"Pani nawet nie wie, jak wlecze się czas tym, którzy czekają."~Bolesław Prus - "Lalka"
Spoglądam na Liama, który biegnie do bramki aby strzelić kolejnego gola. Harry jest tuż za nim. Mocniej ściskam pięści i uderzam nimi o kolana. Musisz dać radę Liam. Dawaj. Dawaj. Już wygrywacie, ale jeszcze jeden. Błagam. Piłka odbija się od słupka, ale powraca pod nogi Liama, który trafia w nią, a ona wpada do bramki. Podskakuję ze swojego miejsca i piszczę. Tak. Udało się. Wszyscy z mojego sektora gapią się na mnie, a ja skaczę jak debil. Nie przeszkadza mi to. Po prostu jestem z niego taka dumna. Czerwienię się w momencie w którym spogląda na mnie i się uśmiecha. Jest taki śliczny. Tak bardzo go kocham. Nagle spoglądam na bok i dostrzegam Rose, która także stoi. O kurde. Jeżeli ten uśmiech nie był do mnie tylko do tej dziwki? Co jeżeli on mnie nie kocha? Co jeżeli zrezygnował z czekania? Nie. To kurwa nie jest cholernie możliwe. Czy on z nią? Nie, nie, nie. Może dlatego się tak odsunął i prawie w ogóle się do mnie nie zbliża, kiedy jest u mnie. Może jednak ze mnie zrezygnował, a ja głupia tak mocno się w nim zakochałam. Może to był błąd, może Amy miała rację. Nie wiem, ale czuję, że kątem oka przygląda mi się i nie podoba jej się to, że jednak nadal lecę na Liama. Siadam na miejscu obok niej, a ona chwyta moją dłoń.-Pożałujesz jeszcze tego, że nadal z nim jesteś.
-Nie jestem z nim. Byłam z nim, ale nie jestem, Amy. A po drugie co może mi się stać? Nic. On i tak mnie obroni. Co ty do niego masz? Powiedz mi do cholery. Co on ci takiego zrobił?
-Właściwie to nic. Chyba. Zresztą nie ważne. Zrobisz jak będziesz chciała, tylko nie mów mi później, jak bardzo cię zranił i nie chcesz żeby był w twoim życiu. Kiedyś przyznasz mi rację i wtedy powiem ci, że mówiłam że on i tak cię zrani. Na razie rób sobie co chcesz, ale ja cię ostrzegałam, Sarah. Nie to, że cię nie lubię. Wręcz przeciwnie. Zależy mi na tobie i nie chcę żeby ktokolwiek cię zranił.
-Huh. Okej. Ale jak na razie jestem szczęśliwa. Uśmiecham się do niej i puszczam jej dłoń w momencie kiedy dostaję sms'a. Wyciągam telefon z torebki i spoglądam na ekran. To mama. Nie odbierałam telefonów już od tygodnia z nadzieją, że wreszcie da mi spokój, ale nie. Teraz postanowiła inaczej ze mną pogadać. O co może jej znów chodzić? Wpisuję kod i klikam na wiadomości.
Mama :(: Sarah, przykro mi, że nie odbierasz telefonu. Chciałam się tylko zapytać, czy przylecisz razem z braćmi na święta. Nie zmuszam cię do tego, bo wiem jak nie lubisz takich uroczystości. Chciałam tylko żebyśmy byli wszyscy w domu. Kocham cię bardzo mocno słoneczko. Mama x.
Sarah: Oczywiście, że będę mamo. Przepraszam za to, że nie odbierałam ale mam teraz trudny okres w życiu. Nie spędzam czasu z nikim. Ani z Christianem ani Rickim. Teraz jestem na meczu. Chris strzelił jednego gola. Dzisiaj już zamówię nam bilety na samolot i będziemy dzień przed wigilią. Bardzo mocno cię kocham. Tęsknię za tobą i tatą. Mam nadzieję, że między wami jest okej x.
Dawno już tak normalnie z mamą ze sobą nie pisałyśmy. Zawsze nawet przez sms'y wkurzyłyśmy się na siebie. Naprawdę ją kocham, tylko mam dość tego, że próbuje być idealna. Tego, że nie widzi swoich błędów. Tego, że chwali się przed wszystkimi, że ma kochanka. Tego, że próbuje często wskórać w tacie jakieś zainteresowanie swoją osobą, poprzez próby samobójcze. Po co jej to? Przecież nie kochają się. Po co potrzebuje jego uwagi? Nie rozumiem tego. Nie rozumiem swojej popieprzonej rodziny. Szybko wchodzę w przeglądarkę i włączam stronę lotniczą. Zamawiam nam bilety i wiem, że już nie ma odwrotu. Teraz już muszę tam jechać i zmierzyć się z przeszłością. Zmierzyć się z nimi wszystkimi jeszcze raz. Boję się, że spotkam ludzi, którzy przez te kilka dni znowu mogą mnie zniszczyć. Znowu mogę stać się kimś, kim nie chcę być. Ale najbardziej boję się tego, że spotkam tego chłopaka. Że będę musiała się z nim zmierzyć i powiedzieć mu jak bardzo jest mi przykro za tą noc. Naprawdę tego żałuję. Wydaje mi się, że podczas tego wyjazdu zdarzy się coś czego tak naprawdę się boję.
--------------------------------
Gdzieś po drodze zgubiłam Amy. Tamten tłum był nie do zniesienia. Teraz stoję na korytarzu i czekam aż Harry wyjdzie z szatni. Będzie gadał o tym, że tak cudnie wygrali ten mecz i ogólnie. Nie lubię tego. Dostrzegam na drugim końcu korytarza Rose, która jak zwykle stoi jak dziwka i patrzy w swój telefon. Przewracam oczami i zaplatam ręce na klatce piersiowej. Niech on już wyjdzie. Błagam. Nie będę już dłużej tutaj stać. Nagle drzwi się otwierają, ale dostrzegam Liama. Uśmiecha się i otwiera ramiona w moją stronę, tak aby się do mnie przytulić. Gestykuluję mu, żeby tego nie robił, bo ktoś tam jest. Szybko odwraca głowę i dostrzega tą pieprzoną dziwkę. Nawet nas nie zauważa, a Liam ciągnie mnie szybko w drugą stronę i wprowadza mnie w miejsce gdzie są szafki i nic poza tym. Przyciska mnie do ściany, a sam uderza plecami w szafki. Zaczynam chichotać, a on odkłada torbę i szybkim ruchem znajduję się tuż przy mnie. Jego palce wędrują w dół mojego ciała i ocierają się o moje krocze. Boże, niech on przestanie do chuja.
-Tak bardzo chciałbym cię teraz przelecieć lub cokolwiek, żeby tylko dotknąć się nie przez ubrania.
-Proszę cię, co ty robisz? Ktoś nas może zauważyć. Rose stoi na drugim końcu korytarza.
-Kurwa, pierdoli mnie to wszystko. Wygraliśmy ten pieprzony mecz, a ja strzeliłem dwie bramki. Jestem tak cholernie szczęśliwy i napalony na ciebie. Kiedy widziałem jak stoisz na trybunie i się cały czas uśmiechasz, poczułem jak mocno cię kocham, skarbie.
Nie mogę nic powiedzieć, ponieważ on mocno przyciska swoje usta do moich i coraz szybciej pociera palcami o moje spodnie. Nasze języki zaczynają się delikatnie masować, a ja zawieszam ręce na jego karku. Tak bardzo go kocham, tak bardzo jest dla mnie idealny.
-Liam, stop. Harry zaraz pewnie wyjdzie z szatni. Nie może nas tak zobaczyć.
-Tak bardzo chciałbym żeby już wszyscy wiedzieli, że jesteś moja kochanie. Zobaczymy się w święta, tak?
-Huh. Przepraszam, raczej nie. Nie uda mi się to. Wylatuję z Rickim i Christianem do rodziców. Mama poprosiła mnie żebym przyleciała na święta do domu. Tak bardzo cię przepraszam, kochanie. Nie tak miało być. Mieliśmy spędzić razem czas, ale od kilku dni wydaje mi się, że się ode mnie odsunąłeś. Kiedy przychodzisz na korepetycje nawet mnie nie dotkniesz. Czuję się taka zdezorientowana, jeszcze ten sms od mamy. Zaskoczyła mnie tym, naprawdę. Chcę do nich polecieć i chcę sprawdzić co u nich.
-Nie szkodzi Sarah. Najwyżej zobaczymy się po świętach. Zresztą mieszkamy w cywilizowanym świecie. Mamy telefony, laptopy i inne elektroniki. Damy sobie radę. Oczywiście pamiętaj o tym, żeby pozdrowić rodziców.
-Ale to dopiero za tydzień, będziemy się jeszcze widzieć, prawda?
-Właściwie to nie. Przez najbliższy tydzień raczej nie będzie mnie na uczelni. Jadę do szpitala. Muszą zrobić mi szereg badań i przeprowadzić wywiad.
-Szkoda. Pamiętaj, że bardzo mocno cię kocham. Nie ważne co może wydarzyć się przez ten okres kiedy nie będziemy się widzieć, ja i tak będę cię kochała.
-Będę tęsknił, kochanie. Postaram się dzwonić jak najczęściej.
Uśmiecham się do Liama i składam jeszcze jeden, szybki pocałunek na jego ustach. Tak bardzo go kocham. Szybko wychodzę z ciemnego korytarzyka i wpadam na Amy. Kurwa, czy ona właśnie podsłuchiwała mnie i Liama. Patrzy na mnie i po prostu mi się przygląda. To, aż dziwne. Mam ochotę powiedzieć jej żeby dała mi spokój i spierdalała, ale nie chcę być niegrzeczna. Odwracam się na pięcie i dostrzegam Harry'ego, który zamaszyście otwiera drzwi. Rozgląda się na boki. Pewnie zastanawia się którą z nas wybrać. Tą sukę, czy mnie. Ale jednak szybko wypada na mnie. Podchodzi do mnie i obejmuje w pasie. Lubię jego dotyk. Naprawdę lubię jak mnie dotyka, jak się do mnie uśmiecha i jaki jest dla mnie czuły, ale to nie on. To nie on jest mi przeznaczony. Szukam kogoś innego. Szukam mojego Liama, który zapewne nadal stoi w tym ciemnym korytarzyku i czeka aż wreszcie zabiorę stąd Harry'ego. Całuję jego spierzchnięte usta i kierujemy się w stronę wyjścia w ciszy.
