A po drugie byłem już naprawdę mega wkurwiony o to że obiecałeś mi, że to zakończysz a jednak tego nie zrobiłaś.
-Nie płacz proszę.
-Chciałem się zabić Sarah. Chciałem się zabić przez miłość do ciebie, bo wiem, że to i tak się nie uda, że to nigdy nie przetrwa. Wtedy czułem już ten dystans. Mówiłaś, że za mną tęsknisz, ale wiedziałem, że to nie jest prawda. Że masz do mnie cholerny żal i cierpisz. Kiedy wróciłem wtedy do domu. Tak po tym gdy widzieliśmy się w wesołym miasteczku miałem ochotę się zabić. Widziałem was szczęśliwych, a to najgorszy z możliwych widoków. Ciężko to kurwa zrozumieć Sarah?
-Naprawdę Liam?
-Tak. Próbowałem sobie podciąć żyły. Mam ci to udowodnić? Mam, kurwa? 
-Liam to nie tak. Ja tego wszystkiego po prostu nie wytrzymywałam. Chciałam twojego kontaktu. A miałam dystans bo twierdziłam, że już nie będę z tobą rozmawiać, bo może sobie tego nie życzysz. Tak bardzo cię przepraszam. Zrobię wszystko co będziesz chciał, tylko proszę już nigdy nie rób sobie krzywdy i nie płacz już. Wszystko będzie dobrze. 
-Ty też masz przestać rozumiesz! Wiem, że się dalej tniesz. Wtedy kiedy siedziałaś w łazience od razu po przylocie wszedłem do pokoju no bo cię szukaliśmy. Słyszałem jak płaczesz. A później kiedy wyszłaś uśmiechałaś się. Wiedziałem, że jest coś nie tak. Dlatego pod pretekstem sikania poprosiłem cię o skorzystanie z toalety, ale tak naprawdę grzebałem w koszu i znalazłem żyletkę i zakrwawioną chusteczkę. 
-Boże, po prostu mnie pocałuj.
-C..co?
-To co słyszałeś. Pocałuj mnie kurwa.
 Niemal skaczę na niego kiedy wypowiadam te słowa, a on mocno obejmuje mnie w talii. Nasze usta łączą się razem tak jakbyśmy od zawsze siebie pragnęli. Jakbyśmy byli jedną z tych par co są na odległość i widzą się raz na rok. Czuję jego łzy, które wpadają pomiędzy nasz usta.  A może to moje łzy? Teraz już sama nie wiem. Nagle odrywamy się od siebie, a ja widzę smutek w jego oczach.
-Dlaczego wkroczyłaś do mojego życia jak nie możesz być moja na zawsze?
-Mogę, ale już dawno nie chciałeś. Teraz nie wiem czy wszystko może być jak dawniej. Ale jedno wiem. Mogę być twoja na ten wieczór. Będziemy mogli porozmawiać, poprzytulać się i w końcu dowiedzieć się całej prawdy o sobie.
-Co masz na myśli? Przecież dużo o mnie wiesz?
-Chodzi mi o szpital psychiatryczny. Wiem, że w nim byłeś. Nigdy mi o tym nie opowiadałeś, a ja chciałabym znać tą historię, ponieważ czuję do ciebie taką więź jak do nikogo innego. Kiedy Luke mnie pocałował, czułam że zdradzam Harry'ego, ale teraz kiedy całowałam ciebie świat nie istniał. Byliśmy tylko my. 
-Możesz obiecać mi jedno?
-Hmm?
-Dzisiaj nie będzie tematu Harry'ego, okej. Nie mam ochoty o nim rozmawiać. 
-Okej, dzisiaj będę tylko twoja obiecuję. Ale wszystkie rzeczy mam w klubie w torebce Jade. Muszę po to wszystko iść. 
-Nie, nie pójdziesz tam. Ja tam pójdę. Nie będziesz go oglądać.
-Liam, ale on znowu będzie mnie wyzywał od dziwek tak jak wcześniej, nie chcę tego!
-Idę tam. Zostajesz tutaj Sarah, rozumiesz?
-Nie! Liam! Proszę cię. Sama pójdę. 
