poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Rozdział 3

-A może bliskość jest słuchaniem? ~Barbara Kosmowska

-Aha czyli jak mam nowego Priusa, to znaczy że teraz będziemy jeździć moim samochodem, a nie twoim tak?
-Nie. To nie tak kochanie, ale uwielbiam patrzeć jak prowadzisz, jesteś wtedy taka skupiona i taka seksowna.
-O Boże, Harry. Daj już sobie z tym spokój.
Spoglądam na mojego chłopaka w momencie kiedy stajemy na skrzyżowaniu, ponieważ jest czerwone światło. Jadę zawieść go do jego rodziców, ponieważ muszą o czymś ważnym pogadać. Chciał zabrać mnie z sobą, ale nie jestem przekonana żeby był to dobry pomysł. To sprawy rodzinne, a ja nie będę się wtrącać. Wracając do tego samochodu, to nie chodzi o to że jestem skupiona czy seksowna, tylko o to, że wczoraj się spił, mogę się założyć. Sięgam szybko po telefon, aby szybko przeczytać sms'a. Dostrzegam tą cholernie głupią nazwę, którą Liam sam wstukał mi na telefonie. Nigdy nie widziałam kogoś bardziej zakochanego w sobie.
Pan Perfekcyjny ♥: Jest piąteczka z eseju. Kocham cię Sarah :PPP Dzisiaj przyjedziesz po mnie do domu bractwa, tak? Przynajmniej tak zrozumiałem.
Odpiszę, później bo teraz jest już zielone. Ruszam, a Harry przygląda mi się z zaciekawieniem. Spoglądam na niego, a on tylko uśmiecha się do mnie. Jego ciemne rurki, tak bardzo opinają jego nogi, że wygląda jeszcze lepiej niż zwykle. Dłonie trzyma na kolanach, a ja przygryzam wargę przypominając sobie jak wczoraj przed powrotem do bractwa mocno się do mnie przytulił i pocałował mówiąc, że bardzo mu na mnie zależy.
-Kto to?
-Mój brat. Miałam dzisiaj do niego przyjechać, ale nie ważne. Mam cię później odebrać czy coś?
-Jutro jest sobota, więc możesz przyjechać jutro wieczorem.
-A może być po południu. Jestem zajęta wieczorem.
-Znowu będziesz się uczyć?
-Tak. Powinieneś do tego przywyknąć.
-Wiem. Ale za to cię kocham.
Kiedy wjeżdżam na podjazd oddycham z ulgą, ponieważ ta cała rozmowa stała się trochę niezręczna. Boję się, że on w którymś momencie dowie się prawdy. Jak na razie zna ją tylko Chris, Ricky, Liam, Amy i Niall. Nikt inny. Niall oczywiście miał miliony obiekcji do tego, czy to na pewno jest dobry pomysł, ale kiedy mu powiedziałam, że skoro przychodzi do Renee kilka pokoi dalej to może sobie sprawdzać, że tylko się uczymy. Oczywiście dowiedział się o tym, bo wparował do mojego pokoju w momencie kiedy z Liamem czytaliśmy notatki z zajęć. Amy dowiedziała się o tym dzień po moich urodzinach, kiedy nakryła mnie i Liama, jak leżymy razem w łóżku i podobno "się migdalimy". Przekręcam kluczyk aby zgasić silnik i już po chwili wychodzę z samochodu jak mój chłopak. Uśmiecham się do niego, podbiegam i staję na palcach aby przycisnąć moje wargi do jego. Wciska dłonie w tylne kieszenie moich dresowych spodni, a ja się uśmiecham.
-Wyglądasz tak seksownie w zwykłych dresach. Twój tyłek wygląda w nich nieziemsko.
-Dobra. Idź już.
Zaczynamy się śmiać, a ja jeszcze pozostawiam na jego ustach przelotny pocałunek. Idzie w stronę domu, a ja wsiadam do samochodu. Spoglądam na swojego iphone'a i odpisuję Liamowi.
Sarah: Będę za dwadzieścia minut. Jeśli chcesz możesz zostać dzisiaj na noc i spać w łóżku Amy, wreszcie jedzie do rodziców. Tylko weź ubrania na przebranie lub cokolwiek.
Od miesiąca cholernie zbliżyłam się z Liamem. Wydaję mi się, że tylko on mnie tak naprawdę rozumie. Już wiele razy spał u mnie i nie było żadnych niespodzianek prócz tych dwóch razy, kiedy miałam urodziny i kiedy tak cholernie się spił jak się uczyliśmy. Nawet nie zauważyłam kiedy wypił wtedy aż czteropak. Wyjeżdżam z podjazdu i macham ręką do mojego chłopaka, który jeszcze stoi w drzwiach i czeka aż wreszcie pojadę. Mój telefon kilkakrotnie wibruje, ale go ignoruję, ponieważ akurat na każdym skrzyżowaniu jest zielone światło. Dojeżdżam pod dom bractwa szybciej niż się spodziewałam i parkuję na chodniku. Spoglądam na telefon to mama, ale już dała spokój to okej. Wybieram numer Liama.
-Hej. Ja już na ciebie czekam.
-Uhm.. Okej. Wejdź do środka. Nie ma nikogo. Nagle wszystkich wywiało, a ja jeszcze się ubieram. Wiem, że chcesz zobaczyć mnie w bokserkach. No wiem to. Przyznaj to Sarah.
-Nie wcale nie chce. I złaź mi natychmiast. Masz pięć minut, albo odjeżdżam i sam będziesz musiał się tłuc samochodem, a później mieć problem z zaparkowaniem twojego SUV-a, bo ktoś tu nie ma zarezerwowanego miejsca.
-Dobra. To już schodzę.
-Takiej odpowiedzi oczekiwałam.
Zaczynam się śmiać. Zauważyłam, że od pewnego momentu, stałam się strasznie wyszczekana. Zaczęłam się inaczej odzywać i nie tylko ja to zauważam, ale także moi bracia, znajomi i mój chłopak. Wydaje mi się, że to przez Liama i to, że spędzam z nim prawie każdy wieczór, ale już sama nie wiem. Kiedy widzę jak wychodzi w czarnej bluzie, białej koszulce i dżinsowych spodniach mój uśmiech się szerzy. Boże, dlaczego on musi wyglądać tak Bosko, a ja jak grubas. Przewracam oczami kiedy wsiada do samochodu i rzuca swoją torbę z Adidasa na tylne siedzenie.
-Witaj nauczycielko.
Nachyla się aby pocałować mój policzek. Boże, dlaczego ja to robię. Czasem naprawdę tego żałuję. Uśmiecham się sztucznie i przekręcam kluczyk aby zapalić silnik. Liam przykłada telefon do ucha i po chwili zamawia pizzę. Zamawia pieprzoną pizzę, przez którą będę do cholery taka chujowo gruba.
-Co ty zrobiłeś?
-Zamówiłem tylko pizzę, żebyśmy mogli lepiej się uczyć, a coś jest nie tak?
-Nie, okej.
Syczę pod nosem i wyjeżdżam na ulicę. Mam ochotę zostawić go tutaj na chodniku i czekać aż przyjdzie na nogach do mojego akademika. Zrobił najgłupszą rzecz jaką mógł do cholery zrobić. Za to, że za dużo zjadłam najpierw się potnę,a później zwymiotuje, tylko tak żeby tego nie widział, bo jeszcze zbyt wiele będzie wiedział, a nie chcę tego.