Liam's Pov
Widzę jak Sarah razem z Harrym przytulają się do siebie. Nienawidzę tego widoku. Po prostu go nienawidzę. Trochę żałuję, że wyjeżdża razem z braćmi do rodziców, aż za ocean, ale damy radę. Może coś jeszcze wykombinuje. Chwytam torbę i przewieszam sobie przez ramię dłuższy pasek. O tak. Wygraliśmy. Dzięki mnie i Christianowi. Jej brat naprawdę jest utalentowany. Uśmiecham się sam do siebie i wychodzę z ciemnego korytarzyka. Prawie mi się udaje, tylko że w pewnym momencie czuję jak ktoś mnie ciągnie w swoją stronę.
-Nie skrzywdzisz jej rozumiesz?
-Nie miałem nawet takiego zamiaru, Amy. To, że ciebie zostawiłem nie znaczy, że z nią będzie tak samo. Ją kocham, a do ciebie poczułem tylko zauroczenie, łapiesz?
-Tak. Aha no i jeszcze ten zakład. Kto pierwszy przeleci grubaskę. Wiesz co, może z nią jest tak samo. Może też macie zakład co?
-Nie. Nic z tych rzeczy. Ona jest dla mnie całym światem Amy.
-Tak. Ja też podobno byłam całym twoim światem. To mnie kochałeś ponad życie i chciałeś, żeby te chwile trwały już wiecznie. Okłamywałeś mnie. Jeśli robisz to samo z Sarą, która przypominam ci jest moją najlepszą przyjaciółką, to lepiej z tym skończ. Będę potrafiła zrobić dla niej wszystko, nawet cię zabić. Jeśli choć raz usłyszę od niej słowa, że ją zraniłeś, czy oszukałeś uwierz mi, że tego pożałujesz.
-Dobrze, okej. Rozumiem. Tylko, że ja do chuja nie chcę jej nic zrobić. Bo ja ją tak cholernie kocham, że nie potrafię z niej zrezygnować. Uwierz mi. Próbowałem to zrobić, ale mi się nie udało. Kiedy jest blisko mnie ogarnia mnie uczucie, którego nie czułem nigdy, względem nikogo. Kocham ją tak cholernie mocno, że umieram z tego uczucia. Czuję, że każda cząstka mnie umiera, kiedy ją widzę. Nie jestem gotowy na to, żeby być w związku i ona to wie. Amy, proszę cię nie utrudniaj nam tego. Ja ją tak cholernie kocham, a Harry. Ona jest dla niego tylko kolejną popieprzoną zabawką, która znudzi mu się za jakiś czas.
-Dobrze, okej. Może i ją kochasz, ale Harry też to robi. Wbrew pozorom spędziłam z nim trochę czasu. Gadał o niej cały czas. Mówił jaka to ona jest idealna i jak wielu z was chciałoby ją mieć dla siebie. Nie powiedziałam jej o was, bo przecież by się załamał. Wolę, żeby wyszło to od was, a nie ode mnie. Zastanów się nad moimi słowami i zastanów się nad swoimi uczuciami. Ona naprawdę ryzykuje dla ciebie bardzo dużo, więc jeśli to spieprzysz obiecuję ci, że nigdy już jej nie zobaczysz. Będę chronić ją w taki sposób, że nawet nie spojrzysz na nią.
-Nie chcę jej skrzywdzić do chuja. Naprawdę. Jest dla mnie wszystkim. Kurwa. Wszystkim. Rozumiesz to? Jest jebanym powietrzem. Zmieniam się dla niej. Nie widzisz tego? Nie spędzam z wami tyle czasu co zawsze to robiłem, staram się mieszkać u rodziców, a nie w bractwie. Staram się nie imprezować i nie ćpać, choć to drugie jest naprawdę trudne. To było dla mnie zawsze najlepszą ucieczką od rzeczywistości. Ale teraz moją ucieczką jest jej pieprzony uśmiech. Kiedy patrzy na mnie i śmieje się sama ze swojego żartu. Ja też to robię, nie ważne czy był śmieszny czy nie, ale to robię, bo ją kocham.
-Ona ciebie niestety też. Zawsze kiedy nie rozmawiacie lub się pokłócicie ona jest strasznie smutna, stara się to zasłaniać. Ale nie udaje jej się to. Za każdym razem kiedy piszecie, uśmiech nie schodzi jej z twarzy. Ona naprawdę cię kocha, a jeśli to spieprzysz to naprawdę nie wiem do czego będę zdolna. Sarah jest bardzo mądra i ona podejmuje swoje decyzje. Ostrzegałam ją wiele razy, ale nie chciała mnie słuchać. Dobra nie ważne Liam. Tylko proszę cię o jedno nie zawiedź jej tak jak mnie zawiodłeś. Bo to naprawdę boli, a ona jest słaba psychicznie.
-Rozumiem Amy. Przepraszam cię za tamto wszystko co się wydarzyło. Byłem wtedy głupi. Myślałem, że i tak nic to nie zmieni względem ciebie. Już nigdy nie zrobię takiego błędu, naprawdę. Przysięgam. Kocham ją naprawdę.
Uśmiecham się do przyjaciółki mojej dziewczyny i przyciągam ją do uścisku. Obejmuje mnie w dziwny sposób, ale jest okej. Naprawdę jest mi wstyd za to co wtedy zrobiłem. Ale to było dwa lata temu, byłem tak cholernie głupi. Sądziłem, że wszystko jest zabawą. Wykorzystywałem wszystkie dziewczyny, a ona była cholernym zakładem. Wygrałem go. Nie wiem dlaczego to zrobiłem, ale chciałem wygrać. Chciałem pokazać im wszystkim, że też potrafię zrobić to wszystko. Tylko, że Amy była niewinna. Nic mi nie zrobiła. Nie zrobiła nic, nikomu, a my ją użyliśmy do zakładu. Czuję jak cicho pociąga nosem. Ona płacze. Wiem to.
-Chciałam, żebyś należał do mnie. Nadal cię kocham. Kiedy usłyszałam, że kręcisz z Sarą, miałam ochotę zniszczyć wszystko co jest między wami, ale teraz wiem, że to jest bez sensu. Jesteście dla siebie stworzeni.
-Nie płacz, Amy. Nie byliśmy sobie najwyraźniej pisani.
-Wiem.
-Tak bardzo chciałbym żeby już wszyscy wiedzieli, że jesteś moja kochanie. Zobaczymy się w święta, tak?
-Huh. Przepraszam, raczej nie. Nie uda mi się to. Wylatuję z Rickim i Christianem do rodziców. Mama poprosiła mnie żebym przyleciała na święta do domu. Tak bardzo cię przepraszam, kochanie. Nie tak miało być. Mieliśmy spędzić razem czas, ale od kilku dni wydaje mi się, że się ode mnie odsunąłeś. Kiedy przychodzisz na korepetycje nawet mnie nie dotkniesz. Czuję się taka zdezorientowana, jeszcze ten sms od mamy. Zaskoczyła mnie tym, naprawdę. Chcę do nich polecieć i chcę sprawdzić co u nich.
-Nie szkodzi Sarah. Najwyżej zobaczymy się po świętach. Zresztą mieszkamy w cywilizowanym świecie. Mamy telefony, laptopy i inne elektroniki. Damy sobie radę. Oczywiście pamiętaj o tym, żeby pozdrowić rodziców.
-Ale to dopiero za tydzień, będziemy się jeszcze widzieć, prawda?
-Właściwie to nie. Przez najbliższy tydzień raczej nie będzie mnie na uczelni. Jadę do szpitala. Muszą zrobić mi szereg badań i przeprowadzić wywiad.
-Szkoda. Pamiętaj, że bardzo mocno cię kocham. Nie ważne co może wydarzyć się przez ten okres kiedy nie będziemy się widzieć, ja i tak będę cię kochała.
-Będę tęsknił, kochanie. Postaram się dzwonić jak najczęściej.
Uśmiecham się do Liama i składam jeszcze jeden, szybki pocałunek na jego ustach. Tak bardzo go kocham. Szybko wychodzę z ciemnego korytarzyka i wpadam na Amy. Kurwa, czy ona właśnie podsłuchiwała mnie i Liama. Patrzy na mnie i po prostu mi się przygląda. To, aż dziwne. Mam ochotę powiedzieć jej żeby dała mi spokój i spierdalała, ale nie chcę być niegrzeczna. Odwracam się na pięcie i dostrzegam Harry'ego, który zamaszyście otwiera drzwi. Rozgląda się na boki. Pewnie zastanawia się którą z nas wybrać. Tą sukę, czy mnie. Ale jednak szybko wypada na mnie. Podchodzi do mnie i obejmuje w pasie. Lubię jego dotyk. Naprawdę lubię jak mnie dotyka, jak się do mnie uśmiecha i jaki jest dla mnie czuły, ale to nie on. To nie on jest mi przeznaczony. Szukam kogoś innego. Szukam mojego Liama, który zapewne nadal stoi w tym ciemnym korytarzyku i czeka aż wreszcie zabiorę stąd Harry'ego. Całuję jego spierzchnięte usta i kierujemy się w stronę wyjścia w ciszy.