Mam ochotę za nim pobiec, ale już tak bardzo bolą mnie nogi, że nie dam rady. Opieram się o barierkę, dzielącą mnie od plaży i czekam, aż Liam wyjdzie z klubu. Dzisiaj postaram się wiele rzeczy naprawić, ale nie obiecuję, że się uda. Nie wiem, czy będę potrafiła być dla niego taka jaka byłam przed tym gdy powiedział, te wszystkie świństwa. Jak na razie chcę wiedzieć tylko jedno. Dlaczego był w szpitalu psychiatrycznym? Jak długo? Gdzie? I kiedy? Jeśli on mi odpowie na te wszystkie pytania, ja też mu opowiem o kilku ważnych rzeczach w moim życiu, o których nikt nie wie. Nikt by się nie domyślił, że dziecko z tak dobrego domu, może mieć aż tak źle ułożone w głowie. Mam nadzieję, że ta rozmowa zostanie tylko i wyłącznie między nami i nikt nie dowie się, że Liam spędził tyle czasu u mnie w pokoju. Patrzę w gwiazdy i mam nadzieję, że mój chłopak teraz dobrze bawi się w Polsce. Mam nadzieję, że jemu też mija tak szybko czas jak mi. 

-------------------------------

Uśmiecham się do Liama, kiedy po raz kolejny cicho przeklina gdy nie może zrobić sobie "idealnego" snapa. Dlaczego ten chłopak taką cholerną głupotą, potrafi zadziałać na mnie jak nikt inny? Mam ochotę go teraz pocałować. Nie mam pojęcia ile siedzimy już u mnie w pokoju, ale ja czuję jakbym była jeszcze bardziej pijana niż wcześniej chociaż nic już nie wypiłam. 
-Opowiesz mi o co z tym wszystkim chodzi?
-Naprawdę chcesz wiedzieć? 
-Tak.
-Opowiadałem ci już, że moje dzieciństwo nie było kolorowe, że nie byłem kochany i inne bla, bla, bla. No dobra. Nie sądziłem, że komukolwiek będę musiał o tym opowiadać. Gdy miałem sześć lat po raz pierwszy trafiłem do szpitala. Podejrzewali, że popełniłem zabójstwo. Nasza sprzątaczka pewnej nocy spadła ze schodów i podobno ktoś mnie widział w kuchni chwilę potem. Tylko, że jeszcze wtedy miałem pokój na dole i lunatykowałem. To nie jest łatwe mieć sześć lat, cholernie, popierdoloną całą rodzinę, bez wyjątku i iść do wariatkowa. Siedzieć z dzieciakami, które są bardziej jebnięte niż ty. Kiedy wyszedłem miałem już siedem lat. Wypuścili mnie w moje urodziny. Ale przecież co by to było, gdyby tata czegoś nie odpierdolił. Oczywiście, że nie przyjechał. Był zawsze moim jedynym oparciem, bo mama zawsze kochała dziewczyny. I wtedy nie przyjechał, zawiodłem się na nim. Zawiodłem się na nim jak na nikim innym. Wtedy już nic się dla mnie nie liczyło. Nawet jak wrócił wiedziałem, że nic się nie zmieni. Nie potrafiłem kochać nikogo, bo ostatnia osoba, która mnie bardzo mocno kochała mnie zawiodła. Popadałem w tarapaty. W wieku jedenastu czy tam dwunastu lat już dokładnie nie pamiętam podciąłem sobie tą tętnicę na udzie. Prawie umarłem. Uratowali mnie i znowu wsadzili do psychiatryka. I tak było za każdym razem. Rozumiesz? Za każdym razem. Mamie było na rękę wysyłanie mnie do psychiatryka, bo nie musiała się zajmować kolejnym dzieckiem. Moje życie ssało i nadal tak jest, ale teraz mama się trochę zmieniła i zaczęła mnie zauważać. 