-----------------------------

-Czemu nie jesz?
-Nie jestem specjalnie głodna. 
-Wiesz, tylko że ja nigdy nie widziałem, żebyś ty cokolwiek jadła. Nie wiem. Ty się głodzisz? 
-Nie. Boże. Nie. Co ci wpadło do twojej głupiej głowy Liam. Dla twojego spokoju zjem tą pieprzoną pizzę.
Biorę jeden z kawałków i wkładam go do buzi. Odgryzam i żuję go. Ten smak jest cudowny. Dawno nic nie miałam w buzi prócz jabłek i wody. Sięgam po serwetkę i udając, że wycieram usta wypluwam to. On to chyba zauważył. Wyszłam z wprawy. Patrzy na mnie spod byka, a ja się już teraz totalnie poddaję. Odgryzam po raz kolejny kawałek i gryzę go chwilę po czym go połykam.
-Zadowolony?
-Tak.
Wystawiam język w jego stronę po czym wybuchamy od razu śmiechem. Spoglądam na niego i wydaje mi się, że przy mnie zachowuje się inaczej. Jest inny, częściej się śmieje i jest tak cholernie delikatny. Jeszcze nigdy na mnie nie krzyczał, prócz tego jednego razu, kiedy zamiast pomagać mu w nauce gapiłam się na jego cholerne usta i kompletnie go nie słuchałam. Przymykam delikatnie oczy i odchylam głowę do tyłu. Siedzimy na przeciwległych łóżkach, a czuję jakby był tak blisko. Dzieli nas tylko moje biurko, ale wcale się tym nie przejmuję. Chciałabym już powiedzieć im wszystkim, że wyjeżdżam do Werony i sama o tym zdecydowałam, ale nie zrobię tego jak na razie. Nie jestem na to gotowa. Na krzyki Harry'ego, na to, żeby wszystko zmieniło się od wyjawienia tego wszystkiego.
-O czym myślisz?
-Właściwie to o niczym. Nie mam siły na to, żeby dzisiaj cię uczyć. Jestem tak cholernie zmęczona tym tygodniem. Tym wszystkim.
-Dokładnie jak ja. Tak bardzo jestem ci wdzięczny za to wszystko co dla mnie robisz. Jesteś moim aniołem.
-Przepraszam, ale muszę na chwilę do toalety.
Zbieram się z łóżka i dokładam kawałek pizzy znów do pudełka. Niedobrze mi, będę wymiotować. To jest cholerne przyzwyczajenie. Nie wymiotuję tylko po jabłkach i wodzie. To jedyne rzeczy, które mogę spokojnie jeść. Otwieram drzwi i prawie wpadam na jakiegoś chłopaka, który idzie korytarzem. Przepraszam go i nadal biegnę. Mam nadzieję, że Liam siedzi w pokoju i nie słyszał tego co tutaj się wydarzyło. Kiedy wpadam do łazienki szybko przymykam jedną z kabin i padam na kolana. Chwytam za swoje włosy i wymiotuję. Wszystko ze mnie wypływa, a ja czuję, że wreszcie jestem do cholery pusta. Nagle czuję kogoś kto wciska się do mojej kabiny i zamyka ją na zamek. Wiem, że to on kurwa. Usłyszał to wszystko po prostu. Martwił się. Przykuca obok, a ja spoglądam na niego dziękując Bogu, że to już koniec. Że już wszystko spłynęło.
-Sarah co ty do kurwy nędzy robisz?
-Liam proszę wyjdź stąd. nie chcę żebyś to widział. Nie chcę żebyś widział mnie w takim stanie.
-Przestań, kurwa. Harry wie?
-Nie, on nic tak naprawdę o mnie nie wie. Tylko ty wiesz o mnie bardzo dużo.
-Czyli jesteście razem ale tylko się całujecie?
-No coś w tym stylu.
-A opowiesz mi co się takiego stało że to robisz?
-Opowiadałam ci o Hendriksie, ale to nie wszystko. Ww dzieciństwie byłam prześladowana przez dzieci w przedszkolu i w podstawówce. Wytykały mnie palcami i nazywali grubaską. Nie wiesz jakie to popieprzone uczucie Liam. Kiedy wszyscy śmieją się z ciebie i czujesz się jak popieprzone gówno. Gdy wreszcie poszłam do tego liceum, gdzie prawie nikogo nie znałam zaczęłam być tą pieprzoną suką tak jak ci opowiadałam. Moja jedna z koleżanek też nie była specjalnie chuda i pokazała mi ten sposób. Zaczęłam to robić, na początku było trudno. Ale później samo to przychodziło po jedzeniu. Początkowo gdy za