Liam's Pov
Widzę jak Sarah razem z Harrym przytulają się do siebie. Nienawidzę tego widoku. Po prostu go nienawidzę. Trochę żałuję, że wyjeżdża razem z braćmi do rodziców, aż za ocean, ale damy radę. Może coś jeszcze wykombinuje. Chwytam torbę i przewieszam sobie przez ramię dłuższy pasek. O tak. Wygraliśmy. Dzięki mnie i Christianowi. Jej brat naprawdę jest utalentowany. Uśmiecham się sam do siebie i wychodzę z ciemnego korytarzyka. Prawie mi się udaje, tylko że w pewnym momencie czuję jak ktoś mnie ciągnie w swoją stronę.
-Nie skrzywdzisz jej rozumiesz?
-Nie miałem nawet takiego zamiaru, Amy. To, że ciebie zostawiłem nie znaczy, że z nią będzie tak samo. Ją kocham, a do ciebie poczułem tylko zauroczenie, łapiesz?
-Tak. Aha no i jeszcze ten zakład. Kto pierwszy przeleci grubaskę. Wiesz co, może z nią jest tak samo. Może też macie zakład co?
-Nie. Nic z tych rzeczy. Ona jest dla mnie całym światem Amy.
-Tak. Ja też podobno byłam całym twoim światem. To mnie kochałeś ponad życie i chciałeś, żeby te chwile trwały już wiecznie. Okłamywałeś mnie. Jeśli robisz to samo z Sarą, która przypominam ci jest moją najlepszą przyjaciółką, to lepiej z tym skończ. Będę potrafiła zrobić dla niej wszystko, nawet cię zabić. Jeśli choć raz usłyszę od niej słowa, że ją zraniłeś, czy oszukałeś uwierz mi, że tego pożałujesz.
-Dobrze, okej. Rozumiem. Tylko, że ja do chuja nie chcę jej nic zrobić. Bo ja ją tak cholernie kocham, że nie potrafię z niej zrezygnować. Uwierz mi. Próbowałem to zrobić, ale mi się nie udało. Kiedy jest blisko mnie ogarnia mnie uczucie, którego nie czułem nigdy, względem nikogo. Kocham ją tak cholernie mocno, że umieram z tego uczucia. Czuję, że każda cząstka mnie umiera, kiedy ją widzę. Nie jestem gotowy na to, żeby być w związku i ona to wie. Amy, proszę cię nie utrudniaj nam tego. Ja ją tak cholernie kocham, a Harry. Ona jest dla niego tylko kolejną popieprzoną zabawką, która znudzi mu się za jakiś czas.
-Dobrze, okej. Może i ją kochasz, ale Harry też to robi. Wbrew pozorom spędziłam z nim trochę czasu. Gadał o niej cały czas. Mówił jaka to ona jest idealna i jak wielu z was chciałoby ją mieć dla siebie. Nie powiedziałam jej o was, bo przecież by się załamał. Wolę, żeby wyszło to od was, a nie ode mnie. Zastanów się nad moimi słowami i zastanów się nad swoimi uczuciami. Ona naprawdę ryzykuje dla ciebie bardzo dużo, więc jeśli to spieprzysz obiecuję ci, że nigdy już jej nie zobaczysz. Będę chronić ją w taki sposób, że nawet nie spojrzysz na nią.
-Nie chcę jej skrzywdzić do chuja. Naprawdę. Jest dla mnie wszystkim. Kurwa. Wszystkim. Rozumiesz to? Jest jebanym powietrzem. Zmieniam się dla niej. Nie widzisz tego? Nie spędzam z wami tyle czasu co zawsze to robiłem, staram się mieszkać u rodziców, a nie w bractwie. Staram się nie imprezować i nie ćpać, choć to drugie jest naprawdę trudne. To było dla mnie zawsze najlepszą ucieczką od rzeczywistości. Ale teraz moją ucieczką jest jej pieprzony uśmiech. Kiedy patrzy na mnie i śmieje się sama ze swojego żartu. Ja też to robię, nie ważne czy był śmieszny czy nie, ale to robię, bo ją kocham.
-Ona ciebie niestety też. Zawsze kiedy nie rozmawiacie lub się pokłócicie ona jest strasznie smutna, stara się to zasłaniać. Ale nie udaje jej się to. Za każdym razem kiedy piszecie, uśmiech nie schodzi jej z twarzy. Ona naprawdę cię kocha, a jeśli to spieprzysz to naprawdę nie wiem do czego będę zdolna. Sarah jest bardzo mądra i ona podejmuje swoje decyzje. Ostrzegałam ją wiele razy, ale nie chciała mnie słuchać. Dobra nie ważne Liam. Tylko proszę cię o jedno nie zawiedź jej tak jak mnie zawiodłeś. Bo to naprawdę boli, a ona jest słaba psychicznie.
-Rozumiem Amy. Przepraszam cię za tamto wszystko co się wydarzyło. Byłem wtedy głupi. Myślałem, że i tak nic to nie zmieni względem ciebie. Już nigdy nie zrobię takiego błędu, naprawdę. Przysięgam. Kocham ją naprawdę.
Uśmiecham się do przyjaciółki mojej dziewczyny i przyciągam ją do uścisku. Obejmuje mnie w dziwny sposób, ale jest okej. Naprawdę jest mi wstyd za to co wtedy zrobiłem. Ale to było dwa lata temu, byłem tak cholernie głupi. Sądziłem, że wszystko jest zabawą. Wykorzystywałem wszystkie dziewczyny, a ona była cholernym zakładem. Wygrałem go. Nie wiem dlaczego to zrobiłem, ale chciałem wygrać. Chciałem pokazać im wszystkim, że też potrafię zrobić to wszystko. Tylko, że Amy była niewinna. Nic mi nie zrobiła. Nie zrobiła nic, nikomu, a my ją użyliśmy do zakładu. Czuję jak cicho pociąga nosem. Ona płacze. Wiem to.
-Chciałam, żebyś należał do mnie. Nadal cię kocham. Kiedy usłyszałam, że kręcisz z Sarą, miałam ochotę zniszczyć wszystko co jest między wami, ale teraz wiem, że to jest bez sensu. Jesteście dla siebie stworzeni.
-Nie płacz, Amy. Nie byliśmy sobie najwyraźniej pisani.
-Wiem.
--------------------------
Sarah's Pov
Uśmiecham się do mojego chłopaka, który odwozi nas na lotnisko. Nie wiem już czy chcę lecieć, czy nie. Nie gadałam z Liamem bardzo długo. Nie odzywał się w ogóle. Dużo o nim myślałam, ale nie dzwoniłam, ani nie pisałam. Kiedy wreszcie wysiadamy z samochodu, a ja próbuję wyciągnąć swoją walizkę, robi mi się czarno przed oczami. Kurde. Przecież dużo zjadłam. Dwa jabłka i kawa są wystarczające, naprawdę. Potrząsam delikatnie głową i wysuwam swoją walizkę z bagażnika. Uśmiecham się do Chrisa i chwytam jego dłoń. Tak dawno go nie widziałam, nie wiem jakim cudem, ale go nie widziałam. Ostatni raz na meczu, ale tak tylko przelotnie. Idziemy przez parking i kiedy wchodzimy do budynku, Harry chwyta mój nadgarstek.
-Kochanie, przepraszam. Muszę już wracać. Muszę jechać po babcię i dziadka, którzy mieszkają w Południowej Carolinie. Przepraszam. Chciałbym z tobą jeszcze spędzić, czas ale nie dam rady. Pamiętaj, że bardzo mocno cię kocham i jesteś moją nadzieją na lepsze jutro.
-Ja ciebie też kocham, Harry.
Uśmiecham się do niego, a on zbliża nasze usta do siebie. Nasze wargi napierają na siebie. Kiedy jego dłoń sięga niżej mojego ciała w taki sposób, że prawie dotyka mojego tyłka, odsuwam się od niego. Nie chcę żeby mnie dotykał. Tylko Liam, może to robić. Tak, tylko on. Składam szybki pocałunek na ustach mojego chłopaka i macham mu na pożegnanie. To dla mnie zbyt dużo. To wszystko dzieje się tak, szybko że nie radzę sobie z tym. Kocham Liama, ale Harry kocha mnie. Nie chcę zranić nikogo. Nie jestem taka, od tamtego dnia. Nie chcę ranić już nikogo, naprawdę. Uśmiecham się do moich braci i idę w ich stronę coraz szybciej. Stoimy w tej okropnej kolejce do naszej odprawy, a mnie się chce siku. Szczerze, chce mi się siku.
-Idę do toalety. Macie mój paszport jakbym nie zdążyła, ale sądzę, że przy tej kolejce dałabym rady sto razy.
-Huh. Okej tylko uważaj żeby nikt cię nie porwał w tym tłumie.
Zaczynam się śmiać razem z Rickim. Podsuwam mu walizkę pod wolną rękę i uśmiecham się do ludzi, którzy raczej nie są zadowoleni z tego, że robię takie zamieszanie, a oni muszą ustępować mi miejsca. Patrzę w górę na podświetlane tabliczki informacyjne i zauważam napis "toaleta". Jezu, tylko żeby nie było pieprzonej kolejki. Błagam. Biegnę w stronę drzwi i wbiegam do łazienki. Żadna kabina nie jest zajęta. Dziękuję. Po prostu to jest cud. Szybko rozpinam guzik moich jeans'ów i siadam na muszli. Nagle mój telefon zaczyna wibrować w torebce, a ja głośno przeklinam. Grzebię w niej i po chwili znajduję grający aparat. To Liam. O mój Boże. Wreszcie zadzwonił. Szybko przeciągam zieloną słuchawkę i już po chwili słyszę jego głos.
-Tęskniłam za tobą, bardzo mocno Liam. Dziękuję, że zadzwoniłeś jeszcze przed wylotem. Brakowało mi twojego głosu. Jak badania? Wszystko okej?