-Była sobie kiedyś szczęśliwa trzyletnia dziewczynka, miała dwóch wspaniałych braci i idealną rodzinę. Myślała, że nic nie może tego zniszczyć. Pewnego dnia do domu przyszedł jej ojciec, pijany tak cholernie, że słaniał się na nogach. Matka wpadła w szał trzymając dziewczynkę na rękach. Zeszła z nią na dół, żeby zobaczyć co z mężem. Widok, który zobaczyła aż tak ją osłupił, że dziewczynka upadała na podłogę i nieszczęśliwie uderzyła się w kant stolika do kawy. Wszyscy powtarzali, że będzie dobrze, że odzyska pamięć. Ale się nie udało. Nie pamięta nic co wydarzyło się przed wypadkiem. Sam wypadek pamięta w szczegółach, jakby tylko to zostawało w jej pamięci na zawsze. Kiedy dorastała patrzyła na swoich rodziców, którzy się nie szanują, wrzeszczą na siebie, a co najważniejsze nawet się nie kochają. Chciała sobie znaleźć chłopaka, który będzie z nią na zawsze i mimo wszystko. Wiele razy trafiała do szpitala. A to przez alkohol, narkotyki, czy nadmierne odchudzanie. Trafiła dwa razy do oddziału zamkniętego, żałowała tego. Naprawdę. Nie nadawała się tam. Może nie była idealną córką czy siostrą, ale starała się ich kochać bardzo mocno, choć całe jej życie było trudne. Kiedy jej bracia wyjechali na studia i została sama z rodzicami, nie wiedziała co ma robić. Patrzyła na ból matki, na jej blizny czy siniaki. Chciała sprawiać sobie taki sam ból. I udawało jej się. Za każdym razem robiła coraz gorsze rzeczy. Cięła się. Zażywała tabletki. Uderzała się o łóżko. Wieszała na lampie krawat ojca i owijała sobie pętelkę wokół szyi. Skakała z balkonu. Miała nadzieje, że w końcu jej się uda. Że uda jej się wyrwać z tej szarej rzeczywistości. Kiedy skończyła szkołę, podjęła decyzję. Chciała wyjechać. Tęskniła za swoimi braćmi. Kiedy poznała tam swojego chłopaka, nie wiedziała, że jej życie potoczy się do góry nogami. Drugi chłopak, który zawrócił jej w głowie. Pokochała go całym swoim sercem, znał jej najskrytsze sekrety, ale ją zranił. Nie wybrał dla nich dobrej drogi. To przecież była tylko głupia zabawa. Przecież fajnie jest się bawić. 
-Nie jesteś głupią zabawą Sarah. Też cię mocno kocham.
Zanim mogę coś jeszcze powiedzieć Liam rzuca się na mnie i zaczyna delikatnie poruszać swoimi wargami o moje. Początkowo próbuję go odepchnąć, ale po chwili odpuszczam. Przejeżdżam dłońmi na jego plecy i delikatnie wkładam dłonie pod jego koszulkę. Tak dawno tego nie czułam. Tak dawno nie czułam mojego Liama. Prawie o nim zapomniałam. Liam delikatnie przenosi jedną ze swoich dłoni na moje piersi, których oczywiście, że jest brak przez moje cholerne odchudzanie i zaczyna delikatnie jedną z nich masować. Boże. Dlaczego jestem taka głupia i chcę znowu mu zaufać? Chcę znowu zaufać człowiekowi, który mnie zranił?
-Liam zaczekaj. Nie powinniśmy się spieszyć.
-Wiem, ale tak bardzo chciałem jeszcze raz poczuć twoje usta przed tym gdy pójdę. Chciałem zobaczyć, czy nadal za mną tak cholernie tęsknisz i pragniesz. Nawet nie wiesz jak te cholerne dwa tygodnie mi się dłużyły. Kiedy nie mogłem do ciebie zadzwonić i zapytać się co tam u ciebie? Przeżywałem cholerny koszmar. Walkę z samym sobą, ale teraz wiem, że kocham tylko ciebie. Tylko ciebie chcę. Nie żadną inną. Tylko ciebie. 
-Jestem tak cholernie pijana, że jeśli zaraz stąd nie wyjdziesz to cię przelecę. Mam na ciebie cholerną ochotę Payne. Nawet sobie nie zdajesz sprawy. Ale musisz wyjść. Musisz, rozumiesz? 
-Wiem, Ale, nie mogę...
-Nie, nie możesz.
-Ale teraz przynajmniej wiem, że tylko na mnie potrafisz być taka zła.