dużo zjadłam, to od razu szłam wymiotować, a później już nie ważne ile zjadłam. Jeśli to nie było jabłko lub woda, to kończyło się to w toalecie. Wiele razy trafiałam do szpitala, leżałam podpięta do miliona kroplówek, ale wcale to nie zadziałało. Byłam też raz u psychologa z tym wszystkim. Powiedziała mi tylko tyle, że to nie jest dobre dla mojego organizmu. Zwłaszcza w moim wieku, ale wiesz co miałam ją w dupie. Miałam ją w pieprzonej dupie. Musiałam po prostu za wszelką cenę chudnąć. Kiedy stawałam na wadze i było kilogram albo półtorej mniej to się cieszyłam. Cieszyłam się jak głupia. Ja nadal muszę chudnąć. Jestem tak cholernie gruba Liam. Jestem tak popieprzenie tłusta. Moje fałdy tłuszczu obrzydzają mnie za każdym razem gdy ściągnę wszystko, żeby wziąć prysznic czy przeprać. Moje nogi wyglądają jak dwie pieprzone parówki Liam. Mówię to tak cholernie serio.
Oboje wstajemy na równe na nogi. W tej kabinie jest tak mało miejsca, że dotykam Liama każdym milimetrem mojego pieprzonego ciała. Sięga za mnie aby spuścić to co ze mnie spłynęło. Spoglądam na niego, a on się krzywi.
-Sarah posłuchaj mnie do kurwy, dla mnie jesteś tam cholernie idealna. Jesteś idealna w każdym calu. Każdy gram twojego ciała, jest cudowny. Uwielbiam kiedy materiał twoich ciasnych spodni tak cholernie opina się na twoich biodrach, pupie i udach. Wtedy nie wiem co ze sobą zrobić.
-Co ty w ogóle mówisz kurwa Liam?
-Sarah proszę cię do kurwy nie udawaj głupiej, gdybyś mi się nie podobała nie siedziałbym z tobą tutaj na tych pieprzonych korkach, nie całowałbym cię. Nie przyglądałbym ci się za każdym razem kiedy na mnie nie patrzysz. Nie cieszyłbym się na spotkanie z tobą. Nie uśmiechał się na każdą myśl o tobie. Nie śniłbym o tobie i twoim uśmiechu. Nie trzymał się w ramionach dopóki nie zaśniesz. Nie spędzałbym z tobą mojego pieprzonego czasu Sarah. Kurwa mać. Pierdolić to wszystko.
Chwyta mnie w pasie i unosi do góry. Trzyma mnie i mocno ściska moją skórę. Przybliża swoje usta do moich, a krew odpływa mi z mózgu. Delikatnie oblizuje moją wargę, a ja zaczynam się wiercić. Nagle mocno przyciska mnie do siebie, a nasze języki odnajdują się. Poprawiam nogi i owijam je wokół jego pasa. Uderzam stopami o drzwi kabiny i obydwoje zaczynamy się śmiać w swoje usta. Delikatnie opuszkami palców bawię się końcówkami jego włosów. Mocno przyciskam go do drzwi kabiny. Jęczy w moje usta, tak jak ja w jego. Jest taki cudowny. Ocieram się o niego i czuję, że jego spodnie stają się coraz bardziej naprężone. Zaciskam dłonie na szczycie drzwi i jeszcze bardziej rozpaczliwie nasze języki się pragną. Jego ciepło sprawia, że po moim ciele rozpływa się fala podniecenia.
-Boże jesteś taka jebanie seksowna.
-Jadę do Werony.
-C..co?
-Jadę z tobą do Werony, Liam.
Nasze oddechy są urwane, a moje serce bije coraz mocniej. Ocieram się jeszcze mocniej i szybciej o niego. Chwyta moje pośladki i zaczyna je delikatnie masować. Uciska i zwalnia uścisk. Przytrzymuje moje biodra w miejscu, żebym wreszcie przestała, a ja odrywam się od jego ust i spoglądam na niego.
-Jeśli nie chcesz, żebym dostał orgazmu w koedukacyjnej toalecie to lepiej przestań i wróćmy do pieprzonego pokoju.
-Ale muszę jeszcze umyć zęby.
-Nic nie musisz. Już nie musisz.