-Tak, tak Sarah. Też bardzo za tobą tęskniłem i nadal tęsknie. Minął tydzień, a wydaje mi się jakby to co najmniej był rok. O badaniach opowiem ci jak się spotkamy. Teraz za bardzo nie mam czasu. Parkuję samochód. Właściwie zadzwoniłem tylko po to aby usłyszeć twój głos. Zadzwonię za około dziesięć minut.
-Huh. Okej.
To po co dzwonił, skoro i tak nie może rozmawiać? Nie rozumiem. Wkładam telefon do torebki i wciskam się w moje ciasne spodnie, przez które widać cały mój tłuszcz. Matko, dlaczego do kurwy, to ja muszę być gruba. Dlaczego nie mogło spotkać to Rose, tylko mnie. Spuszczam wodę i idę szybko umyć ręce. Spotykam w lustrze dziewczynę, która cholernie mi kogoś przypomina. Nie mam pojęcia kogo, ale kogoś do cholery przypomina. Uśmiecha się do mnie, a ja odwzajemniam to, ponieważ jestem dobrze wychowana. Suszę ręce, a mój telefon znowu dzwoni. Dobra, zaraz odbiorę. Nie teraz. Jak dojdę do chłopaków to odbiorę. Szybko wychodzę z toalety i potykam się o kogoś. No po prostu super.
-Z..Zayn? Co ty tu robisz?
-Czekam na Clarie. Wracamy od jej rodziców. A ty co tu robisz?
-Ja? Ja lecę z braćmi do rodziców. To była Clarie?
-Tak, to byłam ja. Wiedziałam, że mnie nie rozpoznałaś. Moment, tylko pogubiłam się. Jesteś z Harry'm czy Liamem?
-Oczywiście, że Harry'm. No przecież, jak mogłabyś pomyśleć coś innego.
-Po prostu w toalecie słyszałam jak rozmawiasz z Liamem.
-Jakim Liamem? Musiało ci się przesłyszeć. Muszę już iść. Pa.
Szybko ich zbywam i idę w stronę odpraw. Kurwa, mać. Oni teraz powiedzą to Harry'emu, teraz rozpęta się wojna. Wiem, to kurwa. Nagle znowu na kogoś wpadam. Oczywiście nie może być to nikt inny niż Niall Skurwiel Horan. Co oni wszyscy tu robią? Jakiś pieprzony zlot, czy jak? Zjeżdżają się wszyscy. Przepraszam go, a on tylko się uśmiecha. Nie rozmawiał ze mną od miesiąca i sądzi, że jest okej. Kiedy chwyta moje dłonie i przyciąga mnie do uścisku, odpycham go od siebie.
-Co ty sobie wyobrażasz? Nie rozmawiasz ze mną przez miesiąc, a teraz udajesz, że wszystko jest okej. I co do cholery tu robisz? Kogo jeszcze tu spotkam. Może zobaczę, jeszcze Liama co?
-Sądzę, że tak.
-Skąd to wiesz?
-Bo stoi za tobą.
Odwracam się na pięcie i dostrzegam go. On tam do cholery stoi. Przecież jak? Że co? Co się tutaj dzieje? Z moich oczu zaczynają płynąć pojedyncze łzy, nawet nie wiem dlaczego. Mój Liam. Stoi przede mną. Uśmiecha się do mnie, a ja w momencie staję na palcach i obejmuję jego twarz swoimi dłońmi i gładzę jego kilkudniowy zarost. Nawet nie wiem w którym momencie nasze usta stykają się ze sobą. To jest całkiem inne uczucie niż z Harry'm. Jego pocałunki są zachłanne, a usta spierzchnięte. A Liam. On delikatnie napiera na moje wargi i one są tak cholernie delikatne.
-Przestań myśleć o tym, że mogłabym cię zostawię. Nie zrobię tego. Mówiłam ci już wiele razy. Postaram się pisać do ciebie codziennie. Pewnie i tak od razu po przylocie będę chciała wracać powrotnym, po już od samego wejścia na lotnisko będę miała dość. Zadzwonię od razu, rozumiesz? Przestaniesz wreszcie o tym myśleć.
-Spróbuję. Ale to jest ciężkie. Nikt nigdy mnie nie kochał, zrozum to Sarah. Przynajmniej nigdy nie brałem tego, aż tak na poważnie. Ale teraz czuję coś takiego jak nigdy do nikogo nie czułem. Kiedy pojawiasz się obok czuję te pieprzone przysłowiowe motyli w brzuchu. Chcę pokazać wszystkim facetom, że należysz tylko do mnie, ale nie mogę tego zrobić, bo wcale nie jesteś moja. To boli naprawdę. I mamy jeszcze jeden problem. Mamy kolejną osobę, która wie o nas. Rose. Podsłuchiwała moją rozmowę z Amy. Ale powiedziałem, że będę płacić jej co tydzień żeby siedziała cicho, chociaż do chwili kiedy my z Harry'm o tym pogadamy. Powiedziała, że może być nawet zabawnie, bo później będzie miała kogo pocieszać. Dziwka.
-Clarie podsłuchała naszą rozmowę w toalecie i zaczęła się mnie pytać przy Zaynie, czy jesteśmy razem, na co jej powiedziałam że nie. Że musiało jej się coś przesłyszeć, a później ich zbyłam. Tylko do cholery co oni wszyscy tutaj robią? Cały czas potykam się o osoby, których nie chciałabym widzieć. Ehh.. nie ważne. Będę dzwonić. Przysięgam. To tylko kilka dni.
-Dla ciebie kilka dni, dla mnie cała wieczność. Zobaczymy się dopiero po nowym roku. To naprawdę jest bardzo dużo, nie wiem czy wytrzymam.
-Hej mamo.
-Moja najukochańsza córeczka. Co u ciebie? Jak się czujesz? Wszystko okej? Tęskniłam za tobą, skarbie bardzo mocno. Nie mogłam się doczekać kiedy wreszcie cię zobaczę. Bałam się, że coś ci się stało, kiedy nie dzwoniłaś ani nie odbierałaś.
-Mamo. Czy coś się stało?
Spoglądam na jej podcięte nadgarstki. Znowu to samo. Prosiłam ją już tyle razy. Szybkim ruchem zasłania swoją koszulą rany i zaciska swoje wargi. Ona naprawdę zachowuje się jak ja do cholery. Czasem wydaję mi się, że wiem po kim to odziedziczyłam. Nie wiem dlaczego lubię patrzeć na swoje rany, choć nie lubię gdy ktoś poza mną je zauważa. Przypominam sobie Liama, który po raz pierwszy zobaczył je na moich kościach biodrowych. Powiedział, że to jest okropne. No ale co ja mogę poradzić na to, że jestem słaba psychicznie i sobie z niczym do cholery nie radzę. Spoglądam na telefon i szybko wyłączam tryb samolotowy. A jeśli on dzwonił? Jeśli pisał? Brakuje mi go. Gdybym tam była zapewne jakoś spędzałabym z nim czas. Nie widziałam go od tygodnia, dopiero wczoraj mogłam na niego popatrzeć. Nie nacieszyłam się jego towarzystwem, bo szybko musieliśmy się rozstać. Ja miałam kontrolę bezpieczeństwa, a on gdzieś się spieszył. Witam się z wszystkimi po kolei i o dziwo, wszyscy witają mnie czule i miło. Czy przeszła im złość za tamte wszystkie rzeczy? Czy może zaczną mnie wreszcie traktować jako normalną osobę, czy najmłodsze dziecko rodziców, które tak naprawdę było wpadką? Spoglądam na babcię, która uśmiecha się do mnie i podchodzi aby ucałować mój policzek. Ma jak zwykle na sobie ubrania nie wiadomo za ile pieniędzy, nieskazitelny makijaż i tą czerwoną szminkę jak zawsze. Znowu przypomina mi dziwkę? Przypadek? Coś nie sądzę. Pamiętam jak dziadek kiedyś opowiadał, że babcia się puszczała, a została z nim ze względu na to, że zaszła w ciążę z mamą. Dziadek jest jedyną osobą, która w tej popieprzonej rodzinie mnie rozumie.
-Wyszczuplałaś słoneczko. Dawno cię nie widziałam. Strasznie się zmieniłaś. Jak studia? Wszystko okej? Masz jakiegoś chłopaka.
-Nawet dwóch.
Spoglądam przez ramię na Christiana i pokazuję mu język. Czasem jest takim popieprzonym idiotom. Nienawidzę go w tym momencie i mam ochotę do cholery uderzyć. Za dużo dzisiaj widział. Najpierw Harry'ego i mnie, a później jeszcze Liama, który nie potrafił mnie puścić. Ricky ma tak naprawdę gdzieś to co teraz zrobię. Mówił mi, żebym już dawno skończyła z Harry'm, ale się boję do cholery.
-A ty babciu prawie się nie zmieniłaś. Dalej taka śliczna, ładnie ubrana i umalowana. Cały czas wydaje mi się, że młodniejesz.
-Mój klopsik. Co u mojej kochanej wnuczki? Nie dzwonisz do mnie. Już całkowicie zapomniałaś o swoim staruszku? Tak bardzo za tobą tęskniłam.
-Dziadku, nie mów do mnie klopsiku. Nie zapomniałam o tobie, ale ostatnio byłam totalnie zawalona uczelnią, różnymi pracami i projektami. Sama nie wiedziałam czy myślę racjonalnie i nie miałam czasu nawet zadzwonić do rodziców. Nie spędzałam czasu nawet z Rickim czy Christianem, bo nie mogłam znaleźć dla nich czasu. Wszystko dobrze dziadku. Opowiem ci później jak się rozpakuję i trochę odświeżę. Też za tobą bardzo mocno tęskniłam. Byłeś moim jedynym oparciem dziadku. Nadal jesteś, ale już nie jedynym.