-Zapewne jutro nie będę pamiętała co dzisiaj zrobiłam, więc nie myśl sobie, że jutro będę dla ciebie taka miła.
-Ja lubię jak jesteś dla mnie ostra.
Wypowiada to tuż przy moim uchu w taki sposób, że całe ciepło z mojego ciała uderza w mój najczulszy punkt. Ja pierdole. Biorę głęboki oddech i staram się zapomnieć, ale Liam nadal wisi nade mną i się śmieje. 
-Już wychodzę. Widzimy się jutro na śniadaniu.
-Huh.. tak, jasne. 
Kulę się w sobie, ponieważ ja nie jem śniadań. Przeważnie. Ja nie jem żadnych posiłków. Znowu zaczęłam się odchudzać, bo znowu przytyłam. Ważę już 55.4. Pobijam wszystkie swoje rekordy do cholery. Uśmiecham się do Liama opuszczającego mój pokój i już po chwili gaszę światło. Powietrze wiejące przez otwarte drzwi balkonowe owiewa moje ciało. Uśmiecham się sama do siebie, ponieważ dzisiaj pocałowałam Liama. Tak bezinteresownie. Potrzebowałam jego bliskości. Tylko najgorsze jest to, że zrobiłam to po pijaku. Jutro może nie będę tego pamiętać. I tego co za chwilę zrobię. Wybieram ikonkę Liama i wysyłam mu sms'a 'Hej, Liam. Nie mogę spać, więc piszę. Co tam u ciebie?'. Zaczynam śmiać sie jak głupia do momentu kiedy on odpisuje 'Sarah przestań, bo będę jeszcze skłonny wrócić do twojego pokoju i położyć się obok ciebie. Chciałbym poczuć twoje ramiona wokół mnie'. Przewracam oczami i przypominam sobie tekst, który przeczytałam na tumblrze. Może załapie o co chodzi 'ZW'. Czekam aż odpisze i mam nadzieję, że da dobrą odpowiedź, tak żebym mogła to napisać. 'Okej". 'Czyli się zgadzasz?'. Moje serce przyspiesza do najszybszych możliwych obrotów, a oddech staje się głębszy. 'Nic nadzwyczajnego. Zgodziłem się na to, że za chwilkę wrócisz. Pewnie idziesz do toalety'. Moje palce drżą, kiedy wiem, że już teraz muszę napisać tą cholernie głupią wiadomość. Ale chcę żeby on wiedział. Nawet jeśli to jest po pijaku, po prostu chcę żeby wiedział. 'Nie. Zgodziłeś się na to, że zostaniesz wiecznie'. Blokuję ekran i odkładam telefon na szafkę nocną. Ściągam z siebie ten cholerny kombinezon i zostaję w samej bieliźnie. Przykrywam się delikatną tkaniną kołdry i patrzę w czarną otchłań morza. Słyszę fale uderzające o te kamienie, dzięki, którym zrobione są te mini baseniki jeśli tak to można nazwać. Zaczynam się śmiać na swoje słowotwórstwo. Nagle słyszę, że drzwi się otwierają, a już po chwili przed moimi oczami ukazuje się sylwetka. Błagam Liam. Błagam. Sięgam do lampki nocnej i zapalam ją. Tak to Liam. Na szczęście. Ale moment on jest w samych bokserkach, czyli musiał już się kłaść kiedy to pisałam. Mam ochotę go przeprosić, ale on mi tylko to utrudnia.
-Na zawsze skarbie. 