Staję na nogach i czuję, że kolana uginają się pode mną. Liam ma całe czerwone policzki, no to pewnie ja nie wyglądam lepiej. Uśmiecham się do niego i całuję jeszcze raz jego policzek. Matko jestem taką dziwką. Mam chłopaka, a całuję się z jego najlepszym kumplem. To takie trochę chore. Wychodzimy z toalety i wychodzimy na korytarz. Liam jeszcze raz delikatnie podszczypuje mój tyłek, a ja uderzam w jego dłoń. Jest inny niż Harry. Bardziej opiekuńczy i miły. Wiem, że mnie naprawdę lubi, ja jego też. Otwiera przede mną drzwi, a ja prawie mdleję. Na moim łóżku siedzą rodzice, a na łóżku Amy Chris i Ricky. Moje serce przyspiesza. Spoglądam na Rickiego. Jego uśmiech się szerzy, a ja mam ochotę przyłożyć mu teraz w twarz. Oczy Chrisa wyglądają jakby miały wylecieć z orbit, ponieważ już pewnie zauważył, że kręcę raczej z Harry'm, bo na każdej przerwie między zajęciami trzyma mnie za rękę i stara się być przy mnie. Nie mogę się odezwać.
-Liam, a co ty tu robisz?
-No przecież dobrze wiecie, że Sarah daje mi korki.
-No ale torba?
-Mieliśmy zamiar uczyć się do późna, a Amy i tak nie ma w akademiku, bo pojechała do rodziców.
-Boże, Liam dlaczego ty za mnie mówisz?
Obydwoje wybuchamy śmiechem i wydaję mi się, że wszyscy nam się przyglądają, ale nie interesuje mnie to. Przygryzam wargę gdy przypominam sobie co przed chwilą się wydarzyło w tej toalecie.
-Dzień dobry. Jestem Liam Payne. Kolega Sary. Gram z państwa synami w drużynie uniwersyteckiej.
-Dzień dobry. James Miller, a to moja żona Anastasia.
-Miło mi państwa poznać. Sarah opowiadała mi o państwu same miłe rzeczy.
Niemal wybucham śmiechem na jego słowa, ponieważ do cholery właśnie ostatnio gadaliśmy o tym jacy są popieprzeni. To taka pieprzona ironia losu. Wiem, próbuje im się tylko przypodobać i mam nadzieję, że mu się to uda.
-Jest pan chłopakiem naszej córki?
-Nie, niestety nie. Nie dostąpiłem tego zaszczytu.
O, Boże ja zaraz umrę ze śmiechu. Jeśli on zaraz nie przestanie, ja wybuchnę niepohamowanym śmiechem. Spoglądam na Rickiego i Chrisa, którzy także wyglądają jakby mieli co najmniej się posikać. Delikatnie pociągam za białą koszulkę Liama i ciągnę go do tyłu. Podchodzę do rodziców i całuję ich oboje w policzek.
-A, więc Saro. Idziemy zaraz zjeść jakiś obiad. Mamy nadzieje, że ty i twój przyjaciel pójdziecie z nami.
-Tak, jasne. Tylko muszę się przebrać.
-Poczekamy wszyscy w samochodzie.
-Dobra.
Kiedy wychodzą z pokoju, mam ochotę zatłuc Liama czymś tępym, ale nic nie mam pod ręką. Spoglądam na niego i zaczynam się śmiać. Sięgam do szafy i wyciągam z niej czarne rurki i biały zwykły t-shirt, ale Liam oczywiście się wtrąca i wyciąga niebieską sukienkę w białe kropki i uśmiecha się do mnie. Szybko rozbieram się i zakładam ją na siebie, nawet nie zwracając uwagi na to, że Liam mógłby mi się przyglądać, bo mam to gdzieś. Wyciąga z torby czarną kurtkę i wkłada ją na białą koszulkę. Jak dla mnie wygląda lepiej w tej bluzie, ale wiem, że u rodziców by to nie przeszło. Kazaliby przestać mi się z nim widywać i zerwać wszelki kontakt. Właśnie za to ich nienawidzę. Wkładam kremowe szpilki i spoglądam w lustro. Widzę, że Liam stoi za mną i się uśmiecha. Trzyma w ręce naszyjnik, dokładnie ten który mi dał. Odgarniam włosy na bok, a on zapina go, po czym delikatnie nachyla się aby ucałować moją szyję. Zjeżdża dłońmi w dół mojego ciała i oplata je wokół mojego pasa przyciągając mnie bliżej. Oplatam ręką całą jego kark aby przycisnąć go bliżej. Boże, co we mnie wstępuje.
-Jesteście już gotowi. Mamy stolik w Le Bernardin na szóstą, a jest dziesięć po piątej.
W momencie odskakuję od Liama i dziękuję Bogu, za to że Ricky nie wszedł głębiej. Chwytam za torebkę, a Liam wkłada portfel i telefon w tylne kieszenie spodni. Zamykam szafę i już po chwili jesteśmy na świeżym powietrzu.
-Nie będzie ci tak zimno, Sarah?
-Nie.