Całuję jego policzek, a on puszcza mi oczko. Chwytam za rączkę mojej walizki i powoli wprowadzam ją po schodach, żeby wreszcie zamknąć drzwi i rzucić się na moim miękkim łóżku. Pachnie tutaj tak samo jak wtedy gdy wyjeżdżałam. Spoglądam na biurko i znajduję bukiet frezji. Mama zawsze lubiła dekorować to całe gówno. Podchodzę do tablicy korkowej i spoglądam na te wszystkie zdjęcia. Kiedy czuję, że po moim policzku spływają łzy jedna po drugiej uświadamiam sobie, że naprawdę mi ich brakuje. Brakuje mi Julie, Shawna i ogólnie ich wszystkich. Nie sądziłam, że jeszcze kiedykolwiek to powiem, ale naprawdę mi ich brakuje. Nagle słyszę, że mój telefon wibruje. Podchodzę do szafki obok łóżka i spoglądam na ekran. Jedna wiadomość od Liama, druga od Harry'ego i następna od Julie. Po co ona do mnie napisała? Czy ona już wie, że jestem w Anglii? Nie, to jest nie możliwe. Niby skąd miałaby to wiedzieć? Chyba mnie nie szpieguje? Nie. To byłoby naprawdę chore. Pierwszą odczytuję od Harry'ego.
Skarb ♥: Jak tu cholernie nudno. Nie lubię świąt. Mam nadzieję, że tu już jesteś na miejscu i spędzasz miło czas z rodziną. Kocham cię, myszko.
Sarah: Tak. Jestem już w domu. To tylko kilka dni z rodziną, dasz radę. Też cię kocham.
Najukochańsze serduszko ♥♥♥: O Boże, jak ja bardzo tęsknie. Nie wiem co mam kompletnie mam robić. Chcę cię obok mnie. Jeśli znajdziesz czas, proszę odpisz. Nie potrafię bez ciebie wytrzymać. Cała moja rodzinna ssie.
Sarah: Odpisuję, choć nie mam czasu. Weszliśmy do domu godzinę temu, a ja nie mam życia. Wszyscy się do mnie przytulają, są o dziwo mili i mówią, że tęsknili. To jest aż tak kurewsko dziwne. Też za tobą tęsknie kochanie. Nie mogę się doczekać kiedy wreszcie się zobaczymy i będę mogła cię trzymać przy sobie i nie wypuszczać z objęć. Tak mocno cię kocham. Pamiętaj, że jesteś dla mnie wszystkim, kochanie.
Siadam na łóżku i wysyłam sms'a. Naprawdę za nim tęsknie. Przygryzam wargę, a z moich oczu wypływają po raz kolejny dzisiejszego dnia pojedyncze łzy. Przecieram palcem przez ekran i mocno przymykam powieki. Odkładam telefon na łóżko i kieruję się w stronę drzwi balkonowych. Zanim cokolwiek sobie uświadamiam jestem już na zewnątrz i gapię się na okno Shawna, który mieszka naprzeciwko. Pamiętam jak kiedyś potrafiliśmy rozmawiać tak normalnie siedząc na swoich balkonach. Ale to było dawno. On na pewno tak cholernie się zmienił, pewnie oni wszyscy tak cholernie się zmienili, a ja stoję w miejscu. Nadal jestem tą brzydką i grubą dziewczyną, którą byłam. Ja chyba nigdy się nie zmienię. Na zewnątrz jest tak cholernie zimno, a ja mam na sobie tylko cienki materiał mojej białej koszulki, ponieważ zostawiłam parkę w garderobie na dole. Płytki są mokre od deszczu, ale wcale mi to nie przeszkadza. Nagle słyszę kolejny sygnał wiadomości i wchodzę do środka. Spoglądam na ekran i się uśmiecham.
Najukochańsze serduszko ♥♥♥: Zobaczymy się szybciej niż myślisz. Kocham cię skarbie. Miłych świąt.
Julie: Hej, suczko. Słyszałam, że przyleciałaś do Anglii. Czemu nie dzwoniłaś, ani nie pisałaś? Nie mów, że NYU tak cholernie cię zmienił, bo nie wierzę. Robimy imprezę w sylwestra, mam nadzieję, że wpadniesz. Robimy ją u mnie w domu, bo starzy wyjeżdżają na Filipiny ze znajomymi. Tęskniliśmy za tobą. Mamy nadzieję, że nie stałaś się napuszoną panienką, która chodzi na jedną z najlepszych uczelni, bo nasza przyjaźń to będzie naprawdę koniec. Do zobaczenia :*
Sarah: Postaram się być u ciebie. Tylko napisz mi o której dokładnie. Też za wami tęskniłam. Na NYU jest całkiem inaczej niż tutaj. Tam o wszystkim zapomniałam. Nie miałam czasu, żeby odezwać się do któregoś z was. Nie mam nawet czasu, żeby spędzać czas z Christianem lub Rickim, nie kontaktuję się z rodziną. Jak na razie padam ze zmęczenia. Napiszę później.
Shawn :) : To ty byłaś na balkonie? Jeśli tak to, musimy się spotkać. Mam czas za pół godziny. Mogłabyś?
Sarah: Jasne :)
Uśmiecham się do wyświetlacza i w momencie kiedy mam ochotę rzucić się na łóżko do pokoju puka dziadek. Zapraszam go do środka, a on siada obok mnie. Jeszcze raz przyciąga mnie do uścisku i całuje w czoło.
-No to opowiadaj mi jak tam ci chłopcy? Aż dwóch? To nie zgodne z Biblią.
-Nie, to nie tak. Dziadku to jest tak. Jestem z jednym, ponieważ nie potrafię z nim skończyć, ale kocham innego. Możliwe, że w najbliższym czasie go poznacie. Rodzice już go znają. Poszedł raz z nami na kolacje. Gra w drużynie piłkarskiej. Jest wysoki i wysportowany. Przypomina mi ciebie sprzed lat.
-A teraz nie jestem wysportowany? Patrz na mnie klopsiku.
-O Boże dziadku, nie o to mi chodzi. Tak strasznie za tobą tęskniłam. Nie widziałam cię już tak długo. Reszta rodziny, nadal mnie tak nienawidzi jak babcia?
-To wszystko zmieniło się po twoim wyjeździe. Wszyscy zaczęli za tobą tęsknić, pytać się o ciebie. Chciałbym cię trzymać w moich ramionach bardzo długo. Najdłużej jak tylko mogę klopsiku. Mam nadzieję, że ten chłopak dobrze cię traktuje. W sensie ten którego kochasz.
-Tak. On jest po prostu taki kochany. Nie widzieliśmy się przez tydzień, ponieważ był w szpitalu i przyjechał specjalnie na lotnisko żeby mnie zobaczyć. Dziadku nawet nie wiesz jak strasznie się zakochałam. Jest dla mnie tak cholernym ideałem, że nie wyobrażam sobie życia bez niego. Racja są wzloty i upadki. Często się kłócimy, ale nie potrafimy bez siebie wytrzymać, więc szybko nam przechodzi. Ma na imię Liam. Jest ode mnie starszy o dwa lata. Studiuje tak jak ja prawo, mamy często razem zajęcia. Tak właściwie się poznaliśmy. Znaczy ja znałam jego kolegów w tym tego chłopaka z którym teraz jestem, a później pojawił się Liam. Profesor od literatury zaproponował mi, że będę dawać mu korki, a on będzie mi jakoś wynagradzał. Spędzaliśmy razem czas. Staliśmy się dla siebie bliskimi osobami. Nawet nie zauważyłam kiedy zaczęłam coś do niego czuć. Po prostu to tak nagle się pojawiło. Czułam ucisk w żołądku kiedy pojawiał się obok mnie. Wiele razy przekonałam się o tym, że naprawdę mu na mnie zależy. Kiedyś tak strasznie się upiłam, a on po mnie bez zastanowienia przyjechał, a później przenocował u siebie. Jego siostry strasznie mnie nie lubią, ale za to mama jest naprawdę miłą kobietą. Jest chyba przychylnie do mnie nastawiona, przynajmniej mam takie nadzieje. Przypomina mi trochę naszą mamę sprzed lat. W sensie z twoich opowieści. Kiedy była młoda i chciała pomagać wszystkim dookoła. Nie z teraz. Teraźniejsza mama jest naprawdę straszna. A właśnie. Ona znowu to robiła? Znowu sobie podcięła żyły?
-Niestety. Powiedziała ojcu, że i tak nie ma po co żyć, on i tak znajdzie sobie lepszą. Zresztą i tak ma lepszą. Widzieliśmy to z babcią, bo byliśmy tutaj. Ona klęczała na podłodze i trzymała w dłoni brzytwę. Tata zareagował automatycznie, rzucił się w jej stronę i mocno do siebie przytulił. Ale było już wtedy za późno. Ona już miała podcięte te nadgarstki. Kiedy w końcu wypuścił ją ze swoich ramion była już zimna. Nie wiedzieliśmy co mamy robić. Szybko zadzwoniliśmy po karetkę. Nawet nie wyobrażasz sobie jakie mama ma napady paniki. Zażywa jakieś psychotropy. W komodzie ma broń. Boję się, że moja córka kiedyś będzie na tyle głupia, że się zabije. Nawet nie chcę o tym myśleć. Straciłem już jednego syna. Nie chcę stracić kolejnego dziecka.
-Tęskniłam za tobą, bardzo mocno Liam. Dziękuję, że zadzwoniłeś jeszcze przed wylotem. Brakowało mi twojego głosu. Jak badania? Wszystko okej?
-Tak, tak Sarah. Też bardzo za tobą tęskniłem i nadal tęsknie. Minął tydzień, a wydaje mi się jakby to co najmniej był rok. O badaniach opowiem ci jak się spotkamy. Teraz za bardzo nie mam czasu. Parkuję samochód. Właściwie zadzwoniłem tylko po to aby usłyszeć twój głos. Zadzwonię za około dziesięć minut.
-Huh. Okej.