Uśmiecha się do mnie i pochyla się aby ucałować mój policzek. Chcę żeby został na noc. Tak bardzo tego pragnę. Spoglądam jeszcze raz na jego nogi i uda i dostrzegam te wszystkie blizny. Jak tak idealny chłopak, może znęcać się nad sobą. Nie rozumiem tego do cholery. Uśmiecham się do niego i odprowadzam go wzrokiem do drzwi. Dobrze robi. On wie co by się stało gdyby został na noc. Rano bym się na niego wydarła co tutaj robi. Tak, to właśnie ja. Wstaję z łóżka i podchodzę do drzwi aby przekręcić kluczyk i choć na chwilę poczuć się bezpiecznie. Przymykam powieki i pogrążam się w moim ukochanym śnie. Gdzie wszystko jest idealne. Ja i Liam jesteśmy w końcu jednym kawałkiem, a nie dwoma, które się szukają. Gdzie mama i tata to wspaniałe małżeństwo, a rodzice Liama to idealnie opiekunowie dzieci. Mam nadzieję, że mój chłopak teraz świetnie się bawi. Nie chcę żeby wszystko co zdążyliśmy naprawić się zepsuło. Boję się, że tak właśnie będzie, gdy jeszcze bliżej zbliżę się do Liama. Czasem warto ryzykować. I wiem jedno. Dla Liama warto jest ryzykować, bo jest człowiekiem, który przeszedł bardzo wiele jak na swój wiek. Mało osób może się z nim równać. Nikt go nie rozumie, tak jak mnie. Znam ten sam ból. Dlatego chcę się przenieść do świata gdzie wszystko jest dobrze.

-----------------------------

Otwieram oczy i w momencie chwytam się za moją głowę, ponieważ tak cholernie mnie boli. Ten chujowy budzik nie mógł zadzwonić później? Przeklinam cicho na ten mechanizm i wyciągam rękę po telefon, lecz zamiast niego chwytam coś zimnego i w miarę ciężkiego. Moje oczy rozszerzają się, gdy dostrzegam że jest to zegarek. Boże, co ja wczoraj robiłam? Z kim? Dlaczego znowu tak cholernie się schlałam? Rozglądam się po pokoju i znajduję dżinsową kurtkę. Podchodzę do niej i zaczynam grzebać po kieszeniach. Nie pamiętam kto miał wczoraj taką na sobie. W końcu znajduję zapalniczkę, papierosy i jakąś kartę. Odwracam ją i oddycham z ulgą, ponieważ to karta Liama. Uśmiecham się sama do siebie, choć tak naprawdę nie pamiętam co się działo. Pamiętam jeszcze tylko moment kiedy całowałam go przed klubem i obiecał mi, że opowie mi o szpitalu psychiatrycznym. Miną jakieś dwie godzinki to przypomnę sobie wszystko. Zawsze tak do cholery mam. Najpierw się budzę, czarna pustka, a później wszystko do mnie dociera. Spoglądam na zegar i dostrzegam, że muszę być do około dziesięciu minut na dole, żeby "zjeść" to cholerne śniadanie i żeby nikt mam na myśli Liama, się nie czepiał, że nic nie jem, bo później chcę iść trochę pobiegać, ponieważ mieliśmy iść dzisiaj na plażę, ale raczej nic z tego, ponieważ pogoda nie jest idealna. Szybko biegnę do łazienki, biorę szybki prysznic i zaczynam sobie nakładać puder. Rano wystarczy tylko puder. Kiedy wychodzę z łazienki zastanawiam się co na siebie założyć, ale już wiem. Wciskam się w moją białą, spódnicę maksi, czarny t-shirt i na to zakładam kurtkę Liama, która oczywiście, że jest za duża. Szybko zgarniam ze stolika nocnego telefon i zegarek. Wkładam sandałki, szybko wychodzę z pokoju i zamykam go na klucz. Wpadam na kogoś. Słyszę cichy jęk, ale już po chwili widzę Luke'a. Uśmiecha się do mnie.
-Hej, Sarah. No to co idziemy na śniadanie? Trochę mi się pospało. Pamiętasz coś z wczoraj?
-Właśnie w tym jest problem, że nic. Kompletnie. Przypomnę sobie za kilka godzin, ale teraz to jeszcze jest dla mnie za wcześnie.
Oboje wybuchamy śmiechem i wybieramy prostą drogę na parter. Luke wciska przycisk windy, a ta automatycznie otwiera nam drzwi. Wsiadamy do niej, a mnie zaczynają oślepiać halogeny, które są w niej. To jest minus wady wzroku do cholery. To jest jebany minus. Uśmiecham się mimo wszystko i staram się wrócić do naszej rozmowy.
-No to jak rozmawiałaś już z Harry'm?
-Nie. Nie miałam czasu żeby zadzwonić i on raczej też. 