Dziękuję Bogu, że Ricky ma Nissana Qashqaia +2, bo wszyscy możemy się tutaj spokojnie pomieścić. Nie lubię chodzić do La Bernardin, bo nigdy nie mogę nic dla siebie znaleźć. Zazwyczaj wybieram carpaccio z tuńczyka i na tym koniec. Siedzę razem z Liamem na dwóch dodatkowych miejscach w bagażniku i trzymamy się za ręce. Przede mną siedzi mama i co chwile odwraca się w naszą stronę. Spoglądam na Liama, który jest kompletnie nieobecny. Patrzy przez szybę na ulicę i kciukiem drugiej dłoni delikatnie pociera swoją wargę. 
-Śliczne kolczyki i naszyjnik Sarah. Od kogo dostałaś?
-To na urodziny. Liam mi kupił. 
-A Harry co ci dał?
-Moment jaki Harry?
-Chłopak Sary. 
Kurwa. Musiał wszystko wygadać. Nienawidzę Chrisa. Spoglądam na Liama, który w momencie puszcza moją dłoń i jeszcze bardziej się odsuwa. Kocham cię braciszku. Jesteś najlepszy.
-A od Harry'ego nic nie dostałam, nie pamiętał o urodzinach, no ale trudno.
-A jak sprawuje się nowy Prius?
-Bardzo dobrze.
-A jak tam u Thomasa?
-Powiedzieć pani jak u Thomasa? No nic poza tym, że nie obraził Sary. Powiedział jej że wyszczuplała i wyładniała. No. Nie powiedział, że jest gruba ani brzydka, bo gdyby to powiedział to obiecuję, że już leżałby przybity do ziemi.
-Liam uspokój się, proszę. 
-Nie, nie uspokoję się Sarah. Po tym co mi opowiedziałaś, jak mogę się uspokoić. 
-Ricky możemy się zatrzymać. Muszę porozmawiać z Christian. 
-Jasne i tak muszę zatankować.
Kiedy wreszcie skręcamy na stację benzynową, czuję że zaraz zemdleje. Nie dziwię się, że Liam wybuchł. Chris mówiący o Harrym, matka pytająca się o tego dupka. Tutaj wszystko jest popieprzone, bo to moja kurwa pojebana rodzina. Wysiadam z samochodu razem z Liamem i Christianem. Odchodzimy na chodnik obok kosza, a oni obaj wyciągają paczkę papierosów i odpalają po jednym.
-Christian po co do cholery wspominałeś o Harrym, prosił cię ktoś? 
-Nie, ale nie uważasz, że powinniście przestać spotykać się z Liamem, przecież nikt tu nie jest ślepy. Wszyscy widzieli, że jemu stał jak weszliście do tego pieprzonego pokoju. 
-Kurwa. Mać. Ale. Co. Ci. Kurwa. Do. Tego. Sarah robi co chce, ja jej do niczego nie zmuszam. I wiesz wyjeżdża ze mną do Werony, a nie z wami kutasami do Krakowa. 
-To prawda Sarah?
-Tak. I proszę cię już lepiej nic nie mów, bo mam już tego dość. Nie chcę żeby Liam nadmiernie się denerwował. Nie lubię gdy pali papierosy.
-Powiem ci tylko tyle. To jest cholernie chore, że tak chujowo o niego dbasz. Zachowujesz się jakby był twoją własnością.
-Ale kurwa nie jest, więc już przymknij się. Mam tego dość. Ja się nie wtrącałam w twoje popieprzone związki. 
Chwytam Liama za dłoń i ciągnę go w stronę samochodu. Wkładam dłoń w tylną kieszeń jego spodni i delikatnie masuję jego pośladek. 
-Spokojnie. Już się nie denerwuj. Mówiłam, że moja rodzina jest pojebana. Nie przejmuj się tym wszystkim. Jesteś tutaj ze mną. 