To po co dzwonił, skoro i tak nie może rozmawiać? Nie rozumiem. Wkładam telefon do torebki i wciskam się w moje ciasne spodnie, przez które widać cały mój tłuszcz. Matko, dlaczego do kurwy, to ja muszę być gruba. Dlaczego nie mogło spotkać to Rose, tylko mnie. Spuszczam wodę i idę szybko umyć ręce. Spotykam w lustrze dziewczynę, która cholernie mi kogoś przypomina. Nie mam pojęcia kogo, ale kogoś do cholery przypomina. Uśmiecha się do mnie, a ja odwzajemniam to, ponieważ jestem dobrze wychowana. Suszę ręce, a mój telefon znowu dzwoni. Dobra, zaraz odbiorę. Nie teraz. Jak dojdę do chłopaków to odbiorę. Szybko wychodzę z toalety i potykam się o kogoś. No po prostu super.
-Z..Zayn? Co ty tu robisz?
-Czekam na Clarie. Wracamy od jej rodziców. A ty co tu robisz?
-Ja? Ja lecę z braćmi do rodziców. To była Clarie?
-Tak, to byłam ja. Wiedziałam, że mnie nie rozpoznałaś. Moment, tylko pogubiłam się. Jesteś z Harry'm czy Liamem?
-Oczywiście, że Harry'm. No przecież, jak mogłabyś pomyśleć coś innego.
-Po prostu w toalecie słyszałam jak rozmawiasz z Liamem.
-Jakim Liamem? Musiało ci się przesłyszeć. Muszę już iść. Pa.
Szybko ich zbywam i idę w stronę odpraw. Kurwa, mać. Oni teraz powiedzą to Harry'emu, teraz rozpęta się wojna. Wiem, to kurwa. Nagle znowu na kogoś wpadam. Oczywiście nie może być to nikt inny niż Niall Skurwiel Horan. Co oni wszyscy tu robią? Jakiś pieprzony zlot, czy jak? Zjeżdżają się wszyscy. Przepraszam go, a on tylko się uśmiecha. Nie rozmawiał ze mną od miesiąca i sądzi, że jest okej. Kiedy chwyta moje dłonie i przyciąga mnie do uścisku, odpycham go od siebie.
-Co ty sobie wyobrażasz? Nie rozmawiasz ze mną przez miesiąc, a teraz udajesz, że wszystko jest okej. I co do cholery tu robisz? Kogo jeszcze tu spotkam. Może zobaczę, jeszcze Liama co?
-Sądzę, że tak.
-Skąd to wiesz?
-Bo stoi za tobą.
Odwracam się na pięcie i dostrzegam go. On tam do cholery stoi. Przecież jak? Że co? Co się tutaj dzieje? Z moich oczu zaczynają płynąć pojedyncze łzy, nawet nie wiem dlaczego. Mój Liam. Stoi przede mną. Uśmiecha się do mnie, a ja w momencie staję na palcach i obejmuję jego twarz swoimi dłońmi i gładzę jego kilkudniowy zarost. Nawet nie wiem w którym momencie nasze usta stykają się ze sobą. To jest całkiem inne uczucie niż z Harry'm. Jego pocałunki są zachłanne, a usta spierzchnięte. A Liam. On delikatnie napiera na moje wargi i one są tak cholernie delikatne.
-Gdybym tylko mógł poleciałbym z tobą. Uciekłbym z tego pieprzonego kraju, poznał twoją rodzinę jeszcze bardziej. Jestem na to tak cholernie gotowy. Tak bardzo mocno cię kocham. Kiedy cię nie widziałem przez ten tydzień, czułem jakby cząstka mnie całkiem umarła. To wszystko było wtedy do dupy, nie potrafiłem spać bo wiedziałem, że jesteś z tym kretynem. Chcę cię mieć już na zawsze przy sobie. Boję się, że odejdziesz. Co mam jeszcze zrobić?
Chwyta moją dłoń i przyciąga ją w miejsce, gdzie powinno bić serce. Czuję delikatne wypukłości nawet pod tą koszulą. Czy on miał jakiś zabieg? O co chodzi? Dlaczego ma coś tam na ciele? Przecież nic nie miał, co się do cholery dzieje. Nie możliwe. Nie ważne. On tutaj jest, kurwa. Uśmiecham się do niego i jeszcze raz przyciągam do uścisku, aby sprawdzić czy na pewno jest prawdziwy. Tak, zdecydowanie jest. Nie ważne ilu ludzi w tym momencie nam się przygląda, ważne że ja mam go przy sobie i mogę przytulać ile chcę.-Przestań myśleć o tym, że mogłabym cię zostawię. Nie zrobię tego. Mówiłam ci już wiele razy. Postaram się pisać do ciebie codziennie. Pewnie i tak od razu po przylocie będę chciała wracać powrotnym, po już od samego wejścia na lotnisko będę miała dość. Zadzwonię od razu, rozumiesz? Przestaniesz wreszcie o tym myśleć.
-Spróbuję. Ale to jest ciężkie. Nikt nigdy mnie nie kochał, zrozum to Sarah. Przynajmniej nigdy nie brałem tego, aż tak na poważnie. Ale teraz czuję coś takiego jak nigdy do nikogo nie czułem. Kiedy pojawiasz się obok czuję te pieprzone przysłowiowe motyli w brzuchu. Chcę pokazać wszystkim facetom, że należysz tylko do mnie, ale nie mogę tego zrobić, bo wcale nie jesteś moja. To boli naprawdę. I mamy jeszcze jeden problem. Mamy kolejną osobę, która wie o nas. Rose. Podsłuchiwała moją rozmowę z Amy. Ale powiedziałem, że będę płacić jej co tydzień żeby siedziała cicho, chociaż do chwili kiedy my z Harry'm o tym pogadamy. Powiedziała, że może być nawet zabawnie, bo później będzie miała kogo pocieszać. Dziwka.
-Clarie podsłuchała naszą rozmowę w toalecie i zaczęła się mnie pytać przy Zaynie, czy jesteśmy razem, na co jej powiedziałam że nie. Że musiało jej się coś przesłyszeć, a później ich zbyłam. Tylko do cholery co oni wszyscy tutaj robią? Cały czas potykam się o osoby, których nie chciałabym widzieć. Ehh.. nie ważne. Będę dzwonić. Przysięgam. To tylko kilka dni.
-Dla ciebie kilka dni, dla mnie cała wieczność. Zobaczymy się dopiero po nowym roku. To naprawdę jest bardzo dużo, nie wiem czy wytrzymam.
-----------------------------
-Hej mamo.
-Moja najukochańsza córeczka. Co u ciebie? Jak się czujesz? Wszystko okej? Tęskniłam za tobą, skarbie bardzo mocno. Nie mogłam się doczekać kiedy wreszcie cię zobaczę. Bałam się, że coś ci się stało, kiedy nie dzwoniłaś ani nie odbierałaś.
-Mamo. Czy coś się stało?
Spoglądam na jej podcięte nadgarstki. Znowu to samo. Prosiłam ją już tyle razy. Szybkim ruchem zasłania swoją koszulą rany i zaciska swoje wargi. Ona naprawdę zachowuje się jak ja do cholery. Czasem wydaję mi się, że wiem po kim to odziedziczyłam. Nie wiem dlaczego lubię patrzeć na swoje rany, choć nie lubię gdy ktoś poza mną je zauważa. Przypominam sobie Liama, który po raz pierwszy zobaczył je na moich kościach biodrowych. Powiedział, że to jest okropne. No ale co ja mogę poradzić na to, że jestem słaba psychicznie i sobie z niczym do cholery nie radzę. Spoglądam na telefon i szybko wyłączam tryb samolotowy. A jeśli on dzwonił? Jeśli pisał? Brakuje mi go. Gdybym tam była zapewne jakoś spędzałabym z nim czas. Nie widziałam go od tygodnia, dopiero wczoraj mogłam na niego popatrzeć. Nie nacieszyłam się jego towarzystwem, bo szybko musieliśmy się rozstać. Ja miałam kontrolę bezpieczeństwa, a on gdzieś się spieszył. Witam się z wszystkimi po kolei i o dziwo, wszyscy witają mnie czule i miło. Czy przeszła im złość za tamte wszystkie rzeczy? Czy może zaczną mnie wreszcie traktować jako normalną osobę, czy najmłodsze dziecko rodziców, które tak naprawdę było wpadką? Spoglądam na babcię, która uśmiecha się do mnie i podchodzi aby ucałować mój policzek. Ma jak zwykle na sobie ubrania nie wiadomo za ile pieniędzy, nieskazitelny makijaż i tą czerwoną szminkę jak zawsze. Znowu przypomina mi dziwkę? Przypadek? Coś nie sądzę. Pamiętam jak dziadek kiedyś opowiadał, że babcia się puszczała, a została z nim ze względu na to, że zaszła w ciążę z mamą. Dziadek jest jedyną osobą, która w tej popieprzonej rodzinie mnie rozumie.
-Wyszczuplałaś słoneczko. Dawno cię nie widziałam. Strasznie się zmieniłaś. Jak studia? Wszystko okej? Masz jakiegoś chłopaka.
-Nawet dwóch.
Spoglądam przez ramię na Christiana i pokazuję mu język. Czasem jest takim popieprzonym idiotom. Nienawidzę go w tym momencie i mam ochotę do cholery uderzyć. Za dużo dzisiaj widział. Najpierw Harry'ego i mnie, a później jeszcze Liama, który nie potrafił mnie puścić. Ricky ma tak naprawdę gdzieś to co teraz zrobię. Mówił mi, żebym już dawno skończyła z Harry'm, ale się boję do cholery.
-A ty babciu prawie się nie zmieniłaś. Dalej taka śliczna, ładnie ubrana i umalowana. Cały czas wydaje mi się, że młodniejesz.