-Hmm. rozumiem. Do mnie dzwoniła Kendall przed chwilą. Mówiła, że wszystko okej, tylko że Liam nie odbiera od niej telefonów. Napisał do niej, że to koniec, a ona próbowała się później dodzwonić, ale już nie odbierał. Dziwne, to nie w stylu Liama. Zrywać z jedną z najlepszych lasek na całej uczelni, oczywiście nie licząc ciebie.
Czuję się nieswojo i w końcu dziękuję Bogu za to, że drzwi się otwierają, a my kierujemy się w stronę jadalni. Widzę stolik przy którym siedzi Liam, Theresa, Kate i Jade. Jest jeszcze jedno wolne miejsce, ale nie mam pojęcie czy mogę usiąść. Żegnam się z Lukiem podając całując go w policzek i wtedy dostrzegam wzrok Liama na sobie. Nie patrz mu w oczy, proszę nie patrz mu w oczy. Pokazuje dłonią abym usiadła z nimi, a ja przytakuję i kieruję się w stronę tego stolika. Siadam na swoim stołku i dostrzegam przed sobą pełny talerz. Od razu chce mi się wymiotować. 
-Cześć.
-Moment. Moment. Moment. Liam! Przecież to jest do cholery twoja kurtka, dlaczego Sarah ma ją na sobie?
-No, bo..
-Pozwól, że ja powiem, okej. Chociaż raz ja powiem. Wczoraj wynikła niemiła sytuacja z Lukiem i Sarah prosiła mnie, żebym odprowadził ją do hotelu, a było jej zimno, więc dałem jej swoją kurtkę. 
-Kto by pomyślał, że z ciebie taki dżentelmen.
-A zamknij się suko. 
-Sam się zamknij gównojadzie. 
-Jezu, ludzie. Jesteśmy na śniadaniu. Zachowujcie się normalnie. Tu też są inni ludzie, nie tylko my. 
Moment, ale jaka sytuacja z Lukiem, nie pamiętam tego do chuja pana. Przewracam oczami na zachowanie Theresy i Liama. Jeszcze raz spoglądam na mój talerz i tak naprawdę nie jest tego dużo. Jeden plasterek jakiejś szynki, pomidory, sałata, ogórki. Chcę się tylko dowiedzieć, kto mi przyniósł do stołu. Jak znam życie ten kretyn. Spoglądam na niego, ale on jakby mnie nie zauważał. Sięgam po szklankę z herbatą i powoli ją sączę, może się nie kapnie, że nic nie zjadłam. Przecież oni już swoje zjedli, to pewnie zaraz pójdą, a ja poprzerzucam im po jednej rzeczy na każdy talerz, tak żeby kucharze nie myśleli, że nic nie jem. Udaję zaspaną, kiedy piję kolejny łyk herbaty i nie sięgam po jedzenie. Niech on już idzie. Błagam. Nagle Theresa, Kate i Jade wstają od stołu. Patrzę kątem oka na Liama, czy on też już wstał, ale nie dalej siedzi i przegląda coś na telefonie.
-To my idziemy już do pokoju. 
-No. Okej, okej. Tylko bądźcie grzeczne, wiecie co mam na myśli.
-Jesteś obleśny, Liam.
-Obleśna to jest twoja stopa. 
Ja pierdole, czasem zastanawiam się z kim ja żyję. Przecież oni do chuja już są dorośli, a zachowują się jak małe, rozkapryszone dzieci. Odkładam szklankę na stolik i opieram się o krzesło w taki sam sposób jak robi to Liam.
-Jeśli myślisz, że ja stąd pójdę to się grubo mylisz. Ja będę tutaj siedział, dopóki nie zjesz swojego śniadania. Wziąłem ci najnormalniejsze rzeczy i do cholery po jednym plasterku. Weź się nade mną zlituj.
-Jaka sytuacja z Lukiem?
-Nie zmieniajmy tematu. Porozmawiamy jak zjesz.
-Tylko, że ja po śniadaniu pójdę biegać.
-No to pójdę z tobą. Boże co za problem. 
-Dlaczego zerwałeś z Kendall i nie odbierasz od niej telefonów?