-------------------------

Lilah i Nadie uśmiechają się do mamy i rozmawiają o jakimś pieprzonym serialu, a ja przełykam kolejny kęs tego pieprzonego tuńczyka, uśmiechając się sztucznie do taty. Jest taki dziwny jak zawsze. Udaje pieprzony ideał, a wcale taki do cholery nie jest. Może jest bardziej wyluzowany, niż mama i lepiej dogaduje się ze wszystkimi ale jest tak samo pojebany jak ona. Tylko, że on nie próbuje się zabić, otruć czy inne tego typu, bo ktoś powie o jedno słowo za dużo. Nigdy też nie wpadłby na pomysł z pieprzonym listem pożegnalnym jak mama.
-Liam, a więc twój tata to zapewne jest Bob Payne, tak?
-Uhm, tak. Zna go pan?
-Tak. Moja firma kiedyś współpracowała z firmą twojego ojca. 
-Myślałeś kiedyś o tym, żeby przejąć to wszystko po ojcu? To duży majątek. 
-Kiedyś może i tak, ale teraz jakoś sam sobie chcę poradzić w życiu. Chcę zostać prawnikiem tak jak sobie postanowiłem. 
-No to też bardzo dobrze. Naprawdę ładnie razem wyglądacie. A ty córeczko, jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało. Przynosisz mi taką cholerną dumę. W każdej chwili mogę powiedzieć ludziom, że masz genialne wyniki i nigdy mnie nie zawiedziesz. Wszyscy pytają się jak tam u ciebie. Caroline pytała jak się czujesz?
-Tato naprawdę? Chcesz żebym mówiła tobie jak się czuję, a później będziesz przekazywał swojej kochance to wszystko. Wiesz, co? Mam ją gdzieś. Nie lubię jej i nigdy jej nie lubiłam. Była zawsze moim najgorszym wrogiem nie licząc Thomasa. 
Uśmiecham się sztucznie do mojego ojca i wycieram usta serwetką. Popijam resztkę tuńczyka i wstaję od stołu, ponieważ muszę wyjść na świeże powietrze. Tutaj jest gorąco, tak cholernie gorąco, że zaraz się do cholery jasnej uduszę. Spoglądam na Liama i on także wstaje. Idziemy przez hol nie zamieniając ani słowa i wychodzimy na taras. Zimne powietrze uderza w moje nagie ramiona i uda. Stukam kremowymi szpilkami o twardą posadzkę tego tarasu i z każdym krokiem jest mi coraz zimniej. 
-Twoi rodzice mają tak na porządku dziennym?
-W sensie?
-Gadają o swoich kochankach?
-Jasne, że tak. Dla nich to nie jest różnica. Przecież i tak wiedzą, że się zdradzają. Mama zna nawet Caroline, a tata zna nowego kochanka mamy, ponieważ pracuje u niego w firmie. Mówiłam, że moja rodzina jest naprawdę chora.
-Dobrze, że ty taka nie jesteś.
-Jeszcze mnie tak do końca nie znasz Liam. Jestem całkiem inna niż ci się wydaje.
-Ja też jeszcze wiele ci nie powiedziałem, ale przecież dopiero się poznajemy, prawda?
-Jasne, że tak. Dziękuję, że tu ze mną jesteś. Wiesz, że mogłeś zostać w akademiku?
-Wiem, ale wolałem iść z tobą.