-Mój klopsik. Co u mojej kochanej wnuczki? Nie dzwonisz do mnie. Już całkowicie zapomniałaś o swoim staruszku? Tak bardzo za tobą tęskniłam.
-Dziadku, nie mów do mnie klopsiku. Nie zapomniałam o tobie, ale ostatnio byłam totalnie zawalona uczelnią, różnymi pracami i projektami. Sama nie wiedziałam czy myślę racjonalnie i nie miałam czasu nawet zadzwonić do rodziców. Nie spędzałam czasu nawet z Rickim czy Christianem, bo nie mogłam znaleźć dla nich czasu. Wszystko dobrze dziadku. Opowiem ci później jak się rozpakuję i trochę odświeżę. Też za tobą bardzo mocno tęskniłam. Byłeś moim jedynym oparciem dziadku. Nadal jesteś, ale już nie jedynym.
Całuję jego policzek, a on puszcza mi oczko. Chwytam za rączkę mojej walizki i powoli wprowadzam ją po schodach, żeby wreszcie zamknąć drzwi i rzucić się na moim miękkim łóżku. Pachnie tutaj tak samo jak wtedy gdy wyjeżdżałam. Spoglądam na biurko i znajduję bukiet frezji. Mama zawsze lubiła dekorować to całe gówno. Podchodzę do tablicy korkowej i spoglądam na te wszystkie zdjęcia. Kiedy czuję, że po moim policzku spływają łzy jedna po drugiej uświadamiam sobie, że naprawdę mi ich brakuje. Brakuje mi Julie, Shawna i ogólnie ich wszystkich. Nie sądziłam, że jeszcze kiedykolwiek to powiem, ale naprawdę mi ich brakuje. Nagle słyszę, że mój telefon wibruje. Podchodzę do szafki obok łóżka i spoglądam na ekran. Jedna wiadomość od Liama, druga od Harry'ego i następna od Julie. Po co ona do mnie napisała? Czy ona już wie, że jestem w Anglii? Nie, to jest nie możliwe. Niby skąd miałaby to wiedzieć? Chyba mnie nie szpieguje? Nie. To byłoby naprawdę chore. Pierwszą odczytuję od Harry'ego.
Skarb ♥: Jak tu cholernie nudno. Nie lubię świąt. Mam nadzieję, że tu już jesteś na miejscu i spędzasz miło czas z rodziną. Kocham cię, myszko.
Sarah: Tak. Jestem już w domu. To tylko kilka dni z rodziną, dasz radę. Też cię kocham.
Najukochańsze serduszko ♥♥♥: O Boże, jak ja bardzo tęsknie. Nie wiem co mam kompletnie mam robić. Chcę cię obok mnie. Jeśli znajdziesz czas, proszę odpisz. Nie potrafię bez ciebie wytrzymać. Cała moja rodzinna ssie.
Sarah: Odpisuję, choć nie mam czasu. Weszliśmy do domu godzinę temu, a ja nie mam życia. Wszyscy się do mnie przytulają, są o dziwo mili i mówią, że tęsknili. To jest aż tak kurewsko dziwne. Też za tobą tęsknie kochanie. Nie mogę się doczekać kiedy wreszcie się zobaczymy i będę mogła cię trzymać przy sobie i nie wypuszczać z objęć. Tak mocno cię kocham. Pamiętaj, że jesteś dla mnie wszystkim, kochanie.
Siadam na łóżku i wysyłam sms'a. Naprawdę za nim tęsknie. Przygryzam wargę, a z moich oczu wypływają po raz kolejny dzisiejszego dnia pojedyncze łzy. Przecieram palcem przez ekran i mocno przymykam powieki. Odkładam telefon na łóżko i kieruję się w stronę drzwi balkonowych. Zanim cokolwiek sobie uświadamiam jestem już na zewnątrz i gapię się na okno Shawna, który mieszka naprzeciwko. Pamiętam jak kiedyś potrafiliśmy rozmawiać tak normalnie siedząc na swoich balkonach. Ale to było dawno. On na pewno tak cholernie się zmienił, pewnie oni wszyscy tak cholernie się zmienili, a ja stoję w miejscu. Nadal jestem tą brzydką i grubą dziewczyną, którą byłam. Ja chyba nigdy się nie zmienię. Na zewnątrz jest tak cholernie zimno, a ja mam na sobie tylko cienki materiał mojej białej koszulki, ponieważ zostawiłam parkę w garderobie na dole. Płytki są mokre od deszczu, ale wcale mi to nie przeszkadza. Nagle słyszę kolejny sygnał wiadomości i wchodzę do środka. Spoglądam na ekran i się uśmiecham.
Najukochańsze serduszko ♥♥♥: Zobaczymy się szybciej niż myślisz. Kocham cię skarbie. Miłych świąt.
Julie: Hej, suczko. Słyszałam, że przyleciałaś do Anglii. Czemu nie dzwoniłaś, ani nie pisałaś? Nie mów, że NYU tak cholernie cię zmienił, bo nie wierzę. Robimy imprezę w sylwestra, mam nadzieję, że wpadniesz. Robimy ją u mnie w domu, bo starzy wyjeżdżają na Filipiny ze znajomymi. Tęskniliśmy za tobą. Mamy nadzieję, że nie stałaś się napuszoną panienką, która chodzi na jedną z najlepszych uczelni, bo nasza przyjaźń to będzie naprawdę koniec. Do zobaczenia :*
Sarah: Postaram się być u ciebie. Tylko napisz mi o której dokładnie. Też za wami tęskniłam. Na NYU jest całkiem inaczej niż tutaj. Tam o wszystkim zapomniałam. Nie miałam czasu, żeby odezwać się do któregoś z was. Nie mam nawet czasu, żeby spędzać czas z Christianem lub Rickim, nie kontaktuję się z rodziną. Jak na razie padam ze zmęczenia. Napiszę później.
Shawn :) : To ty byłaś na balkonie? Jeśli tak to, musimy się spotkać. Mam czas za pół godziny. Mogłabyś?
Sarah: Jasne :)
Uśmiecham się do wyświetlacza i w momencie kiedy mam ochotę rzucić się na łóżko do pokoju puka dziadek. Zapraszam go do środka, a on siada obok mnie. Jeszcze raz przyciąga mnie do uścisku i całuje w czoło.
-No to opowiadaj mi jak tam ci chłopcy? Aż dwóch? To nie zgodne z Biblią.
-Nie, to nie tak. Dziadku to jest tak. Jestem z jednym, ponieważ nie potrafię z nim skończyć, ale kocham innego. Możliwe, że w najbliższym czasie go poznacie. Rodzice już go znają. Poszedł raz z nami na kolacje. Gra w drużynie piłkarskiej. Jest wysoki i wysportowany. Przypomina mi ciebie sprzed lat.
-A teraz nie jestem wysportowany? Patrz na mnie klopsiku.
-O Boże dziadku, nie o to mi chodzi. Tak strasznie za tobą tęskniłam. Nie widziałam cię już tak długo. Reszta rodziny, nadal mnie tak nienawidzi jak babcia?
-To wszystko zmieniło się po twoim wyjeździe. Wszyscy zaczęli za tobą tęsknić, pytać się o ciebie. Chciałbym cię trzymać w moich ramionach bardzo długo. Najdłużej jak tylko mogę klopsiku. Mam nadzieję, że ten chłopak dobrze cię traktuje. W sensie ten którego kochasz.
-Tak. On jest po prostu taki kochany. Nie widzieliśmy się przez tydzień, ponieważ był w szpitalu i przyjechał specjalnie na lotnisko żeby mnie zobaczyć. Dziadku nawet nie wiesz jak strasznie się zakochałam. Jest dla mnie tak cholernym ideałem, że nie wyobrażam sobie życia bez niego. Racja są wzloty i upadki. Często się kłócimy, ale nie potrafimy bez siebie wytrzymać, więc szybko nam przechodzi. Ma na imię Liam. Jest ode mnie starszy o dwa lata. Studiuje tak jak ja prawo, mamy często razem zajęcia. Tak właściwie się poznaliśmy. Znaczy ja znałam jego kolegów w tym tego chłopaka z którym teraz jestem, a później pojawił się Liam. Profesor od literatury zaproponował mi, że będę dawać mu korki, a on będzie mi jakoś wynagradzał. Spędzaliśmy razem czas. Staliśmy się dla siebie bliskimi osobami. Nawet nie zauważyłam kiedy zaczęłam coś do niego czuć. Po prostu to tak nagle się pojawiło. Czułam ucisk w żołądku kiedy pojawiał się obok mnie. Wiele razy przekonałam się o tym, że naprawdę mu na mnie zależy. Kiedyś tak strasznie się upiłam, a on po mnie bez zastanowienia przyjechał, a później przenocował u siebie. Jego siostry strasznie mnie nie lubią, ale za to mama jest naprawdę miłą kobietą. Jest chyba przychylnie do mnie nastawiona, przynajmniej mam takie nadzieje. Przypomina mi trochę naszą mamę sprzed lat. W sensie z twoich opowieści. Kiedy była młoda i chciała pomagać wszystkim dookoła. Nie z teraz. Teraźniejsza mama jest naprawdę straszna. A właśnie. Ona znowu to robiła? Znowu sobie podcięła żyły?
-Niestety. Powiedziała ojcu, że i tak nie ma po co żyć, on i tak znajdzie sobie lepszą. Zresztą i tak ma lepszą. Widzieliśmy to z babcią, bo byliśmy tutaj. Ona klęczała na podłodze i trzymała w dłoni brzytwę. Tata zareagował automatycznie, rzucił się w jej stronę i mocno do siebie przytulił. Ale było już wtedy za późno. Ona już miała podcięte te nadgarstki. Kiedy w końcu wypuścił ją ze swoich ramion była już zimna. Nie wiedzieliśmy co mamy robić. Szybko zadzwoniliśmy po karetkę. Nawet nie wyobrażasz sobie jakie mama ma napady paniki. Zażywa jakieś psychotropy. W komodzie ma broń. Boję się, że moja córka kiedyś będzie na tyle głupia, że się zabije. Nawet nie chcę o tym myśleć. Straciłem już jednego syna. Nie chcę stracić kolejnego dziecka.
-------------------------------
Rozglądam się dookoła i wreszcie dostrzegam Shawna, który idzie w moją stronę i dopala swojego papierosa. Ciekawe gdzie był. Uśmiecham się i wkładam dłonie do kieszeni mojej parki. Idę w jego stronę i dostaję sms'a. Nie ważne. Nie mam ochoty z nikim jak na razie pisać. Teraz jest mój stary przyjaciel i ja. Mam mu tyle do opowiedzenia, aż sobie tego nie wyobraża. Kiedy już przed nim stoję, nie potrafię powiedzieć ani jednego słowa. Po prostu patrzymy się na siebie i w momencie lądujemy w swoich ramionach. Mocno go do siebie przyciskam, a on gładzi moje włosy. Czuję łzy, które małymi stróżkami przeczesują moje policzki.
-Tak strasznie za tobą tęskniłam. Tak wiele się zmieniło. Nie jestem tą samą dziewczyną, którą widziałeś ostatni raz na lotnisku. Jestem całkiem inna.
-Masz rację. Jest ciebie znacznie mniej. Jesteś tak cholernie koścista, że czuję twoje kości nawet przez ten twój płaszcz. U mnie też wiele się zmieniło. Studiuję architekturę. Nie jestem taki jak dawniej. Wszystko się tutaj zmieniło. Tak długo cię tutaj nie było.
-Wreszcie staram się układać wszystko po kolei. Może mam trochę zagmatwane sprawy miłosne, ale naprawdę jest lepiej niż wcześniej.
-Jak ma na imię?
-Harry, znaczy się Liam.
-To jak?
-Właściwie to Harry i Liam.
Spoglądam na mojego przyjaciela, a on zaczyna się uśmiechać. Kręci przecząco głową i chwyta w swoje dłonie moją twarz. Pochyla się i przyciska swoje usta do mojego czoła. Są bardzo delikatne, ale jednak to nadal nie jest to czego szukam. To nie jest Liam, którego bardzo mocno kocham i chciałabym zrobić wszystko, żeby być teraz przy nim i tulić się do jego delikatnego, umięśnionego ciała. Widzieć jak jego mięśnie napinają się w momencie kiedy zaczynam swoim palcem wyznaczać ścieżki na jego ciele. Nagle przypominam sobie o sms'ie. Kiedy znajduję telefon w kieszeni parki, uśmiecham się. Dostrzegam na ekranie nazwę Liama. Ale wyskakuję tylko to, że wysłał mi zdjęcie. Otwieram je w taki sposób aby Shawn nie mógł go zauważyć. Dostrzegam na nim Liama, który leży w swoim łóżku. Jest całkiem nagi. W sensie do pasa. Reszty nie widzę. I nie wiem czy chciałabym teraz to zobaczyć. Zapewne bym się zarumieniła i nie potrafiła postawić ani jednego kroku. Nie waham się, tylko mu odpisuję.
Sarah: Jeśli chcesz żebym dostała orgazmu na środku ulicy, to proszę wysyłaj mi dalej takie zdjęcia. Kocham cię.
Najukochańsze serduszko ♥♥♥: Co ty robisz jeszcze na ulicy. Jest już jedenasta. Natychmiast masz wrócić do domu.
Sarah: Niby skąd wiesz, która jest godzina co? Może mnie szpiegujesz? Może mnie ukażesz, co? O nie. Jednak jesteś za daleko, żeby robić coś takiego.
Najukochańsze serduszko ♥♥♥: Co do kary, naprawdę się zastanowię panienko Miller. Wiem, która godzina, ponieważ mam zegarek na dwa miasta i wybrałem Londyn i Nowy Jork. Powiedz jaki rodzaj kary byś chciała?
Sarah: Nie wiem. Sam wymyśl.
Najukochańsze serduszko ♥♥♥: Skoro chcesz, da się zrobić. Widzimy się niebawem.
Przygryzam wargę na naszą wymianę sms'ów. Są takie cholernie dziwne. Wkładam telefon do parki i chwytam dłoń Shawna. Pali już kolejnego papierosa i od razu zaczyna przypominać mi Harry'ego i Liama. Są tacy sami.
-Stałaś się inna Sarah. On cię tak cholernie zmienił, już to widzę. Uśmiechasz się z każdym jego słowem. Kiedyś by tak nie było. Nie wiem czy jest ciebie wart, czy nie. Nie znam go, więc nie umiem określić. Mam nadzieję, że kiedyś go poznam. Zasługujesz na miłość. Jesteś naprawdę najlepszym co mnie w życiu mogło spotkać. Kiedy wyjechałaś totalnie się załamałem. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Zacząłem ćpać i pić. Kompletnie nie czułem nic. Nikogo nie potrafiłem do siebie dopuścić. Dopóki nie uświadomiłem sobie, że straciłem cię już na zawsze, że już nigdy nie wrócisz tutaj na stałe. Że nie będziesz czekać, aż się spotkamy i znajdziesz tam sobie kogoś. Wiedziałem, że tak będzie dlatego się opamiętałem. Nie chciałem marnować sobie życia na niepotrzebne. Nadal cię kocham, ale ty już układasz sobie życie. Jestem z ciebie taki dumny, Sarah. Nie sądziłem, że tak szybko dojdziesz do tego momentu. Kiedy popatrzyłem dzisiaj w twoje oczy zauważyłem, że jesteś szczęśliwa. Nie wiem czy to on tak na ciebie działa, czy nie. Ale jeśli tak, to naprawdę nie możesz tego zaprzepaścić. Jest dla ciebie zapewne wszystkim. W pierwszy dzień świąt urządzam imprezę u mnie w domu, bo rodzice wyjeżdżają. Może znajdziesz czas, co? Spędzimy razem świetne chwile, tak jak kiedyś, pamiętasz?
-Tak. Na pewno będę. Chcę zobaczyć wszystkich jeszcze raz. Obawiam się, że jestem już tutaj naprawdę ostatni raz. Nie pasuję do tego miejsca. Nie mogę się tutaj odnaleźć. Niby mieszkałam tutaj tyle lat, ale nie potrafię bez niego żyć. Nie widziałam go zaledwie kilka godzin, ale czuję jakbym nie widziała go już kilka miesięcy. Jest wszystkim co mam, najważniejszego w moim życiu. Nigdy nikogo nie kochałam tak jak jego. Nigdy też nie sądziłam, że spotka mnie coś tak cudownego jak on. Tak mocno go kocham Shawn. Jest moim ideałem. Czuję, że moje miejsce jest przy nim w Nowym Jorku. Czuję, że już nigdy nie chcę tu wracać. Tutaj czają się na mnie moje stare demony, które przypominają mi o tych gorszych czasach, kiedy byłam jeszcze głupią nastolatką i sądziłam, że świat należy do mnie, ale teraz wiem, że tak nie jest. Że wszystko co z nami się dzieje, to dzieło Boga. Przepraszam, że zawracam ci głowę moimi sprawami. Powinnam pozwolić ci już iść, ale zamiast tego cały czas pierdolę o tym, jakie moje życie jest idealne, a nie pozwalam wypowiadać się tobie. Opowiedz mi coś o tym gdzie studiujesz i jak ci idzie.
-Ja chcę słuchać ciebie. Tak ślicznie mówisz.
Jeśli szanujesz moją pracę i czas, który spędziłam na napisaniu tego rozdziału zostaw po sobie najmniejszy ślad w postaci komentarza.
O jeju. Jakie cudo ♥ nie wiedziałam, że aż tyle się podzieje. Ale moim zdaniem Sarah nie powinna się tak zachowywać. Powinna zostawić Harry'ego. Czekam na kolejny z niecierpliwością. /Łucja
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się następnego. Coraz bardziej się dzieje. Rose wie o tym wszystkim, a to jest chyba najgorsze. Nie wiem czy Liam dobrze robi płacąc jej za to, żeby była cicho. Strasznie tutaj się dzieje. /Magda
OdpowiedzUsuńCudowne. Nie mogę doczekać się następnego. Może Sarah w końcu się zdecyduje. Oni z Liamem są tacy słodcy. Nie mogę. Ale ten Shawn? O co z nim właściwie chodzi? /Nadia
OdpowiedzUsuńSuper!!
OdpowiedzUsuńMecz udany : > Hahahah Sarah taka zazdrosna o byle kogo xdd Ale no niech się zdecyduje, bo to takie przykre jest z jednym, a z drugim się ukrywa i leci na dwa fronty ;/ To takie nie fajne ; <
Jej mama ? Z tego co wiem, to jej rodzina jest posrana xd Ale jakoś się zapowiada święta w końcu są ; P
Wow chwila co?! Liam i Amy? A to świnia... Nie rozumiem jak można zakładać się o dziewczynę i to jeszcze o przelecenie jej żenada! Mam nadzieję, że z Sarah tak nie będzie, bo mu Amy i ja jaja urwiemy ^^
Kurde prawie wpadli i co by było? Może nie powiedzą nic Hazzie, bo byłoby źle ;/
Liam ty debilu xd Ona cię nie zostawi, a ty nie możesz się tak tym zamartwiać ;/ Bo ona cię kocha i to widać ; D
Kurde niech będą razem, albo coś xd
Serio?! Wszyscy na lotnisku? xdd Taa to zlot xdd
Jej mama się tnie?!
Na prawdę rodzina dziwna ;/ A dziadkowie super ^^
Kim jest ten Shawn? Kochał ją? Kurde no to musi być ciekawie...
Czekam na następny! ; 3
Świetne <3 tylko dlaczego chłopaki też wpadają w monologi? XD
OdpowiedzUsuń