-Bo wczoraj ci coś obiecałem. Wiem, że nie pamiętasz. Obiecałem ci, że będę z tobą wiecznie i wyznałem ci cholerną miłość. Boże Sarah, nie będę z kimś z kim nie jestem szczęśliwy. A teraz jedz, nie mam zamiaru się denerwować. 
Przewracam oczami i biorę do jednej z dłoni nóż, a do drugiej widelec. Zaczynam kroić sobie kawałek szynki i wkładam go sobie od ust. Żuję i żuję. Staram się jak najwolniej tak żeby nic nie zauważył, ale jak na złość wkłada telefon do kieszeni i zakłada ramiona na torsie. 
-Możemy siedzieć tutaj nawet do wieczora, tylko nie zrobisz sobie swojego treningu. 
-Dobra, już, zamknij się. 
Pokazuję mu środkowy palec, a on zaczyna się śmiać. Dobra zwymiotuję to jak wyjdę na górę. Co za różnica. Zaczynam napychać sobie buzię wszystkimi produktami, które mam na talerzu i przepijam je herbatą.
-Zadowolony?
-Tak. Widzimy się za pół godziny u ciebie w pokoju, a za jakąś godzinkę pójdziemy biegać.
-No, proszę. Ktoś tutaj jest władczy. Po co chcesz przychodzić do mnie wcześniej?
-Chyba będziemy musieli o czymś porozmawiać. 
-Huh. Okej.
Wstajemy od stołu i kierujemy się w stronę windy. Liam przyciska guzik, a drzwi znowu się otwierają. Wchodzimy do środka, a ja czuję jego wzrok na sobie. Wiem, Liam. Kurwa przytyłam, okej? Wiem, że widać do chuja dlatego się odchudzam i zaczęłam ćwiczyć. Oddycham z ulgą w momencie kiedy wreszcie mogę się od niego uwolnić. Idę w stronę swojego pokoju i w ostatniej chwili przypominam sobie, że mam jego kurtkę na sobie. Ściągam ją ze swoich ramion i zaczynam iść w jego stronę. 
-Liam, zaczekaj. Mam twoją kurtkę. Zegarek jest w środku.
-Okej. 
W ostatniej chwili potykam się, nawet nie wiem o co, a Liam chwyta mnie w swoje ramiona. Patrzę w jego oczy i wiem, że to jest błąd. Nie powinnam tego robić do cholery. Nagle słyszę głosy, które zbliżają się ku nam i za plecami Liama, dostrzegam Luke'a i Ashtona. Uśmiecham się tylko kiedy przechodzą obok nas i widzą tą dziwną scenkę. Ja z kurtką dla Liama, a on trzymający mnie za nadgarstki. Jakimś cudem udaje mi się od niego oderwać i wyciągam jeszcze z kieszeni kurtki mój telefon i klucze do pokoju. Żegnam się z nim i podchodzę do swoich drzwi, aby przekręcić kluczyk. Wchodzę do środka i rzucam się na łóżko. Poleżę jeszcze chwilkę i zwymiotuję, zanim przyjdzie Liam. Włączam telewizor i przełączam programy, żeby znaleźć chociaż jeden angielski. Kiedy mi się to udaje, mam ochotę przybić sobie piątkę. Przewracam się na plecy i zaczynam oglądać. Nie wiem ile czasu mija, ale wiem, że już teraz na to pora. Idę do łazienki, przymykam drzwi i pochylam się nad muszlą. Wkładam sobie palce do gardła i nagle wszystko ze mnie wypływa. Wszystko co zjadłam na śniadanie. Jestem z siebie tak cholernie dumna. Wstaję na równe nogi, spłukuję to wszystko i zaczynam przemywać sobie twarz i usta. Tak. Teraz jestem gotowa na trening. Ja chcę być gotowa na trening. Wychodzę z łazienki i podskakuję do góry, ponieważ widzę Liama siedzącego na łóżku. Ma na sobie jakiś t-shirt drużyny koszykarskiej i szare spodenki. 
-Po co to robisz? Co chcesz przez to osiągnąć?
-Bo jestem gruba. Chcę być idealna jak Rose, czy Kendall.
-Ale po co? Kochamy cię obaj za to jaka jesteś.
-Wiem, ale ja chcę być idealna dla was. 
-Dobra. Jesteś idealna. Nie jesteś gruba. Wczoraj w nocy gdy się całowaliśmy, nawet przez te cholerne ubrania czułem twoje kości biodrowe, a uwierz mi że jest to najgorsze uczucie pod słońcem. 
Przewracam oczami i sięgam do walizki. Wyciągam z niej czarne legginsy, biały t-shirt, bluzę i snap back nike. 


Pokazuję Liam'owi, że ma się obrócić, ale on zaczyna się śmiać i wcale tego nie robi. To ja odwracam się do niego tyłem i ściągam z siebie t-shirt i zamieniam go na nowy. Kiedy jestem już gotowa, Liam wyłącza telewizor, i wkłada do kieszeni swój telefon. Ja wkładam swój do kieszeni bluzy i wychodzimy z mojego pokoju. Znowu podróż na dół wygląda tak samo, tylko, że tym razem kierujemy się w stronę plaży. Zaczynamy się razem rozciągać, a ja nie mogę przestać patrzeć się na jego mięśnie, które napinają się za każdym jego poruszeniem się. Zaczynam się śmiać, kiedy widzę parę staruszków przyglądającą się nam. 
-To robimy raczej taki trucht, czy sprint?
-Wolałabym trucht.
-To zrobimy tak. Najpierw dobiegamy do tamtej willi sprintem, później biegniemy truchtem. 
-Okej. 
-Kto pierwszy ten lepszy. 
Zaczynam biec ile sił mam w nogach i widzę, że Liam jest za mną. Jak znam życie daje mi fory, bo przecież jak on by mi nie dał. Mogłoby tak zostać na zawsze. Naprawdę dobrze się dogadujemy, aż za dobrze, co mnie trochę przeraża. Nagle zaczyna do mnie dobiegać, ale ja przyspieszam i gdy już jestem prawie przy tej willi on chwyta mnie na ręce i przewraca na piasek. 
-Co ty robisz kretynie?
-Tylko, nie kretynie. Chciałem z tobą porozmawiać. 
-No, to mów.
-Pamiętasz cokolwiek z wczorajszej nocy?
-Nie za bardzo. 
-Opowiadałaś mi o tym jak byłaś mała i że pokochałaś mnie całym swoim sercem a ja cię zraniłem. Przepraszam cię za to. Postaram się to naprawić, tylko daj mi ostatnią szansę. Proszę, Sarah daj mi ostatnią szansę, a obiecuję ci, że tym razem będzie o wiele lepiej. Będziemy szczęśliwi. Tylko ty i ja. Rozumiesz? Tylko my. 
-Liam. Tylko, że już było kilka tych ostatnich szans, a ty się nie zmieniasz. Nadal traktujesz mnie jak nic niewartą dziwkę. Dlaczego tak jest, Liam? Dlaczego inne dziewczyny, mogą mieć tak idealne życie? Idealnych chłopaków i rodzinę? Dostaje się do już tam na górze? Jeśli tak to dlaczego ja nie dostałam? 
-Bo tobie Bóg zaufał. Pozwolił ci wybierać między chłopakami, tak abyś natknęła się w końcu na miłość swojego życia. 
-Masz na myśli siebie?
-Nie wiem. Obiecuję ci, że tym razem pokażę ci jak mocno cię kocham i jak bardzo jesteś dla mnie ważna Sarah. 
Pochyla się nade mną i łączy nasze usta w jedność. Poddaję się mu całkowicie, ponieważ ufam mu. Tym razem będzie inaczej i jestem tego pewna. Mam nadzieję, że moja intuicja nie płata mi figlów i mam rację. Uda nam się tym razem i będziemy razem szczęśliwi. Bez ranienia innych a przede wszystkim, siebie wzajemnie.

______________________
No, a więc kolejny rozdział. Postanowiłam nie odchodzić. Dostałam bardzo miłe komentarze na wattpadzie, oraz w wiadomościach prywatnych. Mam nadzieję, że wszystko dobrze się ułoży i zawsze będę znajdować czas, żeby chociaż troszkę dla was napisać. Pamiętajcie, że kocham was bardzo mocno i o tym, że każdy komentarz lub/i gwiazdka motywuje mnie do dalszego działania.
All the love, R.

Obserwatorzy