-----------------------

-Liam, ale ten serial jest chory. Ten koleś najpierw gwałci te kobiety, a później je myje, maluje paznokcie i wiąże. 
-Też bym cię tak z miłą chęcią przywiązał. 
Liam siedzi na mnie okrakiem i trzyma moje ręce nad głową. Delikatnie drugą dłonią rysuje po moim dekolcie. Boże, on jest tak blisko mnie,a  ja zaraz wybuchnę. Przygryzam wargę i wypycham biodra do góry. Jego stłumiony jęk sprawia, że moje wszystkie komórki pobudzają się do życia. Patrzę w jego oczy i wiem, że skrywa jeszcze wiele tajemnic, że jest inny niż wszystkim się do cholery wydaje. Nie wiem co zrobił mu kiedyś Harry, ale będę musiała się jak najszybciej dowiedzieć. Nie mogę żyć ze świadomością, że mój chłopak zrobił coś mojemu przyjacielowi. To jest trochę chore. 
-Zapędzasz się trochę. Ale okej. Mogę oglądnąć The Fall.
-Dziękuję księżniczko.
-Przestań mnie tak do cholery nazywać, rozumiesz Liam?
-Ale dlaczego księżniczko?
-No po prostu przestań, okej?
-Przepraszam księżniczko.
-Przeginasz. Za chwilę posikam ci twarz.
-To bardzo kusząca propozycja księżniczko. 
-Przestań. 
-Uwielbiam kiedy się denerwujesz. Jesteś taka seksowna. Albo jak prowadzisz. 
Słyszałam już dzisiaj te słowa. O mój Boże Harry. Przecież do mnie dzwonił. Nie wiem co się do cholery stało. Szybko wybieram jego numer, dwa głuche sygnały i odbiera.
-Coś się stało kochanie?
-Nie. Chciałem tylko usłyszeć, czy wszystko u ciebie okej.
-Jasne, że tak. 
-To, dobrze. Dobrej nocy skarbie. Do zobaczenia.
-Tobie też kochanie.
-Harry?
-Tak.
-Dlaczego ty z nim jeszcze jesteś?
-Bo chyba go kocham.
-No właśnie chyba. A ja? Ja? Zastanawiałaś się co ja czuję? Ja cię do cholery kocham Sarah. Zakochałem się w tobie, ciężko to do cholery zrozumieć? Nie chcę żeby on cię skrzywdził. Jest cholernie popieprzonym człowiekiem. Nie wiem co się stanie jeśli on cokolwiek ci zrobi.
-Nic mi nie zrobi. Jestem z nim bezpieczna.
-Tak ci się tylko kurwa wydaje.
Pukanie do drzwi przerwa naszą małą kłótnię. Spoglądam na Liama, a  moje serce przyspiesza, ponieważ nie spodziewam się żadnego gościa. Mam nadzieję, że nie będzie to Harry, ani nikt kogo nie mam ochoty oglądać. Właściwie teraz nie mam ochoty oglądać nikogo. Widok każdej osoby przyprawi mnie o mdłości. Liam wyznał mi miłość, to jest teraz najważniejsze, ale niby dlaczego miałby wyznawać mi pieprzoną miłość, przecież to jest nierealne. Spoglądam na niego, a on tylko nerwowo uderza palcami w podłogę.
-Ej, popatrz na mnie.
-Po co, Sarah? Po co?
-Bo jestem cała twoja. Tej nocy jestem cała twoja.
Momentalnie zeskakuję ze swojego łóżka i siadam na nim okrakiem w taki sposób, że uderza w podłogę swoimi plecami. Delikatnie poruszam się na nim, a on cicho jęczy w moje usta, które w momencie znalazły jego i zaczęły masować jego wargi. Moje włosy delikatnie łaskoczą jego twarz dlatego zapewne się śmieje. Nie przeszkadza mi już pukanie do drzwi, pragnę tylko jego. Jestem napalona jak nigdy. Delikatnie dotykam jego torsu, na którym są delikatne włoski, wprost przeciwnie niż u mojego chłopaka, który nie ma ani jednego. Duże dłonie Liama odnajdują gumkę moich spodni od piżamy i delikatnie ściągają je w dół nóg. Dziękuję Bogu, za to że światło jest zgaszone. Czuję, że penis Liama jest już gotowy. Nagle Liam całym swoim ciężarem przewraca nas tak, że jest już nade mną.
-Wiem, że nie jesteś gotowa. Więc zrobimy taki suchy seks. Położę między nami kołdrę. Będziesz mnie czuła, ale tylko przez kołdrę, chyba że chcesz zostać w bieliźnie to okej.
Bez zastanowienia chwytam za gumkę majtek i unoszę w górę biodra aby je zsunąć w dół ud. Wiem, że Liam nic nie widzi, więc się jakoś zbytnio tym nie przejmuję. Zimny materiał kołdry ląduje na mojej nagiej skórze. Mój przyjaciel wstaje na równe nogi i ściąga w dół swoje spodnie od piżamy. Słyszę tylko, że coś uderza w skórę Liama. Nagle upada obok mnie i kładzie dłonie po obu stronach mojej głowy. Materiał kołdry delikatnie ociera się o moje wrażliwe miejsce. Gdyby nie usta Liama na moich już dawno cholernie bym krzyczała. Nikt jeszcze nigdy mnie tak nie dotykał. Właściwie jestem w samej koszulce i staniku, a Liam jest całkiem nagi. Czy to wystarczy określić dotykiem? Nie mam pojęcia, ale wiem że zaraz zwariuje. Kiedy porusza się coraz szybciej i coraz mocniej się o mnie ociera, pojawia się gorąc w dole mojego brzucha. Chłopak odrywa się ode mnie aby odetchnąć na moment. I wtedy ta chwila nadchodzi. Liam nie przestaje się ocierać. Wyginam swoje plecy w łuk, a on przykłada dłoń do moich ust. Krzyczę prosto w jego rozgrzaną skórę. Czuję, że wszystko ze mnie wypływa a ja spoglądam na Liama, który najwyraźniej nie doznał jeszcze spełnienia. Wychodzę spod niego, ponieważ chce mi się cholernie siku. Zapalam małą lampkę przy biurku. Kiedy mam otwierać drzwi, Liam wstaje na równe nogi.
-Proszę ściąg spodnie i koszulkę. Błagam Sarah.
Bez zastanowienia zdejmuję moją odzież i stoję na środku pokoju. Przyglądam się Liamowi, który przebiega wzrokiem przez moje ciało i coraz szybciej porusza swoją ręką. Nie popatrzę w dół. Nie, nie zrobię tego. Nie mogę tego zrobić.

-------------------------

-Tak, a więc Sarah to moja mama Anne, siostra Gemma jej córka Emily i mój ojczym Robin. 
-Bardzo miło mi państwa poznać. 
Uśmiecham się do mojego chłopaka, który przywiózł mnie do swojego rodzinnego domu, podczas naszej randki. To za szybko, nie chciałam poznawać jeszcze jego rodziny. Minął tydzień odkąd nie widziałam Liama ani na uczelni, ani nigdzie indziej. Nie wiem co się z nim dzieje. Theresa nic nie mówi, ale jest totalnie przybita. Martwię się o niego. Będę musiała dorwać ją następnym razem i poważnie z nią pogadać. Ona nie może ukrywać tego co dzieje się z moim przyjacielem. Dom Harry'ego jest duży ale bardzo przytulny. Cały czas trzymam jego dłoń i wcale nie chcę jej puścić. Zbliżyliśmy się od czasu kiedy nie widywałam Liama, może dlatego, że on tak cholernie mąci mi w głowie przez to wszystko. Nie mam pojęcie, ale chyba naprawdę zakochuję się w moim chłopaku, a to co zdarzyło się tydzień temu w akademiku podczas nieobecności Amy, nic nie znaczyło już prawie o tym zapomniałam. To był tylko pieprzony suchy seks i nie znaczył nic dla niego ani dla mnie. To głupi wybryk i chwila porywu. Kocham Harry'ego, tak kocham go. 
-Kocham cię kochanie.
-Ja ciebie też skarbie. Jesteś wszystkim co mam Sarah.

Jeśli szanujesz moją pracę i czas, który spędziłam na napisaniu tego rozdziału zostaw po sobie najmniejszy ślad w postaci komentarza.

5 komentarzy:

  1. Cudowny i jeszcze raz cudowny,ughh myślałam,że zapuka Harry czy coś a tu nie hahah.Pierwszy raz slysze o czyms taki jak SUCHY SEKS haha seerio XD :D / Martyna

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny ! :D
    Czekam na nexta i życzę weny :*

    PS. Nie umiem pisać komentarzy :P
    Zapraszam również do mnie ; http://i-lived-and-died-for-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże... Mega rozdział i to wszystko co się dzieje..
    Sarah jeśli jesteś z Harrym to czemu mącisz Liamowi, albo pozwalasz by on się przy tobie bardziej kręcił? Nie rozumiem własnie tego; /
    Boże Liam się zakochał? Przecież to niemożliwe ;< Ten Payne jakiego znamy nie może się zakochać przecież sam tak chyba twierdził ;c
    Jej rodzice mnie rozwalili. Oni serio gadają o sowich kochankach? Przecież to już musi być porąbane na maksa ; / Współczuję jej takiej rodziny. I ta ich kolacja wspólna, a i ten suchy seks. Pierwszy raz o czymś takim słyszę, ale było ciekawie i biedny musiał dojść ręką ;>
    Ale czemu ona jest z Harrym skoro Liam zna ją i ona jego tak mniej więcej. I on nie zapomniał o jej urodzinach, a Hrry owszem ;/ Jaki to chłopak?! ;c
    Czemu Liam się nie odzywa? Co się stało? Kurde noooo ;c
    Ona kocha Hazze? No to już się gubię, bo jednego uwodzi i z drugim jest. To jest dopiero zagwozdka ..
    Czekam na następny i gorąco pozdrawiam! ; **
    you-are-fire-starting-in-my-heart.blogspot.com
    you-are-my-destiny-one-direction.blogspot.com
    ZAPRASZAM! :^

    OdpowiedzUsuń
  4. boze tag bardzo kocham ten ff, genialny rozdzial <3 xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej ! Chciałam Cię poinformować o tym, że zostałaś nominowana do LBA, więcej informacji znajdziesz tutaj : http://i-lived-and-died-for-you.blogspot.com/2015/08/liebster-blog-award-d.html

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy